piątek, 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Tymona, Pafnucego

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

"Eskadra nieudolnych katechetów". Czy załodze ostrołęckiej elektrowni pozostanie tylko modlitwa?

Eskadra nieudolnych, pseudo zarządzających katechetów rozwala ostrołęcką energetykę pomimo tego, że wcześniej ta sztuka nie udała się ani komunistom, ani liberałom. Ostrołęcka sitwa doprowadzi najdalej za kilka lat do katastrofy nie tylko energetykę, ale całe miasto. Po 64 latach energetyka na Kurpiach niestety padnie.

Energetyka na Kurpiowszczyźnie od kilku lat przechodzi ciężki kryzys. Do 13 lutego 2020 r. roztaczano piękne perspektywy zapewniając o powstaniu nowej elektrowni o mocy 1000 MW. Inwestycja otrzymała nawet od PSE warunkowe dofinansowanie w wysokości 3,7 mld zł przez okres 15 lat w ramach aukcji głównej rynku mocy, deklarując się jednocześnie w tym okresie do produkcji energii elektrycznej na uśrednionym poziomie co najmniej 852 MW. Jednocześnie w przypadku niewywiązania się z planowanych dostaw w okresie 3 lat (do końca 2025 r.) elektrownia Ostrołęka C zapłaci karę w wysokości ponad 520 mln zł plus zabezpieczenia (na podstawie wyliczeń redaktor Karoliny Bacy-Pogorzelskiej z BiznesAlert.pl). Te kilkaset milionów złotych trzeba będzie zwrócić po 2025 r. Po upadku projektu węglowego nasi parlamentarzyści natychmiast zaczęli twierdzić, że elektrowni węglowej może nie będzie, natomiast elektrownia gazowa jest pewna na 100 procent.

Reklama

Moim zdaniem elektrownia gazowa o mocy co najmniej 850 MW w miejscu węglowej elektrowni również nie powstanie co najmniej do 2026 r. z kilku ważnych powodów.

1. Brak opracowania dokumentacji na elektrownię gazową. Profesorowie z AGH stawiają tezę, że tylko niektóre wybudowane już elementy w projekcie węglowym będzie można ponownie wykorzystać przy budowie elektrowni gazowej: place, drogi dojazdowe itp. Na pewno nie dwie wieże i nie fundamenty chłodni kominowej. Opracowanie dokumentacji oraz okres budowy to co najmniej 5-6 lat. Należy zapewnić finansowanie, uzyskać decyzje środowiskowe, pozwolenie na budowę oraz uzgodnienia z mieszkańcami i właścicielami gruntów, gdzie miałby przebiegać gazociąg.

2. Elektrownia gazowa o mocy 800-1000 MW, która miałaby powstać w Ostrołęce, aby mogła pracować w tzw. podstawie w skali roku, będzie potrzebować około 1 mld m3 gazu. Najbliższe ujęcie, z którego można przesłać takie ilości błękitnego paliwa, znajduje się w Ciechanowie lub Zambrowie (50-75 km w linii prostej od Ostrołęki), ale niestety oba te ujęcia znajdują się na gazociągu Jamalskim, którym gaz z Rosji dla Polski będzie podawany do 31 grudnia 2022 r. Można posłużyć się tzw. rewersem (podawanie gazu rurociągiem Jamalskim od strony Niemiec), ale co wówczas powiedzą politycy, którzy rozwiązali kontrakt Jamalski?

3. Obecnie budowany jest gazociąg Polska-Litwa w ramach projektu unijnego, na który inwestor otrzymał dotacje. Inwestycja ma za zadanie zasilić w gaz Litwę (2,4 mld m3 rocznie), Podlasie oraz Warmię i Mazury (1,9 mld m3 rocznie). Rurociąg zgodnie z założeniami ma służyć do rozbudowy sieci gazowniczej w województwach, gdzie obecnie jest zgazyfikowanych tyko 14 proc. gmin znajdujących się na tym terenie. Nie ma obecnie żadnych możliwości technicznych, aby elektrownię Ostrołęka C wpiąć do tego rurociągu, oprócz wskazanych możliwości innych po prostu nie ma.

