czwartek, 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Renaty, Kastora

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Wójt gminy Olszewo-Borki nie chce pomników przyrody na trasie planowanej obwodnicy. "Na terenach pomiędzy Nożewem a Dobrołęką zdarzył się cud"

W praktyce Stowarzyszenia Ekomena nie zdarzył się przypadek, aby nie ustanowiono pomnika przyrody, gdy wnioskującymi byli właściciele gruntów. W gminie Olszewo-Borki niechętnie patrzy się na działania mieszkańców, którzy doceniają przyrodę. Zwłaszcza, gdy jej piękno stoi na drodze dużej inwestycji.

"Na terenach pomiędzy Nożewem a Dobrołęką zdarzył się cud"

W praktyce Stowarzyszenia Ekomena nie zdarzył się przypadek, aby nie ustanowiono pomnika przyrody, gdy wnioskującymi byli właściciele gruntów. Na ogół problemy były, gdy z wnioskiem występowały osoby postronne lub stowarzyszenia. I wtedy właściciele gruntów byli przeważnie przeciwni wnioskom organizacji społecznych. W gminie Czerwin, w miejscowości Laski Włościańskie, rośnie dąb, który może być rekordzistą wymiarowym na Mazowszu. Właściciele gruntów jednak obawiali się, że tytuł "pomnik przyrody" może w jakiś sposób przynieść im kłopot. Boje trwały kilka lat, ale brak ich zgody był uznany jako decydujący dla nieprzyznania statusu.

Na terenach pomiędzy Nożewem a Dobrołęką zdarzył się cud. Właściciele, którzy szczycili się pielęgnowaniem przez pokolenia siedmiu pięknych dębów śródpolnych, wystąpili do Wójt Gminy Olszewo-Borki z wnioskiem o ustanowienie tej grupy drzew pomnikiem przyrody. Widząc pewien opór gminy, zwrócili się o pomoc do Ekomeny. Taka pomoc to nasz obowiązek statutowy. Zwróciliśmy się do szanowanego eksperta z dziedziny architektury krajobrazu o wykonanie opinii na temat wartości krajobrazowej i przyrodniczej tej grupy drzew śródpolnych. Ekspertyza jednoznacznie wskazywała, że drzewa są cenne przyrodniczo i krajobrazowo. O szczególnej wartości zadrzewień śródpolnych wspomnę później, a na wstępie zacytuję trochę przepisów.

Podstawowy przepis, który reguluje kryteria uznawania tworów przyrody żywej za pomniki przyrody, to Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 4 grudnia 2017 roku. Trzeba tu w całości przytoczyć § 1 tegoż rozporządzenia:

§1. Kryteriami uznawania drzew za pomniki przyrody są: obwód pnia nie mniejszy niż minimalny obwód mierzony na wysokości 130 cm dla poszczególnych rodzajów i gatunków drzew określony w załączniku do rozporządzenia, lub: Wyróżnianie się wśród innych drzew tego samego rodzaju lub gatunku w skali kraju, województwa lub gminy, ze względu na obwód pnia, wysokość, szerokość korony, wiek, występowanie w skupiskach, w tym alejach lub szpalerach, pokrój lub inne cechy morfologiczne, a także inne wyjątkowe walory przyrodnicze, naukowe, kulturowe, historyczne lub krajobrazowe.

Reklama

Trzy ze wspomnianych dębów mają wymiar większy niż określony w przepisach, a cztery jeszcze tego wymiaru nie osiągnęły. Słowo 'lub' coś w języku polskim znaczy. I po tym 'lub'  jest np. występowanie w skupiskach. To można przetłumaczyć w sposób prosty: Żadne drzewo nie musi mieć minimalnego wymiaru, jeżeli tworzą okazałą grupę. Cechy krajobrazowe zostały opisane przez eksperta w analizie.

Pismo z 2 sierpnia br. odmawiające uznania skupiska drzew za pomnik przyrody było uzasadnione porażająco. Pani wójt powołując się na ww. akt prawny zinterpretowała §1 rozporządzenia w następujący sposób: "Z uwagi na niespełnienie przez większość (cztery sztuki) drzew kryteriów uznawania za pomniki przyrody, wniosek rozpatrzony został negatywnie".

Więc trzy sztuki dębów o obwodzie ponadwymiarowym czyli 3 metry - to nic, a słowo "skupisko" w przepisie dla gminy chyba istnieje lub jest niezrozumiałe.

Typowo gminna logika?

Przypomniał mi się film "Miś" i słynna kwestia z płaszczem w szatni. "Nie mamy pańskiego płaszcza i co mi Pan zrobi?" A za drzwiami szatni był napis "Za garderobę i rzeczy zostawione w szatni szatniarz nie odpowiada". Można to przetłumaczyć w gminnej logice: za prawo ustanowione w kraju gmina nie odpowiada, a pani wójt zrobi co zechce i co jej zrobicie obywatelu z Dobrołęki?

