sobota, 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Czesława, Amalii

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Gdzie czai się tajemnicze E?

Fot. archiwum prywatneLilia Bziukiewicz, uczennica Publicznego Gimnazjum w Wachu została laureatką etapu rejonowego XXVI Ogólnopolskiej Olimpiady Promocji Zdrowego Stylu Życia PCK. Gimnazjalistka przygotowała akcję prozdrowotną na temat chemicznych dodatków do produktów spożywczych.

Celem akcji "Gdzie czai się "Tajemnicze E?" było uświadomienie jak najszerszemu gronu konsumentów, czym są tajemnicze dodatki E w produktach spożywczych i czy trzeba się ich obawiać.

Czym są substancje oznaczane symbolem E?
Czytając etykiety kupowanych w sklepach produktach żywnościowych natrafiamy na niewiele nam mówiące nazwy lub symbole E. Zastanawiamy się, czy te tajemnicze literki i liczby oznaczają coś złego, czy mogą nam zaszkodzić. Z drugiej strony chcemy wierzyć, że ktoś sprawdził, skontrolował skład i ilość tych dodatków, żeby były dla nas bezpieczne. Albo wychodząc z założenia, że lepiej dmuchać na zimne odkładamy na półkę te produkty, w których składzie zauważymy choć jedno E.

ReklamaA czym są te tajemnicze E? Czy trzeba się ich obawiać? To składniki chemiczne dodawane do żywności w celu poprawienia jej smaku, wyglądu, trwałości lub innych właściwości. Lista E dopuszczonych do użycia w produkcji żywności została ustalona przez Komitet Naukowy Technologii Żywności i warunki ich stosowania określone są w unijnych dyrektywach. Dzieli się je na: barwniki (od E 100 do E 199), konserwanty (od E 200 do E 299), przeciwutleniacze i regulatory kwasowości (od E 300 do E 399), emulgatory (E 400-E 499), wzmacniacze smaku (E 600-E 699), środki słodzące (E 900-E 999). Jest ich ogromna, wręcz przytłaczająca ilość. Są wśród nich substancje pochodzenia naturalnego, jak barwnik koszenila czy karmel, identyczne z naturalnymi - kwas cytrynowy i sztuczne - wytworzone w procesach chemicznych np. z ropy naftowej czy smoły - barwnik czerwień Allura.

Przemysł spożywczy praktycznie nie funkcjonuje bez tych dodatków, bo pomagają one przedłużyć trwałość, poprawić wygląd, konsystencję, a zwłaszcza smak produktów. Wiele z nich ma niestety negatywny wpływ na nasze zdrowie, a zwłaszcza na zdrowie i kondycję dzieci. Liczne badania naukowe potwierdziły, że nadmierne spożycie sztucznych E może być przyczyną wystąpienie alergii, ataków astmy, nadpobudliwości, kłopotów z koncentracją, a nawet prowadzić do nowotworów.

ReklamaKonsumenci coraz świadomiej wybierają produkty, czytając ich etykiety wybierają te, na których nie widzą symbolu E. Producenci zaś widząc ten trend, zaczęli zastępować skróty pełnymi nazwami dodanych substancji. I tak zamiast E 407 - znajdziemy karagen (rakotwórczy), zamiast E 131 - błękit pantotenowy (wysoko karcynogenny), a zamiast E 102 - tetrazyna (powoduje wybuchy agresji u dzieci). Czasem posuwają się do sprytnego zabiegu, chwaląc się na opakowaniach, że dany produkt nie zawiera owianego złą sławą glutaminianu sodu i żadnego E - a tymczasem w składzie odnajdziemy niewinnie brzmiący ekstrakt drożdżowy - a jest to praktycznie ta sama substancja.

Podobno każdy z nas zjada co roku dwa kilogramy chemicznych dodatków - ulepszaczy, spulchniaczy, słodzików, konserwantów, barwników, nie będąc nawet tego świadomym. To ogromna ilość - niepotrzebne obciążenie naszych organizmów, narażanie naszego zdrowia. Musimy dokonywać mądrych wyborów sięgając po produkty spożywcze i wybierać te o najprostszym składzie i krótkim terminie przydatności do spożycia.
Wyświetleń: 1346 komentarze: -
09:03, 14.02.2018r. Drukuj