czwartek, 25 kwietnia 2024 r., imieniny Jarosława, Marka, Elwiry

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Śnieżką w Trybunał. Protest po ostrołęcku

Ostrołęka protestami nie stoi. Jak i innymi spontanicznymi reakcjami na wieści ogólnokrajowe, czy to w formie poparcia czy właśnie sprzeciwu.

Mimo że jesteśmy byłym miastem wojewódzkim z liczbą mieszkańców przekraczającą psychologiczną barierę statusu średnio-dużego ośrodka, bo lekko przewyższającą pięćdziesiąt tysięcy osób, ostrołęczanie preferują spokój życia codziennego i w przeciwieństwie do miast podobnej wielkości lub większych nie angażują się masowo w wydarzenia rozpalające emocje w innych zakątkach Polski. Szczególnie widać to w przypadku ludzi młodych, których często ciężko czynnie zainteresować sprawami społecznymi i politycznymi. A teraz spójrzmy na ostatni weekend i zapomnijmy o tym, co właśnie napisałem.

Nie chcę być źle zrozumiany. Dostrzegam wszelkie nasze mniejsze wydarzenia o charakterze społecznym i politycznym, absolutnie ich nie deprecjonuję. Przykładowo zebranie parędziesięciu czy nawet parunastu osób pod Sądem Okręgowym w proteście przeciw upolitycznianiu sądownictwa i niszczeniu demokratycznego państwa prawa również ma swą wielką i trudną do przecenienia wartość. W ostrołęckich warunkach w takich zgromadzeniach uczestniczą najczęściej głównie osoby dojrzałe, co nadaje wydarzeniu powagi, ale niekoniecznie dynamiki. A naturalnym jest, że im liczniejsza i głośniejsza akcja, tym bardziej interesują się nią media i ludzie postronni, a przez to rośnie ona zgodnie z efektem kuli śniegowej.

Reklama

Wybierając się w sobotę pod biuro poselsko-senatorskie Arkadiusza Czartoryskiego i Roberta Mamątowa, lokalnych baronów partii rządzącej, spodziewałem się raczej śnieżki, a nie wspomnianej kuli. Zgrabnie ubitej i celnie rzuconej, bo uformowanej na gruncie wielkiego spontanicznego gniewu i sprzeciwu wobec decyzji Trybunału Przyłębskiej (zwanego jeszcze czasem dla niepoznaki Konstytucyjnym), a skierowanej na przedstawicieli politycznych zleceniodawców tego "wyroku". Ale jednak tylko śnieżki, po której ciosie można się otrzepać, iść dalej i zapomnieć o niej dnia następnego. Cieszyłem się naturalnie, że protest odbywa się również w Ostrołęce, tym bardziej że zwołany był oddolnie i spontanicznie (pierwsze informacje o nim dotarły do mnie w sobotę po południu). Tymczasem na ul. Korczaka zastałem pokaźną grupę ostrołęczan, przeważnie energicznych i zdeterminowanych w walce o prawa kobiet młodych osób.

Po ozdobieniu biura wieszakami i transparentami, a także zapaleniu zniczy i krótkich przemowach paru zgromadzonych, rozpoczęliśmy marsz po ulicach Ostrołęki. Tłum zamiast się rozrzedzać, tylko się powiększał, a pozdrowienia i głośne wyrazy poparcia dla protestu z balkonów i przejeżdżających samochodów tym bardziej napędzały do przemierzania kolejnych kilometrów. Wykrzykiwane publicznie krótkie, ale treściwe postulaty jasno wyrażały pogląd, co o nakazie rodzenia ciężko upośledzonych płodów sądzi zdecydowana większość (co do tego nie mam wątpliwości) naszego społeczeństwa. Po dłuższym spacerze wróciliśmy pod biuro, gdzie zakończyliśmy protest i wzajemnie podziękowaliśmy sobie za obecność. Sobotni wieczór przywrócił mi trochę wiarę w to, że i u nas lokalne społeczeństwo obywatelskie ma się całkiem nieźle i trwa na posterunku w obronie swych praw.

Reklama

Ale dopiero niedzielny "spacerek" sprawił, że poczułem szczere zawstydzenie na myśl, że jeszcze przed chwilą wątpiłem, że w Ostrołęce da radę zorganizować porządną manifestację społeczną. Czepiając się tego nieszczęsnego śniegu, to już nie była śnieżka, nie kula, a prawdziwa lawina!

