« Powrót do serwisu Moja Ostrołęka

Wtorek, 23 kwietnia 2024 r., imieniny Jerzego, Wojciecha, Adalberta

Moja Ostrołęka

Archiwum artykułów

GW: Sędzia z Ostrołęki z immunitetem, oczyszczona z zarzutów

"Gazeta Wyborcza:
Po dwóch latach postępowania Sąd Najwyższy prawomocnie zdecydował w piątek o nieuchylaniu immunitetu sędzi Barbary S. z Ostrołęki, której dwoje kryminalistów zarzucało branie łapówek - informuje "Gazeta Wyborcza".
"Czy to jest poważne, żeby przez dwa lata sędziego z czterdziestoletnim stażem narażać na takie sprawy - pomówienia notorycznej oszustki i człowieka, który leczy się psychiatrycznie, twierdzi, że odprawia czarne msze i swoje sprawy załatwia przez stawianie tarota?" - pytała obrona sędzi w pełnym emocji wystąpieniu.
SN utrzymując decyzję niższej instancji odmawiającą uchylenia immunitetu podkreślił, że pomówienia są niekonsekwentne i niewiarygodne, a żeby uchylić immunitet sąd musi mieć przekonanie, iż dowody przeciw sędziemu są nawet mocniejsze niż w innych sprawach i że wystarczą na wyrok skazujący - tak w tym przypadku, według sądu, nie było.
Sprawa Barbary S. - sędzi z 40-letnim stażem w wymiarze sprawiedliwości i wieloletniej prezes ostrołęckiego sądu - to część większej sprawy opisywanej w mediach jako "afera w ostrołęckim wymiarze sprawiedliwości".
Sprawa ma precedensowy charakter, bo po raz pierwszy do postępowania o uchylenie sędziemu immunitetu włączył się przedstawiciel społeczny, co do tej pory praktykowano w głośnych procesach karnych. Jest nim reprezentant Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
O tym, że sędzia dwukrotnie miała przyjąć łapówkę - raz w kwocie 2 tys. zł, a innym razem 20 tys. zł - na przesłuchaniach policji i prokuraturze, powiedziała Bożena B., wielokrotnie skazana za oszustwa i wyłudzenia kilkudziesięciu tysięcy zł oraz jej konkubent Marcin S. (leczony psychiatrycznie, skazany m.in. za fałszywe zeznania i kradzież z włamaniem). Według nich, sędzia miała w zamian za to "załatwić" odroczenie wykonania kary skazanemu, który wyłożył na to pieniądze, a wcześniej udzielić porady, jak uniknąć kary.
Te zeznania wystarczyły prokuraturze, by wystąpiła o uchylenie immunitetu sędzi Barbarze S. W czerwcu 2006 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi zgodził się na postawienie sędzi zarzutów. Tę uchwałę uchylił jednak Sąd Najwyższy, bo nie opisano w niej czynów, jakie miałyby być zarzucone Barbarze S. W styczniu 2007 r. sąd podjął taką samą decyzję jak poprzednio i tak samo została ona zaskarżona do SN przez obronę. Uchwałę uchylono po raz drugi i w październiku zeszłego roku łódzki sąd immunitetu już nie uchylił, co tym razem do SN zaskarżyła prokuratura domagając się zmiany decyzji w ponownym procesie.
W piątek przed SN po stronie ostrołęckiej sędzi po raz pierwszy w tej sprawie stanął rzecznik dyscyplinarny, sędzia Rafał Kaniok. Zażalenie prokuratury nie jest zasadne, a zarzuty w nim zawarte - bezpodstawne. Sąd I instancji rzetelnie ocenił zebrane dowody. Argumenty z zażalenia prokuratury nie podważają tego w żaden sposób" - mówił.
"Jaki interes mieli Bożena B. i Marcin S. pomawiając panią sędzię?" - takie pytanie postawiła broniąca jej sędzia Marzanna Piekarska-Drążek. I wyjaśniła, że Bożena B. wyłudziła wielkie sumy od wielu ludzi, a następnie wmawiała, że przeznaczyła je na łapówki dla sędziów, by się w ten sposób uwiarygodnić. "Miała też interes procesowy, bo za obszerne zeznania obiecywano jej ułaskawienie. A pomawiała wszystkich sędziów, którzy orzekali niekorzystnie w jej sprawie, tak jak sędzia S., która nigdy nie orzekła na korzyść pani B." - dowodziła.
Sędzia Piekarska-Drążek przedstawiała atmosferę jaką śledczy próbowali roztoczyć nad tą sprawą i ostrołęckimi sędziami. Podobny zarzut prokuratura chciała postawić też innemu sędziemu z tego sądu, ale w zeszłym roku SN prawomocnie odmówił uchylenia jego immunitetu.
"Nie możemy milczeć, gdy za naszymi plecami stoją rośli panowie czekając tylko na decyzję o uchyleniu immunitetu, by zaraz za drzwiami zatrzymać panią sędzię. To taka demonstracja siły i pogardy: "wasz immunitet nic dla nas nie znaczy" - mówiła Piekarska-Drążek, nawiązując do sytuacji, jaka miała miejsce na poprzednich posiedzeniach sądu dyscyplinarnego.
Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu sprawy uznał, że nie ma żadnych podstaw, by uchylać immunitet sędzi. "Immunitet jest i on obowiązuje. Nie chodzi w nim o to, by sądy chroniły swoich sędziów, ale o to, by sędziowie nie stawali przed sądami bezpodstawnie" - podkreślił sędzia Zbigniew Korzeniowski w ustnym uzasadnieniu uchwały.
Zeznania oszustów sąd ocenił jako niewiarygodne i wzajemnie sprzeczne, dał zaś wiarę słowom sędzi i jej świadków - że Barbara B. tylko raz próbowała z nią porozmawiać o sprawie sądowej, ale spotkała się ze stanowczym sprzeciwem. "W polskim domu jest tak, że jeśli ktoś przychodzi, to jest traktowany normalnie, rozmawia się z nim. Ale jeśli przekroczy pewne granice, spotyka się z zachowaniem zasadniczym i jest wypraszany. Tak było tym razem" - mówił sędzia Korzeniowski.
Oceniając pracę prokuratury SN stwierdził, że profesjonalny prawnik wie, iż granice sprawy karnej wyznaczają postawione zarzuty, a te są chybione. "Skoro chce się zarzucić sędzi S., że za łapówkę pomogła w odroczeniu wykonania kary, a tymczasem sędzia każdą decyzję dotyczącą tych osób rozstrzyga na ich niekorzyść, to znaczy, że nie było efektu tej łapówki, a stąd wniosek: nie było łapówki" - zakończył sędzia Korzeniowski. Uchwała jest prawomocna.

Więcej w "Gazecie Wyborczej"

Wyświetleń: 1024
 
20:21, 25.01.2008 r.

« Powrót do archiwum

Szukaj w archiwum

Reklama





Najbardziej poczytne