piątek, 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Tymona, Pafnucego

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

"Moje życie to jeden wielki festiwal..." Rozmowa z Jakubem Milewskim, dyrektorem artystycznym Ostrołęckich Operaliów

Jakub Milewski serwuje nam muzykę klasyczną w najlepszym wydaniu i na Ostrołęckie Operalia zaprasza sławy polskich i światowych scen. Z uporem realizuje swoje kolejne pomysły, bo, jak mówi, marzenia są bezpłatne i wierzy, że na wszystkie z nich przyjdzie kiedyś czas.

Jakub to z wykształcenia śpiewak operowy, z zamiłowania zaś kompozytor i dyrygent. Z wyróżnieniem ukończył Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie. Na co dzień jest kierownikiem artystycznym Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury, mieszka w Warszawie, a już od 2016 roku, jako dyrektor artystyczny i pomysłodawca, organizuje festiwal muzyczny Ostrołęckie Operalia. Wydarzenie stało się w Ostrołęce muzyczną perełką, na którą z wielką niecierpliwością czekają wszyscy entuzjaści i wielbiciele muzyki klasycznej.

Katarzyna Zyśk: Gdy rozmawialiśmy ostatni raz, w 2018 roku, przygotowywałeś się do III festiwalu Ostrołęckie Operalia. Zastanawialiśmy się wówczas, czy to wydarzenie może stać się muzyczną wizytówką naszego miasta. Dziś wiemy na pewno, że tak się stało. Czy ten festiwal nadal jest dla Ciebie ważny? Opowiedz, jak się do niego przygotowujesz? Przypomnij też, jakie były jego początki.

Jakub Milewski: Zawsze mówiłem, mówię i chyba do końca, do kiedy będzie mi dane tworzyć ten festiwal, będę powtarzał, że Ostrołęckie Operalia są moim dzieckiem, które - jak zauważyłaś - już trochę podrosło, ma już skończone 6 lat (przed nami VII edycja) i naprawdę rośnie w siłę nie tylko na arenie regionalnej, ale też ogólnopolskiej, co jest dla mnie ogromną radością. Tak naprawdę praca nad tym festiwalem trwa non stop. Kiedy jeden festiwal się kończy, już w mojej głowie układam repertuar na kolejny rok, później przygotowuję wnioski, zdobywam fundusze, realizuję wszelkie zamierzenia, tworzę sprawozdania i tak kolejny, kolejny i kolejny raz... Zatem można powiedzieć, że moje życie to jeden wielki festiwal, choć oczywiście to tylko element mojego codziennego funkcjonowania, bo są jeszcze projekty i koncerty w całej Polsce. Mówiąc o początkach - jak to przy każdej nowości - łatwo nie było. Dzisiaj aż sam sobie współczuję, wracają myślami do pierwszych lat festiwalowych, wspominając, przez co wtedy przechodziłem. Dziś wiem, że było warto i wspominam ten czas, mimo wszystko, z rozrzewnieniem.

K. Z. Opowiedz proszę o kulisach takiego przedsięwzięcia. Przecież zanim widzowie obejrzą wspaniałe show, potrzeba godzin, dni, miesięcy przygotowań. Od czego zaczynasz? Jakie sprawy trzeba dopiąć? Co jest najtrudniejsze w organizacji tak dużego wydarzenia?

