Staszek Orłowski w swoim mieszkaniu ma kilkaset komiksów. Kupowanie, czytanie i kolekcjonowanie to jego pasja od dzieciństwa. Dziś zna osobiście wielu ze swoich idoli wśród komiksowych twórców, a tych nieżyjących chce upamiętnić w miejskim parku, zapraszając na Ostrołęckie Spotkania Komiksowe.
Jako uczestnik licznych festiwali komiksowych zapragnął, by Ostrołęka znalazła się na mapie wydarzeń poświęconych tym wyjątkowym, obrazkowym historiom, które przeżywają teraz renesans. Komiksy kupował od dziecka, szukając ich w ostrołęckich kioskach. Przed laty było ich mniej, mógł kupić wszystkie. Teraz gdy rocznie w Polsce wychodzi nawet tysiąc nowych pozycji, wybiera bardziej świadomie i to, co go najbardziej interesuje, bo jak mówi, ani jego mieszkanie, ani portfel nie są z gumy.
Staszek Orłowski pracuje w Kultowni Ostrołęckiego Centrum Kultury. To dobrze znany ostrołęczanom animator kultury, konferansjer i wszechstronnych artysta, muzyk, komik i autor tekstów, ale też kolekcjoner i pasjonat. Zgodził się na rozmowę, w której opowiedział o swojej pasji i planach na popularyzację komiksu w Ostrołęce.
Staszek Orłowski: Komiksy zbieram, odkąd pamiętam. Jak twierdzą rodzice, czytać nauczyłem się w wieku 3 lat, sam chciałem poznawać literki. Już w zerówce, gdy rodzice odbierali mnie z przedszkola, przynosili jakieś niespodzianki. Inni rodzice mieli dla swoich dzieci zazwyczaj jakieś słodycze, a moi przynosili mi komiksy - "Tytusa", "Kajko i Kokosza" czy "Żbika". Bardzo się wówczas cieszyłem, chciałem jak najszybciej wracać do domu i czytać. Bo w moim domu zawsze było tak, że – jak żartowaliśmy – na różne rzeczy mogło zabraknąć pieniędzy, ale nigdy na książki. Zatem naturalnie wyszło to, że zacząłem te komiksy kolekcjonować już od najmłodszych lat. Odkąd pamiętam i mam przebłyski z bardzo wczesnych wspomnień dziecięcych, komiksy zawsze ze mną były.
S. O. Owszem, mój tata kolekcjonował, później to przerwał i wrócił do pasji po latach, moja mama też coś tam zbierała w dzieciństwie, ja nigdy nie przestałem, zawsze coś zbierałem. Kiedyś zbierało się to, co było. W czasach PRL kolekcjonowaliśmy kapsle, monety, znaczki, puszki po napojach, etykiety, paczki po papierosach, opakowania po czekoladach, było tego mnóstwo. Takie były szare czasy, że wszystko, co kolorowe się zachowywało, nie wyrzucało, tylko pieczołowicie zbierało.
Reklama
S. O. Nie. Wielu przedmiotów i zbiorów się pozbyłem. Dziś kolekcjonuję bardziej świadomie i tylko to, co rzeczywiście kocham i co mnie interesuje. Pozostały m.in. komiksy, które nie tylko zbieram, ale też czytam z wielką pasją. Wracając do twojego pytania, dlaczego inni nie złapali kiedyś bakcyla kolekcjonowania i czytania komiksów, odpowiem - nie wiem, ale niech żałują, bo nie wiedzą, co tracą. W tej chwili komiks to nie tylko "Kajko i Kokosz", "Tytus, Romek i A'Tomek" czy "Kaczor Donald", jak wielu wciąż uważa, ale to przeogromny zasób literatury przygodowej, historycznej, wojennej, obyczajowej, to romanse, opowieści grozy, komedie, dramaty, biografie... Komiksy są dziś we wszystkich gatunkach, to przeróżna tematyka, rysowana różną kreską, dlatego, jeśli ktoś kiedyś zrezygnował, jego strata.
