wtorek, 16 kwietnia 2024 r., imieniny Bernadetty, Cecyliana, Kseni

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Quo Vadis Polsko? Druga część debaty w dziesiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej

Druga część dyskusji o katastrofie smoleńskiej, dekadę po tragicznym wydarzeniu. Stanisław Giżycki odpowiada komentatorom i prowadzi polemikę.

Pierwsza część: Quo Vadis Polsko? Debata w dziesiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej

Najpierw może drobne uzupełnienia informacji z pierwotnego tekstu, później odpowiedzi konkretnym dyskutantom, a następnie trochę nowych wątków.

Lot do Smoleńska miał wystartować o godz. 7.00. Było to dość późno w stosunku do przewidywanego programu. I raczej wątpliwa była zmiana lotniska, aby rozpocząć uroczystości o przewidywanej godzinie. Prezydent Lech Kaczyński przyjeżdża na lotnisko o godz. 7.09, a samolot odleci o godz. 7.17 (sprawdzone na podstawie zeznań). Nie wiem jak by się odbył "załadunek" samolotu, gdyby nie było tych spóźnień. Prawdopodobnie prezydent z żoną są witani przez dowódcę samolotu, a reszta pasażerów wsiada potem. W zasadzie chyba na świecie formuła lotu szefa państwa nie zakłada tak licznej delegacji w jednym samolocie i nie można robić porównań. Aby w ciągu 8 minut wystartować zapewne pozostali pasażerowie już zostali wpuszczeni na pokład, bo był to za krótki czas na operację wchodzenia, zajmowania miejsc, instruktaż przed lotem. Tak więc na pewno panowało (szczególnie wśród załogi) duże napięcie. To spóźnienie jest w tym przypadku symbolem łamania wszelkich reguł, czy to kulturowych czy bezpieczeństwa. W kontekście obecnych czasów mam odczucie, że powiedzenie o Polaku, który przed szkodą i po szkodzie głupi (Jan Kochanowski - Księgi Wtóre  pieśń 5 - podsumowanie czyli dwa ostatnie wersy) jest po prawie pięciuset latach słuszne w zwielokrotnionym wymiarze.

ReklamaO katastrofie decyduje na ogół wiele przyczyn. W tym przypadku niepunktualny odlot mógł być jedną z wielu. Brak stosowania zasad przez  Lecha Kaczyńskiego jest bezdyskusyjny (dlaczego miałby jako człowiek z "zasadami" odstąpić od ich stosowania). I według zasady, że nie respektujemy podstawowych zasad na pewno odbywał się dalszy lot.

Atmosfera w relacjach polsko-rosyjskich po wypadku

Atmosfera w pierwszych dniach była dobra. Zmieniła się od wystąpienia pierwszego piewcy dobrych obyczajów Joachima Brudzińskiego, który stwierdził między innymi, że zwłoki prezydenta Kaczyńskiego zostały przywiezione w ruskiej trumnie. To tak jakby Rosjanin powiedział w polaszskiej trumnie czy z pogardą dla innego narodu (tak mówi się z pogardą o Rosjanach w Polsce -  ruski). Ten sam Brudziński krzyczał potem o swoich rodakach komuniści i złodzieje podczas wieców rocznicowych (notabene powszechne są informacje o jego niezbyt poprawnym życiorysie w latach młodości).

W dalszej kolejności sugestie (niczym realnym niepodparte) o udziale przedstawicieli tego narodu w jakimś spisku. Można Rosjan i Putina nie lubić. Ale to wbrew pozorom człowiek racjonalny. Zbrodnia doskonała po pierwsze jest trudna, a po drugie nie było powodu, aby mieć jakieś plany zgładzenia Lecha Kaczyńskiego, bo był osobą w polityce międzynarodowej bez znaczenia. Odizolowany od europejskiej polityki z powodu braku znajomości języków i braku umiejętności nawiązywania kontaktów osobistych. Jego wybuchy emocji były znane. Słowa "spieprzaj dziadu" do bezdomnego, czy "ta małpa w czerwonym" może nie były znane za granicą, ale inne jego nieracjonalne zachowania już tak. To, że nawalał w relacjach Trójkąta Weimarskiego było już sprawdzoną informacją polityczną.

Obrażanie Rosjan (czy ruska trumna miała jakieś defekty z powodu tego, że była wyprodukowana w Rosji?) i wręcz stwierdzanie bez potwierdzenia, że dokonali zbrodni, spowodowało od razu bardzo ostrą zmianę Rosjan i współpraca była od tego momentu zła.

Do "buzdygana".

