Nieumundurowani policjanci zakuwają w kajdanki podejrzanych o zawieszenie tęczowych flag na pomnikach. To nie scena z filmu, lecz prawdziwe wydarzenia z Warszawy. Były rzecznik ostrołęckiej policji, nadkom. Sylwester Marczak, broni jednak brutalnych metod zatrzymań i twierdzi, że działania były "adekwatne".
Wielkie poruszenie wywołało szybkie zatrzymanie aktywistów przez stołeczną policję za nałożenie na warszawskie pomniki tęczowych flag, a zwłaszcza zastosowanie brutalnych metod. Były rzecznik ostrołęckiej policji, a obecnie oficer prasowy Komendy Stołecznej Policji jest krytykowany za obronę działań mundurowych.
Jak informują "Fakty" TVN, na warszawskie pomniki aktywiści nałożyli tęczowe flagi, jako protest przeciwko homofobii. Policja i prokuratura zadziałały wyjątkowo szybko. Kilkadziesiąt godzin później młodzi aktywiści byli już w areszcie. Usłyszeli też zarzuty.
Reklama
Były oficer prasowy ostrołęckiej policji, a obecnie rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji tłumaczył "Faktom", że zatrzymanie było konieczne.
- Musimy uwzględnić odpowiednią taktykę, gdzie nie byłoby możliwości wpływania na sposób tłumaczenia się poszczególnych osób - wyjaśnił nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Po zatrzymaniach na Facebooku pojawiły się komentarze dotyczące akcji policji. Z relacji wynika - jak podaje TVN Warszawa - że "jedna z aktywistek została zatrzymana na ulicy, skuta kajdankami i zabrana do radiowozu. Druga miała być zatrzymana w mieszkaniu znajomej".
Rzecznik policji nadkom. Sylwester Marczak jest krytykowany za to, że broni brutalnych metod stołecznych mundurowych. Przed kamerami stwierdził, że zatrzymania osób dokonane zostały zgodnie z prawem. Ogólnopolskie media pytają czy w tym przypadku nie można było po prostu pisemnie wezwać podejrzanych do komendy i przesłuchać.
- Wszelkie środki użyte przez policję były adekwatne. W tym przypadku - podkreślam raz jeszcze - ten bardzo istotny element: wszystkie czynności są oparte o Kodeks postępowania karnego. Na wszystko przysługuje zażalenie. Te osoby mogą się skarżyć na postępowanie ze strony policjantów. My jesteśmy transparentni - zapewnił w rozmowie z reporterką TVN24 rzecznik stołecznej policji.
Pytany był również o to, czy funkcjonariusze, którzy dokonywali zatrzymań, byli w cywilu. Zaznaczył, że "taka była taktyka, a funkcjonariusze działali na zlecenie prokuratury".
Reklama
Sprawę skomentowała dla "Faktów" adwokat dwójki z zatrzymanych osób Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, która zaznaczyła, że takie działania policji powinny być stosowane, tylko w sprawach "mających głębokie uzasadnienie". Tak zdecydowane działanie mundurowych wobec młodych ludzi wzbudziło niepokój Rzecznika Praw Obywatelskich, który poprosił o wyjaśnienia prokuraturę i Komendę Stołeczną Policji.
Do zatrzymania aktywistów odniósł się również prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
- Tego typu nadgorliwość może tylko i wyłącznie przyczynić się do tego, że nasze państwo będzie się niebezpiecznie odsuwało od państwa prawa - powiedział "Faktom" Rafał Trzaskowski. Przypomniał, że państwo nie zareagowało na wieszanie wizerunków europosłów na szubienicach. Nikogo nie zatrzymano, a ostatecznie prokuratura umorzyła śledztwo.
Przy okazji ogólnopolskie media przypominają obrazki z kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, którego baner zawisł nielegalnie m.in. na krzyżu na Giewoncie w Tatrach. Na szczycie pojawiły się służby Tatrzańskiego Park Narodowego (TPN). W tym przypadku nie ustalono, kto mógł powiesić baner na krzyżu.
Sylwester Marczak do policji wstąpił w 2004 r. Podczas służby pracował na różnych stanowiskach. Początkowo w wydziale patrolowo-interwencyjnym, następnie w wydziale do spraw nieletnich i patologii oraz w wydziale prewencji kryminalnej. Był też członkiem zespołu prasowego "Profilaktyka a Ty", a także rzecznikiem prasowym szóstego międzynarodowego przystanku PaT, otwierającego polską prezydencję w UE.
Od 2011 r. pełnił obowiązki rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce, przejął je po Dariuszu Wesołowskim. W 2016 r. awansował na stanowisko naczelnika wydziału prewencji ostrołęckiej komendy. W 2017 r. został naczelnikiem Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji, a także oficerem prasowym. Sylwester Marczak odszedł do stołecznej komendy po tym, jak w tym samym roku stanowisko Komendanta Stołecznego Policji objął Rafał Kubicki, który wcześniej kierował KMP w Ostrołęce. W lutym minionego roku opisywaliśmy m.in. wypowiedź na temat cichej ochrony prezesa PiS: "Policjant z Ostrołęki tłumaczył cichą ochronę dla Jarosława Kaczyńskiego".
Fot. kadr z wideo
Wyświetleń: 10776 | komentarze: - | 13:46, 06.08.2020r. |