piątek, 29 marca 2024 r., imieniny Wiktoryna, Helmuta, Ostapa

Reklama   |   Kontakt

Kandydaci do samorządu

Aktualności

Wywiad z polsko-romską wokalistką Patrycją Runo. Mówi o swoich marzeniach i podwójnej narodowości (wideo, zdjęcia)

Patrycja Runo ma wiele ról. Jest znaną polsko-romską wokalistką, żoną, matką, edukatorką. Rozmawiamy o jej najnowszym utworze "Marzenia się spełniają"; o tym, jak uprzedzenia wpływają na życie jej rodziny oraz dlaczego należy edukować w zakresie różnorodności kulturowej.

Artystka jest mieszkanką gminy Długosiodło. Organizuje pierwszy na Mazowszu Festiwal Folkloru: polsko-cygańsko-ukraiński, który odbędzie się w Folwarku Runo w Chrzczance Folwark w gm. Długosiodło. Mile widziani są również mieszkańcy Ostrołęki i powiatu.

M.O. Za nami premiera utworu "Marzenia się spełniają". Jak przebiegało pisanie słów?

P.R Jestem autorką tekstu, chociaż mały fragment zasugerował mi twórca muzyki Bartosz Bocheński, który jest również odpowiedzialny za zaaranżowanie tego utworu. Wiele razy słuchałam tej kompozycji i zastanawiałam się, o czym mógłby opowiadać. Melodia nasuwa pewne sugestie, o czym powinien być tekst danej piosenki. Jeżeli jest to melancholijna muzyka, to nie będziemy tworzyli radosnych tekstów i tak samo jest w drugą stronę. Tekst zmieniałam kilkukrotnie, zanim powstała ostateczna, satysfakcjonująca mnie wersja, ponieważ zależało mi, żeby słuchacz na swój własny sposób mógł się z nim utożsamiać.

Jedna z fanek, po wysłuchaniu piosenki, powiedziała, że "marzenia się nie spełniają". Niestety prawdą jest, że nie wszystkie marzenia się spełniają. Jednak nie można zakładać, że nie warto walczyć o to, by się spełniły. Być może marzenia niektórych osób są wielkie i dlatego czasem trzeba na nie trochę dłużej poczekać. Gdyby zawsze wszystkich marzenia się spełniały, to do niczego byśmy nie dążyli.

Reklama

M.O. Jakie są twoje marzenia?

P.R Jednym z najważniejszych marzeń każdego artysty jest jak najszersze grono odbiorców jego twórczości. Bardzo zależy mi na tym, żeby moja muzyka poruszała i wyzwalała emocje w moich fanach, którzy są dla mnie bardzo ważni. Za każdym razem dokładam wszelkich starań, żeby zaprezentować moim odbiorcom coś wyjątkowego, ponieważ to, co robię, tworzę z myślą o nich, a nie o sobie. Często oglądam koncerty zagranicznych artystów, by móc z nich czerpać i czegoś się nauczyć. Prezentują oni naprawdę wysoki poziom i wspaniałe show, które nie ogranicza się jedynie do wyjścia na scenę i odśpiewania piosenki. Jest to coś na o wiele większą skalę. Natomiast tak całkowicie prywatnie marzy mi się wygrana w lotto albo jakąś tego typu grę. Posiadając tak duży kapitał finansowy, można byłoby pozwolić sobie na wspieranie innych ludzi, którzy nieraz bardzo potrzebują pomocy, a los nie zawsze jest dla nich łaskawy.

M.O. Co o marzeniach mówi się w kulturze romskiej?

P.R Chyba w każdej kulturze wszyscy ludzie marzą tak samo. Pragną czegoś, co jest dla nich nieosiągalne na co dzień. Ja jako romska kobieta pragnęłam zrobić w moim życiu coś ponadprzeciętnego, żeby moja rola jako kobiety nie ograniczała się jedynie do bycia mamą i żoną. Chciałam zostawić po sobie jakiś muzyczny ślad, ponieważ już od najmłodszych lat czułam, że scena mnie do siebie woła. Dla większości romskich kobiet łączenie życia rodzinnego i zawodowego jest dosyć trudne. Przeważnie prym we wszystkim, co dotyczy życia zawodowego, wiodą mężczyźni, co skutkuje tym, że w romskim narodzie jest o wiele mniej kobiet z osiągnięciami niż mężczyzn.

M.O. W tej kulturze śpiew i taniec wydają się bardzo znaczące.

P.R To prawda. Romowie żyją z muzyką, a wręcz można by powiedzieć, że muzyka jest ich życiem. Nie myślę tu oczywiście tylko i wyłącznie o występach estradowych. Już w odległych czasach wędrówki taborów Romowie grali, śpiewali i tańczyli na polanach przy ogniskach i choć dziś nie prowadzą już koczowniczego trybu życia, miłość do muzyki pozostała i jest zaszczepiana kolejnym pokoleniom. W romskim narodzie, żeby zagrać i zaśpiewać nie potrzeba sceny ani imprezy, bo każda okazja jest dobra, żeby dać ponieść się muzyce.

