piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Bitwa o Narew - forsowanie Narwi pod Ostrołęką

Monografie wielkiej wojny najczęściej nie poświęcają ani słowa terenom powiatu ostrołęckiego. Również opracowania regionalne czasy I wojny światowej często zamykają w kilku ogólnych zadaniach. Pozostawia to u czytelników wrażenie, że w latach 1914-1918 niewiele się tu działo.

Sytuacja taka nie dotyczy jedynie okolic Ostrołęki, lecz jest charakterystyczna dla znacznie większego obszaru frontu wschodniego I wojny światowej, który z tego powodu jest określany jako "zapomniana wojna".

W lipcu rozpoczęła się wielka ofensywa wojsk niemieckich, która miała przerwać impas, jaki zaistniał na froncie wschodnim. W tym celu na wschód przerzucono kilka dywizji stacjonujących w okopach frontu zachodniego. Jedną z nich była 54 Dywizja Piechoty, skład której wchodziły: 27 Rezerwowy Regiment Piechoty, 84 Regiment Piechoty oraz 90 Rezerwowy Regiment Piechoty.

ReklamaNotatki z kroniki - 27 Rezerwowego Regimentu Piechoty

Regiment ten opuszcza okopy frontu zachodniego i na stacji Launois na trasie Rethel-Charleville-Mézières jego oddziały zostają załadowane do pociągu. Ponieważ cel był ściśle tajny, sądzono na początku, że Regiment jedzie do Alzacji. Stamtąd pociągi ruszyły jednak na wschód.

Jechaliśmy przez: Sedan, Longuyon, Fentsch (hier deutsche Grenze), Diedenhofen, Metz, Hargarten, Saarbrücken, Bad Kreuznach, Bingerbrück, Frankfurt am Main, Fulda, Eisenach, Erfurt, Corbetha, Leipzig, Dobrilugk-Kirchhain, Cottbus, Guben (Gubin), Bentschen (Zbąszyń), Posen (Poznań), Gnesen (Gniezno), Hohensalza (Inowrocław), Thorn (Toruń), Deutsch-Eylau (Iława), Osterode (Ostróda), Allenstein (Olsztyn), Ortelsburg (Szczytno), do Puppen (Spychowo).

Wzorowe zabezpieczenie tajemnicy naszego transportu sprawiło, że wysłanie najprostszej pocztówki do krewnych było nie lada wyczynem. Tajemnica naszego miejsca docelowego została ostatecznie rozwiązana w Cottbusie, gdzie otrzymaliśmy mapy rosyjskiego teatru wojny.

Po wyładunku w Spychowie, który leżały w Puszczy Piskiej, cudownych wysokopiennych lasach, przemaszerowaliśmy na południe przez Adamsverdruss (Szklarnie), Kokosken (Kokoszki) do Friedrichshof (Rozogi).

ReklamaNotatki z kroniki - 90 Rezerwowego Regimentu Piechoty

Vormarsch auf Ostrolenka.

Marsz na Ostrołękę.

Sobota 24 lipca 1915 r.

Od Friedrichshofem (Rozogi) droga prowadziła nas do granicy niemiecko-rosyjskiej. Po jej przekroczeniu w palącym słońcu maszerowaliśmy przez Dąbrowy i spalony do fundamentów Myszyniec w kierunku wsi Drężek.

Mijane po drodze pola uprawne wyglądały jakoś dziko, brakowało im uporządkowania, daleko im było do tych z terytorium Niemiec. Na mijanych uprawach widzieliśmy owies, ziemniaki, grykę, czasami żyto, ale wszystko to rosło w rachitycznej postaci.

Na terytorium Rosji droga oznaczona na mapach jako szosa rozszerzyła się na szeroki nieutwardzony piaszczysty trakt pocięty licznymi koleinami. Droga ta miała zdaje się po 50 m szerokości. Każdy patrzył z przerażeniem na te nędzne drogi, gdzie żołnierze i konie czasami tonęli po kolana, a pojazdy i artyleria po osie kół. Z czasem wszyscy wybierali sobie dogodniejszą ścieżkę, ale zwykle jechali lub maszerowali skrajem traktu, poszerzając drogę coraz bardziej. Jak się później dowiedzieliśmy, w Rosji obowiązywał zakaz wytyczania drogi przy niemieckiej granicy, aby utrudnić Niemcom postęp w razie wojny.

W wyniku trzydniowej podróży pociągiem oraz długiego marszu piaszczystą szosą, niektórych żołnierzy w szeregach dopadało zmęczenie i pozostali w tyle. Rozrzedzone kolumny marszowe Regimentu przemieszczały się coraz wolniej.

