czwartek, 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Renaty, Kastora

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Znów chorujemy na COVID-19. Rozmowa z doktor Marią Kapuśniak

Doktor Maria Kapuśniak z oddziału zakaźnego Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Ostrołęce mówi o sytuacji pandemicznej w naszym regionie oraz wymienia konsekwencje przechorowania COVID-19, z którymi zmagają się osoby niezaszczepione.

Rozmawia Katarzyna Suska

K.S Jak wygląda sytuacja pandemiczna w naszym regionie?

M.K Do niedawna była krótka przerwa w hospitalizacji pacjentów z COVID-19. Ostatnio zaobserwowaliśmy wzrost zachorowań. Zdarza się, że pacjenci przywożeni są z powodu COVID-19 i wymagają hospitalizacji. Zdarzają się również pacjenci, którzy dowiadują się w szpitalu, że przechodzą zakażenie koronawirusem - trafiają na SOR, przychodzą na planowe zabiegi i okazuje się, że są dodatni. 

Na pewno pacjenci, którzy byli szczepieni niezależnie, w jakim są wieku i z jakimi obciążeniami, łagodniej przechodzą zakażenie, jeśli do niego dochodzi. Zdecydowanie ciężej zakażenie przechodzą osoby, które nie były szczepione i nie mają odporności. Także należałoby zachęcać wszystkich do szczepień, bo to jest ten moment, kiedy jeszcze można zareagować przed kolejną falą.

Reklama

K.S Czy osoba z chorobami, które wystąpiły po przejściu zakażenia koronawirusem, powinna się szczepić? Czy szczepionka w takich sytuacjach może mieć negatywny wpływ?

M.K Każda osoba, która zgłasza się do szczepienia, jest indywidualnie oceniana. Każdego pacjenta pytamy o choroby przewlekłe, o przyjmowane leki, o uczulenia, o samopoczucie, stan - przebyty lub nieprzebyty COVID-19. Na podstawie tych wszystkich danych oceniamy, czy pacjenta można, czy nie można zaszczepić. Na pewno podejmujemy decyzję taką, która jest bezpieczna dla pacjenta.

W przebiegu infekcji wirusowej może dość np. do wirusowego zapalenia stawów, mięśnia sercowego, czy jakichś innych narządów wewnętrznych, wywołanych wirusem, który spowodował infekcję - wirusy mają wpływ na różne narządy. Ze względu na zmiany w organizmie mogą się aktywować choroby autoimmunologiczne.

Prace naukowe potwierdzają, że również w okresie epidemii grypy wzrasta liczba zawałów serca i zatorów czy udarów mózgu, dlatego że dochodzi do destabilizacji blaszki miażdżycowej, czy śródbłonków naczyń krwionośnych. U osób, które mają już jakieś zmiany, zakażanie powoduje ich nasilenie. Dochodzi do różnych ciężkich powikłań. Towarzystwa naukowe (kardiologiczne, neurologiczne) bardzo zalecają szczepienia przeciwko grypie, ponieważ chronią one przed zakażeniem i przed konsekwencjami tych zakażeń. To samo dotyczy COVID-19.

Nie wszystkie wirusy działają tak samo, ale każde zakażenie wirusowe niesie ze sobą niebezpieczeństwo, że dojdzie do jakichś powikłań, albo dojdzie do nadkażeń bakteryjnych. Wirusy udrażniają kanały i ułatwiają zakażenia bakteryjne. Poza tym każda infekcja powoduje spadek odporności. Każda infekcja wirusowa powoduje większe predyspozycje do nadkażeń bakteryjnych - powikłań bakteryjnych w postaci zapaleń płuc, zapaleń mięśnia sercowego, zapaleń stawowych...

Antygeny przyjmowane w szczepionce idą nieco innym torem, w inny sposób wpływają na układ immunologiczny. Każdego pacjenta należy indywidualnie ocenić. Osobę, u której występują choroby po przebyciu COVID-19, przyjęcie szczepienia może uratować przed jeszcze poważniejszymi konsekwencjami, które mogą wystąpić po ponownym zakażeniu koronawirusem.

K.S Zaobserwowała Pani spadek zainteresowania szczepieniami przeciw COVID-19?

M.K Zaobserwowaliśmy ogromny spadek zainteresowania. Wcześniej prowadziliśmy szczepienia w szpitalu tymczasowym. Ten szpital został zamknięty. W związku z tym, żeby całkowicie nie likwidować punktu szczepień, przenieśliśmy go do poradni chorób zakaźnych. W ostatnich tygodniach w ogóle nie zamawiamy szczepionki, bo nie mamy wielu chętnych. Jedno opakowanie to pięć fiolek, a fiolka to 6 dawek, czyli musimy zamówić 30 dawek. Mniej nikt nam nie nie przywiezie. Jeżeli mamy jednego pacjenta, to szukamy dla niego informacji, gdzie mógłby się zaszczepić. Jeśli otworzymy fiolkę dla jednego pacjenta, musielibyśmy wyrzucić resztę szczepionki. Ma krótki termin przydatności. Mam nadzieję, że zainteresowanie szczepieniem wzrośnie.

