piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Stanisław Giżycki: Bronisław Komorowski to pierwsza ofiara "cywilizacji kłamstwa"

Ostrołękę odwiedzi już jutro były prezydent Bronisław  Komorowski. Gdy się o tym dowiedziałem, zapragnąłem napisać krótki tekst dla czytelników działu "Mało obiektywnie". To człowiek zasłużony i warto o nim wspomnieć oraz obalić szereg kłamstw powtarzanych bezkarnie przez internetowych trolli.

Nie planowałem żadnych działań w tej rubryce przed wyborami, ale impuls był silniejszy, niż podjęte wcześniej postanowienie. Impuls ten był dodatkowo wzmocniony po przeczytaniu w internecie wypowiedzi mało przyjaznych byłemu prezydentowi. Nie tylko nieprzyjaznych, ale też deprecjonujących jego przeszłość. Bo jeżeli pisze się "a kto to jest Komorowski?", to znaczy, że działa się w złej wierze.

ReklamaBronisław Komorowski jest człowiekiem z mojego pokolenia. Tak więc ja i on wchodziliśmy w dorosłe życie w  ostatnim dwudziestoleciu "komuny". Nie był to już może okres największych represji (Stalin zmarł kilkanaście lat wcześniej), ale wszystkie działania opozycyjne były jednakże podejmowane tylko przez ludzi odważnych i znających historię. Bronisław Komorowski był takim człowiekiem. Tworzył zalążki nowej powojennej opozycji. Było to jeszcze kilka lat przed powstaniem Solidarności.

W latach 70-tych ubiegłego wieku, w ramach protestu przeciwko panującym niedemokratycznym stosunkom, tworzyły się grupy na ogół młodych ludzi, którzy pragnęli coś zmienić i wierzących, że podjęcie działań przeciwko systemowi jest sensowne. Nie była to już walka zbrojna, ale nie mniej trudna walka metodami pokojowymi. Znamy zapewne głównie jedną z takich organizacji czyli Komitet Obrony Robotników (KOR). Były też i inne trochę mniej znane. Bronisław Komorowski należał do organizacji Ruch Obrony Praw  Człowieka i Obywatela.

Pamiętam jak po wydarzeniach radomskich w 1976 roku spotkałem pod domami handlowymi "Centrum" w Warszawie grupkę młodych ludzi, którzy mieli ze sobą jakieś "wywrotowe" transparenty i chyba rozdawali ulotki. Było to dla mnie coś nowego, coś odbiegającego od życia w epoce "statecznego" przywódcy Edwarda Gierka. Ograniczenia wynikające z braku demokracji były mi znane, mimo bycia dwudziestoparolatkiem, ale dla większości były to czasy względnego dobrobytu, nie do porównania z powojennym okresem biedy.

ReklamaSymptomy krachu systemu już się pojawiały, więc zobaczenie na własne oczy ludzi, którzy zorganizowali się, aby protestować i uświadamiać innych, było dla mnie zaskoczeniem. To byli właśnie członkowie ROPCiO. Działacze takich organizacji działali później w różnych strukturach w czasach Solidarności. Oprócz młodych do organizacji należeli też  ludzi starsi. Byli wśród nich  żołnierze AK czy katoliccy duchowni. Nie chcę wymieniać szerokiego grona znanych powszechnie nazwisk. Wymienię dwa. To Stefan Niesiołowski i dominikanin o. Ludwik Wiśniewski. Tak! - do ruchu należeli też światli i odważni duchowni.

Bronisław Komorowski w czasie stanu wojennego,  jak wszyscy istotniejsi działacze opozycji, był internowany.  Po zwolnieniu pracował jako nauczyciel w Niższym Seminarium Duchownym w Niepokalanowie, kontynuował działalność opozycyjną, m.in. był jednym z założycieli podziemnego pisma "ABC. Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne". Ten fragment z życiorysu wskazuje, że w owych czasach istniały silne związki opozycji z Kościołem katolickim.

