środa, 24 kwietnia 2024 r., imieniny Aleksandra, Horacego, Grzegorza

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Tylko u nas: ostrołęczanie tracą miliony złotych. W szkołach tworzono 5-osobowe klasy (!) Zaniedbania są wieloletnie

Niewielu rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że w ostrołęckich szkołach średnich są klasy, do których uczęszcza pięciu uczniów. I nie jest to wyjątkowy przypadek. Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do tego, że miasto zamiast budować nowe drogi, musi przeznaczać miliony złotych na rywalizujące ze sobą szkoły. Przez lata nikt nie reagował!

W skrócie

W Ostrołęce w szkołach średnich istnieją klasy, do których uczęszcza zaledwie kilkoro uczniów. Co gorsze, w kilku szkołach tworzone są te same profile, przez co brakuje chętnych do utworzenia co najmniej 20-kilkuosobowej klasy. Pomimo znikomego naboru, miasto, za czasów prezydenta Janusza Kotowskiego, kompletnie nie zajęło się tym problemem. Zamiast reformować, postanowiono zatrudniać nauczycieli i wydawać z miejskiej kasy miliony złotych na utrzymanie kilkuosobowych klas, ponieważ ministerstwo nie dotuje klas z tak niską liczbą uczniów. Problem chce rozwiązać obecny prezydent miasta Łukasz Kulik oraz dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta w Ostrołęce Anna Gocłowska.

Reforma jest nieunikniona

ReklamaOstrołęckiej oświacie potrzebna jest reorganizacja. Fakt ten jest powszechnie wiadomy od wielu lat. Nikt dotychczas nie podjął się tego trudnego zadania. Zła organizacja oświaty generuje milionowe, niczym nieuzasadnione koszty, a można ją poprowadzić taniej, bez zagrożenia jakości kształcenia.

Plany reorganizacji oświaty w mieście oraz wprowadzenia bardziej racjonalnego zarządzania oświatą odbiły się szerokim echem wśród nauczycieli i uczniów. Zanim sytuację ocenimy, warto odebrać przysłowiowy kaganek oświaty. O aktualną sytuację zapytaliśmy Annę Gocłowską, dyrektor Wydziału Oświaty miejskiego ratusza.  

Plotka wyleciała wróblem, a wróciła wołem

ReklamaMłodzież, słysząc pogłoski, że w ostrołęckich szkołach mają być łączone klasy, a uczniowie przenoszeni do innych szkół, wznieciła protest. Sprzeciw znalazł swój finał na posiedzeniu komisji oświaty. Przedstawiciele młodzieży, po wysłuchaniu argumentów dyrektor oświaty oraz prezydenta miasta, protest zawiesili.

A zaczęło się od wizyty dyrektor wydziału oświaty u kierownictwa szkół zawodowych w Ostrołęce, która zaproponowała, aby usiąść i dyskutować, aby w efekcie wypracować najlepszy z możliwych plan organizacyjny ostrołęckiej oświaty. Efekt był zgoła inny, niż zamierzono. Wstępne rozmowy i propozycje rozeszły się wśród nauczycieli i uczniów lotem błyskawicy i, niczym podczas zabawy w głuchy telefon, niepotwierdzone informacje przekazywano z ust do ust, aby w końcu pozwolić im urosnąć do niebotycznych rozmiarów.

Plotki przełożyły się bardzo szybko na niepokoje wśród uczniów. Ratusz stanowczo jednak zaprzeczył, jakoby jakiekolwiek decyzje były podejmowane poza wiedzą dyrektorów, nauczycieli czy uczniów i mówi jednym głosem: "zmiany muszą być wypracowane wspólnie".

- Pamiętajmy, że nawet gdyby pan prezydent postanowił przenieść jakiś kierunek kształcenia do innej szkoły, zgodnie z ustawą Prawo oświatowe, ma on obowiązek poinformować wszystkich rodziców uczniów niepełnoletnich i pełnoletnich uczniów o takim zamiarze. Nie było więc w niczyim interesie tego ukrywać. Zarzut, że ktoś chciał decydować o kimś bez ich wiedzy jest nieracjonalny - mówi Anna Gocłowska, dyrektor Wydziału Oświaty.

Organizację ostrołęckiej oświaty można poprowadzić taniej, bez zagrożenia jakości kształcenia

ReklamaOkazuje się, że ostrołęckie szkolnictwo jest w grupie najdroższych w kraju, porównując miasta z podobnej grupy jak Ostrołęka, biorąc pod uwagę np. wielkość czy liczbę ludności. Racjonalne podejście do zarządzania budżetem nakazuje, aby, w miarę możliwości, taką sytuację zmienić.

- Naszym założeniem było, aby już w styczniu rozpocząć prace nad arkuszami organizacji pracy szkół na rok szkolny 2020/2021 i wypracować wspólnie, najlepiej jak potrafimy, tę organizację, uwzględniając nade wszystko interesy uczniów, potem ich rodziców i nauczycieli, ale też możliwości finansowe miasta, bo nie ulega żadnej wątpliwości, że można organizację ostrołęckiej oświaty poprowadzić taniej, bez zagrożenia jakości kształcenia - powiedziała w rozmowie z nami Anna Gocłowska, dyrektor Wydziału Oświaty.