O ile w sobotę maszerowała nas co najmniej setka, o tyle w niedzielę było nas parę razy więcej. Nadal dominowali młodzi, ale spotkać można było przedstawicieli każdej grupy wiekowej. Zmyślna i celna treść transparentów i okrzyków nie pozostawiała wątpliwości co do zdecydowania w kwestii ochrony polskich kobiet oraz bezwzględnego sprzeciwu wobec ograniczania wolności i narzucania fundamentalizmu religijnego wszystkim obywatelom. Nie wszystkie okrzyki były cenzuralne, a wulgaryzmy w przestrzeni publicznej zawsze słusznie budzą pewną kontrowersję, jednak emocje są w tej sprawie tak duże, że niektóre mało uprzejme zwroty stały się wręcz symbolicznym narzędziem walki z opresyjnym i autorytarnym działaniem obecnego rządu.

Tym razem jednym z głównych punktów na trasie przemarszu okazał się dom posła Czartoryskiego. "Odwiedziny" u właśnie tego parlamentarzysty wykroczyły poza ogólnopolski kontekst manifestacji pod mieszkaniami lokalnych posłów PiSu, w przypadku posła ziemi ostrołęckiej przybrały też bardziej osobisty kontekst. W końcu to właśnie poseł Czartoryski zabłysnął niesamowitym fikołkiem intelektualnym w postaci twierdzenia, że z niemieckich gwałtów urodzili się wspaniali Polacy. Poseł chyba przewidywał, że ostrołęczanie będą mieli ochotę udekorować wieszakami i transparentami jego płot, gdyż wywiesił transparent o treści "Tak szanuję życie Każdego! człowieka". Brak przecinka jest tu dość znamienny. Nie odbieram tu panu posłowi intensywności w deklarowanym szacunku, szkoda jednak, że traktuje go tak wybiórczo i gdzieś umknęło mu życie kobiet.

Następnie dotarliśmy pod szpital, gdzie wielu uczestników zapaliło znicze, a na końcu ponownie znaleźliśmy się pod biurem poselsko-senatorskim na ul. Korczaka. Poczucia wspólnoty i siły w obronie praw kobiet nie zakłóciła nawet, trzeba przyznać śmiała i odważna, próba ewangelizacji tłumu podjęta przez młodego fundamentalistę katolickiego. Gdy jednak pomylił aborcję z eutanazją i rozpoczął niewątpliwie fascynującą opowieść o holenderskich satanistycznych ręcznikach, szybko odebrano mu głos i pożegnano.

Reklama

Nie mam złudzeń, nie jestem naiwny. Protesty w Ostrołęce i w żadnym innym mieście nie spowodują, że Trybunał Przyłębskiej w jakikolwiek sposób zrewiduje swój haniebny "wyrok". Bądź że PiSowski rząd przygotuje w sprawie aborcji ustawę oddalającą nas od mentalnego średniowiecza. Mimo to warto protestować, wywierać presję i podkreślać podmiotowość polskiego społeczeństwa, szczególnie wśród młodych. Póki co żyjemy jeszcze w demokracji. Głos zabrany w sprawie publicznej nigdy nie jest głosem straconym, prędzej czy później zaprocentuje. A nawet jeśli ostrołęcka lawina w skali ogólnopolskiej jest zaledwie śnieżką, do celu doleci.

Chylę czoła przed wszystkimi uczestnikami weekendowych protestów! Odpowiedzialne zachowanie w postaci pokojowych protestów, bez zniszczeń i śmiecenia, z utrzymywanym dystansem i założonymi maseczkami, w obecnej sytuacji tym bardziej może stanowić bardzo wartościowy fundament na przyszłość. Na uwagę i podziękowania zasługuje także profesjonalne zabezpieczenie zgromadzenia przez ostrołęcką policję, która choć chyba delikatnie zaskoczona jego sobotnią skalą, szybko podjęła niezbędne działania.

Czuję, że się jeszcze zobaczymy. Polska jest kobietą!

O autorze

Bartosz Truszkowski - pracownik samorządowy, doktorant z zakresu historii prawa, przewodniczący Nowoczesnej w Ostrołęce. Pasjonat genealogii oraz nauk politycznych, prawnych i historycznych; miłośnik podróży, piłki nożnej i aktywności fizycznej.

Wyświetleń: 10461 komentarze: -
14:39, 27.10.2020r. Drukuj