Pierwsze dni Łukasza i Sebastiana w Indiach (zdjęcia)

Codzienna relacja z podróży do Indii.
Jesteśmy już w Delhi. Opuszczenie Stambułu było trudniejsze, niż myśleliśmy, na szczęście za drugim razem się udało, choć na samolot weszliśmy z opóźnieniem. Po 3,5 godzinnym locie, samolot wylądował w Sharjah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Niestety kraj mogliśmy podziwiać tylko przez małe okienka samolotu, ponieważ, aby uzyskać wizę do ZEA, trzeba okazać w ambasadzie zaproszenie od obywatela, bądź firmy, z tego kraju.
Na przesiadkę mieliśmy zaledwie 40 minut, co wiązało się z wybiegnięciem z pokładu linii Air Arabia i udaniu się bezpośrednio do bramek odprawiających na kolejny lot. W zachmurzonym Delhi byliśmy po kolejnych trzech godzinach.
Pierwsze, co rzuciło się nam w oczy, to fakt, że panuje tam totalny chaos i bałagan, jednak Azjaci świetnie się w tym bałaganie odnajdują. Nikt nic nie wie, ale za to każdy krzyczy i wymachuje rękoma, każdy chce wyciągnąć z nas parę groszy. Nigdzie nie jest wydawana reszta, dlatego trzeba zawsze dawać odpowiednią kwotę.
Trochę czasu zajęło nam znalezienie odpowiedniego hotelu. Na określenie "My friend" reagujemy już alergicznie. Najwięcej życzliwości okazują najbiedniejsi mieszkańcy aglomeracji, którzy postrzegają nas w kategoriach interesującej anomalii.

Niestety przez zamieszanie z hotelami i planowania dalszej podróży nie było w poniedziałek czasu na zrobienie zdjęć, ale obiecujemy wywiązać się z tego zadania z nawiązką w kolejnych relacjach, tym bardziej, że już we wtorek zamierzamy wyjechać do Jaipuru, a stamtąd do Agry. A co dalej? Tradycyjnie zobaczymy.


Wyprawę współfinansuje producent parówek tęczowych, firma JBB z Łysych.

Zobacz zdjęcia:
Dwóch studentów zwiedza Indie

Czytaj także:
- Dzień 4
- Dzień 3
- Dzień 2
- Dzień 1
- Zapowiedź wyprawy

Wyświetleń: 1894

 

15:31, 15.02.2011 r.

---