czwartek, 25 kwietnia 2024 r., imieniny Jarosława, Marka, Elwiry

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Anna Stolarczyk: oddałam szpik dwa razy, to przewartościowało moje życie (zdjęcia, wideo)

Anna StolarczykBiałaczka - taka diagnoza potrafi wywrócić świat do góry nogami, można stracić wiarę i poddać się, oczekując na najgorsze. Anna Stolarczyk i jej mama Elżbieta udowadniają, że warto podjąć walkę, wygrać wbrew wszystkiemu i podarować drugiej osobie najcenniejszy dar - życie.

Pani Elżbieta o ostrej białaczce szpikowej dowiedziała się w 2009 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Jej świat legł wówczas w gruzach. Rozpoczęła się trudna i pełna cierpienia walka z bólem i z chorobą, ale nadzieja pojawiła się wraz ze znalezieniem zgodnego dawcy. Dziś żyje i ma się dobrze.

ReklamaOddałam dobro, które otrzymała moja mama
Po jakimś czasie od diagnozy pani Elżbiety, jej córka Anna postanowiła zarejestrować się w bazie potencjalnych dawców szpiku. Wbrew obawom bliskich, zgłosiła się do fundacji DKMS. To był naturalny odruch. Chciała w ten sposób zwrócić dobro, jakie otrzymała jej mama od obcej osoby - niespokrewnionego dawcy z Niemiec. Na sygnał od fundacji Ania musiała poczekać 2,5 roku.

- Telefon z fundacji DKMS dostałam w grudniu 2017 roku. W czasie rozmowy popłakałam się ze szczęścia. Moja mama dzięki fundacji znalazła dawcę i żyje. Natychmiast powiadomiłam bliskich, wszyscy byliśmy bardzo wzruszeni i przejęci tym, że zdarzył się taki zbieg okoliczności, że moja mama kilka lat temu chorowała i dostała pomoc, a teraz ja będą mogła uratować inną osobę - mówi nam wzruszona Ania.

ReklamaKomórki Ani poleciały do biorcy w Anglii
Po informacji o pojawieniu się potrzebującej osoby machina ruszyła. Zaczęły się przygotowania. Najpierw wnikliwe i szczegółowe badania z krwi, dzięki którym sprawdza się, czy brak jest chorób lub przeciwwskazań, które mogłyby dyskwalifikować osobę jako dawcę. Określa się też zgodność dawcy i biorcy. Gdy wszystkie badania wyszły pomyślnie, lekarze umówili Anię na badania w specjalistycznej klinice, w której miało dojść do oddania komórek. Całkowite przygotowania trwały około pół roku i w kwietniu 2018 roku doszło do pobrania komórek.

- Do szpitala w Warszawie, już na oddanie komórek, stawiłam się na godzinę 8.00 rano. Dla osób, które mają problem z dojazdem, fundacja zapewnia pobyt w hotelu wraz z wyżywieniem. Dzięki temu można się spokojnie przygotować, wyspać, wypocząć, zjeść pożywne śniadanie. Ja oddawałam komórki z krwi obwodowej, zostałam podłączona do separatora, który pobierając krew, oddziela komórki macierzyste potrzebne dla biorcy, a oddaje do krwioobiegu nieco uboższą krew - opowiada Ania.

W chwili poboru komórek, na materiał czekał już kurier medyczny. Wszystko musiało być idealnie zgrane w czasie. Komórki wyruszyły w podróż do Anglii, gdzie na dar od Ani czekała ponad 60-letnia kobieta. Brytyjka dwa razy potrzebowała wsparcia Ani. Aby podtrzymać przeszczep i nie dopuścić do odrzucenia, Ania oddawał jej jeszcze limfocyty czyli komórki odpornościowe. Pomogło. Ania po raz drugi uratowała życie.

Nigdy się nie zawahałam, oddałabym szpik po raz kolejny
Mimo pewnych niedogodności czy trudów całego procesu, Ania nigdy się nie zawahała. Jak mówi, oddanie komórek nie jest wielkim wyzwaniem, szczególnie w przypadku pobrania z krwi obwodowej. Czym jest bowiem oddanie krwi w porównaniu do oczekiwania na dawcę, do ciężkiej choroby, bólu i niepewności czy dar życia pojawi się na czas.

Odznaki "Dawca przeszczepu" i "Zasłużony Dawca Przeszczepu"Za swoje zasługi Ania otrzymała legitymacje oraz odznaki "Dawca przeszczepu" i "Zasłużony dawca przeszczepu". Pierwszą z odznak nadaje się osobie, u której dokonano pobrania szpiku lub innej regenerujące się tkanki. Odznakę i legitymację potwierdzającą posiadanie tytułu "Dawca Przeszczepu" wydaje zakład opieki zdrowotnej, w którym dokonano pobrania. Drugą odznakę - dla zasłużonego dawcy - uroczyście wręcza minister zdrowia lub osoba przez niego upoważniona. Ania żartobliwie mówi, że odznaki to takie specyficzne pierścionki zaręczynowe, które przypominają jak wiele możemy zrobić dla innej osoby prostym gestem - oddać swoje komórki i uratować życie, to także symbol docenienia tego gestu.

Po oddaniu komórek przewartościowało się moje życie
W mediach wiele mówi się o byciu dawcą, ale mało uwagi poświęca się chorym i ich walce z białaczką, o tym jak wygląda ich życie i zmaganie z przewlekłą chorobą, remisjami, chemioterapią i ciągłym strachem o jutro. To tragiczna walka, niezwykle trudna, bolesna zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nasz gest, niewielki w obliczu choroby, może uratować życie.

- Nie bójmy się zostać dawcą, odrzućmy lęk. Utarte stereotypy to mit. Nic nie tracimy, wręcz przeciwnie - możemy wiele zyskać. Rejestracja pozwoli wykonać wszystkie badania, bardzo szczegółowe, całkowicie za darmo. To także mnóstwo wspaniałych ludzi, których poznałam i nadal utrzymuję kontakt. To przede wszystkim świadomość, że ratujemy czyjeś życie. Muszę też przyznać, że po oddaniu szpiku zmieniło się moje podejście do życia i priorytety - przyznaje Ania.

ReklamaPamiętajmy, niemal każdy z nas może podarować życie. To najpiękniejszy prezent jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi. Na swojego dawcę czeka wielu chorych na całym świecie. Wiele osób, pisząc list do świętego Mikołaja, prosi tylko o jeden podarek - dawcę, który ofiaruje im cząstkę siebie, aby mogli dalej żyć. Aby stać się dobroczyńcą i aniołem wystarczy zarejestrować się jako potencjalny dawca i poczekać, aż znajdzie się ktoś, komu będziemy mogli pomóc.

Wszystkie informacje znajdziesz na stronie fundacji DKMS.

Historię choroby i walkę z białaczką możesz też obejrzeć w reportażu "Białaczka i przeszczep szpiku. Ta historia poruszy każdego".
Wyświetleń: 12540 komentarze: -
10:46, 24.12.2018r. Drukuj




Reklama

Ogłoszenia

Forum

Reklama

Ynet.pl
Sklep Enter

Warto odwiedzić

Spotted Ostrołęka Logo infoprasznysz.com