czwartek, 16 stycznia 2025 r., imieniny Marcelego, Włodzimierza, Walerego

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Ostatnie pożegnanie Wojciecha Domańskiego. "Wojtek walczył z chorobą do końca, tak jak na macie" (zdjęcia)

W ostatni dzień roku 2024 pożegnano Wojciecha Domańskiego, cudownego nauczyciela, radnego, dyrektora i wspaniałego człowieka. Msza pogrzebowa odbyła się o godz. 14.00 w kościele pw. Nawiedzenia NMP w Ostrołęce. To było bardzo wzruszające ostatnie pożegnanie. Kościół wypełnił się po brzegi.

Wojciech Domański zmagał się z chorobą nowotworową, zmarł w niedzielę 29 grudnia o poranku, w wieku 56 lat. Jeszcze w Wigilię w kościele farnym odprawiona została msza za jego zdrowie. Niestety, przegrał walkę z chorobą.

Msza św. pogrzebowa została odprawiona o godz. 14.00 w kościele pw. Nawiedzenia NMP w Ostrołęce. Śp. Wojciecha Domańskiego żegnała rodzina, przyjaciele, znajomi, absolwenci, uczniowie, nauczyciele, pracownicy szkół, przedstawiciele klubów sportowych, byli i obecni radni, posłowie, przedstawiciele urzędów, dyrektorzy ostrołęckich szkół i miejskich spółek. Mimo Sylwestra, osób na pogrzebie zjawiło się bardzo dużo. Kościół wypełniony był po brzegi. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte, wiele osób stało. Wszyscy chcieli podziękować Panu Wojciechowi za dobre słowo i życzliwość, której doświadczał każdy, kto spotkał go na swojej drodze. Koło trumny ustawione były sztandary szkoły i miasta Ostrołęki. Msza była bardzo wzruszająca i uroczysta.

"Jeszcze kilka dni temu nikt nie myślał, że tak będzie wyglądał ostatni dzień roku - że Wojtek zaprosi nas do kościoła, na mszę świętą"

Odprawił ją proboszcz parafii ks. Wiesław Białczak, który znał się osobiście ze zmarłym. Proboszcz wspomniał, że spotkał się z Panem Wojtkiem kilka dni przed śmiercią. To wyznanie było bardzo wzruszające.

- Zgromadziliśmy się w parafialnej świątyni Wojciecha w tym ostatnim dniu roku kalendarzowego. Jego odejście wiąże się ze smutkiem. Ta informacja, która docierała w niedzielę... Każdy mówił - to niemożliwe, to nie Wojtek. Pamiętajmy o nim w naszych modlitwach. Myślę, że każdy z nas tu obecnych mógłby powiedzieć o zmarłym Wojciechu wiele. Spotkaliśmy go w różnych sytuacjach, na różnych szczeblach i funkcjach. Trzeba jednak powiedzieć, że funkcję się posiada, a człowiekiem się jest. Myślę, że Wojciech był człowiekiem, przez duże C. Był człowiekiem lubianym, kochał Boga i swoją rodzinę. Kilka lat temu ta diagnoza i ostatnie lata walki... On walczył do końca, nie poddawał się. Walczył jak na macie. Myślę, że te pasy, które zdobywał pomagały mu w walce. Na koniec był już pogodzony. Odwiedziłem go w szpitalu przed świętami, rozmawialiśmy. Powiedział: "co Bóg przygotował, to będzie". To jest świadectwo odchodzenia z tego świata. Był tego świadomy. Ostatnie święta, które spędzaliście Kochani z nim, razem z Wojtkiem w szpitalu. A na ostatnie dwa dni zabraliście go do domu, żeby odszedł pośród najbliższych. To jest takie piękne, życie małżeńskie i odchodzenie wspólne. Ostatnie słowa Wojtka, które powiedział do żony, były takie, żeby nie płakała. Kiedy żegnałem się z nim, pobłogosławiłem go i wtedy z jego oczu popłynęły łzy. Ciężko było mi ukryć wzruszenie. Dziękujmy Panu Bogu za jego życie, za walkę i upór. Przeżywamy ostatni dzień roku 2024. Jeszcze kilka dni temu, nikt nie myślał, że tak będzie on wyglądał - że Wojtek zaprosi nas do kościoła, na mszę świętą i że odwzajemnimy to zaproszenie. Dziękujemy Ci Wojciechu za wszytko - mówił ze wzruszeniem ks. Wiesław Białczak.

"Zawsze byłeś skromny i wymagałeś najpierw od siebie"

Ostatnie pożegnanie wygłosił syn zmarłego. Jego słowa bardzo poruszyły uczestników pogrzebu. Zgromadzeni nie mogli powstrzymać łez. Syn Pana Wojtka z łamiącym się głosem opowiadał o cudownej więzi, jaka łączyła go z ojcem. Dziękował mu za wszystkie rady i za wspólne rozmowy. Wspominał o sytuacjach rodzinnych i o wielkiej miłości, która łączyła jego rodziców. To były naprawdę piękne słowa. Ich fragment zamieszczamy poniżej:

