"Gazeta Wyborcza" opublikowała wywiad z Przemysławem Marchlewiczem, "gwiazdą pomorskiego PiS-u", który został zatrzymany pod zarzutem wyłudzenia VAT w jednej z prywatnych spółek, którymi zarządzał. Usunięto go z partii. Trafił do aresztu na kilka miesięcy. W rozmowie pojawił się też wątek ostrołęcki.
Przemysław Marchlewicz - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - był ważnym działaczem PiS, wiceprezesem Lotosu, a swego czasu największą gwiazdą partii na Pomorzu - jako 24-latek został członkiem zarządu województwa pomorskiego. W lipcu 2018 roku został zatrzymany i trafił na pięć miesięcy do aresztu. Postawiono mu zarzuty wyłudzenia VAT i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Reklama
- Istnieje cały szereg przesłanek związanych z moją działalnością w PiS. Przede wszystkim byłem członkiem grupy, która uczestniczyła w sprawowaniu władzy w 2016 roku. Ponieważ w życiu publicznym na Pomorzu uczestniczyłem wiele lat, mam unikalną wiedzę o funkcjonowaniu różnych instytucji i spółek skarbu państwa w regionie, a do tego spore doświadczenie biznesowe, więc siłą rzeczy mogę być nadal opiniotwórczy, a przez to niebezpieczny. Wiadomo też, że nigdy nie przyjmowałem bezkrytycznie wszystkich decyzji nowej - wówczas - władzy, bo jako człowiek posiadający elementarne wykształcenie ekonomiczne po prostu nie mogłem się na niektóre pomysły godzić - powiedział Przemysław Marchlewicz "GW".
Przyznał, że wszystko zaczęło się psuć później: Po roku 2017 wiedza i niezależność myślenia stała się wręcz balastem. Z czasem wszelkie biznesowe zasady przestały obowiązywać i mamy dzisiaj w Polsce to, co mamy. Mam nadzieję, że przyjdzie czas, że o tych procesach i mechanizmach szerzej opowiem.
Reklama
Podczas wywiadu pojawił się też wątek ostrołęcki.
- Tych sporów było wiele. Jednym z nich była elektrownia w Ostrołęce, której od samego początku byłem przeciwny. I głośno o tym mówiłem, fakt, wyłącznie w zaufanym, jak się wydawało gronie. Dla mnie był to spór merytoryczny, bo projekt nie miał ekonomicznego uzasadnienia. Ale dla wielu osób w partii, które chciały czerpać profity z tej inwestycji, był to niestety spór polityczny. Dzisiaj usilnie poszukuje się winnego wyrzucenia w błoto miliardów złotych. Mamy pierwsze zatrzymania, wiele osób nie może spać, bo niegospodarność w Ostrołęce miała oczywisty charakter… Takich spraw było więcej - powiedział Przemysław Marchlewicz "GW".
Przyznał, że krytyka tej inwestycji była powodem nagonki medialnej i pozbawienia go pracy w Lotosie: Było to dla mnie wyjątkowo przykre, bo pierwszy atak wyszedł z prawej strony - z mediów związanych z Grzegorzem Biereckim, które obwołały mnie "baronem pomorskim".
Reklama
Prokuratura ściga złote dziecko PiS. "Nie zamierzam dłużej milczeć"
Wyświetleń: 5284 | komentarze: - | 01:23, 29.11.2020r. |