ReklamaDopiero we wsiach Drężek i Wykrot został wyznaczony pierwszy nocleg. Wszystkie domy w okolicy z tych co przetrwały pożary były wykonane z drewna, przeważnie były to nędzne chaty, małe i brudne. Mieszkańcy stali w marnych ubraniach przed domami lub patrzyli przez małe okna, często obserwowali niemieckich żołnierzy, którzy naprawiali drogi i budowali kolej wąskotorową, która miała służyć do transportu żywności i amunicji na front. Nie posiadali dużo, najczęściej tylko to co mieli na sobie. Śpią na drewnianym łóżkach wyściełanych co najwyżej słomą pod głowę. Stół, ławeczka, dwa drewniane stołki i kilka prymitywnych wizerunków świętych są ich wyposażeniem, ale także cała armia wszy i pcheł! Dlatego z obawy przed insektami nie zapuszczaliśmy się więc do ich domów i spaliśmy pod gołym niebem lub pod namiotami.

Niedziela 25 lipca 1915 r.

Nie dano nam pospać długo, już o trzeciej rano pobudka, a o czwartej rano wymarsz. Przez Wydmusy, Wach, Siarczą Łąkę do Kadzidła i Dylewa.

W Kadzidle znajdował się kościół, który tego dnia był wypełniony tłumem, i w którym od samego rana nieprzerwanie Rosjanie (Kurpie) śpiewali piosenki o bardzo osobliwej melodii.

Po południu byliśmy w Dylewie. Do tej pory cały czas towarzyszyły nam kuchnie polowe i tabory, czyli nie musieliśmy dźwigać ciężkich tornistrów przydziałowych, co bardzo ułatwiało nam marsz po nieutwardzonych traktach.

Ledwo rozstawiliśmy namioty rozpadał się deszcz, który w krótkim czasie stał się tak gwałtowny, że nikt nie odważył się wyjść na zewnątrz. Minęły popołudnie i noc. O trzeciej nad ranem wybuchł pożar i spłonęła jedna z szop. Niestety jeden koń, trzy siodła i bagaże majora von Lüttichau oraz oberleutnanta Schulza (kucharza III Batalionu) zostały stracone.

Reklama26 lipca 1915 r.

Nie dano już nam pospać, w krótkim czasie byliśmy gotowi do marszu. Większość z nas otrzymała tylko kawę z kuchni polowych, gdyż nie było czasu na przygotowanie posiłków. Maszerowaliśmy w strugach deszczu przez Łodziska, Szwendrowy-Most, Siarki i Kamienowiznę do lasu na skraju wsi Łazy. Z czasem deszcz ustał, ale podmokłe drogi, niekiedy przypominające grząskie bagno, sprawiały nam i towarzyszącym nam taborom spore kłopoty. Po drodze widzieliśmy ślady walk i opuszczone rosyjskie okopy.

Byliśmy już blisko linii frontu. Dlatego dowódcy batalionów, kompani i niektórych plutonów przeszli przez folwark Pisarki na skraj lasu, aby zbadać teren. Las, który w najbliższych dniach miał spłonąć, dawał dobrą możliwość skrytego podejścia bliżej pozycji wroga. Las obsadzony był przez żołnierzy Landwery. Wykopali oni okopy o głębokości 1-1,5, które nam weteranom frontu zachodniego wydawały się zbyt płytkie.

Od skraju lasu ciągnęła się łąka o szerokości ok. 800 m, aż do fortów, które trudno było nazwać twierdzą. Tuż za fortami był już brzeg rzeki Narew, za którą znajdowało się miasto Ostrołęka obsadzone przez Rosjan. W nurcie rzeki dało się jeszcze zauważyć resztki sporego mostu, spalonego przez wroga.

Po zmroku teren i brzegi rzeki zostały zbadane dokładniej, gwiaździsta noc i światło księżyca pomogło w rozpoznaniu. Niektóre drużyny III Batalionu próbowały nawet przepłynąć rzekę, ale zostali zauważeni przez Rosjan. 12 Kompania miała pierwszych poległych na terenie Rosji.

Pozostałe dwa Regimenty odbyły podobny marsz przez Kurpie.

26 lipca 84 Regiment zakłada obóz w lesie niedaleko osady Kaczyńskie, 6 km na północny-zachód od Ostrołęki (osada wsi Łazy, na zachód od wsi Antonie).

27 Regiment zajmuje pozycje w zalesionym obszarze na wschód od wsi Antonie. Według raportów stacjonującego tu od jakiegoś czasu batalionu Landwery, Ostrołęka była słabo obsadzona przez Rosjan, atak na miasto zaplanowano więc na kolejną noc.

