"Fakt" poinformował o głośnej zbrodni w naszym powiecie. Mieszkaniec Kadzidła zginął w 2007 roku przed własnym domem, uderzony rurą z betonem i dźgnięty nożem. Zabójca utopił jego ciało w jeziorze Świętajno. Dopiero po latach, dzięki badaniom DNA, śledczy rozwikłali zagadkę zabójstwa i aresztowali podejrzanych.
Aresztowano dwie osoby: Andrzeja S., który przyznał się do zabójstwa, oraz żonę zamordowanego Marię G., która miała romans z zabójcą męża.
Reklama
- Zaczęło się, jak Sławek wyjechał za granicę. Siedział w Ameryce, harował jak wół, przesyłał pieniądze, a Maria się za nie bawiła z kochankiem - opowiada krewny zamordowanego. - Kiedy Sławomir wrócił do domu, nie czekało go tu nic dobrego. Kochanek żony zaczaił się na niego w nocy za furtką, przed domem i zatłukł. Zmasakrowane ciało obciążył metalowymi rurkami i wrzucił do jeziora 50 km od miejsca zbrodni. Rodzina nie szczędziła pieniędzy na poszukiwania zaginionego. Zatrudniono prywatnych detektywów i jasnowidzów, wszystko na próżno. Śledczy uwierzyli w wersję "zrozpaczonej" żony. Przełom w sprawie nastąpił, gdy śledztwo przejęła prokuratura w Szczytnie. Dwa miesiące temu zatrzymano mordercę. Skruszony wyznał prawdę. Marię aresztowano kilka dni temu. Przyjechała zza granicy na pogrzeb siostry. Nie przyznaje się do winy - podaje "Fakt".
Gazeta podaje, że zamordowany Sławomir i jego żona Maria mieli trójkę dzieci.
- To dla nich trauma. Matka całe życie powtarzała im, że ojciec porzucił rodzinę i wyjechał. Z kochankiem była tylko półtora roku po śmierci męża - dodaje znajomy Sławka.
Wyświetleń: 27469 | komentarze: - | 10:10, 09.01.2022r. |