wtorek, 23 kwietnia 2024 r., imieniny Jerzego, Wojciecha, Adalberta

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Ja to załatwię!

Najdroższy prezes pod względem kosztów utrzymania w historii Polski ogłasza w Olsztynie potrzebę powstania 70-tysięcznego korpusu ochrony wyborów i zachęca do zgłaszania się w szeregi tegoż korpusu osób spoza formacji partyjnej Prawa i Sprawiedliwości.

Odpowiedni kandydaci przejdą szkolenie i wezmą udział w pracach obwodowych komisji wyborczych. Rzekomo będą przeciwdziałać awanturom inicjowanym przez zwolenników opozycji, która, jak wskazują sondaże, i tak przejmie władzę, pytanie tylko z jaką większością? Ciekawe jak bardzo będą odbiegały instrukcje dla korpusu obrony wyborów od tych, zawartych w szkoleniu przeprowadzanym przez samorządy organizujące wybory według wytycznych ordynacji wyborczej.

Nie mam nic przeciwko szkoleniom dla kandydatów do pracy w komisjach wyborczych oraz staranniejszy ich dobór, szczególnie tych zgłaszanych przez PiS. Jako argumentu "za" zdecydowałem się na sięgnięcie do mojego osobistego doświadczenia z pracy w komisjach wyborczych na terenie powiatu ostrołęckiego. Decyduję się opisać zaistniałe sytuacje rodzące spory, powodujące chaos dezorganizujący tempo i jakość prac komisji. Mam tu na myśli osoby zgłaszane do pracy w komisji wyborczej, będące w wieku emerytalnym i zachowujące się nieufnie wobec pozostałych, wierzące we własną nieomylność, chociaż niebiorące na siebie odpowiedzialności wynikającej z przewodniczenia w pracach komisji. Otóż takie osoby nie czytały instrukcji i próbowały powielać zachowania nabyte w pracach komisji z przeszłości. Zdarzały się im częściej niż młodszym członkom komisji, pomyłki w liczeniu kart do głosowania zarówno przed głosowaniem, jak i w jego trakcie oraz tuż po nim. Problematyczne bywało w ich wydaniu zakwalifikowanie głosów jako ważne lub nieważne, szczególnie tych, które miały wpływ na wynik kandydata z ugrupowania popieranego przez nich osobiście.

Spotkałem się także z chęcią pracy tylko przy obsłudze dobrze znanych im wyborców z konkretnych ulic, wtedy rodziły się wątpliwości i nieporozumienia. Byłem także świadkiem sytuacji, gdy taka osoba próbowała nieformalnie przejmować inicjatywę nad podziałem zadań w pracy komisji i przewodniczący musiał zareagować adekwatnie do swoich uprawnień, przypominając jaką rolę pełnią w tej komisji. Gdy większość członków komisji zajmowała się pakowaniem kart do głosowania, to one z kolei oddawały się rozmowie telefonicznej na temat wyników wyborów uzyskanych przez interesującego ich kandydata i jego przeciwników. Nie tworzyło to dobrej atmosfery pracy komisji, a raczej zmierzało do awantur, których podobno chcemy uniknąć w kolejnych wyborach.

Z całą pewnością jest to kolejny, arcykosztowny dla Polski wymysł doktrynerów z Nowogrodzkiej, mający na celu umożliwienie im zabetonowania się przy władzy lub co najmniej w przypadku przegranych przez PiS zbliżających się wyborów, uniemożliwienie opozycji zdobycia takiej większości w nowym parlamencie, która byłaby zdolna odrzucić weto prezydenta Dudy. Środki finansowe na kolejne chciejstwo pislandu, zapewne będą wyasygnowane poza budżetem i wszelką kontrolą, tak jak to zrobiono dotychczas z 400 miliardami złotych, które wraz z innymi czynnikami bezlitośnie napędzają inflację w Polsce.