W zasadzie odpowiedź dał już Pan Seba, ale pozwolę sobie ją rozwinąć. Wszelkie katastrofy nie bada się z wnętrza samolotu, bo raczej nie zdarza się, aby ktoś przeżył. Nawet jakby ktoś przeżył, to i tak niewiele by wniósł do oceny sytuacji. Nawet gdyby przeżył pilot, to jego zeznania mogłyby być obarczone brakiem bezstronności. Dlatego wypadki lotnicze badają komisje, w których skład wchodzą ludzie szkoleni od lat w tym kierunku, mający praktyczne doświadczenia i wiedzę. Są to specjaliści z różnych dziedzin. Zarzucanie temu szerokiemu gronu niekompetencji i stronniczości to jak pisał mistrz Jan Kochanowski dowód na nieuleczalną głupotę. Pozwoliłem sobie śledzić dokładnie wszelkie analizy, które były udostępniane, zadawać pytania Panu Maciejowi Laskowi. Poza tym jakieś całkiem konkretne studia skończyłem i wyciągam bezstronne wnioski.

Reklama

Ze słownikowej  definicji słowa autorytatywny wynika: pewny siebie, stanowczy, nie znoszący sprzeciwu. W kontekście, że jestem pewny swoich racji, to się zgodzę. Stanowczość ich prezentowania też. W dyskusji można przyjmować czyjeś racje, ale ich nie przyjmować czyli do końca ich nie akceptować. Nie jesteśmy w szkole, abym miał czegoś nie znosić, w tym i Pana argumentów. Znoszę je, ale ich nie akceptuję z powodu braku logiki.

Teraz wątek o popełnianiu błędów. Zgoda w ogóle, ale nie w szczególe. Są błędy wybaczalne i niewybaczalne. Nagminne łamanie reguł należy do niewybaczalnych. Kolejne reguły są łamane nagminnie i nie widać tej nauki. O tym będzie w innym fragmencie tekstu.

W gospodarce niewiele się zmieniło. Jak wiadomo są takie pojęcia jak koniunktura rynkowa i dekoniunktura. Na ogół są przemienne. Ale jest też zasada, że owoców koniunktury nie można bez szkody dla przyszłości przejadać, bo niezależnie od władzy przychodzi ten gorszy okres. I rozsądni się na ten okres szykują tworząc rezerwy. Polityka społeczna jest potrzebna. Ale nie może być to tylko polityka wyborcza. Trzeba czasami wesprzeć najbardziej potrzebujących, ale w sposób selektywny. Państwo, które nie zachowuje rezerw może nie przeżyć w trudnych czasach. Te czasy miały według "wybitnych" finansistów rządowych nigdy nie nastąpić. I akurat nie nastąpiły w wyniku "normalnych" zdarzeń ekonomicznych tylko losowych. W Polsce wypłaca się teraz 13 emeryturę dla wszystkich. I dla tych kiepsko sytuowanych i dla tych dobrze. W sytuacji dramatu wielu osób powinno się to świadczenie nawet teraz zweryfikować. Jeżeli tak to tylko dla tych najsłabszych finansowo. Ale takie rozdawnictwo urządza się systematycznie przed wyborami. To, że ci lepiej sytuowani powinni daninę zwrócić jest hasłem pokrętnym.

Polska wspaniale sobie radzi w czasach koronawirusa? Tak radzi sobie dobrze propagandowo. Jeżeli ta propaganda jest kupowana, to dalej polecam Jana Kochanowskiego. Może ktoś oskarży teraz naszego narodowego poetę o antypolskość? Te same słowa wypowiedział sławny szef propagandy Jacek Kurski tylko w mniej poetyckich słowach "Ciemny lud to kupi". To przecież nie Tusk wypowiadał takie treści. 

I co funduje nam premier Morawiecki w ramach tego kupowania. Wyjeżdża na spotkanie z dostawą niezbędnych akcesoriów antypandemicznych jako zbawca narodu. Największy samolot nie był tu potrzebny, ale propagandowo był. Co prawda przywiózł 80 ton ładunku przy ładowności 250 ton, ale jakby to były dwa Boeingi po 50 ton to już nie byłoby efektu medialnego. Samolot do Poznania przywiózł 57 ton, ale nie był największym samolotem na świecie i nie realizował rządowego zamówienia. Koszt jednostkowy tego lotu (w przeliczeniu na jednostkę wagi) był zdecydowanie wyższy niż innych lotów, które się odbywają i odbędą. Czy poważny polityk europejski uczestniczył by w takim propagandowym spektaklu. Czy ktoś sobie wyobraża Angelę Merkel czy Emanuela Macrona w takim propagandowym cyrku? No nie, po prostu nie. Oczywiście znowu bez zabezpieczeń, bo ludzie wybrani się nie zarażą i nie zarażą innych.

