sobota, 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Czesława, Amalii

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Bandysie i Zawady. Wielkanoc 1915. Walki nad rzeką Omulew

W kwietniu 1915 roku niemieccy i rosyjscy żołnierze spędzili Wielkanoc na Kurpiach. Zaciekłe walki, słabo opisywane do tej pory w polskiej literaturze, toczyły się w pobliżu Zawad i Bandyś. Poznajcie urywek tej ciężkiej historii, w której obie strony poniosły bardzo wysokie straty.

Wyprawa do Myszyńca

W miejsce zniszczonej pod Tannenbergiem armii generała Samsonowa, Rosjanie utworzyli nową 12. Armię. Armię zgromadzono i oparto twierdzy Nowo-Georgiewsk [Modlin] i Ostrołęka, położonych na południe od Prus Wschodnich. Rosyjska 12. Armia miała za zadanie zaatakować południową flankę i tyły niemieckich formacji walczących na wschodzie Prus Wschodnich i nad Niemnem. Ale zanim Rosjanie mogliby ruszyć do natarcia, musieli najpierw rozbić Grupę Armii Gallwitz'a i Morgen'a, które zagrażały i tymczasowo nawet zajęły Przasnysz. Niemcy jednak przy przeważających siłach wroga musieli opuścić to miasto i przygotować linie obrony na południe od granic Prus Wschodnich. Na tę linię obrony skierowano również 258. Rezerwowy Regiment Piechoty.

Zapotrzebowanie na oddziały regimentu, które przerzucone z frontu nad Niemnem, wysiadały z wagonów na stacji kolejowej, było tak duże, że przy stacji kolejowej stały już ciężarówki gotowe do ich przetransportowania. Ciężarówki zabrały żołnierzy do Myszyńca, gdzie oddziały miały pozostać w gotowości i czekać na rozkazy.

Z pobliskich rejonów do uszu żołnierzy dochodził grzmot artyleryjski. Otrzymane rozkazy nakazywały, by regiment odciążył broniące się w ciężkich walkach nad rzeką Omulew jednostki 37. Dywizji Piechoty. W pospiesznym marszu oddziały regimentu docierają 19 marca 1915 roku do wsi Bandysie, a wieczorem luzują 150. Regiment Piechoty na pozycjach między wsiami Zawady i Olszyny. Pozycja ta opierała się prawym skrzydłem o rzekę Omulew, która płynęła przez podmokłe łąki, na których w wielu miejscach nie można były wykonać okopów. Po lewej stronie pozycja przebiegała przez zalesioną wydmę piaskową, przed którą rozciągała się odnoga Bagna Karaska o szerokości do 700 m.

Bagno niestety było jeszcze zamarznięte, tak że nie stanowiło dla atakujących Rosjan żadnej przeszkody. Tak samo było z torfowiskami, które znajdowały się za lewą flanką pozycji w tym rejonie. W linii obrony znajdował się więc luka, która wkrótce miała mieć dla regimentu katastrofalne konsekwencje.

Lewą flankę obsadzały oddziały I Batalionu/258, zaś środkowe pozycje - II Batalionu/258, a prawą flankę - III Batalionu/258, które przybyły do wsi Bandysie i zostały rozmieszczone na pozycjach wieczorem 20 marca 1915 roku.

Ze stanu przygotowania pozycji obrony wynikało, że oddziały które stacjonowały tam wcześniej, musiały prowadzić ciężkie i krwawe walki i nie miały czasu porządnie ich rozbudować. Żołnierze więc zabrali się do ciężkiej pracy, aby je wzmocnić, ponieważ pojawiły się sygnały, że ma być powtórzone rosyjskie natarcie, które parę dni temu krwawo odparto po obu stronach.

Aktywność rosyjskiej artylerii stawała się coraz bardziej ożywiona. W nocy Rosjanie zapalili liczne reflektory i wystrzeliwali flary. Kompanie wszystkich trzech batalionów musiały obsadzić okopy i dopiero na poziomie plutonów część żołnierzy mogła odpocząć po wyznaczeniu dyżurów straży. Przed świtem jednak już wszyscy musieli czuwać z karabinem u nogi. Wkrótce okazało się, że ostrożność ta był niezbędna.