54 Dywizja Piechoty otrzymała rozkaz: Zdobyć miasto!

Środa, 28 lipca 1915 r.

Po tym, jak południowa część 12 Armii w Pułtusku i Różanie przekroczyła Narew, a część 2 Dywizji Piechoty od 24 lipca na południe od Ostrołęki próbowała utrzymać przyczółek pod Kamianką.

54 Dywizja Piechoty dostała zadanie 28 lipca zająć Ostrołękę, aby odciążyć południowych sąsiadów. Przygotowania do ataku zostały rozpoczęte we wtorek 27 lipca.

ReklamaKroniki: 90 Rezerwowego Regimentu Piechoty z Meklemburgii

Wieczorem 27 lipca 1915 r. po zmroku Regiment podszedł do brzegów rzeki Narew. Po lewej stronie 12 i 11 kompania z III Batalionu okopała się bezpośrednio na brzegu Narwi.

Po prawej 2 i 3 kompania z I Batalionu obsadziła teren aż do brzegów rzeki Omulew (dopływu Narwi na wysokości Grodziska, w 1915 r. Grodzisko znajdowało się na wyspie, po obu stronach tej wyspy koryta Narwi miały podobną szerokość). Reszta oddziałów i II Batalion czekały w rezerwie.

Podczas, gdy cała niemiecka artyleria utrzymywała nieprzerwany ostrzał artyleryjski na pozycje wroga, rosyjska artyleria nie odpowiadała. Można było uwierzyć, że po drugiej stronie rzeki są tylko słabe stanowiska wroga.

Środa 28 lipca 1915 r.

Spławiono pontony. 1, 4, 9 i 10 kompanie podkradły się do koryta rzeki. Pomimo jaskrawego blasku księżyca i gwiaździstej nocy Rosjanie najwyraźniej tego nie zauważyli.

Ostrzał artyleryjski przeniesiono głębiej na terytorium wroga, wtedy dokładnie o godzinie 00.52 - 15 łodzi zepchnięto do wody, obsadziły je drużyny 9 kompanii. Zaś 10 kompania pod dowództwem Leutnanta rezerwy Lütha wkroczyła do rzeki z karabinami nad głową w miejscu, gdzie brodząc w wodzie, przejście rzeki wydawało się możliwe.

Łodzie nie dotarły daleko, wkrótce niektóre utknęły na płyciznach. Odgłosy zamieszania zwróciły uwagę Rosjan, momentalnie ich piechota otworzyła ogień, chwile później odezwały się dobrze zamaskowane ciężkie karabiny maszynowe. Pontony zostały szybko podziurawione i zatopione. Desant obu kompanii zastopowano.

"Przy świetle nadchodzącego dnia zauważyliśmy, że wyspy i brzegi są dobrze obsadzone przez wroga na ufortyfikowanych pozycjach."

9 i 10 kompania miały do wyboru dotrzeć do łach piasku na wyspach i okopać się, albo zawrócić na brzeg. Pozostałe kompanie okopane na brzegu nie mogły dać wsparcia, zostały powstrzymane przez ogień nieprzyjaciela, który nie pozwalał się ruszyć z zajmowanych pozycji. Całe natarcie zostało przygwożdżone do ziemi aż do zmroku.

"Po zmroku wycofaliśmy się z brzegu i z wyspy. Wróciliśmy do obozu w lesie koło wsi Łazy. Straty były ciężkie, szczególnie w III Batalionie, który musiał opłakiwać około 100 poległych, wśród nich dowódcę 12 kompanii, Leutnanta rezerwy Branbt'a, a w 9 kompanii Leutnanta rezerwy Schmidt'a i Ehrenbaum'a oraz Offiziersstellvertreter'a Brandstätter'a.

Za walki w tym dniu: III Batalion 90 Regimentu, a szczególnie żołnierze 9 i 10 kompanii, otrzymał 2 Krzyże Żelazne klasy I i 40 Krzyży klasy II.

Kroniki 27 Rezerwowego Regimentu Piechoty z Saksonii

III Batalion przegrupował się w spalonej wsi Otok niedaleko brzegu Narwi, a następnie miał obsadzić sześć pontonów obsługiwanych przez 107 kompanię saperów, które zostały przygotowane na starorzeczu Narwi koło osady Muszyństwo.

2 i 4 kompania miały osłaniać III Batalion ogniem z ciężkich karabinów maszynowych z brzegu rzeki, a następnie dołączyć się do III Batalionu. Podobnie 1 i 3 kompania, które najpierw miały zadanie przenieść na brzeg Narwi budulec na budowę mostu.