S. O. Dawno temu liczyłem, ale teraz już nie. Moja kolekcja jest obecnie płynna. Jak już wspomniałem, pozbywam się rzeczy, które mnie przestały interesować. Tak jest też z komiksami - mam te, które są dla mnie ważne, wartościowe - na przykład te z autografami, dedykacją czy rysunkami ich twórców, które powstały specjalnie dla mnie. Oczywiście mam też te, które darzę wielkim sentymentem, stare wydania z dzieciństwa. Kolekcja musi być płynna, bo gdy rocznie wychodzi około tysiąca komiksów, nie da się tego udźwignąć ani finansowo, ani czasowo, żeby przeczytać. Po drugie nie wszystko mnie interesuje, jak chociażby manga, którą czytałem, ale nie złapałem tej formy, to do mnie nie trafiło. Zatem obecnie wybieram bardzo świadomie, wybiórczo, a moja kolekcja liczy pewnie kilkaset pozycji. Gust też się zmienia, a, jak mówię, i mieszkanie i portfel nie są z gumy. Są jednak pozycje, które muszę mieć, jak chociażby zbiorcze wydanie "Funky Koval" - mam stare zeszyty, ale to nowe wydanie po prostu musiałem mieć, podobnie jak "Kajko i Kokosz" - mam stare wydania, ale złotą kolekcje też kupuję.
S. O. Bez różnicowania miejsc wymienię: "Kajko i Kokosz" - do niego zawsze będę wracał z sentymentem, jak do wszystkich komiksów Christy, "Garfield" - zawsze chętnie do niego wracam, bo to inny Garfield niż ten znany z animacji, on w komiksie jest zdecydowanie bardziej cyniczny, złośliwy, uwielbiam to poczucie humoru, kolejną serią są "Fistaszki", na pewno sentyment mam do "Tytusa", do "Kapitana Żbika", który też jest wznawiany, to także stare części "Thorgala" czy chociażby "Ekspedycja" Polcha. Z nowszych lubię komiks polski np. "Będziesz smażyć się w piekle" Owedyka, czy seria "Jeż Jerzy", ale to zaledwie wierzchołek komiksowej góry, nie potrafię wymienić pięciu i wciąż odkrywam nowych twórców (śmiech).
S. O. Absolutnie nie! Czy krótki, też bym polemizował, bo są komiksy, które mają po kilkaset stron czy serie, które liczą sobie kilka tysięcy stron. Może ludzie o tym nie wiedzą, bo przez wiele lat w naszym kraju istniało przeświadczenie, że komiks to taka rozrywka dla dzieci, dla osób mniej inteligentnych - bo to obrazki, mało tekstu, mniej trzeba myśleć - a to guzik prawda. Dziś komiksy są bardzo rozbudowane, czasami zawiłe, z dobrą, wartościową treścią, a że podpartą rysunkiem - to po prostu taki rodzaj sztuki, bo dla mnie komiks jest sztuką. Czasami treści są niełatwe, nie czyta się tego w pięć minut i zapomina, bywają takie pozycje, które pamięta się latami jak chociażby ten "Stwórca", który leży przed nami. To potężna cegła autorstwa Scotta McClouda, amerykańskiego rysownika, opowiadający o chłopaku, który chciał być rzeźbiarzem, ale średnio mu to szło. Pewnego razu spotyka na swojej drodze człowieka, ducha, anioła, śmierć - ciężko to nazwać, ale postać ta daje mu wielki talent w zamian za pozostawienie mu tylko 200 dni życia. I tu staje przed dylematem, czy zostanie miernym artystą, ale będzie żył dłużej, czy będzie chciał te kilka chwil chwały, zostanie wybitnym rzeźbiarzem za cenę życia. To dylemat moralny i dramat człowieka. Zatem nie zgodzę się z tym, że komiks to rozrywka prosta czy wręcz prostacka. W czasach PRL była nagonka na komiks, że to wytwór zgniłego zachodu, że to słaba rozrywka dla mało inteligentnych osób. Na szczęście to się zmieniło i komiks ma swoje miejsce w literaturze i kulturze. Są sklepy komiksowe i festiwale im poświęcone, komiksy są nominowane do nagród literackich. Nie mówię, że nie ma złych komiksów, bo i takie wychodziły i wychodzą. Ta nisza miała swoje załamanie, ale teraz komiks w Polsce ma się dobrze, a myślę, że będzie coraz lepiej. Obecnie szacuje się, że na rynku krajowym rocznie ukazuje się około tysiąca nowych tytułów, festiwale są oblegane.