Walka pod Bandysiami (23 i 24 marca 1915 r.)

Wieczorem 21 marca Rosjanie ostrzelali i ponownie podpalili wieś Zawady, gdzie swoje stanowiska miał III Batalion/258. Nie było żadnych strat.

Nadszedł 23 marca 1915 r. Ciemna, dziwnie cicha noc prowokowała do szczególnej ostrożności. Około godziny 4:00 nad ranem, jeszcze w całkowitej ciemności, spore siły piechoty rosyjskiej cicho zakradły się w pobliże okopów 1. Kompanii/258, która znajdowała się na skrajnej lewej flance. Rosjanie uderzyli i mimo zaciekłego oporu 1. Kompania/258 została rozbita. Padł dowódca kompanii, Hauptmann Semmelroth. Również część okopu 3. Kompanii/258 została zalana przez masy atakujących Rosjan. W walce wręcz zginął Hauptmann Francke, wzór pruskiego oficera, śmiały i inteligentny, bezwzględny w ataku, niezłomny w obronie, przywódca i ojciec swoich ludzi, prawdziwie niemiecki człowiek. Natychmiast komendę nad żołnierzami przejął w tej kompanii jego towarzysz broni ze starego 69. Regimentu, Offizier-Stellvertreter Klein. Okopu łącznikowego, prowadzącego na tyły, bronił ze swoim oddziałem ogniem karabinów i granatami ręcznymi. Wokół tego okopu, który miał tylko 60 m długości, leżało jak później policzono 112 martwych Rosjan.

Pozycje nad rzeką Omulew. Walki pod wsią Bandysie w dniu 23 marca 1915 r.

Odważny i zaciekły opór w okopach, gdzie była rozmieszczona 2. Kompanii/258, w trakcie którego Hauptmann von Bönninghausen został ciężko ranny, a Leutnant Merckens zginął, nie mógł powstrzymać ogromnych mas Rosjan, które przewalały się przez wyłom na tyły pozycji obsadzonych przez regiment. Z tego powodu 4. i 5. Kompania/258 zostały zaatakowane jednocześnie z przodu i od tyłu. Podczas gdy 4. Kompanii/258 (Leutnant Weyers) udało się utrzymać swoją pozycję, to Rosjanom udało się zdobyć część przednich okopów obsadzonych przez 5. Kompanię/258.

Offizier-Stellvertreter Nickel zmobilizował jednak swoich żołnierzy i w kontrataku odbił te okopy. Który z Rosjan nie padł w tej walce, dostał się do niewoli. Siły użyte do kontrataku osłabiły jednak pozostałe pozycje tej kompanii i Rosjanie znajdujący się na tyłach łatwo zdobyli ich część.

Oddziały 6. Kompanii/258 częściowo utrzymały swoje pozycje tuż za 5. Kompanią/258, ale i oni ponieśli poważne straty. Dowódca Hauptmann von Behr został poważnie ranny od strzału w głowę. 7. Kompania/258 straciła część swojej pozycji. Zginął ich dowódca Leutnant Ostmann. Rosjanom udało się całkowicie wyprzeć z okopów żołnierzy 8. Kompanii/258. Znajdujący się dalej na prawo III. Batalion/258 nie został zaatakowany.

Sytuacja o świcie była mocno skomplikowana. Na lewej flance znajdowała się duża szczelina, przez którą na tyły 258. Regimentu przenikały kolejne oddziały rosyjskie. Las na zapleczu okopów niemieckich rozbrzmiewał echem strzałów i odgłosów bitwy. Część okopów została utrzymana, ale między tymi stanowiskami, w zdobytych okopach siedzieli Rosjanie. Gdy tylko zrobiło się wystarczająco jasno, by zorientować się w sytuacji na polu bitwy, do akcji włączyła się niemiecka artyleria. Jej ogień zaporowy powstrzymał napływ kolejnych sił nieprzyjaciela. Do walki rzucono stojące w rezerwie III. Batalion/150 oraz Landszturm Batalion "Neuhaldensleben", które zaczęły przebijać się w kierunku luki. Ale kompanie/258, które utrzymały się na pozycjach również włączyły się do akcji.

