czwartek, 25 kwietnia 2024 r., imieniny Jarosława, Marka, Elwiry

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Golibroda z Ostrołęki. Rafał Marczak teraz dba o zarost i fryzury Norwegów (zdjęcia)

Rafał Marczak wyjechał z Ostrołęki do Norwegii. W stolicy kraju - Oslo, otworzył swój salon fryzjersko-barberski. Odnosi wielkie sukcesy, ale to w naszym mieście zaczynał swoją przygodę z fryzjerstwem, tu zostawił wspomnienia, rodziców i garstkę znajomych. Może kiedyś tu wróci?

O wspomnieniach z Ostrołęki, szkole, pracy, poszukiwaniu inspiracji i pomysłu na siebie oraz szalonym pomyśle na porzucenie wszystkiego i zajęcie się fryzjerstwem rozmawiamy z Rafałem Marczakiem - specjalistą strzyżenia męskiego i stylizacji brody, właścicielem "Old Sailor Barbershop" - polskiego, męskiego salonu fryzjerskiego, działającego w Oslo w Norwegii oraz finalistą i zwycięzcą norweskiego konkursu "Najlepsza Broda w Norwegii 2017". Rafał

K.Z. Wyjechałeś z Ostrołęki w wielki świat. Jak wspominasz po latach rodzinne miasto? Co najbardziej zachowało się w pamięci?

Rafał Marczak: Ostrołęka to moje rodzinne miasto z którego pochodzę i gdzie się urodziłem. Bardzo miło je wspominam, ponieważ spędziłem tam swoje młode lata. Ukończyłem w niej szkołę podstawową i średnią. Najpierw uczęszczałem do Szkoły Podstawowej nr 4 w Wojciechowicach, gdy jeszcze z rodzicami tam mieszkaliśmy. Po kilku latach przeprowadziliśmy się na ul. Witosa przy parku i tam, tuż za rogiem ukończyłem szkołę średnią o profilu gastronomicznym w ZSZ nr 4. Pamiętam moją pierwszą pracę w Ostrołęce za barem w restauracji Avalon, a zwłaszcza weekendowe dyskoteki i karaoke. Oj było sporo pracy. Później karczma kurpiowska Ostoja, gdzie brałem udział w biciu rekordu Guinnessa na najdłuższego rejbaka w Polsce i chyba, jak dobrze pamiętam, to udało nam się go pobić. Kolejną pracą była restauracja Titanic i cosobotnie wesela do rana. Latem gościliśmy tam żeglarzy, którzy cumowali przy restauracji na swoim wodnym szlaku, aby zjeść ciepły posiłek. Nie wiem, czy te restaurację nadal istnieją, bo to było tak dawno temu, myślę, że około 17 lat wstecz. To były fajne czasy. Letnie spotkania przy ognisku z przyjaciółmi na plaży nad Narwią. Relaks i odpoczynek na działkach nad Czeczotką. Coroczne miejskie wakacyjne koncerty muzyczne na stadionie. Super pyszne zapiekanki z budki na miejskim rynku oraz bardzo dobre lody u Czartoryskich niedaleko dworca PKS. Te smaki i te miłe wspomnienia zostaną ze mną na zawsze.

W szkole średniej przez krótki czas należałem do zespołu pieśni i tańca działającego w OCK. Jeździłem do Wojciechowic na próby teatralne do "Wu-De-Ku". To był teatr amatorski, do którego również należałem. Pamiętam nasz pierwszy spektakl nazywał się "Pierwsza próba". Razem z przyjaciółmi wystawialiśmy lektury szkolne dla różnych szkół z Ostrołęki i okolic. Należałem też do stowarzyszenia "Artystów Ostrołęki". W tamtych czasach zajmowałem się również rysowaniem portretów pod pseudonimem Artystyczny Ołówek. Po doświadczeniach z gastronomią zmieniłem nieco kierunek i rozpocząłem pracę w firmie zajmującej się wykończeniem wnętrz i produkcją mebli na wymiar. To było dla mnie nowe doświadczenie, które później kontynuowałem w Warszawie, pracując w kilku biurach zajmujących się wykończeniem wnętrz. Rozpocząłem też studia i kursy poświęconej tej branży. Ostrołęka tamtych lat była moim domem. Miejscem, gdzie się wychowałem, miałem rodzinę i przyjaciół. Teraz rzadko tam przyjeżdżam. Czasami odwiedzić rodziców. Mając swoją firmę i mieszkając za granicą ciężko jest znaleźć chwilę wolnego i podróżować.

