piątek, 29 marca 2024 r., imieniny Wiktoryna, Helmuta, Ostapa

Reklama   |   Kontakt

Kandydaci do samorządu

Aktualności

"Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, Boże, lecz teraz moje oko ujrzało Cię..."

"Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, Boże, lecz teraz moje oko ujrzało Cię...". Zdanie to nie jest mojego autorstwa. Powiedział je Hiob, bohater biblijnej księgi Hioba. Hiob był uczciwy i pobożny. Wiele lat prowadził bogobojne życie, wypełniał przykazania, błogosławił Boga i ludzi, wyróżniał się swoją pobożnością, a jednak tak naprawdę nie znał Boga.

Słyszał o Bogu. Słyszał, że Bóg jest Święty, Wszechmocny, że jest Stwórcą wszystkiego, że jest sprawiedliwy. Hiob wiedział to wszystko, i starał się sprostać bożym wymaganiom, a jednak pewnego dnia wyznaje w pokorze: "Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie".

A teraz - rozejrzyj się dookoła. Któż w naszym kraju nie słyszał o Bogu? Każde dziecko wie, że Bóg jest, że jest dobry, że nas kocha. Ale ilu ludzi tego naprawdę doświadcza? Ilu ludzi może naprawdę szczerze powiedzieć: "Tak! Wiem, że Bóg mnie kocha! Tak, wiem, że On mnie słyszy! Tak, On mi pomaga!"

A Ty, czy możesz powiedzieć o sobie samym: "Znam Boga! Znam Go osobiście! On słyszy moje modlitwy!" "mój Pan mnie ochrania!" "tak, Bóg zaspokaja moje potrzeby!" "On mówi do mnie każdego dnia!" - Czy też, podobnie jak Hiob, musisz wyznać" "Znam Pana Boga ze słyszenia..."

W moim życiu był taki dzień, kiedy musiałem uczciwie przyznać przed samym sobą: "Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, Panie Boże...". Byłem pobożnym, młodym człowiekiem. Miałem piątki z religii. Byłem chlubą księdza katechety i rodziców. Jurek miał same piątki na maturze. Jurek nie pije, Jurek nigdy nie zapalił papierosa, Jurek zawsze chodzi na mszę... A jednak ...

A jednak nie znałem Boga. Słyszałem o Nim, ale nie znałem Go osobiście. Nie byłem pewien czy mnie kocha. Nie słyszałem Go i nie byłem pewien czy On mnie słyszy. W miarę upływu lat, na wieczornych spacerach coraz głośniej wołałem: "Boże, jeśli w ogóle jesteś, daj mi się poznać! To życie nie ma żadnego sensu. Chcę wiedzieć, po co żyję!".

Niedługo spotkałem ludzi, którzy byli "inni". Radośni. Ufni. Wolni. Wolni od trosk i pogoni za rzeczami, za którymi niczym w kołowrotku, ugania się większość ludzi. Wolni od bożka-hajsu. Opowiedzieli mi o przemianie, jaka nastąpiła kiedy zaprosili Jezusa, żeby wszedł do ich życia jako Pan i Zbawiciel. Mówili mi o Bogu, który jest niczym gentelmen, który nigdy nie pakuje się do naszego życia na siłę, który czeka, czeka na nasze zaproszenie, jest niczym gość, któremu ty i ja osobiście musimy otworzyć i powiedzieć "Zapraszam Cię".

Modliłem się bez szczególnej pewności, a raczej nawet z niepewnością. Powiedziałem Bogu, że oddaję mu swoje życie do dyspozycji i że przyjmuję Jego i to, co dla mnie ma. I czekałem.

Pozornie nic się nie stało. Nie upadłem. Nie zatrzęsła się ziemia. Wypłakałem się i poszedłem spać. Ale kolejnego dnia wstałem inny. Wstałem z wewnętrzną chwałą dla Boga. Biblia, pozornie ta sama księga zaczęła mówić, tak jakby Bóg "ożywiał" dany fragment stosownie do potrzeby. Przychodziły same, "z góry" modlitwy o ludzi, czasem myśl nadająca kierunek w życiu, czasami ostrzeżenie, nieustanne, codzienne prowadzenie.

Bóg jest żywy i dostępny dla każdego, kto pragnie go poznać. "Ja dam darmo każdemu wodę życia" mówi jego obietnica. Jeśli Go pragniesz, zawołaj, zaproś Go do swojego życia, bez stawiania Mu warunków. Chociaż On jest naszym Sługą i Przyjacielem, ciągle jest naszym Stwórca i Panem.

                                                                                                                             Jerzy Ogonowski

Jeśli chcesz zapytać o coś więcej na temat mojego życia czy wiary, zachęcam do kontaktu: napisz na e-mail: .

 

 

Artykuł sponsorowany przez Kościół Zielonoświątkowy w Ostrołęce

Wyświetleń: 6756 komentarze: -
15:21, 24.01.2022r. Drukuj