środa, 24 kwietnia 2024 r., imieniny Aleksandra, Horacego, Grzegorza

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Od intencji do etatu

Etat dla Janusza Kotowskiego w spółce budującej nową elektrownię to typowo partyjna ścieżka kariery, ale gdy przyjrzymy się bliżej działaniom byłego prezydenta, trudno nie odnieść wrażenia, że o nową pracę starał się podczas sesji rady miasta, prosząc radnych o podjęcie uchwały intencyjnej dotyczącej tej inwestycji.

Janusz Kotowski to zwolennik budowy nowego bloku węglowego w Ostrołęce. Po przegranych wyborach na prezydenta nie zmienił zdania. Na sesjach - już jako radny -  gdy tylko pojawiał się temat elektrowni, przekonywał rajców, że to potrzebna inwestycja. Jak się później okazało, jego starania zostały docenione przez spółkę, która odpowiada za inwestycję.

Janusz Kotowski kandydował w ubiegłorocznych wyborach samorządowych na prezydenta Ostrołęki. Nie został jednak wybrany na czwartą kadencję, ustępując w drugiej turze Łukaszowi Kulikowi. Tym samym po 12 latach pożegnał się z funkcją włodarza miasta. Uzyskał natomiast mandat radnego Ostrołęki. Nowego zatrudnienia od razu nie znalazł. Sam kilkakrotnie wspomniał podczas sesji, że jest osobą bezrobotną. Zawsze jednak, gdy na obrady powracał temat budowy ostrołęckiej elektrowni, Kotowski usilnie wspierał projekt.

ReklamaNa początku grudnia 2018 roku w sesji ostrołęckiego samorządu wziął udział jego bliski partyjny kolega, poseł Arkadiusz Czartoryski, który poprosił radnych o wprowadzenie do porządku obrad dodatkowego punktu - uchwały dotyczącej wsparcia działań ministra energii mających na celu budowę nowej elektrowni w Ostrołęce. Zaznaczył, że jest ona neutralna, a nie decyzyjna, wyraża jedynie wolę radnych. Prezydent Ostrołęki Łukasz Kulik wyraził zgodę na procedowanie wniosku.

- Ten projekt uchwały to projekt intencyjny, nie niesie ze sobą skutków finansowych, ani do niczego miasta nie zobowiązuje. Taką intencję, żeby inwestycja była, moglibyśmy wyrazić dzisiaj. Teraz, gdy trwają te różne dyskusje, żeby taką deklarację przyjąć. W tym projekcie nie ma nic prócz tego, że jako samorząd wyrażamy opinię, że warto, aby taka inwestycja w Ostrołęce powstała - podkreślał wówczas radny Kotowski.

Samorządowiec usilnie zachęcał radnych, żeby zagłosowali za wnioskiem.

- Wydaje mi się, że właśnie teraz jest czas do podjęcia uchwały, nikogo do niczego niezobowiązującej. Tym bardziej, że przeważają takie narracje, że jest niepotrzebna. Na pewno nie wszyscy tak myślą, jak możemy przeczytać. Dziś jest tak, że nawet niewielka organizacja powołana na szybko może wyrazić opinie, że istoty żywe czy glony są przeciwko. Dlatego dobrze, żeby ten głos pojawił się teraz, a nie po szczytach klimatycznych. Nasza deklaracja nie zdominuje obrad szczytu. Może być jedynie głosem pluralizmu i pokazania, że nie wszyscy tak myślą jak organizacje x. Ogromnie proszę i zachęcam, żebyśmy dziś taką opinię samorządu ostrołęckiego wyrazili -  apelował.

Ostatecznie wniosek nie uzyskał akceptacji radnych (9 było za, 9 przeciw, a 4 wstrzymało się). Tym samym projekt nie został wprowadzony do porządku obrad. Radni argumentowali, że uchwała może być rozpatrywana podczas zwykłej sesji rady miasta, tymczasem Kotowski naciskał, aby projekt procedować podczas nadzwyczajnych obrad, których planu zwykle się już nie zmienia, bo zostały zwołane w konkretnych sprawach.

ReklamaKolejna dyskusja

Temat budowy elektrowni w Ostrołęce powrócił na sesji rady miasta pod koniec grudnia ubiegłego roku. Były to obrady zwołane w zwykłym trybie. Do punktu wprowadzono rozpatrzenie projektu w sprawie wsparcia działań ministra energii oraz grup energetycznych Energa i Enea, mających na celu budowę nowego bloku węglowego w naszym mieście.

Jako pierwszy głos zabrał zwolennik węglowej inwestycji, radny Janusz Kotowski.

- Ja trochę odmiennie widzę sprawę, my nie decydujemy w tej uchwale o budowie czy nie budowaniu elektrowni, potwierdzamy wolę współpracy, która z jednej strony daje poparcie dla budowy, z drugiej strony daje poparcie w inwestycjach szczególnie tych drogowych. My w tej uchwale nie decydujemy o losach mieszkańców. Oczywiście wnioski mieszkańców zwłaszcza tych blisko mieszkających, niejednokrotnie wyrażane, trzeba brać pod uwagę. Ta uchwała nie ma zasadniczo nic do tego. Ona tylko daje podstawę do tego, aby Energa dla przykładu mogła wspierać inwestycje związane z budową. To jest uchwała intencyjna. Wierzę, że wysoka rada podejmie ten prosty temat. Dwa podejścia nam się nie udały, szkoda, bo można było to przyjąć jak trwały szczyty klimatyczne. Ale lepiej późno niż wcale. Dziś zagłosuję za, i państwa też do tego namawiam. Pewne sygnały oporu pewnie poszły, bo rada w trybie pilnym odwołuje skarbnika, a nie godzi się, żeby taką prostą uchwałę intencyjną wprowadzić - powiedział Janusz Kotowski.