Oczywiście szczegóły życiorysu można znaleźć w internecie. Podsumowując ten okres opozycji w PRL można stwierdzić, że nie był działaczem tak powszechnie znanym jak Wałęsa, Mazowiecki czy Michnik, ale należy stwierdzić, że mieścił się już w kręgu postaci znaczących dla opozycji.

Należał też do ludzi, którzy sceptycznie podchodzili do negocjacji z władzami komunistycznymi w końcówce lat osiemdziesiątych. Nie brał więc udziału w spotkaniach "Okrągłego Stołu" i nawet w słynnych wyborach 1989 roku. Ale postawy w tej kwestii były różne. Kornel Morawiecki nie uznawał zawartego kompromisu i taką postawę prezentował stale. Bronisław Komorowski jako historyk, po analizie zdarzeń zmienił zdanie. Uznał, że tylko "pokojowy" proces w Polsce może mieć rację bytu, aby demokratyczne zmiany mogły w ogóle zaistnieć.

ReklamaCywilizacja kłamstwa

Aktywne zaangażowanie w dokonywanie zmian w Polsce dotyczyły jednakże wielu osób i podobnych życiorysów można znaleźć dość sporo. Dlaczego więc zachciało mi się pisać o nim dzisiaj?

Nasila się cywilizacja zorganizowanego kłamstwa. I to kłamstwa na ogół bezkarnego. Kiedyś istniało pojęcie honoru. Nachalne kłamstwo było nie do pomyślenia. Jeżeli komuś udowodniono kłamstwo, był on publicznie potępiony. Polityk podawał się do dymisji. Proces niejako legalizacji kłamstwa nie dotyczy tylko Polski. Dotyczy Europy, Stanów Zjednoczonych. Przecież przy Brexicie jego propagatorzy używali tego narzędzia na co dzień i pozostali w zasadzie bezkarni. Słowa fake i fakt brzmią przecież bardzo podobnie. Ta "cywilizacja" zapanowała praktycznie od kilku czy kilkunastu lat. I niestety szerzy się. Elementem cywilizacji kłamstwa jest też np. szerzone z lubością przez kręgi kościelne pojęcie "cywilizacji śmierci". 

Bronisław Komorowski stał się w moim przekonaniu jedną z pierwszych ofiar zorganizowanych działań prowadzonych Polsce w ramach tej "nowej cywilizacji". Powszechny dostęp do internetu, brak chęci do weryfikacji treści w nim zawartych to właśnie fakt. To, że w ostatnich dniach odkryto słynne farmy trolli związane z Ministerstwem Sprawiedliwości to tylko potwierdzenie faktów zaistniałych podczas ostatniej kampanii prezydenckiej. Bronisław Komorowski był chyba pierwszą ofiarą tak precyzyjnie zorganizowanej akcji propagatorów kłamstwa. Zasłużonego bojownika o demokrację z lubością nazywano "komoruskim". Zarzucano mu przed wyborami czyny niegodne. Akcja ta ciągnęła się także po wyborach i przodowali w niej pracownicy kancelarii nowego prezydenta. Ja nigdy nie wierzyłem w te prawdy objawione. Nie do uwierzenia były dla mnie informacje o rzekomych defraudacjach żyrandola i innych przedmiotów. To, że żyrandol został podarowany jakiejś parafii i odrestaurowany (bo był już częściowo zużyty), nie dotarło do szerokiej opinii. To, że mało wybitny obraz "Gęsiarka" ukradł z Kancelarii  Prezydenta jakiś kelner (później za to skazany) też nie było szeroko podane. Nie słyszałem też o oficjalnych przeprosinach Bronisława Komorowskiego. Miliony obraźliwych i fałszywych memów dalej są do odnalezienia w internecie.