J. M. Dokładnie tak, jak już wspomniałem, tak naprawdę po zakończeniu jednego festiwalu biorę się za przygotowanie kolejnego. Oczywiście to repertuar determinuje później wszystko. Jak zapewne Państwo zauważyliście, projekty, które prezentujemy na Operaliach są naprawdę niepowtarzalne. Bardzo często to, co zobaczą Ostrołęczanie, nie widzieli dotąd inni widzowie i bardzo często już nie zobaczą też pozostali. Zatem mogę śmiało powiedzieć, że Ostrołęckie Operalia są takim fenomenem, niezwykłym projektem, na który naprawdę trzeba przyjechać i w nim uczestniczyć, bo nigdy więcej może to już się nie powtórzyć. Moim zamierzeniem od początku budowania tego festiwalu był warunek, że skoro widzowie mogą korzystać z innych form sztuki bezpłatnie, tak i tutaj, dostęp powinien być bez żadnych opłat: biletów, czy wejściówek. Mogę śmiało powiedzieć, że takich festiwali w Polsce praktycznie nie ma, a bilety bywają naprawdę drogie. Zatem, jakby nie patrzeć, dołożyłem sobie pracy, aby szukać wsparcia i sponsorów, a zdobyte co roku finanse muszą być na tyle wystarczające, aby zagwarantować Ostrołęczanom wydarzenia na naprawdę wysokim poziomie. Pisanie dziesiątek stron wniosków, później przesyłanie sprawozdań, rozliczeń - to jedna strona medalu - ta najtrudniejsza, ale chyba już się do tego przyzwyczaiłem, że jest to element działania machiny festiwalowej, choć marzę o tym, aby kiedyś móc oddać to w czyjeś ręce i realizować się wyłącznie artystycznie. Oprócz spraw formalnych jest też przecież cała gwardia artystów, z którymi muszę uzgodnić szczegóły, warunki, zagwarantować często nocleg, wyżywienie, garderoby, miejsce na próby i w końcu doprowadzić do tego, żeby wszystko - to co zobaczą widzowie - na scenie zaistniało (włączając w to scenę, technikę, światło, dźwięk). Tych działań jest tak dużo, że dopiero mówiąc o tym teraz głośno, pewne kwestie do mnie docierają i uświadamiam sobie, ile tego jest. Czasem taki wywiad pozwala też i mi zatrzymać się i przeanalizować, czy wszystko już dopiąłem do tegorocznej edycji (śmiech). Dziękuję, że mogłem dzięki Tobie zrobić autokontrolę i upewnić się, że - miejmy nadzieję - wszystko i w tym roku zafunkcjonuje tak, jak powinno. Z tyłu głowy mam zawsze słowa mojej Mamy, która mówi, że non stop spotyka kogoś na ulicy pytającego, czy w tym roku odbędą się kolejne Operalia. To naprawdę ogromne wsparcie i energia, która daje mi siłę do działania i tworzenia dla Państwa kolejnych edycji.

K. Z. Co w tym roku zaserwujesz w Ostrołęce miłośnikom muzyki klasycznej? Jakie gwiazdy przyjadą do naszego miasta? Czy łatwo namówić artystów na udział w tym przedsięwzięciu? Jak mocno wykorzystujesz w tym swoją pozycję i znajomości?

J. M. Staram się, aby każdy festiwal, każda kolejna odsłona była inna, niepowtarzalna, żeby nie wpaść w rutynę i co roku nie serwować czegoś bardzo podobnego. Były lata, kiedy nasz festiwal otwierała muzyka filmowa, był rok, kiedy królowała operetka, w tym roku będzie również zupełnie inaczej. Cieszę się, że mimo swojej nazwy - Operalia - ten festiwal nie jest tak bardzo poważny. A nawet, jeśli koncert bywa poważny, to staram się dołożyć jakiś aspekt, który pozwoli na bardziej przystępne zaprezentowanie tego repertuaru. Jak już zapewne Państwo przeczytaliście, podczas tegorocznej edycji wystąpi plejada gwiazd opery, rozrywki, ale również filmu i telewizji. To naprawdę wspaniałe nazwiska i cieszę się, że faktycznie zechciały odwiedzić Ostrołękę. Czy łatwo namówić tej klasy artystów? Oczywiście, często bardzo trudno, często część z nich mnie już kojarzy, kojarzy jakość (nieskromnie mówiąc) wydarzeń, które realizuję i bez problemu przyjmują zaproszenie. Z pewnością też dziś jest mi dużo łatwiej, ponieważ jest to już siódma edycja, festiwal jest już coraz bardziej rozpoznawalny w całej Polsce, zatem artyści też inaczej patrzą na tego typu wydarzenie. Każdy z nas boi się nowości. Artyści, których zapraszam, a są to często naprawdę top of the top z różnych dziedzin, również nie za bardzo chcą świecić twarzą w przypadku niepowodzenia. To naturalne, ludzkie. W przypadku Operaliów możemy już mówić o pewnego rodzaju sukcesie, o tym, że udało się stworzyć festiwal, na który artyści przyjeżdżają z wielką radością.