Do pisma jeszcze wrócę, lecz najpierw opiszę ekomenowe wizyty w gminie Olszewo-Borki.

Stwierdziliśmy, że dyskretne uświadomienie wójt Anecie Larent, że popełniła pomyłkę i najlepiej byłoby po prostu zmienić zdanie, może dać efekt pozytywny dla sprawy rolników z Dobrołęki (i dla samej przyrody). Nie jesteśmy naiwni, ale uznaliśmy, że taka wizyta dla czystości nawet naszego sumienia jest potrzebna. Przecież każdy może się pomylić i trzeba mu dać szansę na wycofanie się ze swojej błędnej decyzji.

Obserwowałem tę sprawę dość dokładnie i w zasadzie powinniśmy interweniować już wcześniej. To, czy drzewa są cenne czy nie, nie zależy wcale od faktu czy są pomnikami przyrody czy nie. Ale właściciele chcą mieć na swojej działce pomnik przyrody i chwała im za to. Obserwowaliśmy wyraźną obstrukcję w działaniach wójt Anety Larent. Stale znajdowała powody, aby przesuwać rozstrzygnięcie. Po uzasadnieniu odmowy, które miało się nijak do przepisów prawa, postanowiliśmy udać się na rozmowy, aby uzyskać wyjaśnienie tej niezrozumiałej dla nas sytuacji. Najpierw zwróciliśmy się do urzędniczki będącej podinspektorem ds. ochrony środowiska, która była w terenie i mierzyła przedmiotowe dęby. Pani przyjęła nas grzecznie i na prośbę, aby wyjaśniła sens odmowy, stwierdziła, że nie potrafi nam tego wyjaśnić i aby uzyskać wyjaśnienie musimy rozmawiać z szefową i zaprowadziła nas do sekretariatu.

Pokornie zapisaliśmy się na kolejny tydzień, gdyż nie było możliwości spotkania tego samego dnia. Stawiliśmy się punktualnie i pokornie usiedliśmy na krzesełkach w sekretariacie. Miałem przygotowaną grubą zieloną teczkę z dokumentami, które dostarczyli nam rolnicy z różnymi ekspertyzami dotyczącymi tematu konkretnych drzew, drzew ogólnie i na temat słynnej obwodnicy. Miałem też czysty papier, aby sporządzić notatkę z rozmowy. Minęła wyznaczona godzina i mijały kolejne minuty, później ich dziesiątki, a wójt nie było. Miłej sekretarce zrobiło się chyba trochę przykro, że tak jesteśmy traktowani. Wreszcie jednak wójt gminy wpadła w pośpiechu i zaprosiła nas na rozmowę.

Reklama

"Trasa miała być według GDDKiA skorygowana, aby nie kolidować z dębami"

U pani wójt już raz byłem. Razem z Prezesem Ekomeny Wojtkiem Jarząbkiem wybraliśmy się niedługo po wyborach z wizytą kurtuazyjną. Na terenie gminy zawsze prowadziliśmy imprezy turystyczne i proekologiczne i uznaliśmy, że warto poznać nowego gospodarza gminy i zaproponować mu współpracę. Tę wizytę można było ocenić w zasadzie pozytywnie, ale żadnych realnych skutków ona nie przyniosła. Dla wprowadzenia pozytywnej atmosfery przypomniałem o tej wizycie, naiwnie myśląc, że rzeczywiście wytworzy się przyjazna atmosfera. Jak pokazały kolejne minuty, jestem wiecznym marzycielem. Nazwa naszej w miarę znanej od kilkunastu lat organizacji jakoś nie utrwaliła się w pamięci Anety Larent. To była dla nas przykra niespodzianka na starcie rozmowy.

Pierwszym pretekstem do "obrony przez atak" była moja propozycja zrobienia notatki już zdalnie, jej uzgodnienie i podpisanie. Ta propozycja wynikała z czasu, który się drastycznie skrócił, a jak wiadomo to nie my wpłynęliśmy na tę sytuację i spowodowała tylko nerwową reakcję i przyśpieszony słowotok.

Pytania o znajomość trasy tzw. obwodnicy była kolejnym powodem nerwowych reakcji. Przecież gmina nie jest inwestorem i nie musi takimi sprawami jak szczegółowy przebieg trasy się interesować. Od tego jest przecież Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Oczywiście mieliśmy odmienne zdanie.

Pytanie o szczegółową trasę było próbą wyjaśnienia zdania zawartego w odmowie, w którym jest powołanie się na odpowiedź GDDKiA w związku z lokalizacją dębów. Trasa miała być według GDDKiA skorygowana, aby nie kolidować z dębami. Pytanie jak skorygowana, jest tu istotne, ale gospodarza terenu jak widać nie musi to interesować.