Mieliśmy pacjentów, którzy byli z dużymi obciążeniami, zaszczepili się i przeszli zakażenie bardzo łagodnie. Mieliśmy osoby młode, które nie miały obciążeń, ale się nie zaszczepiły i skończyło się to zgonem. To były naprawdę przykre sytuacje, szczególnie że jest szczepionka, która może uratować życie, a pacjent z niej nie skorzystał. Są pacjenci, którzy chorują po raz kolejny. Chorują na kolejne warianty wirusa. Zakażenie COVID-19 dotyczy płuc, dotyczy układu oddechowego. Każde następne przechorowanie, to kolejne uszkodzenie narządów - jest jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć, czy rozwinie się późna niewydolność oddechowa, czy jakaś choroba nowotworowa. Mogą być zwłóknienia płuc.

K.S Czy fałszywe informacje o szczepieniach przeciwko COVID-19 przyczyniły się do spadku zainteresowania również innymi szczepionkami?

M.K Jestem również pediatrą. Obserwowaliśmy już kilka lat na oddziale noworodkowym sytuacje, kiedy matki nie zgadzały się na pierwsze szczepionki swoich dzieci. Są one bardzo ważne, ponieważ aktywują odpowiedź immunologiczną u noworodka. Chronią go i ułatwiają mu przejście przez ten okres, kiedy nabiera odporności. Trafiają do poradni chorób zakaźnych dzieci, których rodzice są antyszczepionkowcami i nie chcą szczepić swoich dzieci. Zdarzają się, że zmieniają poglądy. Ja z każdą taką osobą staram się rozmawiać, nie wywołując presji. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale powinien to swoje zdanie i swoją opinię opierać na badaniach naukowych i na tym, co obserwujemy w naszej pracy. Zaszczepione dzieci, jeśli w ogóle zachorują na chorobę zakaźną, zdecydowanie łagodniej ją przechodzą, bez powikłań, bez późnych, odległych konsekwencji tych chorób.

Na temat szczepień dla dorosłych mówi się jeszcze mniej, a dorośli powinni przyjąć dawkę przypominającą przeciwko krztuścowi, przeciwko tężcowi. Kobiety planujące ciąże powinny się zaszczepić przeciwko ospie wietrzej, jeśli na nią nie chorowały, sprawdzić, czy są zaszczepione przeciwko różyczce. Ospa jest szczepionką żywą. Nie możemy jej podać w ciąży w przeciwieństwie np. do krztuśca, który możemy podać w ciąży. Szczepionka przeciwko krztuścowi przyjęta w ciąży powoduje, że wytwarza się bardzo duży poziom przeciwciał. To jest prezent, który kobieta daje swojemu dziecku. Przez łożysko przechodzą przeciwciała i chronią dziecko do drugiego roku życia, zanim będzie chronione po przyjęciu własnej szczepionki.

K.S Jak chronić dzieci przed COVID-19?

M.K Po pierwsze dzieci należy chronić przed dużymi skupiskami ludzi. W przedszkolu jest trudno. U dzieci powikłania mogą być ciężkie. To są późniejsze konsekwencje. Bardzo ważne jest, żeby w przedszkolu zwracać uwagę na to, żeby dzieci przychodziły zdrowe. Nie powinno się przyprowadzać dziecka, które ma katar, pokasłuje, nawet jeśli nie  gorączkuje. Takie dziecko może mieć infekcję COVID-19. Jeżeli dziecko ma gorszą odporność, bezpiecznej jest, jeśli wydobrzeje w domu. Dziecko pójdzie do przedszkola zdrowe, nie będzie narażone na zakażenia, bo zawsze przy infekcji odporność spada. Nie będzie źródłem infekcji dla innych dzieci, które mają gorszą odporność.

Bardzo poprawia odporność szczepienie w ogóle, bo każda szczepionka, oprócz tego, że chroni przeciwko chorobie, której jest dedykowana, zwiększa odporność ogólną. Szczepionka powoduje, że odporność dziecka jest wyższa w stosunku do dzieci nieszczepionych.

K.S Czy szczepionki będziemy przyjmować co roku?

M.K Jest taka możliwość. Mamy grypę i co roku szczepimy się na grypę. Podobnie może być z COVID-19. Każdy następny wariant Omikrona jest coraz bardziej zakaźny. Choć ostatni wariant, zazwyczaj powoduje mniej ciężki przebieg, do szpitali trafiają pacjenci z niewydolnością oddechową i z poważnymi konsekwencjami zakażenia. Kolejna dawka szczepionki pozwoli nam łagodniej przejść przez zbliżająca się falę koronawirusa.

Wyświetleń: 18479 komentarze: -
21:05, 25.07.2022r. Drukuj