Po rozpoznaniu częściowej sytuacji przez patrole, rozpoczęto kontrataki w celu odzyskania części utraconych okopów. Najpierw 5. Kompania/258, wspierana przez 4. Kompanię/258, odebrała swoje stracone okopy, biorąc do niewoli część broniących się Rosjan. O godzinie 13:00, dzięki śmiałym atakom 8. Kompanii/258, wspieranej przez część 9. Kompanii/258 odzyskano okopy 7. i 8. Kompanii/258. Od tego momentu pozostało jeszcze oczyszczenie lasu na całym lewym skrzydle, na dawnych pozycjach I. Batalionu/258. W międzyczasie, w pobliże okopów dotarł pluton z Baterii Polowej Kuntze (62. Rezerwowy Regiment Artylerii Polowej) i skutecznym ostrzałem raził Rosjan.

Resztki 1. i 2. Kompanii/258 wspierane przez oddziały Batalionu Landszturmu i III. Batalionu/150 podjęły natarcie. Odzyskano dawne pozycje, zadając nieprzyjacielowi krwawe straty, wzięto też jeńców. Sporo Rosjan broniło się jeszcze na przedpolu. Kiedy niemiecka artyleria skierowała tam swój ostrzał, to strzelała za blisko odzyskanych okopów i oddziały, które dopiero co odzyskały swoje stanowiska, musiały wycofać się na ok. 150 m. Zapadająca noc położyła kres walce. Następnego ranka Rosjanie wycofali się na swoje stare pozycje.

Straty Rosjan były ogromne. Przed i za pozycjami niemieckimi zostawili od 1500 do 2000 poległych, 1700 ich żołnierzy dostało się do niewoli. W ataku uczestniczyły oddziały czterech pułków z Syberyjskiej Dywizji Strzelców. Straty niemieckie też były spore. 1. Kompania/258 została prawie unicestwiona, 2. i 3. Kompania/258 miały tak duże straty, że konieczne było ich połączenie na jakiś czas w jedn. Zginęło czterech oficerów: Hauptmann Semmelroth, Hauptmann Francke, Leutnant Ostmann i Leutnant Merckens oraz 140 podoficerów i żołnierzy; sześciu oficerów i 155 żołnierzy zostało rannych, 110 żołnierzy zaginęło. Landszturm-Batalion "Neuhaldensleben" stracił trzynastu zabitych i 38 rannych, III. Batalion/150 dwudziestu zabitych i 40 rannych. Stracono też dwa karabiny maszynowe. Niemieckie schrony znajdujące się w lesie na tyłach pozycji zostały splądrowane. Wszystko co jadalne, nadające się do picia i papierosy, ubrania i różny sprzęt Rosjanie zabrali. Zostawili tylko książki i listy.

Walki pozycyjne pod Bandysiami (od 25 marca do 7 kwietnia 1915 r.)

W następnych dniach Rosjanie nie atakowali, tylko ich artyleria czasami prowadziła intensywny ostrzał. W trakcie takiego ostrzału, od szrapneli zginął dowódca 12. Kompanii/258 Leutnant Füchtjohann.

W dniu 4 kwietnia 1915 roku wypadała Niedziela Wielkanocna. Pogoda była łagodna i słoneczna. Na pozycjach było całkowicie spokojnie, dzięki czemu mogły odbyć się nabożeństwa dla obu wyznań w lesie w pobliżu linii frontu. Rzadko zdarza się, aby Wielkanoc była obchodzona z takim poświęceniem i oddaniem. Również Rosjanie myśleli w tym dniu o pokoju. Umieścili parlamentarzystów z flagą genewską w okopach na pierwszej linii. Po wydaniu pozwolenia przez dowódcę, wysłannicy obu stron spotkali się w połowie drogi na ziemi niczyjej. Osoba tłumacząca przekazała nam prośbę zawarcia rozejmu, aby można było pogrzebać poległych. Na te czynności zostały przyznane dwie godziny.