4. Od 31 grudnia 2022 r. bilans gazowy w Polsce ulegnie radykalnej zmianie. Zamiast gazu z "jamalu" (w 2019 r. - Polska kupiła 9,7 mld m3 - według PGNiG) planowane jest uruchomienie gazociągu Baltic Pipe, który będzie miał możliwości dostarczenia do Polski maks. 10 mld m3 błękitnego paliwa. Gazoport im. Lecha Kaczyńskiego ma możliwość przyjęcia 6,5 mld m3. rocznie. Wydobycie krajowe planowane jest na 3,8 mld m3. Sumując wszystkie dostawy w 2023 będziemy mieli do dyspozycji około 20 mld m3 gazu. 

5. W 2023 r. w oparciu o dane PGNiG na potrzeby krajowe zapotrzebowanie wynosić będzie 21 mld m3 gazu. Dodatkowo w obecności ważnych polityków PiS podpisane zostały wieloletnie umowy na dostawę tego surowca dla energetyki zawodowej: 

- 1,5 mld m3 dla elektrowni Dolna Odra,

- 1.0 mld m3 dla elektrowni Kozienice,

- 1 mld m3 dla elektrowni Opole,

- 0,7 mld m3 dla elektrociepłowni Żerań,

- 0,5 mld m3 dla elektrownia Stalowa Wola.

Razem ponad 4 mld m3.

Sumując, po 2023 r. potrzebne będzie w skali kraju ponad 25 mld m3 gazu mając do dyspozycji 20 mld m3. Niestety w dalszym ciągu nie ma miejsca dla Ostrołęki.

Budowa nowej elektrowni w Ostrołęce jest projektem politycznym i do zakończenia wyborów prezydenckich cytując klasyka (Jacek Kurski) "ciemny lud to kupi") - nic konkretnego się nie wydarzy. Być może nastąpi powrót do koncepcji z 2015 r. która przewidywała wybudowanie bloku gazowego o mocy 200-300 MW w miejsce wówczas zamkniętej ECA.

Reklama

Prawdziwa dojna zmiana

Ten projekt to prawdziwa dojna zmiana. Członkowie zarządu spółki odpowiedzialnej za budowę nowej elektrowni w Ostrołęce, m.in. był prezes Edward Siurnicki, członek zarządu Janusz Kotowski, przyczynili się do upadku tego projektu. Otrzymywali roczne wynagrodzenie sięgające kilkuset tys. zł, a więc każdy z nich zarobił więcej niż prezydent RP i Premier RP razem wzięci.

Wicepremier Jacek Sasin twierdzi, że koszty związane z budową nowej elektrowni w Ostrołęce do tej pory wyniosły około 1,15 mld zł. Tymczasem z doniesień prasowych wynika, że wydano już około 1,5 mld zł. Ile trzeba będzie jeszcze zapłacić za zamówione części, podzespoły? Ile trzeba będzie jeszcze zapłacić podwykonawcom za sprzęt, elementy infrastruktury, chłodnię kominową, zamówiony kocioł i turbinę?

Stawiam tezę, że cały projekt w elementami o których mowa powyżej zamknie się kwotą 2-3 mld zł.

Kto poniesie konsekwencje za swoją głupotę i brak wyobraźni? Czy w Ostrołęce pojawi się ta sama śmietanka towarzyska, która rozpoczynała budowę w 2018 r.?

Niewiele prądu z Ostrołęki

W Energa Elektrownie Ostrołęka SA nadal pracuje ponad 550 osób, ale wszyscy mają świadomość, że ich praca niebawem może się skończyć. Od wiosny 2016 r. ostrołęcką energetyką rządzą ludzie, którzy do zarządów spółek i do rad nadzorczych zostali wskazani przez posła Arkadiusza Czartoryskiego, przy jednoczesnej akceptacji m.in. posła Krzysztofa Tchórzewskiego.

To nie przypadek, że w zarządach spółek i radach nadzorczych Grupy Energa zasiadają katecheci, pocztowcy, byłe pracownice urzędów pracy, ludzie sportu i kultury, kolejarze z 40-letnim stażem. Osoby te nigdy z energetyką zawodową nie miały nic wspólnego. 