Kolejny problem to koszty utrzymania pomników przyrody, które obciążą gminę. Pani wójt nie napisała wprawdzie o tych kosztach, ale twórczo rozwinął tę myśl Przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji w piśmie do rolników datowanym na 10 sierpnia. Pojawiło się w nim zdanie o utrzymaniu pomników przyrody jako należącym do obowiązków gminy. Zadzwoniłem do przewodniczącego tejże komisji i zapytałem się o kilka wątpliwych zapisów z jego pisma, m.in. czy wie, że argumentacja odmowy na podstawie faktu, że cztery drzewa nie "mają wymiaru", nie oddaje zapisu rozporządzenia? Czy czytał opinię eksperta? Czy wie, jakie koszty może ponieść gmina w związku z faktem ustanowienia pomników przyrody w związku z obowiązkiem opieki gminy? Czy wie, że ochrona przyrody jest zapisana zarówno w Konstytucji RP jak i w aktach niższego rzędu i ochrona przyrody jest obowiązkiem zarówno obywateli jak i samorządów.

Z odpowiedzi przewodniczącego wynikało, że czytał opinię nawet do poduszki. Potencjalne koszty utrzymania widział w konieczności zlecenia kolejnych opinii ekspertom. Ale zdanie pani wójt było dla niego najważniejsze.

Moje pytanie o koszty utrzymania pomników przyrody miałem wrażenie, że wprowadziło panią wójt w stan irytacji. Nie było już szans zadania pytania o zupełny brak logiki jej pisma do rolników. Spotkanie zostało w tym momencie przerwane. I co my biedne żuczki, które tylko "jątrzą" i nie darzą ślepym uwielbieniem rządzących możemy zrobić? Będziemy "jątrzyć" dalej, tylko dużo bardziej intensywnie. Do tego zobowiązuje nas statut stowarzyszenia.

W ramach działalności stowarzyszenia Ekomena przygotowaliśmy nową opinię. Ornitolog stwierdził w niej, że grupy dębów śródpolnych znajdują się w korytarzu migracyjnym ptaków (według dostępnej literatury) i odległość wszelkich nowych inwestycji od tych grup powinna wynosić minimum 100 m. Ciekawe dlaczego nie wiedzieli o tym projektant obwodnicy i GDDKiA. W ciągu najbliższych dni sformułowane zostaną pisma do gminy, rady gminy, GDDKiA i kilku innych podmiotów w sprawie właściwego traktowania środowiska naturalnego według zasady zrównoważonego rozwoju. Decyzje do jakich podmiotów skierowane będą pisma wraz z załączoną ekspertyzą zależą od decyzji zarządu Ekomeny.

Na temat wątpliwej jakości konsultacji społecznych prowadzonych przez GDDKiA i samej tzw. obwodnicy napiszę w innym tekście niebawem.

Reklama

Apeluję

Chcę zaapelować do radnych gminy Olszewo-Borki. Wyrażamy chęć dalszego wyjaśniania tej przykrej sytuacji. Jeżeli zorganizujecie spotkanie, chętnie przyjedziemy i przedstawimy w sposób merytoryczny argumenty celów naszego działania. Apelujemy o trzeźwą i pozbawioną emocji postawę. Jest czas na rozmowy. Działamy już długo i na początku przyszłego roku będziemy obchodzić 15-lecie powstania Ekomeny. Dobre rozwiązania dla przyrody będą dla nas satysfakcją. Dbanie o przyrodę zgodnie z art. 5 Konstytucji RP powinno być ideą dla wszystkich. Pani wójt chcemy też dać szansę. Tylko od niej zależy czy z niej skorzysta.

Drodzy rolnicy: świetnie, że widzicie piękno przyrody. Miejmy nadzieję, że postawa waszych przodków i was będzie przekazana też następnym pokoleniom. Wiadomo, że nie my będziemy zasiedlali nasz glob za np. 200 lat. Miejmy nadzieję, że wasze prapraprawnuki będą widziały coraz piękniejsze drzewa na odziedziczonych działkach. Na razie są w świetnym stanie. I oby działalność innych nieczułych na piękno przyrody tego nie zniszczyła.

Drodzy czytelnicy: polecam obejrzenie całych grup pięknych dębów w pobliżu Dobrołęki i Nożewa. Chętnym zorganizujemy nawet wycieczkę z przyrodnikami. Widzieliśmy tam ostatnio myszołowy i żurawie.

O autorze

Stanisław Giżycki - od wielu lat związany z turystyką i ekologią. Założyciel stowarzyszenia "Ekomena" działającego w Ostrołęce i regionie, przewodnik górski, były pracownik państwowych służb ochrony środowiska, obecnie na emeryturze.

Więcej felietonów w dziale Mało obiektywnie.

Wyświetleń: 12423 komentarze: -
11:54, 25.09.2021r. Drukuj