Reklama

K. Z. Jaka była Twoja droga z Ostrołęki do Oslo? Czy świadomie wybrałeś Norwegię jako miejsce do życia i pracy?

R. M. Po maturze zacząłem studia w Warszawie na kierunku pedagogicznym. Wróciłem też na moment do Ostrołęki na praktyki, które odbywałem w Sądzie Rejonowym, w wydziale kuratorów rodzin i nieletnich, a także jako pedagog w Szkole Podstawowej nr 2 oraz w Domu Dziecka. W Warszawie ukończyłem również szkołę podyplomową ze specjalizacji projektowania wnętrz. Po ukończeniu studiów magisterskich i pracy w biurach projektowych czułem, że to chyba jeszcze nie jest do końca to, co było mi przeznaczone. Przez większość swojego życia szukałem swojej drogi do szczęścia, do tego, co bym chciał robić w swoim życiu, co sprawiałoby mi satysfakcję i radość, a że mam duszę artysty, to zazwyczaj wybierałem manualne i twórcze kierunki zarobkowe, które wymagały wyczucia stylu i szeroko rozwiniętej wyobraźni.

K. Z. Jesteś człowiekiem wielu talentów, a w życiu parałeś się wieloma zajęciami i wychodziło Ci to bardzo dobrze. Co sprawiło, że największą pasją stało się fryzjerstwo? Czy droga ku temu była kręta?

R. M. Moja przygoda z fryzjerstwem zaczęła się tak: Był pewien kiepski okres w firmie, gdzie nie było zbyt wiele zleceń i to wtedy, siedząc przed komputerem w biurze pomyślałem, że to może czas na zmiany i na odwrócenie wszystkiego do góry nogami. Pamiętam ten letni wakacyjny dzień, gdy spotkałem się z moją przyjaciółką, którą poznałem kilkanaście lat temu na znanej w Ostrołęce pieszej pielgrzymce z Łomży do Częstochowy. Szedłem wtedy z grupą z klasztoru. Poszliśmy na Pola Mokotowskie w Warszawie. Leżąc na kocyku na trawie, popijając zimnego browarka, wpadłem na pomysł, że pójdę na kurs fryzjerski. Przypomniały mi się czasy, gdy będąc nastolatkiem strzygłem amatorsko "na czuja" koleżanki z osiedla, kuzynki i ciocie. Już wtedy mi się to podobało, ale nie traktowałem tej umiejętności poważnie. Powiedziałem o tym i o moim nowym pomyśle przyjaciółce, a ona do mnie "Rafał, ty zwariowałeś, przecież masz dobrą pracę, po co to zmieniać i zaczynać wszystko od nowa?" A ja odpowiedziałem jej, że tak czuję, że jeszcze spróbuję ten ostatni raz zmienić zawód, że to może być to, co powinienem robić. Jak to śpiewała kiedyś Anita Lipnicka w swojej piosence "Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń, gdy tylko czegoś pragniesz, gdy bardzo chcesz..." A ja wtedy bardzo chciałem coś zmienić. To był ten moment i ten czas, gdy postanowiłem zaryzykować i zmienić swoje życie.

Byłem wtedy jakoś przed trzydziestką, to, jak dla mnie, był już ostatni dzwonek do tego, by coś jeszcze zmieniać i uczyć się na nowo. Nie zastanawiając się zbyt długo wyszukałem w necie najbardziej prestiżową i dobrze ocenianą szkołę fryzjerską w tamtych czasach i tak trafiłem wtedy na swój pierwszy kurs w szkole "Select Europejskiej Szkoły Stylizacji". To był jednomiesięczny kurs, po którym uzyskałem tytuł Fryzjera Stylisty. Kurs bardzo mi się podobał, w salonie fryzjerskim strzygliśmy panów i panie, robiliśmy koloryzacje. Naszymi klientami byli w większości emeryci, którzy płacili za usługę bardzo niskie ceny, bo strzygli ich kursanci. Poza tym wiedzieli, że my się uczymy i chyba w tym wieku już im było obojętnie jak wyglądają, aby było krótko i tanio hehe heh. Takie odniosłem wrażenie po prostu, nie byli wymagającymi klientami i modelami. Ogólnie było bardzo miło i wesoło. Trafiłem wtedy na bardzo fajny zespół szkoleniowy i do tej pory mam z nimi bardzo dobry kontakt. Po kursie zacząłem pracę w sobotę i niedzielę w jednym salonie fryzjerskim, potem w kilku kolejnych.

