Murale na budynkach w naszym mieście mają swoją wyjątkową historię. Autorką projektów tych ściennych malowideł jest Nastka Drabot, rodowita ostrołęczanka. Rozmawiamy z nią o trudnej sztuce tworzenia murali, pasji i zainteresowaniach.
Nastka Drabot po zdaniu matury rozpoczęła studia w Warszawie. Teraz jej miejscem na ziemi jest stolica, gdzie zamieszkała z mężem - przyjacielem z ostrołęckiego ogólniaka, dwójką dzieci i psem. Tam pracuje i tworzy, ale na Kurpie zawsze chętnie wraca.
Jest absolwentką Wydziału Architektury na Politechnice Warszawskiej. Graficzka i projektantka tworzy wizualizacje, ilustracje do książek i prasy, murale, plakaty. Tematyka jej prac jest bardzo różnorodna, ale bardzo charakterystyczna, kolorowa i dynamiczna. Inspiracje niesie jej świat wokół, wyobraźnia, ale też muzyka i literatura, która paradoksalnie, nie jest tak energetyczna, jak jej prace. Tworząc, najczęściej włącza muzykę filmową, The National albo Nicka Cave'a, z książek - najczęściej kryminały - często audiobooki oraz podcasty o tematyce true crime. Co wychodzi z takiej mieszkanki? Poznajcie Nastkę Drabot.
Nastka Drabot: Moje zainteresowania zawsze krążyły wokół ogólnie pojętej twórczości. Jako dziecko chodziłam na zajęcia plastyczne w Galerii Ostrołęka, potem w Ostrołęckim Centrum Kultury. Sądziłam, że zostanę projektantką mody i posiadałam mnóstwo zeszytów z rysunkami przedstawiającymi dziewczyny w wymyślonych przeze mnie ubraniach. Jednak z upływem lat te dziecięce marzenia przekształciły się w cel dostania się na studia architektoniczne. Przed maturą, przez dwa lata, co sobotę jeździłam do Warszawy, do szkoły rysunku. W końcu zaczęłam studia na Wydziale Architektury na Politechnice Warszawskiej, gdzie jednak do rysowania mocno się zniechęciłam. Z grafiką komputerową związałam się trochę przez przypadek. Znałam podstawy programów, ponieważ nie dało się bez nich obejść na studiach. Podczas wakacji podjęłam pracę jako grafik. Robiłam bardzo proste rzeczy. Coraz lepiej poznawałam jednak programy, szukałam kolejnych inspiracji, aż w końcu zaczęłam dostawać ciekawsze zlecenia. Nie sądziłam jednak, że zostanę ilustratorką.
N. D. Jeszcze w trakcie studiów odbyłam staże w pracowniach architektonicznych, a tuż przed obroną podjęłam pracę w pracowni Z3Z Architekci. Tam przez 2 lata projektowałam głównie budynki jednorodzinne i opracowywałam projekty budowlane. Dla doświadczonej architektki wnętrz robiłam po godzinach wizualizacje, czyli znowu odchodziłam gdzieś w stronę grafiki. Kiedy po urlopie macierzyńskim postanowiłam założyć własną działalność, sądziłam, że będę zajmowała się właśnie wizualizacjami i innymi usługami graficznymi skierowanymi do architektów. Dla relaksu zaczęłam rysować na tablecie, a że zawsze lubiłam dokładność i precyzję w grafice, co pewnie wynikało z ukończonych studiów, odnalazłam się w grafice wektorowej. Zrozumiałam, że to jest to, co lubię najbardziej. Zaczęłam dzielić się pracami w mediach społecznościowych. W końcu pojawili się klienci, a także podpisałam umowę z agencją ilustratorską z Wielkiej Brytanii. Działam więc jako wolny strzelec. Współpracuję z klientami z Polski i zagranicy. Tworzę okładki książek, czasem nawet prawie całe książki, ilustracje dla prasy, projekty na opakowania, ilustracje reklamowe, murale. Sprzedaję też własne plakaty. Liczę na to, że za jakiś czas uda mi się wystartować na poważnie z własną marką związaną z designem.
Fot. Mural z wizerunkiem Józefa Bema w I LO w Ostrołęce
N. D. Pierwszy mural powstał w Żaganiu i wykonywał go Artur, który namalował również ostrołęckie murale. Miasto potrzebowało projektu z budynkami charakterystycznymi/zabytkami. Podobnie jak na muralu uwiecznionym na budynku MOPR w Ostrołęce. Teraz w Ostrołęce powstały trzy murale: jeden znajduje się w sali gimnastycznej w I Liceum Ogólnokształcącym. Niedawno powstał też mural na Saskiej Kępie w Warszawie z jedną z moich starszych prac. Jeśli chodzi o nowo powstałe murale, chciałam dodać, że ich lokalizacja jest dla mnie bardzo istotna i darzę ją szczególnym sentymentem. Reprezentuję ostatni rocznik Szkoły Podstawowej nr 7 - lekcje mieliśmy właśnie w tym skrzydle, w którym obecnie jest MOPR. W tym czasie reszta szkoły funkcjonowała już jako Gimnazjum nr 1 - do którego poszłam zaraz po skończeniu szóstej klasy. Spędziłam więc w tym budynku 9 lat. Tym bardziej cieszę się, że mogłam go trochę przyozdobić.
