piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Powstaje polsko-angielskie wydanie kurpiowskich legend. Przeczytaj jedną z opowieści pt. "Ostrołęcka legenda wigilijna"

Przed nami najnowsze wydawnictwo Zwiazku Kurpiów - to polsko-angielskie wydanie legend kurpiowskich pt. "Kurpie. Legendy i opowieści. Legends and folk tales". Książka ukaże się jeszcze w tym roku, w drugiej połowie grudnia. Zbiór zawierał będzie najpiękniejsze historie z naszego regionu.

Pozycja, bogato ilustrowana, zawierała będzie 50 najważniejszych i najpiękniejszych legend oraz opowieści kurpiowskich.

Reklama

Bogactwo tradycji i obrzędowości Kurpiów

- Kurpie to region z zachowaną do dzisiaj żywą kulturą ludową, językiem, strojami ludowymi, tańcami i pieśniami oraz ugruntowaną tożsamością wśród mieszkańców. Położony jest na styku Mazowsza, Podlasia i Mazur. Kurpie mieszkają nie tylko na etnograficznym terenie Puszczy Zielonej (Kurpiowskiej), ale także w całej Polsce. Wielu z nich mieszka również poza granicami naszego kraju. To Polonia z czasów emigracji zarówno tej najdawniejszej z czasów zaborów, międzywojennej, powojennej, jak i najnowszej - informuje Związek Kurpiów.

Dwujęzyczna książka będzie promowała Kurpie w kraju i na świecie

Najnowsza, polsko-angielska pozycja wydana przez Związek Kurpiów ukaże się w twardej oprawie, z kolorowymi ilustracjami i będzie liczyła ponad 300 stron.

- Ukazujące się wydawnictwo będzie świadectwem regionalnej i narodowej kultury, doskonałym materiałem edukacyjnym oraz promocyjnym Kurpiów i Polski w świecie. Dzięki dwujęzycznemu wydaniu książka dotrze do bardzo szerokiego kręgu odbiorców - informuje Mirosław Grzyb, prezes Związku Kurpiów.

Poniżej prezentujemy jedną z opowieści, którą zamieszczono na kartach tej książki. Poza nią znajdziemy tam jeszcze 49 innych historii. Warto zapoznać się ze wszystkimi.

Reklama

Ostrołęcka legenda wigilijna

Działo się to przed wiekami, w czasach, kiedy piękni królewicze i dzielni rycerze poślubiali pasterki, a pasterze - królewny i księżniczki. Wtedy to jeszcze puszcza nieprzebyta - obecnie nazywana Puszczą Zieloną - pokrywała rozległą przestrzeń nad Narwią, gdzie dziś Ostrołęka i Łomża się rozłożyły, i hen, za Myszyńcem, od północy z lasami pruskimi, a od wschodu z lasami litewskimi się łączyła. Właśnie książę mazowiecki - pan tych terenów - w dzień wigilijny ze swą świtą na łowy przybył w okolice, gdzie Omulew swe wody do Narwi wlewa. W jego drużynie był rycerz urodziwy i młody z "ostrej ręki", czyli z mocnego i precyzyjnego cięcia mieczem, słynący. Niejednokrotnie dawał tego dowody podczas polowań i turniejów, budząc powszechny podziw, uznanie i szacunek, nawet samego księcia. Wówczas to, w tej puszczańskiej głuszy, gdy dzień wigilijny się budził, gdy trwały przygotowania do polowania, rycerz ów ujrzał nad Narwią dziewczynę młodą, przecudnej urody. Mieszkała ona w chatce nad rzeką i w ten wigilijny poranek wyszła gałązek świerku i żurawiny na świąteczny bukiet narwać. Młody rycerz od pierwszego spojrzenia pokochał ją wielką miłością. Ona miłość tą odwzajemniła, darząc go również uczuciem płomiennym i trwałym. - Gdy za rok pierwsza gwiazdka wigilijna na niebie zaświeci, żoną moją już będziesz - złożył przysięgę swej ukochanej i odjechał z książęcą drużyną.