Byłem też na szkoleniach u Adama Szulca, prekursora barberingu w Polsce i u panów z programu telewizyjnego "Ostre cięcie" prowadzonym przez WS Academy Wierzbicki & Schmidt". W pewnym momencie zrezygnowałem z pracy w biurze i zacząłem pracę w salonie fryzjerskim na cały etat. Po jakimś czasie pracy jako fryzjer-stylista w warszawskich salonach skorzystałem z okazji, że moja siostra od kilku lat mieszkała w Norwegii i wyjechałem do niej w poszukiwaniu lepszego życia i nowych perspektyw finansowych na przyszłość. Tak zaczęła się moja droga z Ostrołęki do Oslo. Droga do krainy wiecznego lodu, pięknych fiordów, zewsząd otaczających ten kraj gór i białych nocy. Wydawałoby się, że mój przylot do Oslo był tak niedawno, a minęło już 7 lat i przygoda trwa nadal, a kraj zachwyca mnie swoją piękną przyrodą każdego dnia.

K. Z. Opowiedz o swoich dokonaniach. Wiem, że masz się czym pochwalić. Są powody do dumy i zadowolenia, dlatego nie bądź skromny i powiedz czytelnikom Mojej Ostrołęki, czego udało ci się dokonać.

R. M. Z natury jestem skromnym człowiekiem i rzadko kiedy się chwalę, ale jak już pytasz, to mam kilka dokonań, z których jestem dumny. To zdobycie I miejsca w Prestiżowych Mistrzostwach Norwegii "Norges Beste Skjegg" na Najlepszą Brodę i Wąsy w debiutach 2017. Dla mnie był to ogromny zaszczyt, gdyż spośród wszystkich uczestników konkursów byłem jedynym Polakiem, który brał w tym konkursie udział i udało mi się wygrać jedną z podkategorii. Ta wygrana pomogła mi w zdobyciu uznania i popularności w gronie Polonii mieszkającej w Norwegii oraz samych Norwegów. Po tym wygranym konkursie udzieliłem kilku wywiadów do magazynów poświęconych barberingu i pielęgnacji brody oraz programów internetowo telewizyjnych. Rok później startowałem w tym samym konkursie i zająłem drugie miejsce w ścisłym finale.

Po dwóch latach startowania w norweskich konkursach postanowiłem razem z kolegą i przy pomocy targów fryzjerskich Hair Forum w 2019, zorganizować Międzynarodowe Mistrzostwa na najpiękniejszą brodę i wąsy "Perfect Beard" w Polsce. Był to pierwszy tego typu konkurs w Polsce, którego byłem jednym z organizatorów. Konkurs odbył się na targach fryzjerskich w Warszawie. Okazał się wielkim sukcesem i cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Zgłosiło się bardzo dużo uczestników, z czego kilku zaprosiliśmy do ścisłego finału i wybraliśmy zwycięzców w kilku kategoriach.

Miałem też przyjemność być jednym z jurorów Międzynarodowych Mistrzostw na najlepszego golibrodę "Hot Shave". Konkurs był organizowany przez Barbera Mario Mayera w Warszawie, również na targach Fryzjerskich Hair Forum w 2019 r. W tym samym roku byłem jednym z uczestników show stylisty gwiazd Macieja Wróblewskiego "Pojedynek Na Włosy" w Bielsku-Białej. Fryzjerskie show miało na celu zebrać środki na leczenie i rehabilitację chorego dziecka.

Od kilku lat piszę artykuły do magazynów barberskich w Polsce między innymi "Barber Expert". Jednym z artykułów były m.in. tekst o barber shopach w Norwegii. O tym jak funkcjonalnie i z pomysłem zaprojektować swój barber shop, jak dbać o swoją brodę i wąsy zimą. Jak ją pielęgnować i jakich kosmetyków używać.

