Pół miliona złotych odszkodowania zaproponowała przed sądem kobieta, która straciła męża w wypadku spowodowanym przez młodego kierowcę maserati. Mąż był głównym żywicielem rodziny, a na utrzymaniu pozostało dwoje dzieci w wieku szkolnym. W sprawie jednak chodzi nie tylko o pieniądze.
We wtorek 21 stycznia w Sądzie Rejonowym w Ostrołęce rozpoczął się proces Piotra R. Oskarżony usłyszał zarzut umyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego, których konsekwencją było spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Do wypadku doszło 13 czerwca 2023 roku. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, między innymi w artykułach poniżej:
18-latek rozbił luksusowe maserati! Zginął niewinny 42-latek! (zdjęcia)
Brak aresztu dla nastoletniego kierowcy maserati. Dozór policyjny ma wystarczyć
- Jak ustalono w toku podjętych czynności procesowych w dniu 13 czerwca 2023 r. około godziny 00.05, na trasie Ostrołęka-Rzekuń w miejscowości Rzekuń, doszło do wypadku drogowego. Kierujący samochodem osobowym marki Maserati, podczas pokonywania łuku drogi zjechał na przeciwległy pas jezdni i uderzył w samochód osobowy marki Hyundai prowadzony przez Andrzeja L. W wyniku uderzenia pojazd marki Hyundai został zepchnięty na pobocze. Kierowcą auta marki Maserati był Piotr R. (19 l.), a pasażerami Patryk C. (19 l.) oraz Adrianna P. (19 l.) - informowała zaraz po wypadku Elżbieta Edyta Łukasiewicz - rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
Piotrowi R. przedstawiono zarzut umyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego, których konsekwencją było spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu oraz skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. Młody kierowca został objęty policyjnym dozorem i miał zakaz opuszczania kraju.
Tematem interesowały się także ogólnopolskie media. Pierwsze posiedzenie miało miejsce dopiero 21 stycznia 2025 roku w Sądzie Rejonowym w Ostrołęce.
Wniosek o wyłączenie jawności wniosła osoba pokrzywdzona, która brała udział w wypadku, będąc pasażerką hyundaia. Wniosku nie poparł ani obrońca oskarżonego Piotra R., ani sam oskarżony. Przeciwko był także prokurator. Sędzia Mirosław Parzych oddalił wniosek oskarżyciela posiłkowego.
Prokurator odczytał akt oskarżenia. Piotr R. przyznał się do zarzucanego czynu i chciał złożyć wyjaśnienia. W pierwszej kolejności zwrócił się do pokrzywdzonej w tym wypadku pasażerki hyundaia.
- Chciałbym z tego miejsca przeprosić całą pani rodzinę za to, co się stało. Chcę przeprosić panią za to wszystko, przez co musi pani teraz przechodzić - powiedział mężczyzna.
Następnie opisał wieczór, podczas którego doszło do śmiertelnego wypadku.
- Przyjechałem do znajomych, pojechaliśmy na myjnię, sprawdziliśmy stan techniczny samochodu, jechaliśmy w stronę Troszyna, na łuku drogi wpadłem w kałużę i straciłem panowanie nad samochodem. Nadjeżdżający samochód był tak blisko, że nie mogłem ani zahamować, ani go wyminąć. Po uderzeniu wysiadłem z samochodu i jak najszybciej ruszyłem do samochodu, w który uderzyłem. Po udzieleniu jakiejkolwiek pomocy wobec osób znajdujących się w samochodzie, wybrałem numer alarmowy. Pamiętam jak przyjechała straż pożarna i pogotowie. Jeszcze raz z tego miejsca chciałbym bardzo przeprosić za całą sytuację, która miała miejsce - mówił Piotr R.
Sędzia dociekał, co znaczy, że Piotr R. wpadł w poślizg i nie miał panowania nad samochodem. Oskarżony nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Twierdził, że najechał na kałużę znajdującą się na pasie ruchu, po którym się poruszał, po zewnętrznej stronie jezdni i na końcu mijanego zakrętu. Piotr R. zeznał, że jechał około 100 km/h, a do wypadku doszło poza terenem zabudowanym. Ruch o tej porze był znikomy. Do zderzenia, według Piotra R., doszło za zakrętem, na przeciwnym pasie jezdni. Pojazdy, według oskarżonego, zderzyły się od stron kierowców, nie było to typowe czołowe zderzenie.
Obrońca Bartosz Pawelczyk chciał sprecyzować położenie pojazdów w czasie zderzenia. Zapytał oskarżonego, czy kierowany przez niego samochód częściowo wyszedł za obrys pasa ruchu, czy też całkowicie znajdował się na przeciwnym pasie jezdni. Piotr. R. stwierdził, że samochód znajdował się tylko częściowo na przeciwległym pasie i uderzył lewą stroną w jadącego hyundaia.
Jako druga przed sądem złożyła zeznania pasażerka hyundaia, która w wypadku straciła męża. Przyznała, że samego wypadku nie pamięta. Samochód znajdował się na polu. Została wyciągnięta z pojazdu przez osoby, które słyszały huk i przybiegły na miejsce zdarzenia z okolicznych domów. Miała liczne obrażenia, między innymi krwotok, obrażenia twarzy, liczne krwiaki na twarzy i ciele, stłuczenia klatki piersiowej, zszywaną ranę na głowie, a po kilku dniach od wyjścia ze szpitala stwierdzono także stłuczenia prawej nogi i lewej stopy. Przez wiele miesięcy przebywała na zwolnieniach lekarskich i na zasiłku rehabilitacyjnym. Od września 2024 roku wróciła do pracy, jednak nadal pozostaje pod opieką lekarza.
Poszkodowana kobieta, która straciła w wypadku męża, opowiedziała o obecnej sytuacji jej oraz jej dzieci. Opisała trudy wychowywania dzieci bez ojca, podczas gdy sama stale potrzebuje specjalistycznego wsparcia. Dzieci w wieku 8 i 15 lat również zostały objęte pomocą psychologa. Sędzia zapytał o sytuację materialną rodziny. Pani Aneta przyznała, że mąż był głównym żywicielem rodziny, dlatego też sytuacja materialna rodziny po wypadku znacznie się pogorszyła. Poszkodowana wniosła o zadośćuczynienie w wysokości 500 tys. zł. Poza odszkodowaniem sprawca musi się też liczyć z karą przewidzianą Kodeksem karnym, adekwatną do popełnionego czynu. Na razie nie wiadomo czy dojdzie do ugody w tej sprawie.
Przed sądem we wtorek zeznawali również pasażerowie maserati: Patryk C. oraz Adrianna P. Młodzi ludzie niewiele pamiętają z wypadku, tego wieczoru spożywali alkohol, nie widzieli samego zdarzenia, ani nie potrafili określić, jaka była jego przyczyna. Adrianna P. zeznała, że Piotr R., według niej, musiał jechać powyżej 100 km/h, jednak nie patrzyła na licznik, Patryk C. zeznał, że jak ostatni raz spojrzał na licznik, ten wskazywał pomiędzy 90 a 100 km/h. Oboje przyznali, że tego wieczoru padał deszcz i na jezdni mogło być ślisko.
Na wniosek obrońcy na następnej rozprawie ma zeznawać biegły, gdyż adwokat oskarżonego wnosi wiele uwag do przedstawionej przez biegłego ekspertyzy, między innymi dotyczących przebiegu wypadku oraz prędkości, z jaką poruszały się oba pojazdy.
Do sprawy będziemy wracać.
Wyświetleń: 24080 | komentarze: - | 11:17, 22.01.2025r. | ![]() |