- Mógłbym bardzo długo mówić o twoim barwnym charakterze, osobowości i intelekcie, ale nie o to chodzi. Tato zapamiętamy cię na zawsze jako osobę z poczuciem humoru, którym zarażałeś innych. Byłeś pełen energii i pasji. Nigdy nie narzekałeś na przeciwności losu, nawet wtedy, kiedy zmagałeś się ze śmiertelną chorobą. Byłeś świadomy tego, jak poważnie chorujesz, a mimo to potrafiłeś rozbawić cały personel medyczny. Tato, dziękuje Ci, że zawsze mogłem na Ciebie liczyć. Zawsze, jak miałem jakieś wątpliwości, dzwoniłem do Ciebie, a później do mamy. Mimo, że jestem dorosłym mężczyzną, to dbałeś o każdy aspekt mojego życia. Kto będzie teraz do mnie dzwonił z pytaniem, czy wymieniłem olej w silniku... Tato, jeszcze kilka dni temu dzwoniłeś i pytałeś, czy przyjadę. Pytałeś, o której będę i czy nie jestem głodny, bo chciałeś zrobić mi kanapki. Dziękuję ci za tę troskę. Pełniłeś wiele ważnych funkcji. Jako dyrektor ostrołęckich szkół, jako dyrektor kuratorium oświaty, czy jako radny rady miasta. Wszytko to osiągnąłeś dzięki swojej inteligencji i osobowości. Zawsze byłeś skromny i wymagałeś najpierw od siebie. Podziwiałem Cię za Twój charakter i za to, że potrafisz iść pod prąd. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach - mówił syn Wojciecha Domańskiego. 

"W każdym z nas pozostawiłeś swoją cząstkę"

Słowa pożegnania skierował także dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego Krzysztof Jankowski, który wspomniał, jak bardzo śp. Wojciech Domański zapisał się w sercach uczniów i całej społeczności szkolnej. 

-Żegnamy Cię, jako kolegę, nauczyciela i dyrektora szkoły. Przy tym ołtarzu ze społecznością szkolną rozpoczynaliśmy rok szkolny, przeżywaliśmy wszystkie uroczystości religijne, jubileusze szkoły. Będąc dyrektorem szkoły stawałeś w tym miejscu, by powiedzieć kilka słów o młodzieży  i by podziękować kapłanom za eucharystię. Dziś tu jesteśmy, bo życie napisało taki scenariusz, który ściska serce i zabiera siły. Ten scenariusz porusza do głębi. Odszedłeś za wcześnie. Zostawiłeś wszystko, jak ktoś, kto za chwilę wróci. Podczas choroby wielokrotnie mówiłeś, że tęsknisz do nas, do młodzieży, do szkoły. Zapewniałeś, że wrócisz, jak tylko poczujesz się lepiej. Gdy pytaliśmy o twoje zdrowie, mówiłeś, że walczysz, niekiedy ukradkiem ściskając różaniec w ręku. Pozostawiłeś po sobie uśmiech, ciepło, życzliwość i otwartość. Zawsze aktywny i wśród ludzi. Szybko nawiązywałeś kontakty. Dbałeś o drobne gesty. Chcemy podziękować, za każde szczere rozmowy. W każdym z nas pozostawiłeś swoją cząstkę. Chcemy w naszych wnętrzach pozostawić uchylone drzwi, by jeszcze raz usłyszeć Twój głos, by usłyszeć Twoje kroki - mówił dyrektor II LO, Krzysztof Janczewski

Na stronie szkoły zamieniono barwy na czarno-białe. Pojawił się też poruszający wpis ze zdjęciem Pana Wojtka - jak zawsze uśmiechniętego.

- I czas się zatrzymał. Znieruchomiały wskazówki zegara. Gdy inni oczekują Nowego Roku, my zastygliśmy na progu.  Zatrzymało się bicie serca. Zgasło życie... Przycichł głos i szept pożegnania zespolił się z ostatnim tchnieniem. Jeszcze raz kruchość ludzkich dni dała o sobie znać.  W nas jednak pozostanie pamięć, nadzieja spotkania w lepszym miejscu i modlitwa, która z różnych stron wznosi się, by Ci drogę rozświetlić i podziękować za Twoje życie - czytamy na stronie II LO

Wspomnienie naszej dziennikarki Oliwii

Pana Wojtka Domańskiego poznałam w II liceum. Był wtedy Dyrektorem. Choć nie miałam z nim lekcji, to przez aktywność w samorządzie poznałam go całkiem dobrze. Zapamiętam go jako osobę pogodną i uśmiechniętą. Pan Wojtek posługiwał się sarkazmem i miał dystans do siebie. Umiał żartować. Tym przyciągał do siebie uczniów. Jego nieszablonowe podejście i poczucie humoru sprawiało, że uczniowie go lubili i on lubił przebywać z uczniami. Przełamywał barierę nauczyciel-uczeń. Pamiętam, jak Pan Dyrektor szedł po skrzypiącej podłodze na pierwszym piętrze i witał się z uczniami. Można było z nim porozmawiać o wszystkim. Zawsze wysłuchał. Umiał rozmawiać z każdym i z rodzicami, i z uczniami. Zawsze znalazł rozwiązanie, które zadowalało dwie strony. Nie bał się rozmawiać o trudnych tematach. Mam w pamięci jeden obrazek, gdy na mojej studniówce tańczę z Panem Dyrektorem pół godziny przed zakończeniem imprezy. Ja w balowej sukni i na obcasach ledwo daje radę. A Pan Dyrektor skacze, jakby był ode mnie młodszy. Wierzę, że gdzieś tam wysoko tańczy, uśmiecha się i rozbraja innych swoimi żartami.

Absolwentka II LO Oliwia Ziemak

Zobacz zdjęcia:
Ostatnia droga śp. Wojciecha Domańskiego

Więcej zdjęć: Ostatnia droga śp. Wojciecha Domańskiego

Wyświetleń: 11744 komentarze: -
16:46, 31.12.2024r. Drukuj