S. O. Tak, od 2016 roku jestem bywalcem wydarzeń m.in. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, zazwyczaj przebywam i pracuję na strefie autografów, tam zawsze dużo się dzieje, są twórcy, można otrzymać autograf, a nawet rysunek. Impreza pozwala na zapoznanie się z nowościami wydawniczymi, ale przede wszystkim na kontakt z innymi fanami komiksu, z twórcami, na rozmowę, wymianę opinii, dyskusje. Dzięki tym spotkaniom mam unikalne obrazki, ilustracje twórców komiksu, które bardzo sobie cenię.
S. O. To był nieżyjący już i nieodżałowany Papcio Chmiel. Spotkałem go na targach książki w 1998 roku. Kolejny raz spotkałem twórców komiksów dopiero w 2001 roku na imprezie komiksowej, wówczas byli tam m. in. Tadeusz Baranowski, Michał Śledziński, Przemysław Truściński, Krzysztof Gawronkiewicz, czyli czołówka polskich twórców. Później przyszedł rok 2016 i mój pierwszy festiwal w Łodzi - i tam już cała plejada artystów. Inne imprezy, które odwiedzam cyklicznie to Komiksowa Warszawa i Niech Żyje Komiks, również w stolicy. Tam spotykam się z takimi wariatami jak ja (śmiech). Dziś wielu z twórców jest już moimi znajomymi, możemy pogadać, dzwonimy do siebie, to jest takie sympatyczne.
S. O. Oczywiście, w ostatnich latach powstaje mnóstwo nowych produkcji jak chociażby najnowszy Sandman, który jest na podstawie komiksów, Walking Dead, Lucyfer, V jak Vendetta, nie wspominając już wszystkich Spidermanów, Batmanów, Supermanów i innych superbohaterów. Ja, przeciwnie do wielu osób, niemal w ogóle nie oglądam ekranizacji komiksów, poza nielicznymi wyjątkami jak, chociażby V jak Vendetta. Zawsze na pierwszym miejscu jest komiks. Nie szukam porównań, nie potrzebuję wyobrażenia komiksu na ekranie. Jeśli jednak sięgam po film czy serial, najpierw czytam.
S. O. Jak najbardziej! To świetna alternatywa dla osób, które z jakichś względów nie lubią czytać książek. Miałem kiedyś w podstawówce kolegę, który nie lubił czytać. Podsuwałem mu komiksy, połknął bakcyla, z komiksów przerzucił się później na książki i tak mu zostało do dziś. Zatem jak najbardziej. Dziś komiksy można znaleźć dla każdej grupy wiekowej, o każdej niemalże tematyce. Wychodzą komiksy dla 3- 4-letnich dzieci, najpierw czytane z rodzicami, późnej samodzielnie. Może dziecko, czytając i oglądając komiks, uzna w którymś momencie, że chce więcej treści i sięgnie po coś obszerniejszego. Wiem, że komiks "Kajko i Kokosz" pojawił się w spisie lektur szkolnych. W pracy też staram się przybliżać dzieciom i mieszkańcom w Ostrołęce komiks, ale nikogo nie przymuszam. Zawsze jednak zachęcam, bo naprawdę warto.
