Sobota, 27 kwietnia 2024 r., imieniny Teofila, Zyty, Żywisława
Mirek od ubiegłego piątku tułał się po Ostrołęce. Najpierw spał na klatce schodowej, później na krześle w noclegowni. Bez jedzenia, pieniędzy i dokumentów prosił o 65 zł na bilet do domu. Dla urzędników okazało się to zbyt trudne. Z pomocą przyszli zwykli ludzie.
21-letni Mirek pochodzi z Wejherowa. Jego ojciec jest alkoholikiem. Gdy Mirek był w ostatniej klasie technikum informatycznego, ojciec doznał udaru mózgu.
- Samodzielnie nie mógł się poruszać. Rzuciłem szkołę, aby się nim zająć, więc nie mam matury - rozpoczyna swoją historię.
Mirek pracował jako sprzedawca prądu. Gdy jego kolega awansował i rozkręcano oddział w Łomży, zaproponował mu pracę i przeprowadzkę ponad 350 km od domu. Zgodził się, bo chciał się usamodzielnić, a jednocześnie odciąć od pijącego ojca. Do Łomży wyjechał w lutym br. W lipcu pracę jednak stracił, kolejną znalazł w Ostrołęce, jako informatyk.
- Pracowałem na umowę zlecenie, wynająłem stancję w okolicy Fortów Bema. Pracodawca spóźniał się z wypłatami, ale płacił. Ostatniego wynagrodzenia jednak nie otrzymałem. Firma upadła, drzwi zamknięte, a pracodawca zniknął - relacjonuje 21-latek.
Mirek zgubił swoje wszystkie dokumenty. Bez nich życie jeszcze bardziej stało się trudne. Pierwszy raz poprosił o pomoc naszych czytelników na forum 13 października. Potrzebował jedzenia, aby móc przetrwać kilka dni, które pozostały do wypłaty. Czytelnicy jak zwykle nie zawiedli. 21-latek od grona anonimowych osób otrzymał produkty i pieniądze.
- Na stancji miałem mieszkać do 15 października. Tego dnia zgodnie z planem miałem otrzymać ostatnią wypłatę i kupić bilet do Wejherowa, aby wrócić do domu. Wypłata się spóźniała, ale pani, u której mieszkałem, pozwoliła mi zostać jeszcze dwa dni. 17 października wprowadzał się nowy lokator, więc musiałem się wyprowadzić - opowiada Mirek.
Klatka schodowa, przytułek i zupa
Pierwszą noc przespał na klatce schodowej jednego z bloków. Na drugi dzień poszedł do miejskiej biblioteki, gdzie za darmo mógł skorzystać z internetu. Zaczął szukać pomocy.
Trafił do noclegowni. Tam dowiedział się jednak, że dla osób spoza naszego regionu nie przewidziano miejsc do spania. Mógł jedynie przenocować w specjalnej salce z krzesłem. Dostał także zupę. W przytułku spędził trzy noce. W tym czasie postanowił znaleźć pieniądze na bilet powrotny. Kosz dojazdu do Gdańska to 65 zł.
- Autobus odjeżdża codziennie po godz. 22.00. Raz poszedłem na przystanek i wyjaśniłem kierowcy w jakiej znalazłem się sytuacji, ale odmówił mi podróży za darmo. Postanowiłem spróbować dotrzeć do domu autostopem. Kierowca tira, który jechał do Gdyni, wykręcił się jednak przepisami ubezpieczeniowymi - rozkłada ręce Mirek.
Biedronka i MOPR
Torbę z ubraniami zostawił w depozycie w Biedronce. Udał się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Ostrołęce. Poradzono mu złożenie podania o jednorazową pomoc finansową. Tak też zrobił, ale MOPR na odpowiedź kazał czekać co najmniej trzy dni robocze. Dzięki wizycie w MOPR otrzymał jednak możliwość zjedzenia obiadu w "Tanim Barze" na pl. Bema.
- Urzędniczka powiedziała mi, że ośrodek musi skontaktować się z jego wejherowskim odpowiednikiem, aby w przypadku wypłacenia mi pieniędzy, ten w Ostrołęce uzyskał zwrot od ośrodka w Wejherowie - mówi 21-latek.
Na naszym forum pojawił się ponownie we wtorek i napisał prośbę o 65 zł na bilet do domu. Załączył także skan podania, które w poniedziałek złożył w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Ostrołęce. Pomoc nadeszła po kilku godzinach. 21-letniemu Mirkowi pomógł anonimowy czytelnik.
- Chciałem bardzo serdecznie podziękować użytkownikowi adobo, który zainteresował się moim problemem i otrzymałem od niego pomoc. Dzięki temu będę mógł w dniu dzisiejszym wrócić do siebie, a nawet wyrobić dokumenty. Jestem naprawdę wdzięczny i Ostrołękę będę szczęśliwie wspominał - napisał na forum Mirek.
Dziś Mirek powinien być już w domu. Dzięki internetowi skontaktował się ze znajomymi w rodzinnej miejscowości.
- Jeden z moich kolegów pozwolił mi u siebie nocować przez pierwsze dwa tygodnie, jeśli mieszkanie z moim ojcem okaże się niemożliwe. W tym czasie znajdę pracę i dalej jakoś to będzie - mówi z zapałem Mirek.