K. Z. Czy wobec tego Ostrołęckie Operalia mają dużą szansę stać się wydarzeniem prestiżowym, uznanym na arenie ogólnopolskiej, do którego gwiazdy opery i operetki będą same lgnęły, zabiegały o udział? Wydaje mi się, że to dzieje się na naszych oczach, że być może już się dokonało.

J. M. Tak, po części już tak trochę się dzieje. Z pewnością przed nami jeszcze lata pracy, aby był to festiwal o większym zasięgu, z większym rozmachem, a co za tym idzie z większym budżetem, bo mimo tego, że jest naprawdę o niebo lepiej, niż było na początku, to budżet festiwalu (na tle innych festiwali w kraju) jest naprawdę mały, a fakt, że mamy tutaj takich artystów, jakich mamy, to jest to moja wielomiesięczna mrówcza praca, w jakimś stopniu również negocjacyjna. Tęskno mi do wielkich koncertów z dużymi zespołami, orkiestrami symfonicznymi, ale wierzę, że za jakiś czas uda się to kolejne marzenie spełnić. Po raz pierwszy w tym roku jest z nami Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowe Centrum Kultury - mam nadzieję, że to dobry początek współpracy i naprawdę cieszę się i dziękuję, że zauważyli nasz festiwal, wsparli go, bo potrzeb w kraju jest naprawdę wiele, a zdobyć pieniądze z ministerstwa nie jest łatwo. To też taki mój mały tegoroczny sukces. Niezmiennie są z nami Miasto Ostrołęka, Starostwo Powiatowe i Samorząd Województwa Mazowieckiego. Dzięki nim budujemy budżet festiwalu i mam nadzieję, że z roku na rok będzie coraz lepiej.

K. Z. Przed kilku laty mówiłeś, że rządzący muszą mieć świadomość, że muzyka kształci i uczy, że to w dużej mierze od władzy samorządowej zależy, czy kultura wysoka przebije się "pod strzechy". Czy obserwujesz w tym zakresie jakieś pozytywne zmiany? Czy władze z większą otwartością i przychylnością patrzą na Operalia?

J. M. To dla mnie bardzo trudny temat. Kiedy tworzyłem Operalia, jak pewnie wielu pamięta, nie przebierałem w słowach i bardzo walczyłem z ówczesną władzą w Ostrołęce. Gdybym miał porównać to, co działo się kilka lat temu i dziś, to trochę tak, jakbym zapadł w sen i obudził się z tego koszmaru na nowo, bo naprawdę jestem ogromnie szczęśliwy mając możliwość współpracować obecnie z ludźmi w Ostrołęce i realizować ten festiwal. To nie żaden list pochwalny, ani wychwalanie aktualnych włodarzy, czy ludzi pracujących w miejskiej kulturze. Mówię po prostu, jak jest. Oni rozumieją potrzeby i kulturę wyższą. Od kilku lat nie muszę boksować się w niektórych kwestiach, jak to miało miejsce wcześniej. Zmiana - w moim przypadku - jest naprawdę diametralna. Jestem szczęśliwy, że mogę podczas takiego wywiadu nie narzekać i mówić jak jest źle, a po prostu podziękować za to, jak traktowane są Operalia i jak ciepło przyjmowany jestem przez samorządowców. W końcu ktoś zrozumiał, że naprawdę nie robię tego dla siebie, tylko dla naprawdę dużej publiczności w Ostrołęce, że uwielbiam tu wracać i działać dla Ostrołęki. Uważam - również jako artysta - że miejsce w tym mieście jest na każdy rodzaj sztuki. Tydzień przed nami jest festiwal Mocnych Brzmień, po nas festiwal teatralny. Każdy może znaleźć coś dla siebie, a muzyka klasyczna też znalazła swoje miejsce i swoich odbiorców w Ostrołęce.

K. Z. Poza kulturalnym wymiarem festiwalu, nie sposób nie wspomnieć o pieniądzach, o których już nieco wspomniałeś. Budżet kilku koncertów o takim rozmachu na pewno nie jest mały, podobnie jak gaża artystów. Skąd pozyskujesz fundusze? Czy łatwo było je pozyskać w tym roku? Jeśli możesz zdradzić, w jakiej przybliżonej kwocie całkowitej zamyka się jedna edycja festiwalu?