Zapatrywania tej pisowskiej, prymitywnej i fałszywej u samej podstawy ideologii, nakierowane są na specyficznego wyborcę, czyli przeciętnego odbiorcę rządowej TVP. Przy pomocy archaicznego braku nowoczesności i wprost ortodoksyjnie podaje się treści mające oddziaływać na emocje odbiorców, obrzuca się błotem przeciwników politycznych PiS, a niektórych wprost odsądza się od czci i wiary. Zaklinając rzeczywistość, próbują utożsamiać rządy PiS z Państwem i religią katolicką - kto przeciw PiS ten Niemiec, przeciwko Bogu i chrześcijanom. Tak jakby nie zdawali sobie sprawy, że jest już coraz mniej ludzi nieświadomych, mających nadzieję na doszukanie się jakiegokolwiek "czającego się" dobra w bezmiarze odkrytych niegodziwych uczynków popełnianych przez urzędników kościoła i systemowo bronionych sprawców zła przed odpowiedzialnością.

Prymitywny szantaż i pogróżki zawarte w pokrętnej retoryce, kto nie za PiS, ten przeciwko Polsce i religii, działa na niezbyt wymagających intelektualnie odbiorców. Wszystko to jest nieprawdą, a w szczególności nieprawdą jest propaganda polityczna twierdząca, że sojusz tronu i ołtarza jest unikalny i czcigodny.

Lider partii PiS nagle stwierdza, że niski przyrost naturalny jest spowodowany nadmiernym spożywaniem alkoholu przez młode kobiety. W ten sposób obnaża ciasnotę umysłową, która prowadzi do wyciągania nieprawdziwych wniosków. Od razu przypomniała mi się bardzo niefortunna wypowiedź ostrołęckiego posła pana Arkadiusza Czartoryskiego, o narodzinach wielu obywateli polskich, którzy przyszli na świat w wyniku gwałtów okupantów niemieckich na polskich kobietach. Cyt. "W wyniku gwałtów Niemców na Polkach urodziło się wielu wspaniałych ludzi". Jak bardzo można wykazywać się brakiem empatii i niepojmowaniem sedna spraw najistotniejszych z punktu widzenia kobiet?

Dzisiaj funkcyjni partii rządzącej w Polsce, jeszcze pławią się w nimbie pełnionej władzy i dopada ich syndrom "tłustych kotów". Lecz wielu z nich zdradza także oznaki braku wiary w kolejne zwycięstwo wyborcze, a ich aktywność publiczna jest żadna. Oczywiście widuje się, także w Ostrołęce, tych działaczy partyjnych, którzy mają swoje za kołnierzem i z obawy przed czekającymi ich konsekwencjami prawnymi angażują się bardziej, mają przecież wiele do stracenia. Są też wśród nich i tacy, którzy osobiście lub członkowie ich rodzin pobierają ogromne kwoty za zasiadanie w spółkach państwowych na terenie Ostrołęki i nie tylko. Ostatnio ujawniono przelewy wykonane przez 22 dygnitarzy z PKN Orlen przekazane w 2019 r. na konta funduszy wyborczych dwóch pisowskich kandydatek do Parlamentu Europejskiego - Beaty Szydło i Joanny Kopcińskiej - po niemal 75 tys. zł.

Dlaczego mam wrażenie, że to jest tylko wierzchołek przysłowiowej góry lodowej? Jestem przekonany, że m.in. właśnie dlatego ich prezes, widząc w jak wielu sprawach polegli jego zaufani ludzie, podejmuje wysiłek indywidualnego objazdu Polski, tak jakby nie ufał członkom swojej partii, mówiąc "Ja to załatwię!".

 

O autorze

Grzegorz Lis - społecznik, aktywista, organizator i uczestnik stowarzyszeń i ruchów społecznych, entuzjasta społeczeństwa obywatelskiego.

Wyświetleń: 4542 komentarze: -
09:44, 19.11.2022r. Drukuj