Mogę się pochwalić, że jako pierwszy Polak barber, otworzyłem w Oslo swój Barber Shop "Old Sailor Barbershop", który nawiązuje swoim wystrojem do jednego z najstarszych zawodów norweskich czyli rybaka, marynarza. Stylistyka jest zachowana w klimacie morskim i marynistyczny. Wnętrze salonu to moje pozostałości z pracy projektanta wnętrz. Chciałem, żeby salon miał dusze i był oryginalny. Jestem z niego bardzo zadowolony, moi klienci również.

Ponadto jestem ambasadorem i wolontariusze w Organizacji charytatywnej "Love Dance Help", która została założona kilka lat temu przez Polaków mieszkających w Oslo. Promuję i wspieram zawsze wszystkie wydarzenia, sportowe i taneczne którym celem jest zbieranie środków finansowych na pomoc dzieciom chorym i potrzebującym w Polsce oraz Norwegii. Jestem administratorem i założycielem popularnych grup facebookowych, które są poświęcone Pielęgnacji brody "Brodacze Polska" - 5 tysięcy członków i o barberstwie "Barber Nasze prace" - 10 tysięcy członków.

Reklama

K. Z. Jakie usługi oferujesz w swoim salonie?

R. M. Od 6 lat prowadzę swój Barber Shop "Old Sailor Barbershop" w Oslo w Norwegii. W moim zakresie usług mieści się wszystko to czego tyczy się męska pielęgnacja włosów i brody. Strzyżenie włosów, brody, golenie brody brzytwą, gorący ręcznik, farbowanie włosów i brody. W salonie można zakupić kosmetyki do pielęgnacji włosów i brody, Pasty do włosów, olejki mydła i balsamy do brody, szczotki, kartacze itp.

K. Z. Media branżowe okrzyknęły Cię najbardziej znanym polskim fryzjerem w Norwegii. Czujesz się celebrytą, jesteś znany?

R. M. Czy jestem znany jako Rafał Marczak barber? W środowisku polskim w Norwegii i w branży berberskiej w Polsce myślę, że tak. W środowisku norweskim, wśród Norwegów - nie, ale trzeba by było zapytać o mnie kilku przypadkowych przechodniów na ulicy Oslo, wtedy by się potwierdziło czy mam rację. Większość będzie mnie kojarzyła m.in. z wygranych konkursów na brodę w Norwegii, z pokazów fryzjerskich i wydarzeń branżowych w Polsce, z artykułów barberskich jakie pisałem do magazynów fryzjerskich, z internetu - głównie Facebook i Instagram. 

Ludzie kojarzą mnie również poprzez mój charakterystyczny wizerunek - długa broda i łysa głowa, dlatego też często brałem udział w sesjach zdjęciowych, gdzie potrzebowali brodatego modela. O miały włos brałbym udział w norweskiej reklamie poczty w telewizji, ale to długa historia. Jestem też znany jako właściciel Barber Shop w Oslo. Poza tym udzielałem się bardzo w mediach społecznościowych, bo w dzisiejszych czasach Facebook, Instagram czy inne serwisy mają wielką moc i informacje docierają do bardzo szerokiej grupy odbiorców. Często starałem się pokazywać swoją pracę wrzucając zdjęcia w media społecznościowe tzw. fryzurowe metamorfozy z Oslo. Moja praca w jakiś sposób została zauważona i chyba doceniona. Udzielam się społecznie w środowisku polonijnym Oslo.

Myślę, że te czynniki, poza moimi umiejętnościami fryzjerskimi, wpłynęły na to, że stałem się w jakiś sposób rozpoznawalny i znany, ale nigdy nie czułem się celebrytą, bo to za duże słowo. Jestem skromnym człowiekiem i nigdy nie pisali o mnie na Pudelku, więc chyba wielką gwiazdą nie jestem. Myślę, że byłem jednym z pierwszych barberów, który zaczął strzyc Polaków w Oslo na przestrzeni tych 7 lat. Teraz to się już trochę zmieniło, bo jest nas kilku, ale nadal tylko ja, jako jedyny Polak w Oslo prowadzę swój Barber Shop.