ReklamaMożna napisać złośliwie, że Morawiecki nie może nosić maseczki, bo na taki długi nos nikt jeszcze maski nie wyprodukował. Oczywiście to człowiek z dużym autorytetem wśród tej grupy, która nie uznaje mistrza Jana Kochanowskiego. Nie wiadomo tylko czy historyk czy ekonomista.

Według dobrej książki Piotra i Jakuba Gajdzińskich w książce Delfin Mateusz Morawiecki to po prostu sztukmistrz z Wrocławia. W książce tej pokazują jak przez lata uprawiał marketingowe sztuczki. W ogóle do bankowości trafił przez wrocławskie koneksje. Jedyną szansą, aby przetrwać było uprawianie sztuczek i kłamstwa. I to mu się udało i udaje. Wypierał się potem wielokrotnie swojej działalności (np. propagowania kredytów frankowych , ale kłamstwa można w prosty sposób zweryfikować. 

Wyjazd na "przywitanie maseczek z Chin" tylko potwierdza jego kuglarstwo. Po pierwsze ten sprzęt powinien od dawna zalegać w Magazynie Rezerw  Materiałowych, po drugie ilości były śmieszne, a po trzecie to nie rola premiera i wicepremiera zajmować się prostacką propagandą. Pamiętam z czasów młodości jak zapowiadano na święta transport cytryn i pomarańczy (statki płyną, jutro dopłyną). Oczywiście było to śmieszne, ale ponieważ widzieliśmy je tylko w tym okresie to czekaliśmy. Ale Władysław Gomułka czułby się śmieszny, gdyby witał te cytrusy w porcie.

A teraz na koniec o bardzo chytrym Pana zakończeniu panie buzdyganie czyli obuchu. Tak, obecna władza jest niedobra, tylko wszyscy inni jeszcze gorsi. Po pierwsze w krajach gdzie toczą się ostre spory polityczne, rządzący nie widzą problemów w inicjowaniu pracy ponad podziałami w tym okresie (zarówno Stany Zjednoczone jak i Wielka Brytania) i to są inicjatywy z obu stron. Polska władza nie dostrzega takiej potrzeby. Wyjaśnienie tej sytuacji jest oczywiste i proste. Nie będę więc chyba tego robił. Chyba, że podejmie Pan ten temat to nie będę się uchylał. Wrócę tylko do pojęcia dobra publicznego i postaw propaństwowych. Obecna władza nie zna takich pojęć. W tym wątku też dam gdy będzie potrzeba odpowiednie argumenty, jeżeli podejmie Pan dyskusję.

Co do walorów Andrzeja Dudy to moje zdanie jest wprost odmienne. I uzasadnię krótko. Był to człowiek z piątego szeregu, wyciągnięty przez kolejnego maga polskiej rzeczywistości z kapelusza.

Na urlopie politycznym na Uniwersytecie Jagielońskim. W tym czasie blokował etat i nielegalnie dorabiał pod Poznaniem. Wyciągnięty z kapelusza ruszył do boju wspierany przez grupę trollów. Zarzucano poprzedniemu prezydentowi przeróżne niegodziwości, wręcz kradzieże, nazywano go Komoruskim. To zasłużony opozycjonista i propaństwowiec. Czy był najlepszym prezydentem? Może zdarzały mu się jakieś wpadki. Pewnie tak, ale nie takie jak obecnie. Ale setki trolli szalało i lud to kupił. Oczywiście wszystkie wątki okazały się nieprawdziwe, ale już po czasie. Ten mąż stanu, który jest teraz najlepszy nigdy nie przeprosił Bronisława Komorowskiego za oszczerstwa. Oczywiście wpadł w zauroczenie władzą. Te kontakty z młodzieżą płci żeńskiej. Rozumiem, że o Leśnym Ruchadle Pan nie słyszał, a teraz o igraszkach na Tik Toku. 

ReklamaTylko taką postać mógł odpowiednio potraktować słynny też Donald Trump. Jako wybitny prawnik (promotor jego pracy doktorskiej nie może się pozbierać) uniewinnił nawet niewinnego (to było w ramach akcji dziękczynnej na początku kariery). Jest to też wybitny znawca dyplomacji i języków obcych. Robienie głupich min i zajączków nad Merkel i Macronem było bardzo ciekawym elementem jego dyplomacji. Jego wybitne konwersacje w Davos można sobie posłuchać wbijając wujkowi hasło Duda po angielsku. Naprawdę warto posłuchać. Wybitny mąż stanu według przeciwników Jana Kochanowskiego.

Z grupy pozadudowej mam swoich faworytów, jeżeli to Pana interesuje. Ale nie ten wątek miał być dominujący w dyskusji. Najlepszy byłby ktoś niebędący w ogóle do tej pory w polityce, człowiek z osiągnięciami w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym. Ale tacy ludzie w Polsce nawet nie myślą o starcie w wyborach. Od razu oblani zostali by pomyjami. Pan Hołownia spełnia niby wymóg apolityczności, ale dla mnie za młody.