ReklamaByły prezydent w Ostrołęce

Wizyta byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego w Ostrołęce ma dla mnie wymiar symboliczny. Dla mnie niestety to miasto jest symbolem "cywilizacji kłamstwa". Mit tzw. żołnierzy wyklętych był usilnie w Ostrołęce budowany. Ten mit powstał w roku 1993. Jednostkowe nazwanie żołnierzy, którzy działali zbrojnie w podziemiu w latach tuż powojennym "żołnierzami wyklętymi" było rzeczą publicystycznie dopuszczalną. Natomiast wykorzystanie ideologiczne tej nazwy i wrzucenia do jednego worka zarówno ludzi wspaniałych jak i podłych było typowym nadużyciem określonych środowisk, które chciały pisać historię od nowa i być jej jedynym piewcą. Takim pisaniem historii na nowo jest też gloryfikacja żołnierzy NSZ, a ostatnio szczególnie "słynnej" Brygady Świętokrzyskiej.

Tak więc wybudowane niedawno  i o dziwo nieczynne nowe muzeum ostrołęckie, czy rondo nazwane imieniem bardzo wątpliwej postaci czyli mjr. Zygmunta Szyndzielorza "Łupaszki" to symbol wątpliwego i nachalnego przedstawiania historii.  Zygmunt Szyndzielorz nie był postacią w jakikolwiek sposób związaną z terenem Ostrołęki. Umieszczenie jego nazwiska przy głównym wjeździe do miasta to symbol nachalności środowisk szerzących cywilizację kłamstwa. Nie chcę rozpisywać się szerzej na temat "ideologii żołnierzy wyklętych", bo to bardzo szeroki temat. Wspomnę tylko o postaci Józefa Kurasia "Ognia", bo moja rodzina pochodzi z Podhala, a konkretnie z Nowego Targu. Ten watażka urodził we wsi Waksmund - 3 km od miasta. Pomnik, który mu wystawiono, zlokalizowany jest w Zakopanem ponad dwadzieścia kilometrów od rejonu jego działania. W Zakopanem jego zbrodnicze "występki" nie dotykały rodzin pomordowanych. Tak więc w rejonie działania tego wątpliwego bohatera pomnika nie odważono się postawić.

ReklamaMyślę, że wizytę Prezydenta Bronisława Komorowskiego biorąc pod uwagę jego wykształcenie historyczne (praca magisterska dotyczyła czasów sprzed około 100 lat), można zapytać go, co sądzi o tzw. polityce historycznej państwa, która jest ostatnio silnie rozpowszechniana.

Ostatnio miałem przyjemność poobserwować aktywność Bronisława Komorowskiego. Podobało mi się jego wystąpienie na uroczystości odsłonięcia pomnika Tadeusza Mazowieckiego w Płocku. Można to wystąpienie na pewno znaleźć w internecie.

Spotkanie z Bronisławem Komorowskim w sali przy ul. Piłsudskiego 38 (piątek, godz. 18.00) poprzedzi spacer ulicami Ostrołęki. Były prezydent będzie spacerował ze swoją małżonką od około godz. 16.00. Myślę, że warto wyjść mu naprzeciw i porozmawiać o sprawach, które nas wszystkich dotyczą.

Chciałem podziękować portalowi "Moja Ostrołęka" za możliwość umieszczania na nim moich tekstów. Redaktor naczelny Krzysztof Chojnowski kilkukrotnie wspominał, że łamy działu "Krzywe Oko" są otwarte dla ludzi o różnych poglądach. Kilka osób już tam pisuje. Zachęcam więc też kolejne osoby, również o odmiennych poglądach.

O autorze

Stanisław Giżycki - od wielu lat związany z turystyką i ekologią. Założyciel stowarzyszenia "Ekomena" działającego w Ostrołęce i regionie, przewodnik górski, były pracownik państwowych służb ochrony środowiska, obecnie na emeryturze.

Więcej felietonów w dziale "Mało obiektywnie".

Fot. Bronisław Komorowski w Płocku podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Tadeusza Mazowieckiego, autor: Stanisław Giżycki

Wyświetleń: 8739 komentarze: -
10:03, 03.10.2019r. Drukuj