Gdyby nie błyskawiczna reakcja pracownicy Urzędu Gminy w Lelisie, mogło dojść do tragedii. Sytuacja była naprawdę groźna i kiedy wiele osób nie wiedziało jak się zachować, ta drobna, skromna kobieta ruszyła z pomocą.
Tę datę pani Justyna Deptuła zapamięta na długo...
- 27 maja, pamiętam dokładnie, bo to był Dzień Samorządowca. Dużo się wtedy działo, były posiedzenia komisji, była sesja rady gminy. Ja pracuję w pokoju, który jest w tym skrzydle, w którym jest też bank. W pewnej chwili usłyszałam przez okno jakieś poruszenie, krzyki, wołanie o pomoc - opowiada Justyna Deptuła.
Okazało się, że na placu przed budynkiem urzędu, w którym mieści się także oddział banku, doszło do nieszczęśliwego wypadku. Kilkuletnie dziecko, które było z rodzicami w banku, zadławiło się cukierkiem. Sytuacja była poważna, dziewczynka nie mogła złapać tchu, była czerwona na twarzy. Będący przy niej dorośli chyba nie do końca wiedzieli, jak się zachować. Wtedy do akcji wkroczyła pani Justyna.
- Kiedy usłyszałam to poruszenie i krzyki, wyszłam przed urząd sprawdzić co się dzieje. Podeszłam do tych osób, spytałam, co się stało, kazałam dzwonić po pogotowie i zajęłam się dziewczynką - opowiada. - Po prostu zrobiłam co trzeba.
Pani Justyna złapała dziewczynkę, ustawiła twarzą do dołu, energicznie uderzyła w plecy. Cukierek wypadł... Pani Justyna jeszcze teraz - ponad miesiąc od wypadku - mówiąc o tym, bardzo się denerwuje.
- Dopiero na drugi dzień uświadomiłam sobie, co mogło się stać, gdyby mi się nie udało. Decydowały już naprawdę nawet nie minuty, ale sekundy - mówi skromnie.
Rozmawiamy z nią w gabinecie wójta gminy Lelis. Kilka dni wcześniej - na sesji rady gminy - pani Justyna odebrała z rąk wójta specjalny dyplom, na którym napisano:
Z całego serca dziękuję za Pani niezwykłą postawę, odwagę i bezinteresowną pomoc udzieloną dziecku w sytuacji zagrożenia życia. Pani szybka reakcja, opanowanie i gotowość do działania zasługują na najwyższe uznanie i szacunek.
Dzięki Pani zaangażowaniu udało się ocalić to, co najważniejsze - życie dziecka. Jestem dumny, że w naszym zespole znajduje się osoba o tak wielkim sercu i poczuciu odpowiedzialności za innych.
Pod tymi słowami podpisał się wójt Stefan Prusik.
- Wręczając ten dyplom i czytając te słowa na sesji mocno się wzruszyłem. Myślę, że nawet było to słychać - mówi wójt Prusik. - Powiem, może trochę nieskromnie, że ja mam szczególne prawo, żeby docenić to co zrobiła pani Justyna - dodaje.
I zwraca się bezpośrednio do swojej podwładnej.
- Proszę mi wierzyć, że wiem, co pani czuje. Wiem, że miała pani prawo się bać, ale wiem też, że teraz ma pani pełne prawo być dumną z tego co zrobiła - mówi wójt Prusik.
Tak jak on jest dumny z tego co zrobił już niemal 30 lat temu.
- W 1996 roku zostałem uhonorowany Krzyżem Zasługi za Dzielność, jako pierwszy strażak w Ostrołęce, za uratowanie ludzkiego życia - mówi Stefan Prusik. - Mam kilkanaście medali, ale ten jeden noszę. I z niego jestem, jako oficer, jako brygadier pożarnictwa, naprawdę dumny.
Obecny wójt gminy, wcześniej przez wiele lat strażak, także Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Ostrołęce, został odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność za akcję poza służbą.
- To było koło mojego domu, w blokach socjalnych przy ul. Padlewskiego. Wybuchł tam pożar, zauważyłem ogień, ruszyłem z pomocą. Wyniosłem jedną osobę z płonącego budynku - wspomina Stefan Prusik.
Choć najpewniej uratował nie jedną, ale więcej osób.
- Tam panowie pili alkohol. No, najdelikatniej mówiąc, to była taka melina, a oni byli w takim stanie, że nie zdawali sobie sprawy z tego, co się działo. Jednego wyniosłem, pozostałych jakoś wypchnąłem - wspomina Stefan Prusik.
Wydawać by się mogło, że obie sytuacje nie mają ze sobą wiele wspólnego. Z jednej strony wyszkolony strażak, który choć po służbie, to przecież z wiedzą i świadomością co robić; z drugiej strony pracownica urzędu bez żadnego fachowego przeszkolenia. Tam groźny pożar, tu zakrztuszenie się dziecka. Wójt Prusik widzi jednak jedną wspólną, najważniejszą rzecz.
- To jest to, że pani Justyna zareagowała. Przecież tam było więcej osób, inni też słyszeli i widzieli co się dzieje. Ale to zawsze tak jest, że jeden ogląda się na drugiego, ktoś się przestraszy, ktoś nie wie, co zrobić. Pani Justyna zachowała się na medal - mówi wójt.
Tym bardziej że nie ma ona specjalistycznego przygotowania.
- Nie przechodziłam szkoleń z udzielania pierwszej pomocy. Sama jestem mamą, więc trochę się tym interesowałam, gdzieś tam starałam się dowiedzieć jak się zachować w takich sytuacjach, choć nigdy nie przypuszczałam, że mnie to spotka - mówi pani Justyna. - Cały czas nie wiem dlaczego tak się zachowałam, to był impuls. Ja na pewno jakaś odważna nie jestem.
Mówi skromnie. Chyba aż za skromnie, bo na koniec dodaje:
- Chciałam jeszcze dodać, że jest mi niezmiernie miło, że władze gminy tak mnie doceniły i uhonorowały. Dziękuję za wszystkie miłe słowa - mówi Justyna Deptuła...
Wyświetleń: 14705 | komentarze: - | 11:53, 03.07.2025r. | ![]() |