A teraz Pana domniemanie o świetnym działaniu antyepidemiologicznym.  Wszyscy obserwują wskaźniki w Europie i na świecie. Rzeczywiście takie zachodnie tuzy jak Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy przedstawiają się jakby gorzej.  No to znaczy, że jesteśmy bardziej wytrzymali, lepiej zorganizowani. "Myślę, że wątpię" (według Kartezjusza "wątpię więc myślę, myślę więc jestem"). A więc dlaczego? Pierwszy powód, że w ogóle w dawnym demoludzie jest lepiej. Czym się więc różnimy? Jesteśmy dużo bardziej prowincjonalni i jednak wymiany  międzynarodowe są u nas dużo, dużo mniejsze. Inny potencjalny powód, że w tych demoludach, było dużo więcej chorób zakaźnych w przeszłości i niektóre szczepionki obowiązkowe były stosowane w tych krajach o wiele dłużej i ten fakt może teraz pomagać (teza niesprawdzona - domniemanie). Natomiast Polska przez cały czas jest w ogonie ilości wykonywanych testów. Najwięcej pracowników służb medycznych jest zarażonych w stosunku do wszystkich zarażonych, bo medycy nie byli właściwie zabezpieczani. Wywiad ostrzegał przed epidemią, a Polska pozbywała się (i tak małych) zapasów w lutym wysyłając je do Chin. Solidarność tak, ale zapasów nie odbudowywano. Bo fachowcom nie wierzono. Mariusz Kamiński dezaktywował w roku 2017 wyposażone i nowoczesne centrum zarządzania kryzysowego. Jaki cel tego działania? No, cel żaden, tylko brak kompetencji. Brak kompetencji to delikatne stwierdzenie. To prostu głupota i pycha. Jaki kryzys przy naszym rządzeniu może się zdarzyć? Czyli żyjemy dniem dzisiejszym, jutro nie istnieje. 

Widzimy teraz zupełny brak koordynacji. W jednych miejscach bez problemów kadrowych, w innych katastrofa. Niektóre szpitale i DPS-y są zdemolowane. W jednym z DPS-ów zjawia się jedyna pielęgniarka (zmobilizowana nakazem administracyjnym wojewody). Przez kilka dni nikt jej nie wspomaga. Okazuje się, że są wolantariusze, którzy są chętni (studenci medycyny), tylko nikt ich tam nie kieruje. Czy tak pracuje Państwo zorganizowane? Starczy panie silny uderzeniowcu buzdyganie jako riposta.

W tym czasie w ramach właściwego przestrzegania dobrych norm robi się kilka pokazów nie stosując się do własnych zarządzeń. Bo jest teoria, która stała się praktyką, że władzy wszystko można. Ci co w okienku telewizji zalecają jak należy się zachowywać, perfidnie łamią te zalecenia. I co nam zrobicie, przecież osłaniają nas siłowe jednostki państwa. Was ludu roboczy, który według cytatu z ust obecnego premiera  "ma robić za miskę ryżu", to dotyczy. To co się zdarzyło było tylko emanacją tej pogardy (ten człowiek nic się nie zmienił , a cytat pochodzi z nagrań sprzed kilku lat).

ReklamaZałóżmy więc, że ta pokazówka była nawet jakąś uroczystością państwową. Czy nie można wtedy zachować zalecanych odległości i włożyć maseczek. Czy one urażą umarłych? Czy tych "dostojników" nie mogło być mniej? Co robił tam daleki krewny prezesa (akurat ten był w maseczce, którą zdjął, bo nie chciał odstawać)? Czy ktoś ogłaszał tę okazję (na uroczystość państwową zaprasza się według klucza?).  Jeżeli ktoś nie oglądał tych gorszących spektakli przed pomnikiem i na Cmentarzu Powązkowskim, to niech obejrzy w Youtube.

Poświęciłem temu wielbicielowi najlepszych z najlepszych trochę dużo czasu, ale lubię militaria (buzdygan to świetny pomysł na nick). Teraz trochę dyskusji z innymi.

Po moim felietonem znalazł się charakterystyczny wpis "dyskutanta" z nickiem Sk/mUTEK.

Dlaczego charakterystyczny? Bo dzieli wszystkich na dwie kategorie: PO i PiS. Innych nie ma, bo to działanie według ustalonego schematu. Ja akurat zawsze byłem dość krytyczny do PO. Ale przyznaję, że czasami głosowałem na ich kandydatów jako na mniejsze zło. Tak ciężko u nas wybierać dobro. Tak sobie na każdy temat napisać PO to mafia, albo złodzieje. Znany schemat "wystarczy nie kraść", ale nam się te pieniądze to nam się akurat należały.