Niemieccy żołnierze również brali udział w tej smutnej pracy, przede wszystkim ściągali i chowali poległych, leżących na przedpolu okopów i wiszących na zaporach. W ciepły dzień zapach gnijących ciał był prawie nie do zniesienia. W Poniedziałek Wielkanocny również zawarto podobny rozejm. Niestety tego dnia zawieszenie broni musiało zostać przedwcześnie przerwane, ponieważ niedoinformowana artyleria rozpoczęła ostrzał. Z tego powodu setki zwłok pozostało na przedpolu niepogrzebane.

Wieczorem 7 kwietnia 1915 r. oddziały 258. Rezerwowego Regimentu Piechoty znajdujące się w okopach na pierwszej linii frontu zostały zastąpione przez 24. Rezerwowy Regiment Piechoty [chodzi tu raczej o 24. Regiment Piechoty Landwehry]. Był to już najwyższy czas. Żołnierze byli wyczerpani i mieli wszy.

Pierwszej nocy zluzowani z okopów żołnierze odpoczywali we wsi Bandysie. Następnego dnia oddziały wyruszyły do Niemiec. Mimo że padało i droga była paskudnej jakości, to żołnierze maszerowali lekko i ze śpiewem przekroczyli granice Prus Wschodnich.

 

A gdy machnęła do nas z powitaniem Niemka, poczuliśmy się znowu jak w domu

 

Odpoczynek po walkach w Prusach Wschodnich (8-24 kwietnia 1915 roku.)

W rejonie miasta Willenberg [Szczytno] regiment zajął następujące kwatery: Sztab, I Batalion/258 oraz Kompania Karabinów Maszynowych w Sendrowen [Sędrowo], II Batalion/258 w Waldpusch [Stachy], a III Batalion/258 w Borken [Borki Wielbarskie]. Oddziały odpoczywały tam do 17 kwietnia 1915 r. Postój zostałby lepiej wykorzystany, gdyby jego czas trwania był znany od początku. Niestety żołnierze żyli w ciągłym oczekiwaniu na nowe rozkazy wymarszu. Przynajmniej wszyscy nabierali szybko sił i zdrowia, do czego przyczyniła się piękna wiosenna pogoda i życzliwość mieszkańców wsi. Zniknęło większość dziko zarośniętych bród na twarzach, uzupełniono umundurowanie i sprzęt, a niektórzy sfotografowali się jako "weterani", aby wysłać zdjęcie do domu.

10 kwietnia 1915 r. regiment otrzymał uzupełnienia w postaci około 250 żołnierzy z 28. i 69. Regimentu; 22 kwietnia 1915 r. przybyło kolejnych 350 żołnierzy z uzupełnień, a 24 kwietnia 1915 r. przybyła największa partia, bo 6 oficerów, 60 podoficerów i 900 żołnierzy.

W tym rejonie walki toczyły się od początku lutego do połowy lipca 1915 roku. Opisane powyżej zdarzenia to tylko jedno z kilku starć, jakie miały miejsce pod wsiami Bandysie i Zawady. Ogrom strat jakie poniosły obie strony na łąkach do tej pory słabo były opisywane w literaturze polskiej.

 

O autorze

Jacek Czaplicki, wędrowiec rowerowy badający zapomniane miejsca oraz historie Kurpiowszczyzny i okolic, autor facebookowego profilu "Rowerem wokół Ostrołęki", na którym znajduje się wiele lokalnych ciekawostek historycznych z zapomnianymi cmentarzami włącznie.

Więcej felietonów w dziale "Mało obiektywnie".

Od redakcji

Aby przybliżyć czytelnikom "Mojej Ostrołęki" wydarzenia z tamtego okresu należało zapoznać się z napisanymi w j. niemieckim zapiskami. Już samo czytanie części z nich sprawia wiele trudności.

Wyświetleń: 6908 komentarze: -
10:31, 12.04.2020r. Drukuj