K. Z. Czy dasz wskazówki mężczyznom, jak powinni pielęgnować swoją brodę? Jakie są trendy na sezon letni?

R. M. Co do trendów w brodach, to nie ma takich. Tak naprawdę jest to indywidualna kwestia każdego brodacza. Z tego co zauważyłem sam, to myślę, że można je podzielić np. na kraje. Na przykład Polacy preferują krótszy zarost lub krótką taką dwu- trzymiesięczną brodę. Norwedzy, jak na Wikingów przystało, noszą bardziej bujną i dłuższą brodę. To bardzo indywidualna kwestia. Długość brody lub zarostu najlepiej dopasować do kształtu twarzy i rodzaju i gęstości zarostu. Z tym najlepiej udać się do eksperta czyli swojego barbera pracującego w Barber Shopie. Barber, przez wzgląd na swoje doświadczenie, powinien doradzić i podpowiedzieć, jaki kształt brody pasuje danemu klientowi. Osobiście lubię zmiany, więc czasami nosiłem długą brodę, prawie do pasa, a teraz zostawiam taką o długości około 10-15 cm. Ogólnie jestem zwolennikiem dłuższej brody, bo uważam, że dodaje ona charakteru, do tego długi podkręcony wąs i mamy oryginalną stylówkę.

W kwestii pielęgnacji brody, polecam stosowanie odpowiednich kosmetyków przeznaczonych do jej pielęgnacji. Są to olejki, balsamy, woski, odpowiednie przeznaczone do mycia mydła i szampony, oraz szczotki tzw. kartacz z włosia dzika, które dzięki swoim naturalnym właściwościom nie szarpią brody i nie niszczą jej struktury, a pomagają w odpowiednim jej rozczesaniu. O kosmetykach do brody można się rozpisywać, bo jest teraz na rynku bardzo dużo produktów, które w swoim składzie mają naturalne składniki takie jak zioła, trawy, owoce, korzenie, drzewa itp. Różnią się też zapachami, od słodkich, cytrusowych nut, po mocne korzenne, drzewne, które niemal natychmiast przeniosą nas w sam środek dzikiego lasu i potężnych gór. Kombinacji zapachowych jest naprawdę wiele. Aby twoja broda była zawsze zadbana, polecam również codzienne rozczesywanie jej i wcieranie w nią olejków lub balsamów. Polecam również regularne co 2-3 tygodniowe wizyty u barbera w celu nadaniu jej odpowiedniego kształtu.

Taki codzienny rytuał pielęgnacji brody powinien wyglądać tak: po dokładnym umyciu i wysuszeniu brody (nie polecam stosowania suszarki do włosów z gorącym nawiewem, ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury włosy się kruszą i łamią, co prowadzi do ich złej kondycji) należy ją dokładnie rozczesać kartaczem, a następnie nakładamy i wcieramy w nią i w skórę brody kilka kropli olejku lub balsamu do brody, w zależności od jej długości i gęstości. Zazwyczaj jest to kilka kropli. Z tak odżywioną i przygotowaną brodą na warunki klimatyczne można zaczynać dzień.

K. Z. Jakie masz plany na przyszłość?

R. M. Moje plany na przyszłość? Bycie szczęśliwym i zdrowym człowiekiem. Cieszyć się z tego, co robię i poprawiać nastrój swoim klientom poprzez wykonane fryzury. Najlepszą zapłatą za moją pracę jest zadowolony klient i jego uśmiech, błysk w oku po wykonanej usłudze zakończony podziękowaniem - to dla mnie bezcenne. Myślę, że my barberzy, fryzjerzy mamy naprawdę fajną pracę, która uszczęśliwia nie tylko nas samych, ale i naszych klientów. Pomimo czasami problemów zdrowotnych z kręgosłupem i nogami lubimy to. Dzięki nam rośnie samoocena naszych klientów, dzień staje się piękniejszy. To fantastyczne uczucie, że mogliśmy komuś pomóc, poprawić jego np. zły nastrój, to jak terapia krótkoterminowa, bo za kilka tygodni będzie trzeba ją u nas ponownie odbyć, ponieważ włosy i broda odrosną. Czasami śmieje się, że my to trochę jak psycholodzy, bo pomimo tego, że strzyżemy, czasami też musimy wysłuchać tego, co ma nam do powiedzenia klient i nie chodzi o konsultację fryzury. Czasami klient lubi się po prostu wygadać, a często oczekuje porady w pewnych życiowych, prywatnych kwestiach. My służymy pomocą tak, jak potrafimy najlepiej.