Jakie padły propozycje podczas spotkań z dyrektorami? To przede wszystkim odejście od konkurencji między szkołami w zakresie organizowanych kierunków kształcenia, to również prowadzenie pełnych naborów oraz przeprowadzenie szeregu symulacji, które pokazałyby efekty wprowadzanych zmian.

- Zaproponowaliśmy m.in. odejście od niedobrej konkurencji pomiędzy szkołami, w prowadzeniu kształcenia w tych samych zawodach. Dążenie byłoby takie, aby to uporządkować i sprofilować szkoły, wówczas będą większe szanse, że dane technikum dokona pełnego naboru. Przedstawiliśmy pomysł, ale jesteśmy otwarci na dyskusję. Poprosiliśmy jednocześnie dyrektorów o zgłaszanie propozycji własnych rozwiązań. Poprowadzenie symulacji dałoby wskazówki, co by się stało, gdyby na przykład przenieść któryś z kierunków do innej szkoły, albo na przykład wygaszać niektóre kierunki i nie prowadzić już na nie naboru w danej szkole. Takie symulacje pokazałyby, co zadziałoby się z uczniami, ale też co byłoby z nauczycielami. Współpraca miałaby chronić przede wszystkim ludzi, aby ewentualna reorganizacja nie miała dla nich negatywnych skutków - mówiła dyrektor.

Szkoły nie powinny ze sobą konkurować w zakresie kierunków kształcenia, ani tworzyć klas z kilkoma uczniami

ReklamaJednym z głównych problemów ostrołęckiej oświaty jest wysoka konkurencja w zakresie kierunków kształcenia w poszczególnych szkołach. Przez to, że jeden kierunek jest oferowany przez kilka placówek, oddziały nie są pełne. Niestety, koszt utrzymania danego oddziału (klasy) jest taki sam, niezależnie od tego czy w klasie jest 30 uczniów czy zaledwie kilku. Znacząco różni się jednak subwencja czyli dopłata z budżetu państwa, bowiem subwencja zawsze idzie za uczniem. Przy 30 uczniach i więcej, subwencja niemal w całości pokrywa utrzymanie oddziału. Przy pięciu uczniach w klasie, a takie klasy funkcjonują w Ostrołęce, nie pokrywa nawet znikomego procentu. Resztę musi dopłacić miasto.

- Przykładem może być chociażby kształcenie technika ekonomisty i technika handlowca w Zespołach Szkół Zawodowych numer 3 i 4. W żadnej z tych szkół nie ma właściwego naboru. Co oznacza właściwy nabór? W oddziale marzeń chciałoby się 30 uczniów, bo wtedy taki oddział ma szansę sfinansować się z subwencji oświatowej lub z niewielką dopłatą miasta. Każda mniejsza liczba uczniów generuje koszty z budżetu miasta czyli z kieszeni mieszkańców. W tych dwóch przypadkach, nawet gdybyśmy połączyli tożsame kierunki i tak odziały nie byłyby pełne, a obecnie miasto musi płacić podwójnie. Rachunek jest prosty, utrzymanie jednego oddziału kosztuje około 200 tysięcy złotych rocznie, to przy czteroletnim technikum daje 800 tysięcy złotych. Prowadząc ten sam kierunek w drugiej szkole wydajemy kolejne 800 tys. zł - razem 1,6 mln zł. Za  kształcenie w dwóch różnych szkołach technika ekonomisty i technika handlowca musimy więc zapłacić 3,2 mln zł, podczas gdy z powodzeniem moglibyśmy zapłacić połowę tej kwoty, czyli 1,6 mln zł. Spójrzmy wstecz, odkąd organizacja naborów jest prowadzona w taki sposób, ile pieniędzy wydano niepotrzebnie? -  pyta retorycznie dyrektor Gocłowska.

Nikt nie mówi, że na oświacie zrobi się interes, zarobi czy oszczędzi, chodzi o to, aby dopłacać racjonalnie

ReklamaSamorząd miasta stoi teraz przed ogromnym dylematem, ponieważ luka pomiędzy dochodami a wydatkami w oświacie stale rośnie, a w ostatnich latach przyspieszyła. Oświata nie jest płaszczyzną, na której uda się generować zyski. Do edukacji zawsze się dopłacało, ale warto pamiętać, że można to robić racjonalnie.

- Rolą prezydenta jest spowolnić ten wzrost, bo budżet miasta nie wytrzyma takich nieuzasadnionych i nieracjonalnych wydatków. Zdecydowana większość środowiska oświatowego rozumie nasze stanowisko i spotykam się z dużą dozą zrozumienia. Przypomnijmy, że ministerstwo daje wytyczne, które rekomendują inną organizację oświaty, niż mamy w Ostrołęce. W ostrołęckiej oświacie dzieje się dużo dobrego, to zasługa nauczycieli i na tym dobrym trzeba budować, ale trzeba też zmian, na przykład struktury naszych szkół - dodaje dyrektor.