J. M. Oczywiście, to żadna tajemnica. Realizujemy festiwal z pieniędzy publicznych, zatem wszystko jest do sprawdzenia. Operalia to około 200 tysięcy złotych (w tym koszty promocji, artystów, obsługi, techniki scenicznej i wszelkich innych niezbędnych elementów, praw wykonawczych itd.). Dla porównania niektóre festiwale w Polsce (biorąc pod uwagę te klasyczne, nie mówię o innych, których budżety są naprawdę niebotyczne) to często milion, nawet do półtora miliona złotych, gdzie przypominam, dochodzą jeszcze bilety dla widzów w cenie 100-200 a nawet 300 złotych. W Ostrołęce mamy więc stosunkowo mały budżet i bezpłatny dostęp do wydarzeń. Dla porównania, biorąc pod uwagę różne wydarzenia, które odbywają się w Ostrołęce, czy innych miastach, wspomniany przeze mnie budżet, którym my dysponujemy na cały festiwal, wydaje się zazwyczaj w jeden dzień. My organizujemy za to aż siedem różnorodnych koncertów. Trzeba też dodać, że odegranie zwykłego koncertu, nawet najlepszego polskiego artysty, jest łatwiejsze i tańsze w odtworzeniu, niż stworzenie czegoś nowego, niepowtarzalnego, chociażby przez pryzmat tworzenia nowych aranżacji na zespół, orkiestrę, większą ilość prób. To wszystko naprawdę kosztuje. Poza tym, o czym często się nie mówi, trzeba też zwrócić uwagę na koszty pozaartystyczne, promocję, plakaty, wizuale, postawienie sceny, reżyserię światła i mógłbym tak wymieniać i wymieniać... Zatem przyznasz, że budżet ten jest dość skromny jak na tak wielkie pole działań i taką ilość wydarzeń, którą organizujemy w ramach tych pieniędzy. Czy łatwo jest pozyskać pieniądze? Powiem tak... często niemal do ostatniej chwili drżę, czy dostaniemy pieniądze stąd, czy stąd i czy będziemy mogli zrealizować zamierzenia, które rozpisaliśmy w projektach. Wiele razy się nie udaje, ale to nie znaczy, że trzeba się poddawać. Nie uda się w jednym miejscu, idę do kolejnego, jednak dreszczyk emocji, który towarzyszy przez te kilka miesięcy oczekiwania na rozstrzygnięcie konkursów, jest dość duży i niepokojący. Zatem to, jak wygląda to finalnie podczas koncertów (lekko, przyjemnie) nijak - jak widzisz - ma się do całorocznej walki za kulisami.

K. Z. Czy myślisz, że w Ostrołęce jest miejsce/przestrzeń na teatr muzyczny? Czy takie miejsce miałoby tu rację bytu? Wciąż na spotkania z teatrem, muzyką, operą musimy jeździć do Warszawy czy innych dużych miasta. Ratują nas wydarzenia takie jak Operalia, ale na co dzień wciąż tego brakuje. Czy widzisz szansę, aby w przyszłości powstał tu teatr?

J. M. Ja nawet widzę w Ostrołęce taką przestrzeń, która mogłoby posłużyć za miejsce na teatr czy filharmonię. A miałem nie mówić o moich życzeniach do spełnienia! Widzisz... i jeszcze nie daj Bóg się nie spełni! (śmiech) Od lat istnieje obawa, że w małych miastach nie ma publiczności i nie opłaca się prowadzić takich instytucji. Ja uważam, że wszystko da się zrobić, jeśli są chęci. Oczywiście początki zawsze bywają trudne (przy Operaliach też były), ale po latach to procentuje. Musimy pamiętać, że publiczność to nie tylko dorośli, to również dzieci, młodzież. Dla nich również można przewidzieć w takiej instytucji programy, które wychowywałyby kolejne pokolenia melomanów. Wierzę, że kiedyś ktoś wpadnie na ten pomysł i będzie chciał zadbać o przyszłe pokolenia, organizując (nawet niewielki) teatr, gdzie kilka razy w miesiącu będzie można realizować różnego rodzaju przedsięwzięcia, zapewniając przy tym wysoką jakość, chociażby przez porządne zaplecze, którego teatr czy filharmonia bardzo potrzebuje.