Na przyszłość chciałbym zostać w Norwegii i nadal prowadzić swój salon lub otworzyć kolejny w Oslo. Jak co roku chciałbym latać na targi fryzjerskie, spotykać się z przyjaciółmi z branży, startować w konkursach fryzjerskich i uczestniczyć lub organizować pokazy fryzjerskie oraz prowadzić szkolenia barberskie. Może kiedyś własna akademia barberska, kto wie... W tym roku w czerwcu zostałem zaproszony przez Akademię ART Trends Hairdressing Academy do Anglii, do Nottingham przeprowadzić szkolenie barberskie ze strzyżeń włosów oraz trymowania i golenia brody dla grupy barberów mieszkających w tym kraju. Tyle lat jeszcze przede mną w zawodzie, więc nie wiem w którym kierunku się rozwinę, ale na pewno pozostanę przy fryzjerstwie, bo to moja pasja. Kocham to co robię.

K. Z. Gdzie zajdziemy Cię w Norwegii, a gdzie podejrzymy w sieci?

R. M. Można mnie znaleźć w moim Barber Shopie "Old Sailor Barbershop", który mieści się w centrum Oslo na ulicy Thereses gate 18.

Jestem też obecny w sieci i w mediach społecznościowych. Znajdziecie mnie na Facebooku, Instagramie - Old Sailor Barbeshop oraz stronie internetowej salonu: www.oldsailorbarbershop.no.

K. Z. Planujesz kiedyś wrócić do Ostrołęki? Jeśli nie do Ostrołęki, to może do Polski? Gdybyś wrócił, co planowałbyś u nas w kraju?

R. M. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale jak na razie mam w planach w tym roku zakup mieszkania w Oslo i zatrudnienie kolejnych pracowników do salonu. Więc raczej nie planuję w najbliższej przyszłości wracać do Ostrołęki czy do Polski. Ale życie czasami potrafi zaskakiwać, więc kto wie...

Jeżeli zdarzyłoby się tak, że zdecydowałbym się jednak na powrót do Polski, pierwszym miastem byłaby Warszawa przez wzgląd na to, że spędziłem w niej kawałek swojego życia - studia, praca, znajomi. To do Warszawy zazwyczaj przylatuje i tam zostaję, gdy jestem w Polsce. Poza tym stolica daje większe możliwości rozwoju zawodowego, niż to miałoby miejsce w mniejszym mieście. Tam zapewne otworzyłbym swój Barber Shop i akademię fryzjerską. Na pewno nadal bym się spełniał zawodowo, bo sprawia mi to ogromną frajdę.

K. Z. Dziękuję za rozmowę. Życzę dalszego realizowania pasji i rozwijania skrzydeł w spełnianiu kolejnych marzeń.

Najnowsze wywiady

Maria Weronika Kmoch o wielkanocnych zwyczajach na Kurpiach (wideo)

Na cztery ręce i cztery nogi... Duet organowy Aleksandra Gawrońska-Kozieł i Mariusz Kozieł czyli Colloque des Claviers (wideo)

"Kos" - debiutancka powieść Nastki Drabot. "Kos pojawia się w książce jako ptak i pewna alegoria..." (rozmowa, konkurs)

Gość Mojej Ostrołęki. Maria Weronika Kmoch: "Poznawanie Kurpiowszczyzny daje mi ogromną radość. To miejsce, do którego lubię wracać" (wideo)

Gość Mojej Ostrołęki Dariusz Matuszak o 14-leciu Arkadii. "Pomagamy wyjść z nałogu i pozostać w trzeźwości" (wideo)

Krzysztof Piersa: "Mój rekord grania non stop to 56 godzin bez snu". Dziś uczy, jak wyjść z uzależnienia (wideo)

Pięć lat w inwestycjach gminy Rzekuń. Wójt Bartosz Podolak "Nasza gmina rozwija się bardzo dynamicznie" (wideo)

Byśki, nowe latka, fafernuchy. Czyli o noworocznych zwyczajach na Kurpiach z Czesławą Kaczyńską (wideo)

Przy OCK powołano Ostrołęcką Orkiestrę Kameralną. Tadeusz Wiśniewski: "To było moje marzenie" (rozmowa, wideo)

Ilicz wraca na scenę po 35 latach! "Pierwszy, fantastyczny koncert zagraliśmy w I LO" (rozmowa)

Pisze historie zmarłych. "Wszystko zaczęło się od praprababci Scholastyki, po której odziedziczyłam imię" (rozmowa)

