sobota, 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Czesława, Amalii

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

"Niewiele brakowało, by w jego miejscu powstała skromna kładka" - "Inżynier Mazowsza" o moście Madalińskiego

Most przy ulicy Madalińskiego, to niewątpliwie wizytówka naszego miasta, Gdy mowa o Ostrołęce ciężko nie mieć przed oczami wiszącej nad Narwią konstrukcji, którą codziennie przemierza niezliczona liczba mieszkańców. Mało osób wie, że niewiele brakowało, by na jego miejscu powstała skromna kładka dla pieszych.

Dwumiesięcznik "Inżynier Mazowsza" wspomina historię tego ważnego dla miasta obiektu. Historia mostu Madalińskiego zaczyna na początku lat 90. W tamtym okresie jego "starszy brat", most im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego był w opłakanym stanie.

Reklama

- Konstrukcja z  lat 50. XX wieku była już poważnie wyeksploatowana, ale odcięcie miasta od drugiego brzegu Narwi na wiele miesięcy nie wchodziło w grę. Potrzebne było nowe połączenie. Początkowo miejscy urzędnicy planowali budowę kładki dla pie-szych między placem Bema a leżącą po przeciwnej stronie rzeki ulicą Obozową i  otaczającymi ją terenami zalewowy-mi. Równocześnie władze wojewódzkie zamierzały skierować ruch samochodowy na tymczasową przeprawę pon-tonową. Dzięki współpracy obu stron, połączeniu dostępnych środków i dobremu planowaniu udało się znaleźć lepsze rozwiązanie: w latach zbudowano nowy most stały klasy C - podaje Inżynier Mazowsza". 

Ostrołęka jak Sewilla

Wiele źródeł porównuje ostrołęcką konstrukcje z  mostem Barqueta w Sewilli czy starszymi na linii kolejowej Bombaj- Kalkuta. Ażurowa, lekka wizualnie forma odsłania panoramę zalesionego brzegu Narwi, terenów zalewowych i pobliskiej przystani.

Budowa rozpoczęła się w 1994 roku. Wykonawcą była miejscowa firma Be-ton Stal Ostrołęka. Większość prac prowadzono od strony niezabudowanego prawego brzegu. Zdarzało się jednak, że niektóre elementy trzeba było dostarczyć przez miasto przewożąc je pod prąd jedyną dostępną drogą w czym nie pomagały wąskie uliczki biegnące wśród kamienic.

- Najtrudniejszym etapem było nasuwanie przęsła. Ważąca ok. 500 ton konstrukcja podtrzymywana była przez czterdziestometrową barkę. Ze względu na niski stan wody rzekę trzeba było pogłębić. Cała operacja nasuwania trwała ok. 3 tygodnie, a jak wspominają świadkowie, nie zabrakło momentów emocjonujących – podczas prac barka przechyliła się tak mocno, że groziło jej zatopienie. Ostatecznie prace zakończyły się w  1996 roku - wspomina Inżynier Mazowsza.

Cały artykuł dostępny jest w dwumiesięczniku "Inżynier Mazowsza", nr 5 (93), s. 28-29.

Wyświetleń: 5756 komentarze: -
07:19, 02.10.2021r. Drukuj