czwartek, 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Renaty, Kastora

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Bitwa o Narew, walki pod Żabinem, przełamanie frontu w rejonie Lipianki i podpalenie Ostrołęki (archiwalne zdjęcia)

Dziś cofnę się w czasie i opiszę zacięte walki w pobliżu drogi z Ostrołęki do Goworowa, gdzie podczas I wojny światowej przebiegał front. Oprócz bitwy o Narew w środku lata 1915 r. doszło do przełamania frontu i podpalenia Ostrołęki, którego dokonali uciekający przez Niemcami rosyjscy żołnierze.

Dzisiejszy wpis to dalsza część historii 54. Dywizji, o której pisałem w tekście "Bitwa o Narew - forsowanie Narwi pod Ostrołęką".

Głównodowodzący grupą armii generał von Gallwitz uznał, że kontynuacja ataku i powodzenie akcji jest mało prawdopodobne, ponieważ można było spodziewać się kolejnych niespodzianek ze strony przeciwnika. W związku z tym wydał rozkaz zaprzestania dalszych prób forsowania Narwi pod Ostrołęką w najbliższych dniach.

ReklamaPrzeprawa przez Narew. (Übergang über den Narew)

Czwartek, 29 lipca 1915 r.

Notatki na podstawie kronik: 90. Rezerwowego Regimentu Piechoty z Meklemburgii

Po bojach, które stoczyliśmy próbując sforsować rzekę Narew w Ostrołęce, spaliśmy bardzo krótko. Obudzono nas już o 3.00 nad ranem. Byliśmy wyczerpani, nie spaliśmy już prawie dwa dni, przemoczeni do samej skóry, bolało nas wszystko. Ostatni krótki odpoczynek mieliśmy bezpośrednio na gołym i mokrym podłożu leśnym.

Zbieramy ciężki, nasiąknięty wodą ekwipunek, formujemy kolumny marszowe i bez dłuższej przerwy już o godz. 4.00 jesteśmy w drodze. Wycofujemy się spod Ostrołęki. Maszerujemy przez Cegielnię na Przystań, gdzie przekraczamy Omulew. Dalej przez Nową Wieś i Żebry Grzymki docieramy do wsi Kołaki, 15 km na południowy zachód od Ostrołęki.

Dowództwo daje nam trzy godziny na odpoczynek. Po południu przekraczamy Narew. W Kołakach saperzy zbudowali już most. Rzeka w tym miejscu jest płytka, ale szeroka. Na drugim brzegu witają nas bagna, które musimy obejść szerokim łukiem. Nasz szlak prowadzi dalej wzgórzami koło wsi Lipianka. W drodze często mijamy kunsztownie i sprytnie zbudowane rosyjskie okopy. Są nieuszkodzone, prawdopodobnie wróg opuścił je bez walki. O godz. 21.00 docieramy do wsi Kruszewo, gdzie rozbijamy namioty na skoszonej łące. Wojskowe rozkładane łóżka były naszą nagrodą po wielogodzinnym marszu, szybko zapadliśmy w głęboki sen.

Most na Narwi zbudowany niedaleko Ostrołęki. Niemal na pewno jest to most pod wsią Kołaki.

źródło: Großer Bilderatlas des Weltkrieges

Notatki na podstawie kronik: 27. Rezerwowego Regimentu Piechoty z Saksonii

W kolejnym dniu po bitwie najpierw wróciliśmy do Dylewa i stamtąd dopiero przez Olszewkę, Przystań, Nową Wieś, Żebry Perosy docieramy do wsi Kołaki, gdzie przeprawiamy się mostem zbudowanym przez saperów na drugą stronę Narwi. Po 40-kilometrowym marszu stajemy obozem w Kruschewie (Kruszewo) na tyłach 83 i 2 Dywizji Piechoty.

Notatki na podstawie kronik: 84. Regimentu Piechoty von Manstein z Szlezwiku

Wieczorem po bitwie Regiment dotarł do Przystani, miał więc najkrótszą drogę do Kruszewa.

- 29 lipca 1915 r. 54. Dywizja Piechoty przemieściła się na południe, aby przejść przez most zbudowany przez saperów w Kołakach, by obejść południową flankę Rosjan walczących pod Ostrołęką - napisał Oberstleutnant (Podpułkownik) Meyer. (cytat z  "Der Durchbruch am Narew", s.122.).

Budowa mostu w Kołakach była możliwa już 27 lipca 1915 r. dzięki 83. i. 2. Dywizjom Piechoty, które po sforsowaniu rzeki Narew pod Różanem skierowano na północ, wschodnim brzegiem rzeki.

