"Wielu lekarzy się boi. To pogłębia chaos. Jest trochę jak na wojnie. Są dezerterzy i są ludzie, którzy na wariackich papierach idą walczyć. Ten strach jest permanentny (...)".
Wyjątkowy materiał na temat sytuacji w szpitalach przygotowała reporterka TVN24 Marta Abramczyk. O walce z koronawirusem opowiadał dr n. med. Krzysztof Tyburczy, specjalista medycyny ratunkowej pracujący w szpitalach w Ostrołęce i Białymstoku.
Reklama
Zdaniem lekarza sytuacja jest bardzo trudna, placówki medyczne są przepełnione i nie ma w nich miejsc dla pacjentów zarażonych koronawirusem.
- Lekarze muszą nauczyć się podejmować bardzo trudne decyzje tzn. odsyłać do domów tych pacjentów, których rok temu byśmy jeszcze przyjęli do szpitala bez żadnej dyskusji - mówi dr Tyburczy.
Liczba lekarzy i personelu jest niewystarczająca, a przyjmując do szpitala pacjentów z COVID-19 czasem nie sposób pomóc wszystkim wymagającym natychmiastowej pomocy.
- To się dzieje już teraz, bo jeśli mam zapełniony SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy - przyp. red) i mogę tylko kłaść ludzi na materacu, to jest źle. Nie mam do końca sprzętu, masek, kombinezonów. Stany magazynowe maleją, widzimy chaos - mówił przed kamerą TVN24 dr Krzysztof Tyburczy.
Zdiagnozowani pacjenci z koronawirusem nie mają gdzie trafić. Inne szpitale odmawiają przyjęcia i taki pacjent zdaniem lekarza pozostaje w SOR.
- Wojewodowie nakazali stworzenie konkretnej ilości łóżek, ale tych łóżek de facto nie ma. (...) W systemie komputerowym widać, że Ostrołęka ma łóżka, ale ich w rzeczywistości nie ma, bo nie ma personelu. Nie możemy położyć pacjenta w sali bez żadnego dozoru - mówi dr Tyburczy.
Reklama
- Moja studentka jeździ w przewozach covidowych czyli przewożą pacjentów z COVID-19 z domu do szpitala. To trwa czasami 6-7 godzin, a ona ma przydzielony jeden kombinezon na pacjenta. (...) Mówi się niestety, by personel, gdy jest dłuższa sprawa, zakładał pampersy do pracy - relacjonuje dr Tyburczy.
Strach panuje także wśród lekarzy, którzy praktycznie na każdym dyżurze mają kontakt z pacjentami covidowymi.
- Wielu lekarzy boi się. To pogłębia chaos. Jest trochę jak na wojnie. Są dezerterzy i są ludzie, którzy na wariackich papierach idą walczyć. Ten strach jest permanentny (...) - mówi dr Tyburczy.
Zdaniem lekarza łóżek w szpitalach brakuje także dla samych medyków i ratowników.
- Rozpoczęła się kolejna faza wojny z koronawirusem, warunki będą coraz cięższe i mam nadzieję, że wygramy tę wojnę - powiedział na zakończenie dr Tyburczy.
Wywiad przeprowadziła Marta Abramczyk z TVN24, ostrołęczanka. Materiał można obejrzeć na stronach www.tv24.pl.
Wyświetleń: 24687 | komentarze: - | 11:21, 24.10.2020r. |