Reklama

Mijały dni, miesiące, rok cały przeminął i dzień wigilijny znów nastał, a dziewczę stęsknione nie miało żadnej wieści o swym ukochanym. Już wigilijna gwiazdka zapłonęła na wieczornym niebie. Za nią druga, trzecia, następnie całe niebo zasypały swym światłem, a rycerza ciągle nie było. Zrozpaczona straciła nadzieję na jego przyjazd. - Bóg nie wysłuchał moich modlitw. Widocznie łask godna jego nie jestem - myślała, a ból serce rozrywał. Skoro tak się stało, skoro Bóg jej modlitw, a rycerz miłości nie przyjął, postanowiła resztę życia spędzić w głębokiej puszczańskiej samotności, z dala od ludzi, na modlitwie i umartwieniach. Wyszła więc, w tę cichą wigilijną noc, ze swej chatki i błądząc po lesie boleśnie wspominała chwilę rozstania z ukochanym przed rokiem. I złożoną przez niego przysięgą. Załamując ręce nad swą dolą, z rozpaczą wielką i cierpieniem słała niemą skargę - modlitwę żarliwą ku niebu, ku gwiazdom, iskrzącym wysoko w bezkresnej przestrzeni nocy.

Nagle jej uszu dobiegło ciche pojękiwanie. Przestraszona jeszcze żarliwiej modlić się zaczęła za dusze pokutujące, z grzechów oczyszczające. A gdy jęczenie powtórzyło się raz drugi, pełna niepewności, wielkim strachem ogarnięta, pośpieszyła tam, skąd głos tej skargi bolesnej do niej dobiegał. Jakież było jej zdumienie, gdy w leżącym na leśnej ściółce młodzieńcu rozpoznała swego ukochanego rycerza. Przyjechał po nią jak obiecał, a gdy nie zastał w chatce, udał się na poszukiwanie jej w puszczy. Niedźwiedź, na którego się natknął, zbudzony w swym mateczniku, niespodziewanie zaatakował go i śmiertelnie poranił w chwili, gdy ostrym mieczem zadawał mu cios ostateczny.

Reklama

Dziewczyna, widząca ukochanego odchodzącego od niej na zawsze, stanęła bezradna w swej rozpaczy, następnie padła obok niego na kolana i unosząc zapłakaną twarz ku wysokiemu wigilijnemu niebu, krzyknęła boleśnie: - Maryjo ratuj! I stała się rzecz przedziwna. Bo oto nagle cała puszcza zalana została łagodnym, jasnym blaskiem, a z góry zstąpiła postać Pani nieziemskiej urody i skrajem swego świetlistego płaszcza okryła rany konającego młodzieńca. - Zdrów już jest twój ukochany - rzekła ze słodyczą w głosie Boża Rodzicielka, bo ona była tą dobrą Panią. Twoja miłość i wiara głęboka, żarliwa, uratowały go od śmierci w tą noc Jezusowych narodzin. Bądźcie wierni sobie i Bogu przez całe życie wasze - dodała na pożegnanie Matka Boska i powróciła do gwiazd.

I tak w tę przedziwną noc, noc Narodzenia Zbawiciela, dokonał się jeden z cudów na kurpiowskiej ziemi. A wyspę, gdzie chatka dotychczas stała maleńka - którą wody Narwi obejmowały, przy ujściu Omulwi, wraz z otaczającym ją rozległym borem puszczańskim, książę rycerzowi podarował za jego wierną służbę i za rycerskie dotrzymanie słowa, które dał swej ukochanej. Na tej wyspie, gdzie dotknęła ich chwila cudna, gródek założyli, dając tym początek późniejszemu miastu, Ostrołęka nazwanemu, od przydomka "Ostra Ręka" - jaki nadali naszemu rycerzowi a swemu druhowi jego przyjaciele. Na pamiątkę zaś tego wydarzenia, rycerz za herb swój niedźwiedzia kroczącego przyjął, który na zawsze w tarczy ostrołęckiego herbu na rzeczy pamiątkę pozostał.
(Autor: Czesław Parzych)

Źródło: Związek Kurpiów

Wyświetleń: 1024 komentarze: -
12:38, 10.12.2020r. Drukuj