ReklamaWalki pod Żabinem

Notatki na podstawie kronik: 90. Rezerwowego Regimentu Piechoty z Meklemburgii

Piątek, 30 lipca 1915 r.

Ranek 30 lipca przywitał nas słońcem na czystym błękitnym niebie. Mieliśmy w końcu czas na zabiegi higieniczne, naprawę mundurów i sprzętu oraz czyszczenie broni. Z naszego obozu w Kruszewie rozciągał się doskonały widok na okoliczne tereny. Przed nami leżała rozległa wieś Jawory, za nią znajdowała się wieś Rębisze-Rozdzielnie, która w niektórych miejscach płonęła. Co jakiś czas obok naszego obozu przechodziły kolumny chwytanych Rosjan. W oddali słychać było odgłosy walk.

Zdjęcie znalezione w monografiach o wielkiej wojnie. Niemieckie oddziały obozujące 4 kilometry od Ostrołęki.

W południe przyszedł rozkaz wymarszu. Pakujemy do plecaków częściowo mokry jeszcze ekwipunek i wkrótce Regiment maszeruje w kierunku toczących się walk. I i II Batalion ruszają na pierwszą linię frontu, III Batalion zostaje na razie w rezerwie. Już w Jaworach Regiment dostał się pod nieprzyjacielski ogień, ale bez większych strat docieramy do Żabina, gdzie natrafiamy na silny opór. Rosyjska piechota przeprowadza kontrataki, które odpieramy ponosząc spore straty. W pewnym momencie wyprowadzona z lasu szarża trzech Sotni Kozaków uderzyła na naszą 8. Kompanię. Kompania kosztem dużej daniny krwi oraz tracąc dwa karabiny maszynowe odpiera wroga i bierze nawet jeńców.

W ten sposób lepiej poznajemy rosyjskich żołnierzy. Są łagodni jako więźniowie i bardzo szczęśliwi, że nie muszą już walczyć. Dlatego mniejsze grupki jeńców odsyłaliśmy na tyły bez obstawy, wskazując im tylko kierunek, w którym mają się udać. Większym grupom np. po 100 jeńców dawaliśmy najwyżej jednego lub dwóch konwojentów. Często czterech jeńców łapało za plandeki, by przetransportować naszych ciężko rannych do najbliższej jednostki opatrunkowej.

Notatki na podstawie kronik: 84. Regimentu Piechoty von Manstein z Szlezwiku

Piątek, 30 lipca 1915 r.

Regiment walczy o Rębisze-Rozdzielnie i Żabin na prawym skrzydle 90 Regimentu. Wieczorem Regiment okopuje się na wywalczonych pozycjach (południowe części wsi Żabin we wsi Rębisze-Rozdzielnie).

Sobota, 31 lipca 1915 r.

Regiment miał zaatakować zaraz po natarciu 4. Dywizji na prawym skrzydle. Jednak 4. Dywizja nie atakowała tego dnia i 84. został na starych pozycjach.

ReklamaNotatki na podstawie kronik: 90. Rezerwowego Regimentu Piechoty z Meklemburgii

Rosjanie nie mogli sobie pozwolić na naszą obecność pod Żabinem, dlatego musieliśmy liczyć się z kolejnymi atakami, mało kto mógł liczyć na sen tej zimnej nocy. Rosjanie byli jednak spokojni. Dopiero rano (w sobotę 31 lipca) zaatakowali na całym froncie. Poznańska Dywizja na lewym skrzydle straciła wieś Cisk. Również nasze Meklemburskie oddziały zostały zaatakowane. Doskonale ustawione karabiny maszynowe szybko zmusiły jednak ich piechotę do zawrócenia na pozycje wyjściowe.  Niedługo później Rosjanie spróbowali jeszcze raz, tym razem w postaci szarży kawalerii. I tym razem nasze karabiny sprawnie sobie poradziły. Tylko czterem kozakom o własnych siłach udało się ujść na własne pozycje. Niestety my też po atakach Rosjan mieliśmy spore straty. Padł ukochany dowódca 2. Kompani Leutnant rezerwy Ihde oraz Leutnant rezerwy Carstens, a Leutnant Seidel został ciężko ranny.