Teraz wątek o Gawłowskim. Przyznam, że akurat tego posła nie darzyłem specjalną sympatią. I tak na oko dopuszczam, że mógł mieć coś za uszami. Mógł to nie znaczy, że miał. A może właśnie nie miał. Areszty wydobywcze to znana metoda, na dręczenie ludzi. Areszt musi być uzasadniony bardzo ważnymi przesłankami. Jakoś nie słychać, aby sprawa drgnęła. W 2015 zapowiadano setki spraw mafiosów z PO. Albo tacy czyści, albo aparat Ziobry do kitu. Natomiast setki "afer PiS" czeka w głębokiej kolejce. I widzę aferę SKOK. To kto bronił poddaniu skoków poddaniu kontroli KNF?  A ponoć i Amber Gold zaczynał za pieniądze skoków. Te interesy słynnych Biereckich twórców skoków to rozumiem, że ktoś inny prowadził. Taki szef KNF, przyjechał sobie do gabinetu i nikt go nie ścigał, a dopiero później na krótko aresztowano. A jak tam największa afera GetBack (Amber Gold to przecież pikuś przy tym).

Taki Banaś to wcale nie jest szczytowe osiągnięcie. Tylko drastyczny film zmusił kryształowych do odwrotu. Wcześniej mnożono komisje śledcze, a jakoś teraz nie da się żadnej powołać. Jak to jest więc z tym celowym niszczeniem Polski? Czym jest ten wydumany patriotyzm? Czy patriotyzm to posady wysokopłatne dla swoich i niekompetentnych? Wójt Obajtek to tylko dobry symbol. Człowiek od wszystkiego. Jego na prezydenta. Ostrołęka też zna hasło "teraz k... my". Misiewicze wcale się nie skończyli z odejściem Misiewicza.

ReklamaI jak to było z tą tarczą. Może więcej szczegółów. Może podpowiem. Tarcza była ułomna, bo za chwilę była już zmieniana i znowu będzie zmieniana. Jeszcze co chwila doklejano do niej wątki w ogóle z nią niezwiązane, co można nazwać tylko ohydną manipulacją. I będą kolejne, bo znowu napieprzono. To tradycja uchwalać szybko i byle jak i zaraz zmieniać. A jak było za bliską granicą. Krótkie ustawy, krótkie wnioski, no i zaufanie do przedsiębiorców. Pieniądze od razu, sprawdzenie później. No bo jak można mieć u nas zaufanie jeżeli czołowy przedsiębiorca (dzisiaj premier ) przepisał majątek na  żonę i wstydzi się go objawić. Jak mówił prezes w zeszłym roku, wszystko miało być ujawnione. Ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Wracając do pierwszej tarczy to przeszła nawet przez Senat (a teoretycznie mogła być zatrzymana na 30 dni). Uznano, że mimo karygodnych wrzutek, przepisy trzeba uchwalić, aby ludzie nawet mało, ale aby coś szybko dostali.

A teraz dyskutant o nicku "gość".

Trudno zrozumieć wątek. Ale może coś rozbiorę. Jestem pytany czy brałem udział w pochodach pierwszomajowych i czy byłem w nich dzielny. W domyśle musiałem być strasznie nie-dzielny, bo wiadomo, że w okresie moich młodych lat pochody były w czasie szkoły obowiązkiem i tylko dzielni mogli w nich nie uczestniczyć.  Wyjaśniam więc trochę historycznie. Wtedy odbierało się to różnie w zależności od wieku. W podstawówce była to atrakcja. W szkole średniej już przymus, ale nie pamiętam, aby ktoś się buntował. W ramach buntu unikało się noszenia flag, albo umykało się wcześniej. Na poziomie studiów już nikt by mnie nie zmusił. A teraz znając historię i fakt, że święto 1 maja było tylko przyswojone przez komunę, to bym chętnie sobie pomaszerował, a to dobra tradycja (jeszcze amerykańska, a nie sowiecka).

ReklamaNatomiast demonstracja w czasie pandemii bez ładu i sensu jest tylko butą w osłonie siły fizycznej (nawet wieniec złożony przez pojedynczego Obywatela RP został siłą wywleczony spod pomnika). A wracając do samej rocznicy, to jej obchodzenie przez lata jako faktu, który zawstydzać nas tylko powinien jest  aberracją. Czczenie karygodnych zaniedbań to normalne "odwracanie kota ogonem". Ta katastrofa to tylko wstyd dla kraju. Nie czci się jakoś pamięci Katynia. To było dawno i nie wzbudzi emocji. A emocje trzeba stale pobudzać. Taki przekaz Katyń, a tuż obok Smoleńsk, tak jakby była zbieżność pomiędzy tymi zdarzeniami. To obraża te tysiące rozstrzelanych polskich żołnierzy. Tym, którzy to robią, dalej proponuję, aby to przemyśleli i zmienili swoje przyzwyczajenia ( znam takie osoby prywatnie).