Podczas dalszej dyskusji były włodarz naszego miasta stwierdził, że w Ostrołęce mamy funkcjonującą starą elektrownię B, której żywot technologiczny jest ograniczony. Prowadzone są różne poważne wielomilionowe inwestycje, żeby przedłużyć życie tej elektrowni.

- Gdybyśmy nie mieli szansy na budowę nowej elektrowni, w pewnej chwili, mimo tych inwestycji, stara elektrownia zakończyłaby swoje życie i Ostrołęka straciłaby zarówno wpływy budżetowe i wiele miejsc pracy. Tak czy inaczej stara elektrownia nie będzie funkcjonować wiecznie. Pewnie będzie taki czas, bardzo dobry dla miasta, że będą funkcjonować obie elektrownie. Możemy oczywiście przeszkadzać i nie być za budową nowej elektrowni, ale musimy liczyć się z sytuacją, że stara elektrownia przestanie funkcjonować. Myślę, że nie ma tutaj wątpliwości, co jest interesem miasta. Wracając do sytuacji z tą uchwałą, my nie decydujemy o budowie czy zaprzestaniu budowy. Możemy tylko wspierać. Poczucie pewnego zagrożenia mieszkańców, którzy są tam najbliżej, my jako samorząd powinniśmy prowadzić takie rozmowy, żeby ci mieszkańcy czuli się zabezpieczeni. Np. przez to żeby inwestor rozważył możliwość wykupienia mieszkań i wykupienia dla chętnych. Ci mieszkańcy mają prawo czuć się zagrożeni. Utrata tak dużego zakładu pracy i nie powstawanie niczego nowego na jego miejsce byłaby prawdziwym dramatem - zaznaczył.

Radny Andrzej Jaskólski zapytał wówczas ile jest osób obecnie pracuje w bloku B, a ile będzie ewentualnie pracowało w bloku C oraz gdzie będą usuwane popioły z nowej elektrowni.

- My właściwie nie mamy większego wyboru, stara elektrownia w którymś momencie zakończy swoją pracę i miasto te miejsca pracy utraci. I albo będą nowe miejsca pracy, pewnie nie w tej samej ilości, w nowej elektrowni, albo nie będzie ich wcale. Ja nie mam wiedzy ile osób będzie pracować w nowej elektrowni. Jeżeli chodzi o popioły, to są kwestie technologiczne i nie mam takiej wiedzy, ale na pewno wszystkie wymogi zostały spełnione - odpowiedział Janusz Kotowski. -  Ja podkreślam, że ta uchwała jest intencyjna, więc nie decydujemy o niczym, jeżeli chodzi o samą budowę.

ReklamaRadny Kotowski jeszcze raz poprosił samorządowców o wsparcie działań.

- Od lat korzystamy z pomocy spółki, taka pomoc jest możliwa, jeżeli związana jest z inwestycją nie drogową. To wsparcie daje umocnienie podstaw, na podstawie których Energa opiera przekazywanie nam środków, choćby na most czy inne inwestycje drogowe. Jeżeli miasto nie chciałoby wspierać budowy elektrowni, pod wielkim znakiem zapytania stoi podstawa wspierania miasta przez Energę - skwitował były prezydent Ostrołęki.

Tym razem uchwała została podjęta. Za było 20 radnych, przeciw - 0, wstrzymało się - 2.

Z uchwałą po pracę?

Kilka tygodni później na jaw wyszło, że Janusz Kotowski został członkiem zarządu spółki Elektrownia Ostrołęka. Czy na rozmowę kwalifikacyjną, o ile w ogóle takowa się odbyła, poszedł z uchwałą, o którą tak mocno zabiegał? Pracę w ostrołęckiej elektrowni znalazł też m.in. były dyrektor Ostrołęckiego Centrum Kultury, Bogdan Piątkowski, jako specjalista ds. komunikacji.

Warto dodać, że o kontrowersyjne decyzje kadrowe w spółkach Energi dopytywali akcjonariusze podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy spółki Energa, które miało miejsce 25 czerwca br.

W ostatnich miesiącach w spółkach należących do Grupy Energa zatrudniono szereg działaczy partii rządzącej i do niedawna samorządowców. Janusz Kotowski - były prezydent Ostrołęki i gorliwy zwolennik budowy elektrowni jest dziś członkiem zarządu spółki Elektrownia Ostrołęka, zaś funkcję jej rzecznika pełni były dyrektor Ostrołęckiego Centrum Kultury. W spółce pracuje także Edyta Korytkowska, była dyrektor ds. kadrowo-administracyjnych w Miejskim Zakładzie Komunikacji w Ostrołęce. Do niedawna prezesem spółki był Edward Siurnicki, bohater skandalu związanego z zakupami węgla dla elektrowni Ostrołęka B.

Wyświetleń: 15927 komentarze: -
10:29, 30.07.2019r. Drukuj