II Batalion ukryty w lesie koło Ljassek (Łazek), miał być pierwszym, który przekroczy zbudowane przez saperów most i zajmie miasto. O północy wspomniane miejsca zostały obsadzone. Po stronie Rosjan nie było żadnej reakcji. O wyznaczonym czasie nasilono ogień artyleryjski. Ostrołęka i Narew były spowite czarnym dymem, w którym błyskały eksplozje pocisków i powstające pożary. O 3.25 ogień artylerii został przesunięty w głąb pozycji wroga. Dym z pożarów i postawiona zasłona dymna pokrywały miasto i dolinę rzeki. Przebycie rzeki byłoby możliwe w tym momencie, gdyby pontony były już na rzece.

Nastąpiło jednak opóźnienie, saperzy nie rozpoznali rozlewisk starorzecza koło osady Muszyństwo, okazały się one zbyt płytkie, nawet nieobsadzone pontony nie mogły płynąć, saperzy ze 107 kompani musieli brnąc z łodziami przez grząski teren.

Kiedy około godziny 5.00 rano pierwszy ponton wydostał się ze starorzecza na rzekę, dowódca i wioślarze tego pontonu zostali natychmiast skoszeni ogniem z nieprzyjacielskiego brzegu.

Ponton dryfował na południe rzeki i utknął w łachach naprzeciw pozycji 11 kompanii, która miała być pierwsza przerzucona na drugi brzeg.Drużyny 11 kompanii, które chciały się do niego zbliżyć, zostały ostrzelane przez Rosjan.

Wraz ze wzrostem natężenia dziennego światła ogień piechoty, artylerii i karabinów maszynowych z pozycji rosyjskich stawały się coraz silniejsze, powodowały coraz większe straty kompaniom, które teraz zostały zduszone do ziemi na odkrytym terenie.

W kompaniach wyznaczonych do mostu, nie działo się lepiej. Każda z kompanii dostała do przeniesienia pontony i belki drewniane na budowę mostu pontonowego. Mieli do przebycia otwarty bagnisty teren. Zwodowano kilka pontonów oraz przygotowano materiały budowlane na brzegu i oczekiwano na natarcie. Jak notowano w późniejszych wspomnieniach, żołnierze mieli wysokie morale, ta forma ataku była dla nich ciekawą odmianą w odniesieniu do długotrwałych walk w okopach frontu zachodniego.

W czasie, gdy atak 90 Regimentu na południu od spalonego mostu załamał się na wyspach, a III Batalion nie rozpoczął jeszcze planowanego forsowania Narwi, gdyż zmagał jeszcze ze starorzeczem, ostrzał nieprzyjaciela nasilił się. Część drewnianych materiałów na most zapaliła się, padali pierwsi zabici.

Próbowano jeszcze wykonać część prac budowlanych, ale nieprzyjaciel skutecznie je uniemożliwiał.

Świtało, piechota która znajdowała się wtedy na otwartym terenie nie miała odwrotu, musiała kryć się w tym podmokłym terenie i przetrwać ogień nieprzyjaciela do wieczora.

ReklamaW tam samym czasie 84 Regiment Piechoty von Manstein z Szlezwiku pozostaje w rezerwie. I i III Batalion zajmowały pozycje we wsi Łazek, a II Batalion i kompania karabinów maszynowych we wsi Antonie. Gdy stało się jasne, że natarcie się nie udało, I i III Batalion wycofuje się do Olszewki, a II do Przystani.

Złe rozpoznanie sił nieprzyjaciela było przyczyną niepowodzenia ataku na Ostrołękę. Jak bardzo błędne to rozpoznanie, przekonano się kilka dni później, gdy w końcu miasto zostało zajęte, a 4700 Rosjan dostało się do niewoli i zdobyto 22 ciężkie karabiny maszynowe (ale o tym może opowiem innym razem). Dopiero wtedy doceniono dobrze umocnione pozycje nieprzyjaciela.

Głównodowodzący grupą armii generał von Gallwitz uznał, że kontynuacja ataku i powodzenie akcji jest mało prawdopodobne, ponieważ można było spodziewać się kolejnych niespodzianek ze strony przeciwnika. W związku z tym wydał rozkaz zaprzestania dalszych prób forsowania Narwi pod Ostrołęką w najbliższych dniach.

Od redakcji

 

Tekst pochodzi od autora facebookowego profilu "Rowerem wokół Ostrołęki", na którym znajduje się wiele lokalnych ciekawostek historycznych z zapomnianymi cmentarzami włącznie.

Więcej felietonów w dziale "Mało obiektywnie".

Wyświetleń: 10239 komentarze: -
09:30, 06.10.2019r. Drukuj