Do komentatora "M"

Tam zginęli Polacy. Tak zginęli. W ciągu roku ginie tysiące Polaków, w tym część niepotrzebnie. Każdy normalny kraj wyjaśnia wszystko do końca. Szczera prawda. Tylko zestrzelenie samolotu nad Ukrainą nie budziło żadnych wątpliwości i było oczywistą oczywistością. Bo nawet żadna wielka komisja nie była potrzebna, bo nie było to jakiekolwiek potrzeby wyjaśniania. W przypadku lotu do Smoleńska przyczyny nie były jasne. Wyjaśniono je i tyle. Pozostawiono pewne wątpliwości, ale drugorzędne. Sporna może być pełna rola generała Błasika. Nie wiadomo dlaczego składał meldunek Prezydentowi. Myślę, że można to by było może ustalić, ale komisja chyba nie chciała wchodzić w wątek, który mógłby być uznany jako polityczny. Wraku nawet za PiS nie sprowadzono. Według mnie nie ma takiej potrzeby. Nic to nie wnosi. Nawet technicznie byłoby to chyba niemożliwe. Jest to obecnie postrzępiona i niestabilna bryła. Jak ją załadować i na jaki środek transportu? Jeżeli trzeba by ją było pociąć na mniejsze kawałki kto by to miał zrobić? Byłby problem co z tym dobrodziejstwem zrobić w kraju.

Co do puszek z piwa to powiem,  że pochowanie Lecha Kaczyńskiego na Wawelu budziło emocje. Ja osobiście uważałem, że jest to nadużycie. Był kiepskim prezydentem, złym dyplomatą, skłócał społeczeństwo. Fakt zameldowania bratu wykonania zadania był koszmarnym skandalem. Tego nie można było odebrać w kategoriach żartu. To było ośmieszanie państwa i demokracji. I tak przebiegała cała kadencja. Można prześledzić rok za rokiem. Nawet, gdy jego żonę szaman z Torunia nazwał czarownicą to nie wykazał się odrobiną honoru. Podobno bardzo go to gryzło, ale interes polityczny brata prezesa był ważniejszy niż poczucie honoru.

ReklamaWracając do puszek, to akcja nie była właściwa, ale był to rodzaj demonstracji przeciwko teoriom spiskowym i nieakceptowanym pochówku na Wawelu. Ponieważ dla młodych ludzi historia sprzed lat dwudziestu czy dziesięciu to już prehistoria to dam dodatek, aby przedyskutować rolę obydwu braci.  

Wybrane fakty z życia bliźniaków Kaczyńskich. Są synami Jadwigi i Rajmunda Kaczyńskich. Matka wbrew szumnemu marketingowi politycznemu Jadwiga Kaczyńska nie mogła być sanitariuszką w czasie powstania warszawskiego, bo nie była w tym czasie w Warszawie. Ojciec Rajmund był w czasie wojny członkiem AK. Po wojnie jednak jakoś nie miał wielkich problemów z władzą komunistyczną. Był wykładowcą na Politechnice Warszawskiej. Dziwnym trafem został właścicielem willi na Żoliborzu. Jak na czasy powojenne standard materialny rodziny był dobry. Bracia mieli dobry kontakt z matką, a z ojcem byli stale w sporze.

Pogrzeb Rajmunda Kaczyńskiego odbył się skromnie w roku 2005, a matki w roku 2013. Dlaczego o tym piszę? Widać, że Rajmund Kaczyński był w zasadzie tylko zaopatrzycielem rodziny w dobra materialne. Nawet na cmentarzu leży w innej mogile niż żona. Również teraz mówi się stale o odwiedzinach syna Jarosława na grobie matki. Tak jakby nie miał ojca. Te konflikty od dzieciństwa musiały wpłynąć na psychikę obu braci.

Lech Kaczyński z żoną Marią są pochowani jak wiadomo na Wawelu, ale ich nazwiska dominują na tablicy nagrobnej na Powązkach. Wymyślono coś takiego jak grób symboliczny. Takie zwyczaje są stosowane, gdy ciało zmarłego nie ma miejsca pochówku. Jest to więc na siłę próba budowania kultu zmarłych. Teraz więc koszmarna wizyta na Powązkach 10 kwietnia br. była też związana z promocją tego kultu. Oczywiście dla ocieplenia wizerunku odwiedzinami na grobie matki.