Ponieważ mieliśmy zagrożone lewe skrzydło (utrata wsi Cisk), sami nie mogliśmy atakować. Dowódca dywizji, Generalmajor Freiherr von Watter przerzucił więc 27. Rezerwowy Regiment Piechoty na nasze zagrożone skrzydło i tego samego dnia udało im się odbić Cisk. Do rana (niedziela, 1 sierpnia 1915 r.) front został ustabilizowany, zagrożenie z lewego skrzydła zniknęło. Nasza artyleria rozpoczęła nawałę ogniową na pozycje wroga, ich artyleria odpowiadała bardzo słabo. Możliwe, że oszczędzali amunicję. Po przygotowaniu artyleryjskim zajmujemy Żabin, wróg wycofał się na nasyp kolejowy na wschód od wsi. Aby móc skuteczniej wspierać piechotę, nasza artyleria została rozmieszczona na niezabezpieczonym terenie, zajmując pozycje za naszymi plecami po zachodniej stronie wsi Żabin.  III Batalion, który do tej pory znajdował się w rezerwie, również skierowano na pierwszą linię frontu, na prawe skrzydło naszego Regimentu.

Szlak przemieszczania się 27. Regimentu w "Bitwie o Narew"

Wieczorem, gdy nasza artyleria utrzymywała ostrzał na nasyp kolejowy, Rosjanie odpowiedzieli wszystkim co mają. Używali dużych ilości amunicji. Gęsty, biały, czarny i żółty dym o zapachu siarki formował się wokół nas, huk broni ręcznej, pękające granaty, terkot karabinów maszynowych oraz gwizd kul i odłamków zagłuszał wszystko. Nie było innego wyjścia, dowódcy poderwali nas do ataku. My i 84. Regiment Piechoty po naszej prawej ruszyliśmy na nasyp kolejowy i zdobywamy go. W nasze ręce wpadła duża liczba jeńców, karabinów i sprzętu. Dla przykładu 11. Kompania, z której zostało tylko 34 żołnierzy (ok. 1/5 składu podstawowego) pod dowództwem jedynie podoficera (Offiziersstellvertreter Hofmeier), która jako pierwsza dotarła na nasyp kolejowy, zdobyła 298 jeńców, w tym trzech oficerów.

Musieliśmy szybko przygotować się do obrony przed kontratakami. Uporządkowano okopy i przeorganizowano przemieszane oddziały. Sytuacja nie była najlepsza, 27. Rezerwowy Regiment Piechoty po naszej lewej stronie nie dodarł do nasypu. Nasze lewe skrzydło było mocno wygięte, musieliśmy wygospodarować oddziały do zapełnienia luki między naszymi Regimentami. Byliśmy jednak dumni z tego dnia. Po trzech dniach zaciekłych walk pokonaliśmy przeciwnika na naszym odcinku frontu. Straty były jednak ogromne. Niektóre kompanie miały ciężko rannych dowódców, wielu podoficerów i żołnierzy zginęło lub zostało rannych.

Noc była stosunkowo spokojna, nieprzyjaciel nie podejmował prób kontrataku. O świcie bitwa rozpoczęła się na nowo, Rosjanie dalej trzymali nasyp kolejowy i tereny przed nasypem na naszym lewym skrzydle, skąd karabiny maszynowe zadawały straty naszym 6., 10. i 11. Kompani. Pomimo silnego ognia udało się nam przesunąć karabiny maszynowe do przodu i skutecznie odpowiadać Rosjanom. Skupiono też cały ogień artylerii na tym odcinku. Wtedy 27. Regiment ruszył do ataku i zajął nasyp kolejowy.

W ataku brała udział także oddelegowana do pomocy w natarciu nasza 1. Kompania. W ciężkich walkach w ciągu pół godziny straciła wielu dobrych podoficerów i żołnierzy. Trzech jej poruczników spoczęło w jednym grobie na tej obcej ziemi, jako bohaterowie! Rosjanie wycofali się w lasy przed nami. Odetchnęliśmy. Wieczorem pierwszy raz od trzech dni dostaliśmy ciepły posiłek.

ReklamaNotatki na podstawie kronik: 27. Rezerwowego Regimentu Piechoty z Saksonii

Piątek 30 lipca 1915 r.

Nasza Dywizja obsadza pierwszą linię frontu. Nasz 27. Regiment zostaje na razie w obwodzie, maszerujemy jednak do wsi Jawory, gdzie czekamy na rozkazy. Regimenty 84. i 90. w marszu wkraczają w rejon walk o wsie Rębisze i Żabin, gdzie wspiera je nasza artyleria. Rano 31 lipca siły Rosyjskie wzmocnione przetransportowaną koleją 59. Rosyjską Dywizją Piechoty wyprowadza silny atak. Front zostaje przełamany w rejonie wsi Cisk i Lipianka. Niemiecka 83. Dywizja Piechoty ustępuje, tracąc m.in wieś Cisk. Dostajemy rozkaz kontrataku: I Batalion idzie po prawej i brnie przez bagna na południe od wsi Cisk, III Batalion atakuje z lewej i szybko zajmuje wzgórze 107 niedaleko od wsi.