S. O. Oczywiście, że znam (śmiech). Tajemniczy Rejs" Janusza Christy. Była też inna część - "Kurs na Półwysep Jork" - choć ja nie przepadałem za tymi komiksami Christą. Kolejny - komiks z cyklu "Fantastyki" - tu zawsze było mnóstwo ciekawych komiksów i jako pierwsze pismo oferowało pełne wydania komiksów i niezłą publicystykę. Dwie części "Zagłady Atlantydy" Zbigniewa Kasprzaka, tegorocznego gościa festiwalu w Łodzi. Z jego twórczości polecam m.in. "Halloween blues". Kolejne - "Figurki z Tilos" i niezawodny Jerzy Wróblewski - jeden z moich ulubionych rysowników, szkoda, że zmarł tak wcześnie. "Thorgal" to klasyka - nasz człowiek na Zachodzie - Grzegorz Rosiński. To komiks cały czas na topie. Masz to pierwsze wydane. Ja mam i stare i nowe, wznowione, w twardych oprawach. "Doman" - małe, kwadratowe wydanie, mam, zbierałem, wychodziły nawet dwa wydania w innych okładkach i poszukiwałem każdego z nich. Autor to Andrzej Nowakowski, spotkałem go dwa razy. Nie stworzył tak wiele, ale spod jego ręki wyszła też m.in. "Noc sprawiedliwych pięści"...
S. O. Wszystko zaczęło się od smutnych wieści - w 2021 roku zmarł Pacio Chmiel czyli Henryk Jerzy Chmielewski, autor "Tytusa, Romka i A'Tomka". Dostałem wówczas mnóstwo informacji od znajomych, że zmarł Papcio, wiedzieli, że ja od dzieciaka z komiksami za pan brat i ta wiadomość była dla mnie ważna. Spotkałem się wtedy z Tomkiem Samselem i zgadaliśmy się, że szkoda, że wielka strata. Tak od słowa do słowa padł pomysł, aby upamiętnić go jakoś w Ostrołęce, bo dobrze pamiętałem, jak biegałem wiele lat temu po całym mieście, szukając "Tytusa" po kioskach. Bywało bowiem, że rzucili różne tomy w różnych kioskach. Kiedyś nawet napisałem list do Papcia Chmiela, miałem zaproszenie do jego domu, ale nigdy nie skorzystałem. Był pomysł, aby powstał mural, potem, że właśnie alejki. Złożyliśmy pismo do komisji kultury rady miasta. O dziwo wszyscy byli bardzo przychylni. Potem uchwała w tej sprawie głosowana była na posiedzeniu rady miasta. Dostaliśmy zielone światło! To była ogromna niespodzianka! Ucieszyłem się, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że przede mną tyle pracy, bo aby nadać imiona twórców, należało dotrzeć do ich spadkobierców, uzyskać pewne zgody, pozwolenia.
Reklama
S. O. Na pewno będzie Skwer Polskiego Komiksu. Jeśli chodzi o twórców, to uda się oficjalnie odsłonić cztery aleje - Henryka Jerzego Chmielewskiego "Papcia Chmiela", Janusza Christy, Jerzego Wróblewskiego i Bogusława Polcha. To daje pole do tego, aby w kolejnych latach starać się o inne. Mnie nie jest łatwo się pozbyć, bo gdy nie uda się drzwiami, wracam oknem (śmiech).
S. O. Tak, zaczynamy filmem "W centrum komiksu" - Macieja Bieruta, później dwie wystawy polskich i zagranicznych twórców komisu, a w sobotę 17 września kulminacja - spotkanie w parku - odsłonięcie alejek w parku, warsztaty i spotkania z zaproszonymi artystami, autorami komiksów, pasjonatami, będzie strefa autografów i stoiska komiksowe. To pierwszy raz, trochę na szybko, ale myślę, że nie mamy się czego wstydzić. Mam nadzieję, że ludzie przyjdą i się spodoba, abyśmy mogli robić kolejne edycje.
Mam marzenie, aby to była impreza cykliczna. Chciałbym, aby dotarła do komiksiarzy z całego kraju i aby przyjechali do nas. Przed nami cztery wydarzenia komiksowe od 12 do 17 września - film, dwie wystawy oryginalne i spotkania komiksowe w parku. Jeżeli ktokolwiek, kiedykolwiek czytał komiksy - musi tam być, a jeśli nigdy nie czytał, to będzie najlepsza szansa, aby zacząć teraz. Zapraszam!
Oto program wydarzenia: Przed nami Ostrołęckie Spotkania Komiksowe! To cztery ciekawe wydarzenia poświęcone kulturze komiksu
Wyświetleń: 11547 | komentarze: - | 12:37, 12.09.2022r. |