« Powrót do serwisu Moja Ostrołęka

Środa, 1 maja 2024 r., imieniny Józefa, Jeremiego, Lubomira

Moja Ostrołęka

Archiwum artykułów

Dojeżdżanie do pracy do innego miasta, albo bruk. Dawna "wagonownia" do likwidacji!

Czarne chmury zgromadziły się nad pracownikami ostrołęckiej "wagonowni".
Jak określają sami pracownicy, zakład w którym przepracowali kilkadziesiąt lat, szefostwo likwiduje w ciągu dwóch tygodni. Dziś wysyłani są na przymusowe urlopy, karmieni są złudnymi nadziejami o pracy w innych oddziałach m.in. w Warszawie czy Suwałkach. Warunki, jakie są im proponowane, przesądzają o ich dalszych losach.

Cios prosto w serce
Potocznie nazywana przez ostrołęczan "wagonownia" jest niczym innym jak warsztatem naprawy wagonów należącym do Mazowiecko-Podlaskiego Zakładu PKP Cargo. W ostrołęckim oddziale pracuje 60 osób. Większość otwarcie przyznaje, że kocha swoją pracę, dlatego ostatnie wydarzenia były dla nich prawdziwym ciosem.

20 maja w zakładzie zawrzało. Wśród pracowników rozeszła się plotka o likwidacji ostrołęckiej "wagonowni" i zwolnieniach. Załoga zaniepokoiła się, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że to może być prawda. Dziewięć dni później związkowcy spotkali się z dyrekcją. Tam usłyszeli szokujące słowa.

- Zostaliśmy poinformowani o optymalizacji kosztów - mówi Wiesław Stypiński, pracownik PKP. - Firma wyliczyła, że nie opłaci jej się utrzymywać naszego punktu i taboru kolejowego, który mamy w tej chwili, a trzeba przyznać, że jest naprawdę na przyzwoitym poziomie.

Postawa szefostwa wywołała u związkowców największe zdziwienie.

- Żądaliśmy przybliżenia kosztów, podawaliśmy argumenty świadczące o tym, że firma dobrze prosperuje, że będzie jeszcze lepiej, gdyż w Ostrołęce będzie budowany nowy blok elektrowni - relacjonuje Wiesław Stypiński. - Niestety, usłyszeliśmy, że decyzja jest nieodwołalna.

Sześćdziesiąt osób na bruk?
Rozżalenie pracowników nie ma granic. Uważają, że pozostawieni są sami sobie. Obawiają się o jutro. Nie mają też prawa do uzyskania odszkodowań, jakie proponowano w minionym roku tym, którzy decydowali się na odejście.

- Teraz szefostwo twierdzi, że nikogo nie zwalnia, a wszystko odbywa się w ramach optymalizacji kosztów - mówi Wiesław Stypiński. - Tylko patrzeć, jak grupa 60 osób znajdzie się na bruku.

Obecnie pracownicy punktu utrzymania taboru w Ostrołęce przebywają na przymusowych urlopach wypoczynkowych. Po powrocie mają otrzymać propozycje podjęcia pracy w innej lokalizacji np. Suwałkach czy Warszawie. Jest jednak jedno "ale". Zarobki większości z nich nie przekraczają 2 tys. zł.

- Kto zgodzi się w ramach takiej wypłaty dojeżdżać jeszcze do innego miasta? - mówi Wiesław Stypiński. - Przecież to się w ogóle nie kalkuluje. Wydaje mi się, że dyrekcja właśnie na to liczy, że ludzie po prostu sami zrezygnują.

Liczba punktów tego typu spadła ze 108 do ok. 50
Z prośbą o wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do PKP Cargo w Warszawie. Rzecznik prasowy spółki przyznał, że punkt utrzymania taboru w Ostrołęce faktycznie jest wygaszany, podobnie jak wiele innych.

- Stanowi to kolejny etap ograniczania kosztów działalności spółki i optymalizacji procesu przewozowego, polegający na dalszej konsolidacji punktów utrzymania taboru - mówi Piotr Apanowicz, szef zespołu prasowego PKP Cargo. - Liczba tego typu punktów spadła już ze 108 do ok. 50. Punkty takie jak Ostrołęka charakteryzują się zbyt małą liczbą napraw okresowych wagonów.

Rzecznik wyjaśnia także, że docelowo w strukturach spółki punktów utrzymania taboru ma być mniej, ale pracujących przez 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.

Spółka zaprzecza: ludzie nie będą zwolnieni
Plotka, która stała się faktem dla pracowników jest prawdziwym nieszczęściem. Firma nie postrzega tego jednak w ten sposób. Ułożyła plan działania, który ma przekonać wszystkich, mówiąc kolokwialnie, że nie będzie źle oraz że nie ma sytuacji bez wyjścia. Dementuje również informację dotyczącą zwolnień.

- Nie jest prawdą, że pracownicy tego punktu zostaną zwolnieni - mówi stanowczo Piotr Apanowicz.

Argumentem potwierdzającym te słowa ma być m.in. propozycja podjęcia pracy w innej lokalizacji, w pierwszej kolejności w Warszawie.

- Możemy zapewnić, że pracownicy z punktu utrzymania taboru w Ostrołęce nie zostaną pozostawieni sami sobie - dodaje rzecznik. - Trwa obecnie przegląd kadr, który pozwoli wyłowić pracowników chętnych do przekwalifikowania m.in. na maszynistów. Spółka będzie chciała umożliwiać chętnym takie przekwalifikowanie.

Kusząca ma być również uchwała zarządu spółki dotycząca jednorazowego świadczenia alokacyjnego, z którego, przy spełnieniu pewnych warunków, będą mogli skorzystać pracownicy z Ostrołęki. Chodzi o sytuację, w której czas dojazdu do pracy przekracza trzy godziny (podróż do Warszawy trwa ok. 2,5 godz. - przyp. red). Wówczas wspomniana uchwała umożliwia przyznanie jednorazowego dodatku alokacyjnego w wysokości 50 tys. zł netto, z przeznaczeniem na zagospodarowanie w nowym miejscu pracy.

- Świadczenie ma charakter bezzwrotny, jeśli korzystający z niego pracownik przepracuje w PKP Cargo minimum pięć lat - wyjaśnia Piotr Apanowicz.

Losy są już przesądzone, a wyjścia tylko dwa
Pracownicy mają tylko dwa wyjścia. Zgodzą się lub nie. W sytuacji, jeśli nie zdecydują się na zmianę miejsca zatrudnienia, ich umowy o pracę będą rozwiązywane w trybie ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunku pracy z przyczyn nie dotyczących pracowników. Oznacza to, że pracownikowi przysługuje odprawa pieniężna w wysokości do trzykrotności wynagrodzenia.

Wielu pracowników już dziś przyznaje, że dojazdy do innego miasta nie będą im się kalkulowały. Dlatego też zdają sobie sprawę, co czeka ich po powrocie i jak w przeciągu kilkunastu dni zmieni się ich życie.

Wyświetleń: 4892
 
22:05, 05.06.2012 r.

« Powrót do archiwum

Szukaj w archiwum

Reklama





Najbardziej poczytne