"Sędzia" to debiutancka powieść Oliwii Marczak. - Moja przygoda z literaturą zaczęła się w ostrołęckiej "dziesiątce" (rozmowa)

Kochasz komiks? A może chcesz poznać tę sztukę? Już w sobotę II Ostrołęckie Spotkania Komiksowe! (rozmowa, wideo)

Przed nami wielkie święto biegowe w Ostrołęce! Na Półmaraton Kurpiowski zaprasza Przemysław Dąbrowski (rozmowa)

My, Słowianie. O naszych korzeniach, pogańskich tradycjach i słowiańskiej kulturze rozmawiamy z Arturem Chrostowskim (wideo)

Nowe przedszkola, pensje nauczycieli. Zmiany w ostrołęckich szkołach (rozmowa)

O muzycznych gwiazdach i programie VIII Ostrołęckich Operaliów. Jakub Milewski: "Mam nadzieję, że to będzie niezapomniana edycja" (rozmowa)

Miejsce dla osób z niepełnosprawnością w Cierpiętach. "Nie zrezygnujemy z tego, bo potrzeby są ogromne" (rozmowa)

Ostrołęka powstańcom warszawskim. Dyrektor OCK Tadeusz Wiśniewski zaprasza do wspólnego śpiewania (rozmowa)

W kadrze Anny Suchcickiej. "Najlepsze zdjęcie to takie, którego jeszcze nie zrobiłam" (rozmowa)

Wiceprezydent Anna Gocłowska: "Nawet gdy prezydent jest nieobecny, interesy mieszkańców są zabezpieczone jak należy" (rozmowa)

Tupolev wylądował w redakcji Mojej Ostrołęki. "Wychodzimy na scenę i dajemy z siebie sto procent" (wideo)

Młodzi z Pasją: Tomasz Mierzejek. "Dialektu nauczyłem się, podsłuchując moich dziadków" (wywiad)

Gość Mojej Ostrołęki - Bożena Załęska, dyrektor MBP. "Za rok planujemy kolejny festiwal książki" (wideo)

Ostrołęczanka zdobyła koronę Miss Województwa Mazowieckiego. Amelia Mierzejewska: "Od zawsze łamałam schematy" (rozmowa, zdjęcia)

Agnieszka Zielewicz i jej "Zielnik Kurpiowski". "Fascynuje mnie przyroda, nietuzinkowe krajobrazy doliny Narwi" (rozmowa)

Sabina Malinowska swoje życie związała z ostrołęcką biblioteką: "Przyszłam tu przypadkowo, ale pokochałam to, zostałam" (zdjęcia)

Z wizytą w Muzeum Kasie Biletowej Jerzego Grabowskiego. Ponad tysiąc pamiątek w jednym miejscu (zdjęcia)

Gość Mojej Ostrołęki: dyrektor szpitala Paweł Natkowski o braku rejonizacji, szpitalnym jedzeniu i badaniach profilaktycznych (wideo)

Adam pracuje w zakładzie pogrzebowym i przygotowuje zmarłych do pochówku. "Śmierć da się oswoić" (rozmowa)

Jak smog niszczy zdrowie? Rozmowa z dr Małgorzatą Prusaczyk, kierownikiem oddziału chorób płuc ostrołęckiego szpitala

Iwona Olkowska z Ostrołęki inspiruje tysiące internautów na Instagramie. Jej aranżacje wnętrz robią furorę (rozmowa)

Kino "Jantar" znów w pierwszej lidze, ale czy w Ostrołęce powstanie wreszcie teatr? (rozmowa)

Marcin Meller w redakcji "Mojej Ostrołęki". Rozmowa o nowej książce, Kurpiach i byciu ojcem (wideo)

Niepełnosprawny mężczyzna od kilku lat mieszka w kontenerze. "Nie chcę do DPS-u" (zdjęcia, wideo)

Staszek Orłowski o komiksowej pasji. W mieszkaniu ma setki wyjątkowych pozycji

Kto i dlaczego tworzy murale w Ostrołęce? Rozmowa z Nastką Drabot (zdjęcia)

Golibroda z Ostrołęki. Rafał Marczak teraz dba o zarost i fryzury Norwegów (zdjęcia)

Więcej wywiadów

Wyświetleń: 15043 komentarze: -
10:11, 13.07.2022r. Drukuj