N. D. Pytania o technikę najlepiej kierować do Artura lub innych specjalistów w tej dziedzinie. Ja zajmuję się projektowaniem. Natomiast murale w Ostrołęce powstały metodą przepróchy. W skrócie: projekt, a raczej jego obrys, jest drukowany w skali 1:1. Następnie specjalnym nożem wykonuje się perforację w konturach i maluje po nich tak, że na ścianie pozostaje delikatny przerywany "szkic". Potem mural jest malowany. Niektórzy twórcy korzystają też z projektora.
Fot. Mural na budynku MOPR w Ostrołęce
N. D. Jestem otwarta na dalsze projektowanie dla Ostrołęki. Miejmy nadzieję, że uda nam się jeszcze coś razem zdziałać. Są ściany, które aż się o to proszą. Od zawsze widziałam idealne miejsce na mural koło ratusza. Tylko to jest chyba własność prywatna. Tam chyba nawet był kiedyś mural z kogutem, jeśli mnie pamięć nie myli. Oprócz tego, przy zjeździe z mostu na Stare Miasto, są chyba dwie puste ściany. Wydaje mi się, że tylna ściana Avalonu jest też wyeksponowana i pusta. To pomysły rzucone na szybko, ale na pewno znalazłoby się więcej takich miejsc.
N. D. Na zajęciach plastycznych była taka zasada, że gdy nie wiedzieliśmy, co narysować, rysowało się anioła. Ja tę zasadę przekształciłam na własny użytek na rysowanie Rdzennych Amerykanów. I tak właśnie praca, dzięki której poczułam, że znalazłam swój ilustratorski kierunek to portret squaw. Darzę tę pracę bardzo dużym sentymentem. Jeśli chodzi o moje prace komercyjne, najszczęśliwsza byłam, mogąc stworzyć okładkę do "The Concours Yearbook 2021". To album o ekskluzywnych samochodach wypuszczany co roku, trafiający głównie do właścicieli tych pojazdów. Poprzednie okładki stworzyli Malika Favre i Charlie Davies - moi ilustratorscy idole. Był to niebywały zaszczyt, że mogłam zaprojektować kolejną edycję albumu i znaleźć się w tym gronie twórców.
N. D. Moja rodzina mieszka w Ostrołęce - rodzice, siostra, dziadkowie, teściowie. Nadal często tu wracam. Folklor zawsze był obecny w moim życiu. Jako dziecko chodziłam na zajęcia taneczne w zespole folklorystycznym "Ostrołęka". Moi rodzice też bardzo lubią folklor. W ich domu można znaleźć kurpiowskie wycinanki, a mój tata założył nawet popularną grupę na Facebooku "Zaczarowane Kurpie". Faktycznie, jedna z moich ulubionych i wczesnych prac przedstawia właśnie Kurpianki. Teraz sięgam po zróżnicowaną tematykę i coraz częściej odchodzę w tę nowoczesną stronę.
N. D. Nie powiem, że się nie boję. Zdarza się, że mam wątpliwości, kiedy tworzę prace powiązane z tematami społecznymi. Wiem, że są one bardziej kontrowersyjne i często stanowią pewien manifest, z którym nie każdy musi się zgadzać. Nie jestem fanką wdawania się w dłuższe dyskusje, tym bardziej z osobami, których nie znam. Ilustracja pozwala mi wyrazić własne poglądy, z którymi czasami wcale nie chcę się ujawniać. Czasem jednak ważniejsze od własnego komfortu jest zajęcie stanowiska w jakiejś sprawie. Tak było na przykład przy okazji strajku kobiet. Powstało wówczas mnóstwo ilustracji od wielu twórców wspierających strajk. Czasem też ilustracja może pomóc coś nagłośnić. Tu posłużę się przykładem z moim plakatem z łosiem, który był udostępniony przez ok. 3 tysiące osób w mediach społecznościowych - informował o pożarach w Biebrzańskim Parku Narodowym.
N. D. Mam to szczęście, że nie pracuję bardzo długo nad poszczególnymi zleceniami i bardzo szybko się one zmieniają. Skutecznie uniemożliwia mi to znudzenie się moją pracą i stale mnie rozwija. Teraz, kiedy odpowiadam na Twoje pytania, jestem w trakcie prac nad kolorowanką dla dorosłych tworzoną dla wydawnictwa z Australii oraz nad okładką książki, która pewnie wkrótce dostępna będzie w polskich księgarniach. Chyba moim największym zawodowym marzeniem jest stworzyć ilustracje dla "The New York Timesa" oraz plakat koncertowy dla The National. Bardzo liczę też na to, że będzie mi dane zilustrować okładkę do własnej książki, którą napisałam trzy lata temu. Oczywiście jest to kryminał.
K.Z. Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń i planów. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Naszych czytelników zapraszam do podążania Twoim śladem w sieci. Nastkę Drobot znajdziecie w mediach społecznościowych m.in.: Instagram, Facebook oraz na nastkadrabot.pl.
Ślady jej działalności znajdziecie też w przestrzeni miejskiej - to murale w I LO oraz na ścianach budynków SP nr 5 i MOPR w Ostrołęce.
Fot. Użyte w tekście zdjęcia to fragmenty ilustracji i murali autorstwa Nastki Drabot
Wyświetleń: 15570 | komentarze: - | 10:29, 11.09.2022r. | ![]() |