M.O. Twoje podejście do życia pasuje bardziej do kultury indywidualistycznej niż wspólnotowej.

P.R Faktycznie Romowie tworzą pewnego rodzaju wspólnotę. Żyją gromadnie, przeważnie po kilka, a nawet kilkanaście rodzin w jednym mieście. Jako mniejszość narodowa nieposiadająca własnego kraju, starają się trzymać razem. Ja jestem osobą dwukulturową, gdyż moi rodzice są mieszanym małżeństwem, natomiast tak się składa, że w mojej okolicy nie mieszkają Romowie, więc i życie we wspólnocie jest utrudnione. Jest oczywiście jeszcze jeden bardzo istotny fakt - poślubiłam Polaka, a to nie jest dobrze widziane w tradycji romskiej, więc i naród romski w większości nie patrzy przychylnym okiem na moją decyzję, co za tym idzie, z wielu rzeczy jestem wykluczana.

M.O. Jesteś żoną Polaka. W okolicy nie ma wielu Romów. Czy masz kontakt z rodziną romską?

P.R Moja rodzina mieszka kilkaset kilometrów ode mnie, więc najwygodniejszą formą kontaktu jest internet oraz telefon, gdyż odległość niestety nie sprzyja częstym wizytom towarzyskim.

M.O. Jak Romowie reagują na polsko-romskie małżeństwo?

P.R Takie mieszane związki nie są dobrze widziane wśród Romów, chociaż nie jesteśmy pionierami w tym temacie. Już w czasach taborów, pojawiały się osoby, które przeciwstawiały się tradycji oraz rodzinie stawiając na uczucie. Ja również wybrałam miłość oraz człowieka, a nie jego narodowość. Część znajomych Romów spojrzała na nas przychylnie, argumentując swoją postawę tym, że już wiele osób przed nami zdecydowało się na taki krok, więc nie jest to nic nadzwyczajnego. Jednak niestety te osoby stanowiły niewielki procent. Spotkaliśmy się również ze sporym hejtem. Wiele osób uważa, że małżeństwo z Polakiem to najgorsza decyzja. Uważają, że to obcy. Poza tym jako mniejszość narodowa nie chcą mieszać krwi, więc po związaniu się z mężem dostawałam wiadomości sugerujące, że zdradziłam swój naród.

Oczywiście w narodzie polskim również pojawiały się nieprzyjemne komentarze pod adresem naszego związku. Co prawda było ich niewiele, ale potrafiły sprawić nam wiele przykrości. Każdy z nas powinien mieć prawo wyboru, z kim chce iść przez życie. Wybierając partnera nie robimy przecież nikomu krzywdy, możemy ewentualnie skrzywdzić sami siebie, jeśli związek okaże się porażką. Powinniśmy mieć szansę podjąć to ryzyko.

M.O. Z kolei ty nie wykluczasz obecności społeczności romskiej w twoim życiu?

P.R. Staramy się być otwarci na ludzi i nie skreślać nikogo niezależnie od pochodzenia. 25 czerwca mamy imprezę u nas w Folwarku Runo w Chrzczance Folwark niedaleko miejscowości Długosiodło, na którą serdecznie zapraszamy. Robimy pierwszy na Mazowszu Festiwal Folkloru: polsko-cygańsko-ukraiński. Zaprezentujemy kuchnię, tradycje oraz muzykę polską, ukraińską i cygańską. W programie mamy koncerty takich artystek jak Larysa Tsoy czy gwiazda disco lat 90. Venus. Nie zabraknie klimatów cygańskich, za które odpowiedzialna będę ja, bo wstyd byłoby nie zaśpiewać na własnym podwórku.

M.O. Udział w wielokulturowej imprezie może stanowić remedium na stereotypy. Uprzedzenia wpływają negatywnie na wasze życie?

P.R Uprzedzenia wpływają negatywnie na życie każdego człowieka, ponieważ nikt z nas nie chce się mierzyć z niezasłużonymi obelgami czy złośliwymi komentarzami pod swoim adresem. My już się nauczyliśmy,że nie warto przejmować się niektórymi osobami i staramy nie brać do siebie negatywnych uwag. Owszem zdarzały się wyjątkowo nieprzyjemne sytuacje, gdy np. mojego męża ostrzegano przed tym, że Cyganka go ograbi z pieniędzy i ucieknie, a on naiwny ślepo pakuje się w taki związek i nawet jego bliski znajomy, który jest restauratorem, zabronił mu wyprawiania wesela u siebie w lokalu argumentując swoją postawę tym, że nie chce u siebie Cyganów. Ja również kilkukrotnie spotkałam się z wrogim nastawieniem ze strony polskiego środowiska, bo przecież wiadomo... brudna Cyganka, złodziejka, "to  uciekaj stąd ... a kysz!". Jednak są to pojedyncze sytuacje. Na ogół polskie środowisko odbiera mnie bardzo pozytywnie. Mam wielu przyjaciół oraz moich wspaniałych fanów. W końcu ja również jestem Polką. W tym kraju się urodziłam, jak zresztą moi przodkowie od wielu pokoleń.