Bez koniecznych zmian, zła sytuacja będzie się pogłębiała, a miasto będzie nadal dopłacało zawrotne sumy do źle zorganizowanej oświaty. Jak wskazują wyliczenia, miasto dopłaca nie złotówki czy tysiące, ale grube miliony złotych, które mogłyby zostać przeznaczone choćby na nowe drogi.

- Jeśli takie zmiany są potrzebne, to obowiązkiem organu prowadzącego jest ich wprowadzenie. Bo utrzymując taką organizację szkół, miasto traci nie złotówki, nie tysiące, ale miliony złotych. Rozumiemy niepokoje ludzi, bo każda zmiana takie wywołuje. Dlatego trzeba rozmawiać, dlatego były przeprowadzone rozmowy z dyrektorami, aby wspólnie te propozycje wypracować. Trzeba zacząć patrzeć na oświatę w naszym mieście nie przez pryzmat tylko jednej klasy czy szkoły, ale edukacji ogółem. To nie zmiany ugodzą w ludzi, ale zaniechanie reorganizacji to zrobi - mówi dyrektor Gocłowska.

O złej organizacji oświaty w Ostrołęce wiedziano już lata temu

ReklamaO potrzebie zreorganizowania ostrołęckiej oświaty wiedziano już wiele lat wstecz. Nie jest to żadne novum dla osób pozostających w tym kręgu zainteresowań. Jeszcze za poprzedniej władzy, gdy funkcję dyrektora Wydziału Oświaty sprawował Mirosław Rosak, a w fotelu prezydenta zasiadał Janusz Kotowski, wiedziano, że z organizacją szkolnictwa w naszym mieście nie jest najlepiej. Wskazują na to wyniki analizy zamieszczone w strategii oświatowej.

- Na stronie urzędu jest zamieszona strategia oświatowa na lata 2014-2020, przygotowana przez zespół powołany zarządzeniem prezydenta Janusza Kotowskiego z 2012 roku. Znajduje się w niej analiza SWOT, w której wymieniono słabe strony ostrołęckiej oświaty. Już wówczas podkreślono problem niezdrowej konkurencji pomiędzy szkołami zawodowymi podczas rekrutacji. Można powiedzieć, że w kolejnych latach podejmowano działania wbrew posiadanej wiedzy. Wszystkie nasze obserwacje i wnioski zostały potwierdzone badaniami ekspertów. Nie możemy, posiadając taką wiedzę, nadal tkwić w błędzie. Zmiany są nieuniknione, ale nic nie będzie postanowione bez wiedzy dzieci czy rodziców, bez porozumienia i współpracy ze szkołami i dyrekcją. My naprawdę wsłuchujemy się w głos środowiska oświatowego, ale prezydent musi patrzeć z perspektywy organu prowadzącego szkołę na całość oświaty. Inna jest perspektywa pojedynczego nauczyciela czy nawet jednej szkoły. Chcemy i powinniśmy wychodzić sobie naprzeciw - dodaje.

Zmiany w oświacie są konieczne, ale w duchu współpracy i spokoju

ReklamaKonieczne zmiany, których nie podjął były prezydent Janusz Kotowski, muszą być w końcu przeprowadzone. Pozostaje pytanie - w jaki sposób samorząd zreformuje ostrołęckie szkolnictwo, uwzględniając dobro uczniów, rodziców, nauczycieli oraz miejskiej kasy? To nie lada wyzwanie, dlatego potrzeba dyskusji, współpracy i nade wszystko spokoju.

- Organizujemy oświatę dla dzieci i młodzieży. Szkoła ma sens tylko wtedy, gdy są w niej uczniowie. Zaraz po nich są nauczyciele i o nich też chcemy zadbać. Wszystkie decyzje są podejmowane po to, aby stworzyć młodzieży najlepsze warunki rozwoju i zadbać o pracowników oświaty nie tylko doraźnie, ale także w dłuższej perspektywie. Ostatnie wydarzenia pokazują, że mimo naszej troski o uczniów i nauczycieli można na oświacie zrobić niepotrzebną i bezpodstawną aferę. To dla mnie bardzo trudne, gdy ktoś wykorzystuje tą sytuację w złym celu - dodaje Gocłowska.

Konkluzja może być taka, że na oświacie łatwo zrobić aferę, łatwo też na zakładników wziąć uczniów i nauczycieli. Faktem jest jednak, że oświata to jedna z najgorszych płaszczyzn do rozgrywek politycznych czy załatwiania prywatnych interesów. Stan oświaty poprawi tylko mądre, racjonalne zarządzanie oraz wielostronna współpraca. A kilkuosobowe klasy? Czy ktoś wyobraża sobie klasę z pięcioma osobami, za którą płacą wszyscy mieszkańcy miasta? Zachęcamy do dyskusji.

Wyświetleń: 20018 komentarze: -
11:50, 19.02.2020r. Drukuj