To nie jest zawód jak każdy inny. Wymaga odpowiednich cech osobowości, ogromnego szacunku do zmarłego, który nie może już decydować sam o sobie. Pan Adam pracuje w jednym z ostrołęckich zakładów pogrzebowych, wykonuje pośmiertne makijaże i przygotowuje ciała do pogrzebu.
M.O.: Dlaczego wybrał Pan ten zawód?
Adam Karpiński: Pracę w branży pogrzebowej rozpocząłem ponad dwadzieścia lat temu. Ukończyłem kurs z zakresu tanatologii, tanatopraksji, anatomii techniki sekcyjnej i tanatokosmetyki. Tak się stało po prostu. Tak trafiłem. Myślę, że los tak zdecydował.
M.O.: Jak wygląda przygotowanie ciała do pogrzebu?
Adam Karpiński: Zawsze zaczynamy od umycia włosów. Następnie myjemy całe ciało, wycieramy i suszymy. To trwa około półtorej godziny, nawet do dwóch godzin, jeśli musieliśmy użyć więcej środków. Potem przygotowujemy ciało do założenia ubrania. Polega to na tym, że musimy zabezpieczyć pewne części ciała, takie jak drogi oddechowe i otwory naturalne.
Reklama
M.O.: W jakim celu zabezpiecza się drogi oddechowe zmarłego?
Adam Karpiński: Robimy to po to, aby zapobiec wyciekom m.in. z nosa. Ponieważ praktyczne z każdej osoby zmarłej wydobywają się jakieś płyny.
M.O.: Zajmuje się Pan także wykonaniem makijażu osobie zmarłej. Ile to trwa?
Adam Karpiński: Trudno odpowiedzieć na to pytanie. To jest tak jak z osobą żyjącą. Czasem wykonanie makijażu trwa dłużej, a czasem krócej. Zależy, w jakim stopniu jest ciało, jakie plamy opadowe występują. Najpierw na twarz zmarłego nakładamy specjalny krem na bazie silikonu, następnie na twarzy rozprowadzamy kolejny kosmetyk również na bazie silikonu. Czasem także puder, jeśli trzeba wyretuszować wybroczyny. Do wykonania makijażu osobie zmarłej używamy specjalnych kosmetyków, nie takich, jakich używają ludzie żywi. Czasem rodziny przynoszą zdjęcie zmarłego i proszą o makijaż lub wykonanie fryzury, takiej jak na fotografii.
M.O.: Co pan czuł, gdy po raz pierwszy przygotowywał pan zmarłego do pogrzebu?
Adam Karpiński: Pamiętam pierwszy swój pogrzeb, ale nie pamiętam momentu, kiedy po raz pierwszy przygotowywałem zmarłego do pogrzebu. Gdy pierwszy raz uczestniczyłem w pogrzebie już jako pracownik zakładu pogrzebowego pamiętam, że czułem lekki strach i lęk. Jako żałobnik do moich obowiązków należało wtedy zakręcenie trumny przybicie tabliczki. Gdy zacząłem prace w zakładzie pogrzebowym to nie od razu miałem bezpośredni kontakt z osobą zmarłą. To przyszło stopniowo. W tym zawodzie nigdy nie rzuca się człowieka od razu na głęboką wodę. Człowiek powoli się do tego przyzwyczaja i to traktuje jako swój zawód.
M.O.: Czy to prawda, że jesienią i zimą jest więcej zgonów?
Adam Karpiński: Moim zdaniem nie.
M.O.: O co najczęściej proszą rodziny zmarłych?
Adam Karpiński: Proszą o pośmiertną toaletę, polegającą na dokładnym zabezpieczeniu i umyciu oraz o dobre dopasowanie ubrania.
Reklama
M.O. Zdarza się, że rodziny chcą, aby włożyć zmarłemu jakiś przedmiot do trumny?
Adam Karpiński.: Oczywiście. Na przykład paczkę papierosów, pieniądze. Podstawą jest oczywiście różaniec i modlitewnik, ale zdarza się także, że rodziny proszą o włożenie kuli ortopedycznej.
M.O.: Miewa Pan trudne momenty w swojej pracy?
Adam Karpiński: Dla mnie trudnym momentem jest nawał pracy. W czasie pandemii mieliśmy bardzo dużo ciał do przygotowania. Rodziny się niecierpliwiły. Nie siedziałem w pracy osiem godzin, ale na przykład dwanaście.
M.O.: W pana ręce trafiają zmarli w różnym wieku i stanie. Starsi, młodzi, dzieci, osoby po wypadkach komunikacyjnych.
Adam Karpiński: Tak. Każdego zmarłego traktujemy z należytym szacunkiem. Każda osoba zmarła wymaga naszego stuprocentowego zaangażowania i nakładu pracy, aby wyglądała jak najlepiej. W naszym zakładzie to ja przygotowuję dzieci do pogrzebu. Nie każdy jest w stanie znieść ten widok. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Jeśli chodzi o osoby po wypadkach komunikacyjnych to nie myślę o tym, jak ktoś wygląda, nie rozmyślam nad tym. Wiem, że muszę wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafię i staram się doprowadzić tego człowieka do jak najlepszego stanu. Myślę jednak, że każdy szarżujący kierowca, który traktuje drogę jak tor wyścigowy powinien przyjść do mojej pracy i zobaczyć, w jakim stanie są czasami osoby po wypadkach samochodowych. Może to trafiłoby do ich wyobraźni.
M.O. Na czym polega balsamacja zwłok? To na razie rzadkość w naszych stronach.
Adam Karpiński: Ludzie niewiele wiedzą o balsamcji zwłok, czyli tanatopraksji i dlatego nie często się na nią nie decydują. Jeśli zrobimy balsamację zwłok, to ciało może rozłożyć się dopiero po trzech lub czterech miesiącach. Ten zabieg powinno się wykonywać ze względów higienicznych, ponieważ w osobie zmarłych jest bardzo dużo bakterii. A osoby zmarłe są całowane przez żałobników, którzy przychodzą, żeby się pożegnać. Balsamacja polega wprowadzeniu do ciała specjalnego płynu, który konserwuje zwłoki.
M.O.: Kiedy zamyka pan drzwi zakładu pogrzebowego i idzie do domu, to myśli Pan o zmarłych, których Pan przygotowywał?
Adam Karpiński: Nie. Nie zostawiam nigdy pracy w sobie. Nie myślę na ten temat po zamknięciu drzwi. Odcinam się. Moim hobby jest wędkowanie. Każdego dnia jestem nad wodą.
Reklama
M.O.: Czy po twarzy zmarłego widać, jakie były jego ostanie chwile?
Adam Karpiński: Powiem szczerze, że po tylu latach pracy nie zwróciłem uwagi na to, czy ta ostatnia chwila była ciężka, czy lekka dla osoby zmarłej. Chociaż nigdy nie widziałem na twarzy zmarłego grymasu.
M.O. Czy każdy nadaje się do tego, aby wykonywać ten zawód?
Adam Karpiński: Nie każdy. Trzeba się do tego urodzić, żeby to robić.
M.O.: Czy ze śmiercią da się oswoić?
Adam Karpiński: Tak, śmierć da się oswoić. Ja jestem gotów w każdej chwili na odejście, nie boję się śmierci.
Dziękuję za rozmowę.
Wyświetleń: 19705 | komentarze: - | 12:14, 02.11.2022r. |