M.O. Czy dzieci miały negatywne sytuacje związane z dyskryminacją z powodu podwójnej narodowości?

P.R Generalnie bardzo rzadko, ale jednak. Co prawda młodszy synek, nie ma oczywistej urody romskiej. Ma oliwkową karnację i niebieskie oczy po tacie oraz ciemnobrązowe włosy. Na pierwszy rzut oka trudno odgadnąć, że ma romskie korzenie. Natomiast starszy syn wygląda jak typowy romski chłopiec. Ma ciemną karnację i czarne oczy oraz bardzo ciemne włosy. Wygląda jakby miał "orientalną urodę". Jest jedynym dzieckiem w szkole, które ma romskie pochodzenie. Nie pragniemy z tego tytułu jakiegoś uprzywilejowanego traktowania naszych dzieci, natomiast nie mogą one spotykać się z agresją ze strony rówieśników, ponieważ to są zwykłymi, normalnymi dziećmi - jak każde inne.

W końcu nikt z nas nie wybiera sobie kraju, czy narodowości, w jakiej przychodzi na świat. Mieliśmy pojedynczą nieprzyjemną sytuację w szkole. Jedna z uczennic ze starszej klasy bardzo wulgarnie zwróciła się do naszego syna. Cały atak miał podtekst rasistowski, więc zainterweniowaliśmy natychmiast. Dyrekcja szkoły również stanęła na wysokości zadania i bardzo szybko sprawa została wyjaśniona . Wiadomo, dzieci nieraz są w stosunku do siebie uszczypliwe, tak było od zawsze. Wpływa na to odmienność charakterów i poglądów. Jednak, jeśli przyjmuje to niewłaściwy kierunek, trzeba natychmiast reagować i uświadamiać dzieci, że tu nikt nie jest ani lepszy ani gorszy, ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi.

M.O. Czy uczennica, która dopuściła się tamtego słownego ataku, zrozumiała coś po interwencji? Jak uczyć dzieci o różnorodności?

P.R Jestem o tym przekonana, gdyż już później takie sytuacje po prostu nie miały miejsca. Natomiast chcąc wyjść naprzeciw dzieciom, by je oswoić z tym, że dziecko wyglądające inaczej nie jest ani złe ani groźne, staramy się je edukować w zakresie różnorodności kulturowej. Mamy stowarzyszenie, oficjalną instytucję, która została powołana, żeby działać na rzecz mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce. Na te potrzeby powstał nasz autorski program dla klas 1-3 "Cyganka w szkole", który ma na celu przybliżenie najmłodszym romskiej kultury i tradycji. Spotykam się z dziećmi na 45-minutowe zajęcia, podczas których uczę je zwrotów grzecznościowych , nazw zwierząt oraz kolorów oczywiście w języku romskim. Jest również wspólna lekcja tańca cygańskiego, co zawsze zostaje przyjęte z wielkim entuzjazmem. Często na zadawane przeze mnie pytanie, czy dzieci w ogóle wiedzą kim są Romowie, większość z nich odpowiada, nie ma pojęcia, że poza polską są jeszcze inne narodowości. Natomiast niektóre z dzieci mają zaszczepione, że "Cyganie są brudni i kradną".

Jest to przykre, gdyż widać, że te słowa padają bezwiednie, a dziecko, które je wypowiada, nie do końca nawet jest świadome ich znaczenia. Dzieci takie rzeczy słyszą w domu. Zostają skrzywdzone, bo rosną w błędnej świadomości, że jeśli ktoś jest innej narodowości, to znaczy, że jest gorszy, bo przecież, jeśli coś jest nieznane, to na pewno jest złe. Lekcje o innych kulturach poszerzają horyzonty uczniów. Staramy się uczyć dzieci, że każdy człowiek jest taki sam i w tym samym miejscu bije nam serce. Można winić człowieka za to, że jest niedobry, ale pochodzenie o tym nie świadczy. Wyłącznie czyny konkretnej osoby. Żyjemy w czasach, w których każdy z nas może się za chwilę znaleźć w różnych częściach świata. Powinniśmy przykładać dużą wagę do tego, żeby być tolerancyjni.

 

 

Fot. prywatne archiwum Patrycji Runo

Wyświetleń: 7429 komentarze: -
11:25, 22.06.2022r. Drukuj