W roku 1962 bliźniacy jako 12-latkowie dostają rolę w filmie "O dwóch takich, co ukradli Księżyc". Trudno oceniać jak trafili do filmu, czy protekcjonalnie czy mieli dziecięce walory filmowe? Ale fakt tej roli jest często poruszany w ocenie ich życia.

Mimo dobrej pozycji finansowej nie mieli wielkich osiągnięć szkolnych. Znam trochę rodzin warszawskich z tzw. dobrych domów. Już wtedy zwracano w tych domach uwagę na naukę języków. Niestety obydwaj bracia byli językowymi abnegatami, co w dorosłym życiu objawiało się wielkimi kompleksami. Ich kontakty z politykami zagranicznymi były bardzo trudne.

ReklamaBracia byli bardzo solidarni. Jarosław Kaczyński miał stale problemy z nauką. W Liceum im. Joachima Lelewela miał problemy ze zdaniem do klasy maturalnej. W jego sprawie interweniował działacz partyjny i kurator oświaty Jerzy Kuberski. Dyrekcja szkoły i nauczyciele byli jednakże nieugięci, co w czasach komuny musiało oznaczać ich wielką determinację. Mimo zwołania nadzwyczajnej rady pedagogicznej, na którą przybył tenże kurator, nauczyciele nie poddali się presji i nie zmienili zdania. Promocja została przyznana już w innym liceum, co było działaniem łamiącym podstawowe reguły kształcenia. Ale łamanie zasad to stały wątek w życiorysie Jarosława. Tak więc jakieś legendy o antykomunizmie rodziny Kaczyńskich to czysta demagogia. Jarosław omawia ten fakt jako prześladowanie (wyraźnie chcieli, abym nie zdał). Tak więc biedak, był od początku prześladowany. Zapewne były to przy okazji tzw. problemy natury wychowawczej. 

Przy okazji należy stwierdzić, że orłem być nie mógł. Występ z węglowodanami w Ostrołęce tylko to potwierdza. Jego popisywanie się w czasach obecnych rzadko używanymi słowami (można postudiować słowniki języka polskiego i takie wyłowić) świadczy o wyraźnych kompleksach, które zapewne hoduje od czasów szkolnych. Lech jako lepszy uczeń przeniósł się też do nowej szkoły. Bracia skończyli później Wydział Prawa UW.

Lech pracował w Gdańsku, gdzie poznał żonę Marię, osobę wykształconą i sympatyczną. Przez to, że pracował w Gdańsku, mógł poznać Lecha Wałęsę. Wałęsą zaprosił go jako prawnika do rozmów w Magdalence poprzedzających Okrągły Stół. Lechowi nie przeszkadzało to, że bierze udział w rozmowach z "komuną". Kieliszkowe zdjęcia są faktem i dorabianie teorii, że nie wypadało "pić z komuną" jego wyznawcy mogą ocenić. Lech Kaczyński nie pojawił się już przy "Okrągłym Stole". Ponoć chciał koniecznie wymóc uczestnictwo w tym wydarzeniu brata. Ponieważ żaden z nich nie był znaczącym opozycjonistą, to udział Jarosława uznano za fanaberię Lecha.

W żadnym z numerów Tygodnika Solidarność z roku 1981 nie pojawia się nazwisko braci. A występowały tam setki nazwisk działaczy Solidarności. Również w trakcie wprowadzenia stanu wojennego Jarosław nie został przez władze uznany za osobę znaczącą w opozycji. Gdy inni lądowali w więzieniach, Jarosław spał słodko u mamy na Mokotowie. Stąd wierszyk "13 grudnia spałem do południa". Historię doktoratu Jarosława Kaczyńskiego "odnalezionego" po ponad 30 latach można wyczytać w internecie. Też jest to historia dająca wiele do myślenia. Los uśmiechnął się do braci Kaczyńskich, gdy Lech Wałęsa czuł się niedoceniony i ruszył do tzw. "wojny na górze". Bracia przydali mu się wtedy. 

 

Jednakże "miłość" skończyła się szybko i odprawił ich "ze służby". Zapewne chcieli prowadzić własną egoistyczną politykę, na co Wałęsa nie mógł pozwolić. Po tym fakcie nielojalni bracia zaczęli działać w wąskiej grupie organizując demonstracje z naczelnym punktem palenia kukły Wałęsy i zarzucając mu agenturalność, nazywając go Bolkiem. Wałęsa stale był nękany tym zarzutem, ale został już w pełni oczyszczony. Po prostu bezpieka fałszowała materiały. Ale niewdzięcznicy musieli "szaleć". Notabene ich kompanem w tych działaniach był obecny Prezes Narodowego Banku Adam Glapiński (ten od wysokich blondynek i szefa KNF Chrzanowski).

