sobota, 4 maja 2024 r., imieniny Floriana, Moniki, Grzegorza

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Partie polityczne te wybory przerżnęły. Panie prezydencie-elekcie, niech Pan o tym pamięta! (felieton)

Felieton Piotra Ossowskiego

Wpadła mi w ucho dyskusja toczona na antenie TVN-owskich "Faktów po Faktach". Usłyszawszy o mateczniku PiS podkręciłem głośność przekonany, że mowa o Ostrołęce. Okazało się, że nie, ale sama dyskusja była tyleż ciekawa, co... niebezpieczna. Spieszę ostrzec!

Dyskusja o wyborach samorządowych - jak to na ogólnopolskich antenach bywa - sprowadzona została do pytania: Czy wygrała Koalicja Obywatelska czy wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Jak łatwo się domyślić, na antenie TVN-u uznano bezdyskusyjnie, że wygrała Koalicja Obywatelska.

Reklama

Jedna z gościń programu przywołała nawet przykład - wspomnianego matecznika PiS - czyli Jasła. Zaznaczyła wprawdzie, że to nie Koalicja Obywatelska tam wygrała, ale kandydat niezależny, ale nie przeszkodziło jej to w następnym zdaniu postawić tezy, że skoro w Jaśle z kretesem przegrał kandydat PiS, to wpisuje się to w ogólny trend, tu cytuję, bo samo wyrażenie jest smaczne "przełamania bezsilności Koalicji Obywatelskiej w miastach powiatowych". Niezależny zwycięzca wyborów w Jaśle w całej dyskusji mignął tylko na chwilę. W sumie nie ma się co dziwić. Ktoś taki nie powinien przesłaniać tezy, że "Koalicja Obywatelska przełamuje bezsilność w miastach powiatowych". Na ogół tacy ludzie nie powinni przesłaniać tezy, że te wybory były kolejnym wielkim starciem dwóch polskich plemion politycznych, tym bardziej że przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie dziwię się politykom z tych najważniejszych plemion, że nie chcą zauważać niezależnych samorządowców, albo chcą ich na siłę zapisać do swojego obozu politycznego (a jak się nie da to do przeciwnego). Publicyści mogliby jednak przy okazji tych wyborów zauważać, że w wielu miejscach w Polsce polityczne plemiona dostały od wyborców czerwone kartki. Że w wielu miejscach w Polsce plemiona te nie mają żadnych kadr, żadnych pomysłów, żadnego poparcia, żadnych osobowości. Co doskonale widać w Ostrołęce. Za chwilę tę tezę postaram się uzasadnić, najpierw jednak o Jaśle i Ostrołęce.

Okazuje się, że moja czujna reakcja na wyrażenie "matecznik PiS" nie była bezpodstawna. Jasło i Ostrołęka to w kontekście ostatnich wyborów miasta niemal bliźniacze. I tu, i tu większość mieszkańców wybiera PiS. Porównajmy wyniki wyborów do sejmiku (najbardziej politycznych z wyborów samorządowych) i jesiennych wyborów do sejmu. W Jaśle w wyborach do sejmiku PiS zdobyło prawie 38 proc. głosów (KO - 26); w Ostrołęce odpowiednio: 45 i 29. W jesiennych wyborach do sejmu PiS zdobyło w Jaśle prawie 46 procent (KO - prawie 24); w Ostrołęce PiS miało prawie 41 proc. (KO nieco ponad 25 proc.). Wyniki bardzo zbliżone.

Jeszcze ciekawsze podobieństwa są w przypadku wyborów na prezydenta Ostrołęki i Jasła. I tu, i tu kandydat/kandydatka PiS, czyli partii, której rzekomo Jasło i Ostrołęka są matecznikami, wystartowali z własnych komitetów. Oboje są jednak członkami PiS (członkostwo w partii politycznej jest zawsze odnotowywane w oficjalnych dokumentach kandydatów sporządzanych przez Państwową Komisję Wyborczą). I oboje przegrali w swoich rzekomych matecznikach. Kandydujący na burmistrza Jasła Wojciech Zając zdobył w I turze nieco ponad 18 proc. głosów. Pozwoliło mu to przejść do II tury, gdzie przegrał z 38-letnim Adamem Kostrząbiem. U nas Ewa Żebrowska-Rosak zdobyła ledwie nieco ponad 21 proc. Jak na mateczniki PiS wyniki słabiutkie. Dodajmy, że Paweł Niewiadomski - nowy prezydent Ostrołęki ma lat 37 - jest niemal rówieśnikiem nowego burmistrza Jasła.

Reklama

W Jaśle w wyborach na burmistrza wystartowało pięć osób - wszystkie z własnych komitetów, żadna poza wspomnianym Zającem nie należy do partii politycznej, żadna też nie miała w tych wyborach oficjalnego poparcia partii (takie też jest odnotowywane przez PKW). W Ostrołęce mieliśmy, przypomnę, sześcioro kandydatów. Trzech (Łukasz Kulik, Paweł Niewiadomski, Mariusz Mierzejewski) bez przynależności i poparcia partyjnego. Tylko KO wystawiła swojego partyjnego kandydata - Adam Kurpiewski dostał ledwie 5,92 proc. głosów, Anna Truszkowska-Aptacy (członkini Polski 2050) jeszcze mniej - 5,03 proc. W sumie partyjni kandydaci uzbierali ledwie ponad 30 proc. głosów.

Ale, ale... Na wstępie zapowiedziałem, że ten cały przydługi wywód będzie też ku przestrodze. Przestrzegam nowego prezydenta Ostrołęki, który pewnie właśnie teraz rozmawia (albo już rozmawiał, albo zaraz będzie rozmawiał) z przegranymi w wyborach na temat przyszłej współpracy w radzie miasta i nie tylko. I zapewne ci przegrani snują przed prezydentem-elektem wizję potęgi stojących za nimi partii.

Panie prezydencie-elekcie, przestrzegam i apeluję: Proszę tym wizjom nie ulegać, proszę pamiętać, że całe to partyjne towarzystwo ma lichutki mandacik społeczny, że się tak wyrażę. Oczywiście, ich legitymacje mogą się przydać, ale nie dajmy się zwariować: to oni muszą się starać. Niech się najpierw wykażą.

O autorze

Piotr Ossowski - redaktor "Mojej Ostrołęki"

Więcej felietonów w dziale Mało obiektywnie.

Wyświetleń: 6181 komentarze: -
09:44, 25.04.2024r. Drukuj