Dowódca 11. Kompani (III Batalion) opisał to tak: "Przemieszczamy się kierunku wsi Cisk, na naszym odcinku długo było spokojnie. Czuliśmy jednak bliskość wroga. Z lasu przed nami wyłonili się nasi i zameldowali, że Rosjanie są już blisko."

Po krótkich przygotowaniach Batalion atakuje w kierunku lasu. Rosjanie zostają zaskoczeni, po krótkim zwarciu próbują uciekać na wschód. Batalion otwiera ogień do uciekających i rusza w pościg. Szybkość ataku sprawiła, że prawie bez strat odzyskaliśmy stracony rano przez naszą armię teren. Około 60 jeńców dostało się w nasze ręce, a 600 żołnierzy wroga odcięliśmy od ich głównych sił. O godz. 9.30 I Batalion zostaje zawrócony z bagien na północny wschód i zajmuje wzgórze 111 na wschód od wsi. Tam 4. Kompania bierze około 120 jeńców.

Po zajęciu wzgórza I Batalion dociera do krawędzi lasu na północnym zachodzie od wsi Żabin, zajmuje tam pozycje, skąd prowadzi skuteczny ostrzał (szczególnie z karabinów maszynowych) w kierunku wycofujących się Rosjan. II Batalion, który niedługo później obsadził wzgórze 111, naliczył tam 400 poległych Rosjan, ale także wielu Niemców. Sami także mają straty, tracą m.in. swojego dowódcę, majora Raabe.

Atak naszego Regimentu uratował częściowo sytuację po przełamaniu się Rosjan przez pozycję 83. Dywizji Piechoty i wzmocnił broniących się desperacko w walce na bagnety w tym rejonie 331. Regiment Piechoty złożony z poznańskich batalionów Landszturmu. 2. Dywizja Piechoty w tym samym czasie prowadzi ciężkie walki obronne bliżej Narwi.

Niedziela 1 sierpnia 1915 r.

Regiment dostaje rozkaz atakować Rosjan, którzy zajmują obecnie silnie umocnione pozycje na szosie Goworowo-Ostrołęka i bardziej na wschód na linii kolejowej. Regiment zajmuje pozycje do ataku w lasach między wioskami Cisk i Grabowo, na północ od Żabina. Po ostrzale ciężkiej artylerii pozycji wroga widocznych przy szosie ruszamy i od razu dostajemy się pod celny ogień rosyjskich karabinów maszynowych. Rosjanie (Muschiks) byli bardzo dobrze przygotowani, mieli kłopotliwe, ustawione na flankach karabiny maszynowe, które bardzo dobrze pokrywały ogniem cały teren. Ponosiliśmy spore straty. Przed jednym z ataków sierżant Glaser zdążył krzyknąć zanim zginął: "Auf Wiedersehen im Massengrab!", czym nawet rozbawił kolegów.

O godzinie 12.00 12. Kompania z rezerw Regimentu zostaje przerzucona na lewe skrzydło, by zamknąć lukę, która powstaje między regimentem a 2. Dywizją. Niedługo później dołącza tam 10. Kompania z 331. Regimentu Piechoty (poznańczycy). Cały dzień upływa na krwawych walkach, przy każdym ataku zdobywamy kilkanaście metrów terenu. Dopiero wieczorem rosyjski opór maleje tak, że regiment podchodzi pod same zasieki z drutów kolczastych, 300 m od pozycji wroga. Po zmroku można było w końcu zająć się zabitymi i rannymi oraz zjeść pierwszy posiłek. Regiment okopuje się.

ReklamaPoniedziałek 2 sierpnia 1915 r.

Od rana trwał wzajemny ostrzał. Ale już około godz. 10.00 nadszedł rozkaz, by przygotować się do ataku w południe. Niektórym drużynom udaje się podejść niepostrzeżenie 100 m dalej przed atakiem, dzięki czemu zostaje im tylko 200 m do okopów wroga. Równo w południe cały Regiment znowu atakuje. Mimo wysokich strat wśród nacierających, Rosjanie zaczynają się wycofywać, ostatni obrońcy zostają wybici lub dostają się do niewoli. I i II Batalion przeskakuje zdobyte okopy, przechodzi przez wieś Grabowo i szosę Ostrołęka-Goworowo, jednak za zabudowaniami wsi Grabowo trafiają pod ogień kolejnej linii obrony Rosjan na nasypie kolejowym. Powstrzymane Bataliony okopują się. Jak szybko się okazuje, jest to dobra decyzja, gdyż Rosjanie na nasypie dostają posiłki w sile co najmniej jednego pułku.