K. Z. Odpowiedź o swoich muzycznych planach. Co po Operaliach? W jakich przedsięwzięciach muzycznych będziemy mogli Cię zobaczyć jako artystę, co przygotowujesz jako kierownik artystyczny Mazowieckiego Teatru Muzycznego, opowiedz o najbliższych planach zawodowych.

J. M. Całkiem niedawno wróciłem z Krynicy-Zdroju, gdzie wraz z Grażyną Brodzińską zamknęliśmy 55. Jubileuszową edycję Festiwalu im. Jana Kiepury - festiwalu, na którym od dziecka chciałem zaśpiewać. Był to dla mnie wielki moment móc stanąć na scenie Pijalni Głównej, gdzie na co dzień śpiewają największe polskie i światowe nazwiska opery i operetki, gdzie przez wiele lat Bogusław Kaczyński, ulubieniec publiczności, przygotowywał i prowadził te festiwale z wielką pieczołowitością. Przede mną mnóstwo spotkań podczas tras koncertowych i kolejnych festiwali: w Pionkach (Black Vinyl Classics), Sarnakach (Festiwal im. Bogusława Kaczyńskiego), w Kielcach, Szczekocinach, w Sanoku (Festiwal im. Adama Didura), Nowym Sączu (Sądecka Jesień Kulturalna), Tczewie, Warszawie, Suwałkach, Poznaniu, Kąśnej Dolnej (Festiwal Viva Polonia!) i wielu innych, wspaniałych miejscach. Serdecznie na te spotkania zapraszam. Również do Mazowieckiego Teatru Muzycznego, gdzie przygotowujemy kilka niespodzianek, w tym przepiękny, już XVIII, Koncert Noworoczny 1 stycznia w Filharmonii Narodowej. Ale też zapraszam na widowisko "Dla Ciebie śpiewałem...", które premierowo zagraliśmy w przeddzień 120. rocznicy urodzin Jana Kiepury w maju br. Dodam, że miałem przyjemność być współtwórcą scenariusza i koncepcji tegoż widowiska. Zapraszam na warszawską Pragę do mTeatru.

K. Z. Trochę już nam zdradziłeś, jeśli chodzi o plany i marzenia. Może powiesz nam nieco więcej na temat zawodowych czy prywatnych życzeń?

J. M. Takich życzeń jest wiele. I tych prywatnych i zawodowych, ale ponoć zasada jest prosta. Żeby się spełniły, nie można o nich mówić. Zatem ja też nie będę, ale obiecuję, że jak tylko zaczną się spełniać, to podzielę się nimi, ale też zaproszę na kolejne wydarzenia. Może jak nie o życzeniach, to powiem krótko o moim marzeniu. Chciałbym, aby Operalia trwały jak najdłużej, aby publiczność w Ostrołęce dalej tak ciepło witała wspaniałych artystów i chciała uczestniczyć w naszych koncertach. Dla nas to naprawdę największa radość.

K. Z. Na zakończenie rozmowy proszę o kilka słów od Ciebie z zaproszeniem na Operalia dla naszych Czytelników.

Chyba po tym artykule widzicie Państwo, jak nie mogę doczekać się spotkania z Wami w Ostrołęce. Operalia są dla mnie wielkim świętem, mam nadzieję, że dla Was choć trochę również. Zatem zapraszam Was serdecznie na siedem wspaniałych wydarzeń, abyśmy razem mogli przeżywać piękne muzyczne uniesienia podczas siódmej edycji festiwalu. Do zobaczenia już 26 sierpnia!

Dziękuję za rozmowę i dołączam do zaproszenia. Zobacz program VII Festiwalu Muzycznego "Ostrołęckie Operalia".

 

Fot. Jakub Milewski, 55. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju

Wyświetleń: 10928 komentarze: -
09:25, 24.08.2022r. Drukuj




Reklama

Ogłoszenia

Forum

Reklama

Ynet.pl
Sklep Enter

Warto odwiedzić

Spotted Ostrołęka Logo infoprasznysz.com