Wtorek, 23 kwietnia 2024 r., imieniny Jerzego, Wojciecha, Adalberta
Fot. Kadr z programu "Uwaga"Daniel Stanciu urodził się w Rumunii. Jako dziecko trafił do Warszawy, gdzie był wykorzystywany do żebrania na ulicy. Mieszkał w baraku. Pewnego dnia został zatrzymany przez policję i przewieziony do ośrodka szkolno-wychowawczego w Makowie Mazowieckim, gdzie spędził ostatnie 15 lat życia.
Daniel jest niepełnosprawny, nie ma uregulowanej sytuacji prawnej, nie posiada żadnych dokumentów, w tym dowodu osobistego. Nie dopilnowali tego pracownicy placówki, w której od lat przebywa. Tymczasem za miesiąc kończy szkołę i nie wiadomo jak będzie wyglądała jego przyszłość. Mężczyzna chciałby mieć mieszkanie i zacząć pracować. Zdaniem dyrekcji makowskiego ośrodka nie poradziłby sobie jednak w życiu, dlatego przekonuje go do dożywotniego pobytu w domu pomocy społecznej.
- On nie potrafi realnie ocenić rzeczywistości. Przewidywać. Jest bezkrytyczny w stosunku do własnych możliwości - przekonuje dziennikarzy "Uwagi" Urszula Czerny, która w placówce w Makowie Mazowieckim pracuje jako psycholog.
Z kolei zdaniem Ewy i Andrzeja Kobylińskich, u których Daniel od dziesięciu lat spędza wakacje, święta i weekendy, uważają że mężczyzna z powodzeniem mógłby żyć samodzielnie.
Obawiając się, że dyrektorka nie pomoże Danielowi w starcie w samodzielne życie, ten o swojej sytuacji opowiedział lokalnej gazecie. Wtedy zaczęły się groźby i szykany mężczyzny oraz rodziny Kobylińskich, która mu pomaga. Czynności w tej sprawie prowadzi policja.
Obejrzyj wideo:
"Uwaga": Był niewolnikiem. Walczy o normalne życie