Wielkie problemy kadrowe, kończące się miejsca na szpitalnych oddziałach ratunkowych i w szpitalach jednoimiennych, 36-godzinne dyżury - tak w skrócie wygląda szpitalna rzeczywistość w czasie pandemii, opisana przez lekarza pracującego na SOR w Białymstoku i Ostrołęce. Artykuł przygotowała "GW".
- Pacjentów jest coraz więcej. To już nie jest wojna - wojna była na początku, a teraz to już niektórzy porównują do powstania warszawskiego czy obrony Westerplatte. Kończą się nam miejsca na szpitalnych oddziałach ratunkowych, w szpitalach jednoimiennych, kończą nam się gniazdka do tlenu, spada ciśnienie instalacji tlenowej - podkreślił w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" Krzysztof Tyburczy, specjalista medycyny ratunkowej i chirurgii ogólnej, pracujący na SOR w Białymstoku i Ostrołęce.
Reklama
Lekarz przyznał, że obecnie medycy pracują po 36 godzin. Są ogromne problemy kadrowe, brakuje lekarzy, pielęgniarek, ratowników, personelu pomocniczego.
Doktor odniósł się też do ubrań ochronnych.
- My się przebieramy, kąpiemy. Jest przyjęta zasada, że w kombinezonie powinno się chodzić, kiedy wykonuje się bardzo ciężkie czynności typu intubacja, kontakt z pacjentem, który jest w stanie ciężkim, bo im cięższy stan, tym pacjent wydziela więcej aerozolu z wirusem - przyznał Krzysztof Tyburczy.
Medyk wspomniał też o decyzji wojewody mazowieckiego, który polecił Mazowieckiemu Szpitalowi Specjalistycznemu w Ostrołęce zwiększyć m.in. ilość łóżek dla pacjentów z COVID-19. Placówka miałaby dysponować nie jak dotychczas 49, tylko 150 łóżkami covidowymi.
Reklama
- Nie mamy w Ostrołęce tylu respiratorów stacjonarnych ani tylu stanowisk tlenowych. Wojewoda przerzucił na dyrektora szpitala, ordynatorów i lekarzy odpowiedzialność: macie się tym zająć. W konsekwencji następuje taka sytuacja, że koordynator wojewódzki widzi w komputerze, że szpital w Ostrołęce ma od poniedziałku 100 wolnych łóżek, i wysyła karetkę. A my nie mamy tego pacjenta jak podłączyć pod tlen, jak mierzyć mu parametry. Będą się działy ludzkie tragedie - powiedział dziennikarce "Gazety Wyborczej".
Na koniec Krzysztof Tyburczy zaapelował o oddawanie osocza: "Mam prośbę - proszę zachęcić ludzi do oddawania osocza, bo nie mamy innych leków, które mogą wpłynąć na przebieg choroby."
Reklama
Koronawirus. "To już nie wojna, to powstanie warszawskie" - mówi lekarz z SOR-u
Wyświetleń: 209582 | komentarze: - | 17:01, 13.11.2020r. |