Produkcja energii cieplnej i elektrycznej z roku na rok jest coraz mniejsza. Na 690 MW zainstalowanych w spółce obecnie pracuje nie więcej niż 20 proc. W 2019 r. spółka ostrołęckiej elektrowni poniosła stratę w wysokości 70 mln zł i nie ma żadnych perspektyw na poprawę w następnych latach. Strata za I kwartał 2020 r. wynosi już około 20 mln zł.

Coraz częściej Elektrownia B, która nieprzerwanie pracowała od 1972 r., odstawiana jest na zero, natomiast zarząd spółki cieszy się z postoju bloków energetycznych, bo jak twierdzi - straty EEO SA będą mniejsze. Kto kupi energię od producenta, gdzie koszty pracownicze są największe w Polsce? U którego wskaźnik ilości ludzi zatrudnionych na 1 MW wynosi 6 osób, a w innych elektrowniach ten wskaźnik to 0,6 osoby na 1 MW? Po co na hałdzie leży 300 tys. ton węgla, który generuje dodatkowe koszty? To ci ludzie są odpowiedzialni za obecną sytuację, to oni zatrudnili wiele osób beż żadnych kompetencji: swoich kuzynów, znajomych króliczka, dziwiąc się jednocześnie, że mamy największe koszty osobowe w całej polskiej energetyce. Powinni ponieść zdecydowane konsekwencje.

Reklama

Nagrody w kryzysie

Kilka tygodni temu wicepremier Jacek Sasin apelował do zarządów spółek skarbu państwa, aby obniżyły sobie wynagrodzenia. Błyskawicznie na ten apel odpowiedziała Rada Nadzorcza EEO SA - mając świadomość, że spółka będzie miała potężną stratę za 2019 r. - przyznała poszczególnym członkom zarządu spółki nagrody finansowe w wysokości od 180 tys. zł do 270 tys. zł. Jeżeli tak ma wyglądać deklaracja ministra Sasina o obniżenie wynagrodzenia członkom zarządów spółek skarbu państwa, to Monty Pyton czy Kabaret Moralnego Niepokoju mieliby gotowy materiał na kolejny skecz.

Ostatnia wieść niesie, że w spółce mają być dokonane zmiany personalne, m.in. na stanowisku prezesa ma się pojawić "supermanager" i "superenergetyk" Janusz Kotowski. Jeżeli te doniesienia się potwierdzą, załodze EEO SA pozostanie tylko modlitwa.

Węgiel z Rosji

Na podstawie danych uzyskanych ze stron internetowych Krajowego Systemu Energetycznego wynika, że od 2016 r. zdecydowanie wzrasta import węgla z Rosji, jak również import energii elektrycznej z Niemiec, Szwecji i Litwy (w 2019 r. było to średnio 2300 MW dziennie, co w przeliczeniu na spalony węgiel kamienny byłoby to 5,5 mln ton rocznie. To tak, jakby codziennie dodatkowo pracowały cztery takie elektrownie jak w Ostrołęce). Proszę wytłumaczyć to zjawisko górnikom i kolejarzom, a także wytłumaczyć zachowanie zarządu EEO SA, który w okresie ostatnich kilku lat nie pofatygował się do Krajowej Dyspozycji mocy (KDM) lub Obszarowej Dyspozycji Mocy (ODM).

 

Eskadra nieudolnych, pseudo zarządzających katechetów rozwala ostrołęcką energetykę pomimo tego, że wcześniej ta sztuka nie udała się ani komunistom, ani liberałom. Ostrołęcka sitwa doprowadzi najdalej za kilka lat do katastrofy nie tylko energetykę, ale całe miasto. Po 64 latach energetyka na Kurpiach niestety padnie.

O autorze

Krzysztof Majkowski - energetyk, były senator PiS i przewodniczący Rady Miasta Ostrołęki. Pracownik ostrołęckiej elektrowni z około 40-letnim stażem. 

Więcej felietonów w dziale "Mało obiektywnie".

Wyświetleń: 29069 komentarze: -
13:03, 31.05.2020r. Drukuj




Reklama

Ogłoszenia

Forum

Reklama

Ynet.pl
Sklep Enter

Warto odwiedzić

Spotted Ostrołęka Logo infoprasznysz.com