piątek, 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Tymona, Pafnucego

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Słowne potyczki radnego z prezydentem. "Panie radny, to jest urząd, nie targowisko" (wideo)

Gorąco było na ostatniej sesji rady miasta. W potyczki słowne wdali się bowiem prezydent Łukasz Kulik i radny Adam Kurpiewski, a zarzewiem ostrej wymiany zdań była sytuacja mieszkańców ulicy Łąkowej, którym odebrano miejsca postojowe. Radny, na znak protestu, niemal przy wszystkich uchwałach był na nie.

Radny Adam Kurpiewski (KO), podczas minionych obrad samorządu, nie szczędził prezydentowi gorzkich słów. Mówił o braku skuteczności, pechowej kadencji, niedokończonych inwestycjach, a w szczególności o sytuacji mieszkańców ulicy Łąkowej, którym odebrano miejsca postojowe, ustawiając znaki zakazu zatrzymywania się. Włodarz ripostował i mówił, że radny zachowuje się niepoważnie i wywołuje niepotrzebny konflikt.

Reklama

Będę na nie, bo prezydent ustawił znaki zakazu parkowania

Ustawiony znak zakazu przy ulicy Łąkowej tak zirytował samorządowca, że na znak protestu głosował przeciwko większości uchwał. Zdecydował też, że wypomni włodarzowi potknięcia i, jego zdaniem, pechową kadencję z niedokończonymi inwestycjami.

- Pan prezydent jest mistrzem w tłumaczeniu, dlaczego się nie dało. Od trzech lat wierzę w to, co mówi prezydent, ale teraz to już perfekcyjnie pan tłumaczy dlaczego coś się nie udało i nadaje się pan na przedstawiciela handlowego, który mówi: "kup pan gwoździe, bo śrubek nie ma", świetnie to uzasadnia i klient bierze gwoździe. Mieć pecha od trzech lat? My nie chcemy prezydenta pechowego, ale skutecznego - mówił poirytowany radny Adam Kurpiewski.

Radny roztoczył też ciemną wizję przesuwania kolejnych inwestycji na następne lata, a nawet na następnych prezydentów. Wspominał o ciągłym przesuwaniu inwestycji i spraw bieżących.

- Już nie wspomnę ile się ciągnie sprawa Łąkowej i ciągle się nie da, ciągle się nie da. A jak ktoś chciał postawić znak, to nagle się dało w ciągu jednego dnia mieszkańców pozbawić miejsc parkingowych. Dało się, ale odkręcić już się nie da. Wywołał pan problem na Łąkowej, trzeba go teraz rozwiązać - mówił zaaferowany radny Kurpiewski.

Reklama

Brak parkingów przy Łąkowej to prywatna sprawa radnego?

Szybko okazało się, że ulica Łąkowa ma prywatny wydźwięk. Jak wskazał prezydent, podpisy wśród mieszkańców zbierała córka radnego Kurpiewskiego. 

- Pan kłamie i to co mówi, nie ma nic wspólnego z faktami. Pan od dwóch dni rozpowiada o problemie na ulicy Łąkowej, że mieszkańcy się "aferzą". Pomijam fakt, że pierwszym podpisem na liście jest podpis pana córki, która te podpisy zbierała. Problem nie został skierowany do prezydenta ani do rady. Pan dostał pismo, że sprawa będzie na wyjazdowej komisji technicznej, aby spotkać się z mieszkańcami, ale nie mógł poczekać tych dwóch dni, tylko mam wrażenie zaczyna kampanię wyborczą, a teraz pan rozpowiada, że prezydent nie znalazł rozwiązania - mówił prezydent Kulik.

Rady mimo wszystko nie odpuszczał i chciał usłyszeć odpowiedź, dlaczego na ulicy Łąkowej musiały stanąć znaki. - To pan wywołał problem i powinien go rozwiązać - kontynuował radny. Prezydent tłumaczył.

- Pan przechodzi już samego siebie. Teraz ma pan już ton ugrzeczniony, ale jeszcze kilka godzin temu mówił pan: "Albo prezydent ściągnie znak, albo będę na wszystko przeciw". Panie radny, to jest urząd, nie targowisko, tak się spraw nie załatwia. To nie jest tak, że prezydent sobie idzie i ooo tu postawimy znak i nie będą mogli parkować. Pan to sprowadza do takiej sytuacji - mówił prezydent.

Reklama

Jak zadowolić wszystkich?

Jak zaznaczył włodarz, problem z parkowaniem jest tam znany od lat. Właściciele posesji napisali skargę, że ciągle ktoś stoi przy ich płotach. Doszło tam też do potrącenia dziecka, dlatego m.in. zdecydowano o ustawieniu znaków zakazu. Trudno jednak zadowolić wszystkich.

- Czasem wszystkich problemów nie da się rozwiązać i trwają one po 20 lat jak w tym przypadku, ale pan mówi, że to jest protest, będę głosował na nie. To trochę jak dziecko z zabawką i grozi, że na złość mamie odmrozi sobie uszy, to niech pan sobie odmraża. Ten konflikt niczemu nie służy i nic nie przyspieszy - mówił prezydent.

Na zakończenie sprawę podsumował radny Kurpiewski, mówiąc, że jego postawa i głosowanie odniosły jednak zamierzony skutek, bo zwróciły uwagę radnych na sytuację mieszkańców ulicy Łąkowej.

Pełen zapis słownej potyczki pomiędzy prezydentem Łukaszem Kulikiem a radnym Adamem Kurpiewskim można było obejrzeć na transmisji z sesji Rady Miasta.

Wyświetleń: 12158 komentarze: -
12:14, 12.10.2021r. Drukuj