Strzałem w dziesiątkę Jarosława Kaczyńskiego było powołanie 15 marca 1990 roku Fundacji Prasowej "Solidarność" i uwłaszczenie się na majątku po zlikwidowanym koncernie "Prasa-Książka-Ruch" oraz powołanie partii Porozumienie Centrum. Adres Srebrna 16 to symbol całej kariery tego człowieka. Dochody z nieruchomości zawsze dawały podstawę do przeżycia grupie ludzi związanych z Jarosławem Kaczyńskim. Mania zaznaczenia się braci jako postaci wybitnych cechowała Lecha do końca życia, a Jarosława do tej chwili. Ich jedyną "zasługą" było tzw. zjednoczenie prawicy. Prawica (czy pseudoprawica) dostrzegła, że są im potrzebni do władzy i tak się to toczy przez kolejne lata. Potrzebny jest im jak Putinowi wróg. To jednak są jego sprzymierzeńcy. Wszelkie granice są przekraczane. Wiernych, ale miernych i pazernych cały tłum zawsze otaczał braci.

Wrócę do dwóch wydarzeń z pokazujących w pełni rys charakterologiczny Jarosława Kaczyńskiego.

Słynna scena z wtargnięciem na trybunę sejmową "bez trybu". Przyjęło się mówić, że całe to karczemne wystąpienie było wywołane silnymi emocjami. Ja sądzę inaczej, to była tylko bardzo sugestywna gra. Ta wykrzywiona twarz to wystudiowana poza. Zarzucić komuś morderstwo (przy okazji i 95 innym osobom) bez najmniejszych dowodów może tylko cynik, albo wariat (rzucone było nawet nie do znienawidzonego Tuska, ale do jakiejś szerokiej grupy ludzi, no tych, którzy nie godzą się na jego fanaberie). Przy okazji odrzuca prawdę, bo udział w uzależnieniu psychicznym słabszego bliźniaka go obciąża.

Kolejne to demonstracje siły 10 kwietnia. Nikt nie śmiał utrzymać reguł, gdy łamał je wódz. Ci co mieli maseczki to je ściągali, aby nie odstawać. Błaszczak lekko spóźniony meldował się z trwogą, że może  być niezauważony. Wódz ustawiał towarzystwo według swojej wizji. Przesuwali się wszyscy jak marionetki. Minister Łukasz Szumowski jakoś wykpił się z tego cyrku, ale w ocenie kluczył jak stary lis. O tym, że to dobry żołnierz tej nieciekawej grupy, dowodzi wiele faktów. Jak ktoś nie wierzy, to niech przeczyta artykuł w "Tygodniku Powszechnym" z 06.04.2020 "Sztukmistrz z Anina". Tak jest lepszy od poprzednika Radziwiłła. Świetny manipulant. Wyrósł teraz na męczennika. Ale to wierny żołnierz "dobrej zmiany". A Radziwiłł jako geniusz administracji (obecny wojewoda mazowiecki) wysyła samotne matki z nakazami pracy do walki z pandemią, a później karze je karami administracyjnymi po kilka tysięcy złotych w przypadku nawet uzasadnionej odmowy. Kolejny "miszcz".

ReklamaI mamy to co mamy. Polska pośmiewiskiem i ciężarem w Europie. Szczegóły można znaleźć w internecie.

A co z uczestnictwem Polski we wspólnocie europejskiej? Niestety marnie to widzę. Bliżej nam będzie do Rosji. Słynne 27:1, wysyłanie ostatecznych werdyktów Trybunału Unijnego do rozpatrzenia przez odkrycie towarzyskie wodza. No niby prezes mgr Przyłębska dobrze gotuje (w wymiarze sprawiedliwości była całe życie w ogonie). Brak wejścia do strefy euro niesie już teraz skutki nieskorzystania z dobrodziejstw bankowych Unii. Polska ma teraz  wszystkie wady wodza, który nigdy nie miał przyjaciół. I z Polską jest niestety teraz tak samo. A kolega Putin ręce zaciera.

I na koniec znowu odwołam się do mistrza Kochanowskiego. Wyciągajmy wnioski ze szkód. Niech głupota i pazerność nie dominuje w Polsce.

Być może rozpisałem się zbyt długo. Ale młodzi naprawdę nie znają historii. I trochę wiedzy może "łykną".

O autorze

Stanisław Giżycki - od wielu lat związany z turystyką i ekologią. Założyciel stowarzyszenia "Ekomena" działającego w Ostrołęce i regionie, przewodnik górski, były pracownik państwowych służb ochrony środowiska, obecnie na emeryturze.

Więcej felietonów w dziale "Mało obiektywnie".

Wyświetleń: 4683 komentarze: -
18:05, 19.04.2020r. Drukuj