Poniedziałek, 6 maja 2024 r., imieniny Judyty, Juranda, Benedykty
Ostrołęczanin Andrzej Szwelicki skutecznie przerwał na chwilę obrady ostatniej sesji rady miasta. To nie pierwsze wystąpienie najpopularniejszego emeryta z naszego miasta, który regularnie od kilku lat otwarcie krytykuje poczynania władzy samorządowej.
Na transparencie, który przygotował ostrołęczanin widniały hasła: "Prezydencie, co ważniejsze: remont starego mostu z 1953 czy Muzeum Żołnierzy Wyklętych?" oraz "Nigdy więcej IV RP 2005-2007." Po zaprezentowaniu swoich przekonań oraz przypomnieniu o swojej osobie opinii publicznej, pan Szwelicki został poproszony przez przewodniczącego rady Jerzego Grabowskiego o opuszczenie sali obrad, co też uczynił.
Nie było to jedyne wystąpienie Andrzeja Szwelickiego. Jego protesty są już doskonale znane w środowisku lokalnych samorządowców oraz osób, które regularnie przychodzą na sesje rady miasta. Emeryt nie pozostaje obojętny na to, co dzieje się w mieście i stara się reagować na nie słuszne jego zdaniem działania władzy samorządowej. Niektórzy traktują wystąpienia z przymrużeniem oka, ale inni popierają takie działania i chwalą emeryta za odwagę i śmiałość do głoszenia haseł, z którymi część osób tez się zgadza, ale nie ma odwagi mówić o tym publicznie.
W 2013 roku Andrzej Szwelicki przyniósł na sesję transparenty z hasłami: "Prezydent teolog - 100 tys. zł na kościoły - nie. 100 tys. zł na fundację in vitro - tak". Protest był przeprowadzony po tym, jak rada miasta, na wniosek prezydenta Kotowskiego, udzieliła dotacji dla dwóch ostrołęckich kościołów. Chodziło o kwotę 50 tys. zł dla parafii św. Antoniego i 50 tys. zł dla parafii św. Wojciecha na remonty placówek.
W ubiegłych latach od emeryta Szwelickiego dostało się także radnym czy dyrektorowi OCK Bogdanowi Piątkowskiemu za brak seansu filmu "Pokłosie" w ostrołęckim kinie Jantar. Wówczas emeryt miał też nadrukowane na koszulce: "Kolesiom prezydenta żyje się dobrze bo mają plecy. Emeryt 860 zł - żyje się biednie". Do sprawy niskich emerytur i wysokich pensji osób będących u władzy mężczyzna powraca wielokrotnie.
To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia wizyta ostrołęczanina na miejskiej sesji.