III Batalion nacierający na lewym skrzydle na styku z oddziałami 2. Dywizji Piechoty tylko częściowo przekracza szosę. Rosjanie wykorzystują to i wzmacniają swe siły we wsi Damięty (wieś na szosie na północ od Grabowa). Artyleria niemiecka wznawia ostrzał pozycji rosyjskich. Wieczorem II Batalion używa miotacza min (Minenwerfer). Broń okazuje się skuteczna, w ciepłą letnią noc słyszano liczne jęki rannych po stronie rosyjskiej.

Rankiem 3 sierpnia 1915 r. po ostrzale artyleryjskim pozycji Rosjan, nasyp kolejowy zostaje zdobyty przez II i I Batalion. III Batalion po kilku szturmach także zajmuje nasyp. Bardziej na północ Rosjanie sporymi siłami idą do kontrataku na 2. Dywizję Piechoty pod wsią Borawe. Wieczorem Ostrołęka wpadła w ręce 37. Dywizji Piechoty. Na horyzoncie rozkwita krwistoczerwona łuna, wycofujący się Rosjanie podpalają miasto i okoliczne wsie. Regiment częściowo uzupełnia straty w swoich szeregach świeżymi żołnierzami z Ersatz-Batalionów i umacnia się na nasypie. W okopach na nasypie kolejowym zalegają całe stosy zabitych Rosjan, artyleria i miotacz min miały dobre żniwa.

Przeszukano umocnienia i zabitych. Chleb, herbata i tytoń były cenną zdobyczą. Chusty jaskrawo zdobione zdjęciami carskiej rodziny, były wykorzystywane do zakrywania nosów, ponieważ zapachy z pola walki w te upalne dni stawały się coraz silniejsze.

Tereny na zachód od nasypu, zdobywane w ostatnich dniach, także zasłane są poległymi z obu stron oraz licznymi trupami koni.

Środa 4 sierpnia 1915 r.

Mapa sytuacyjna walk 27. Regimentu opisanych w artykule. Przedstawia sytuację pomiędzy 29 sierpnia a 2 sierpniem 1915 roku

Dzień po ataku sierpniowe bezlitosne słońce świeciło na polu bitwy. Paraliżujący zapach poległych dosłownie stał nad ziemią.

- Pamiętam jeszcze dokładnie, że na nasypie kolejowym były takie stosy martwych Rosjan, że do każdego ze zbiorowych grobów zaciągano po 50 czy 60 napuchniętych ciał obwiązanych płachtami namiotowymi - notował później Oberleutnant Dahlmann z 8. Kompani.

Przeorganizowano oddziały. Straty były tak duże, że rozwiązano niektóre plutony. W I Batalionie każda z kompani straciła co najmniej po 100 głów, aż połowę swoich stanów, w II Batalionie straty były odrobinę mniejsze. III Batalion stracił 19 zabitych i 105 rannych. Sam korpus oficerski miał 7 zabitych i 18 rannych. W ramach wielkiej ofensywy nasza ofiara nie była znacząca, ponieważ w raporcie wojennym z 2 i 3 sierpnia 5 r. w ogóle nie wymieniono naszego Regimentu. Front wschodni dał nam się poznać bez mydła. A to był dopiero początek.

 

Monografie wielkiej wojny najczęściej nie poświęcają ani słowa terenom powiatu ostrołęckiego. Również opracowania regionalne czasy I wojny światowej często zamykają się w kilku ogólnych zadaniach. Pozostawia to u czytelników wrażenie, że w latach 1914-1918 niewiele się tu działo. Sytuacja nie dotyczy jedynie okolic Ostrołęki, lecz jest charakterystyczna dla znacznie większego obszaru frontu wschodniego I wojny światowej, który z tego powodu jest określany jako "zapomniana wojna".

O autorze

Jacek Czaplicki, wędrowiec rowerowy badający zapomniane miejsca oraz historie Kurpiowszczyzny i okolic, autor facebookowego profilu "Rowerem wokół Ostrołęki", na którym znajduje się wiele lokalnych ciekawostek historycznych z zapomnianymi cmentarzami włącznie.

Więcej felietonów w dziale "Mało obiektywnie".

Od redakcji

Aby przybliżyć czytelnikom "Mojej Ostrołęki" wydarzenia z tamtego okresu należało zapoznać się z napisanymi w j. niemieckim zapiskami. Już samo czytanie części z nich sprawia wiele trudności.

Wyświetleń: 16755 komentarze: -
12:27, 24.11.2019r. Drukuj