W Paragwaju (Ameryka Południowa) zmarł misjonarz o. Jan Krajza. Duchowny pochodził z Cyku w gminie Czarnia. Był gorącym orędownikiem i propagatorem kultury kurpiowskiej. Na misje wyjechał tuż po swoich święceniach. Odszedł do Domu Pana w minioną sobotę 29 maja 2021 roku w wieku 61 lat.
Jan Krajza pochodził z miejscowości Cyk w gminie Czarnia. Do misyjnego zgromadzenia zakonnego werbistów wstąpił w 1981 roku i wkrótce po swoich święceniach w 1991 wyjechał na misje, którym poświęcił całe swoje życie. Wspomnienie o zmarłym zamieściła w serwisie YouTube jego rodzina.
Reklama
O zmarłym pisze też w mediach społecznościowych Witold Kuczyński, przyjaciel Jana Krajzy oraz jego rodak z gminy Czarnia:
Tupamiri - mały Bóg. Kurp wśród Indian w Paragwaju. Ojciec Jan Krajza z Cyku, rocznik 1960. Po podstawówce wyjechał za chlebem na Śląsk i pracował w kopalni "Wujek", ale od dzieciństwa bardzo chciał zostać kapłanem. Trafił do Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie na Warmii. Istotne znaczenie miał tu fakt, że siostra przyszłego kapłana jest zakonnicą w Zgromadzeniu Sióstr Św. Katarzyny w pobliskim Braniewie. Kleryk chciał pobierać nauki niedaleko od miejsca pobytu siostry. Dopiero potem zorientował się, że seminarium w Pieniężnie kształci przede wszystkim misjonarzy. Jan Krajza uznał to za znak od Boga i nie myślał o zmianie uczelni. Święcenia kapłańskie uzyskał w 1991 r. w Pieniężnie i niemal natychmiast wyjechał do Boliwii. Tam przez pół roku uczył się języka hiszpańskiego, który dominuje w całej Ameryce Południowej. Po kursie językowym trafił do misji katolickiej, która prowadzi działalność wśród Indian Ava Guarani w Paragwaju i tam przebywał do dzisiaj. W dniu 17 lipca 2016 r. w kościele w Czarni, gdzie był ochrzczony, bierzmowany i gdzie odprawił swoją mszę prymicyjną obchodził jubileusz 25-lecia kapłaństwa. We mszy świętej, która była sprawowana w gwarze kurpiowskiej uczestniczył zespół Carniacy. Jego misja w dalekim Paragwaju, to również promocja Polski, promocja naszej kultury i obyczajów. Chodził w stroju kurpiowskim i mówił naszą gwarą. Ojciec J. Krajza, to dzielny i pracowity Kurp, mój kolega i przyjaciel, który zawsze mnie odwiedzał i przywoził indiańskie suweniry. Teraz gdy patrzę na nie, to nie mogę uwierzyć,..... ze juz nigdy nas nie łodziedzis i nie pogadas ze mno po nasamu. Spocywaj w pokoju...
++ Wieczny odpoczynek racz mudać, Panie, a światłość wiekuista niech mu świeci na wieki. ++ https://t.co/vOtZDJG1aJ
— Misjonarze Werbiści (@werbisci) May 29, 2021
Fot. Misjonarze Werbiści/Twitter
Wyświetleń: 2360 | komentarze: - | 08:53, 01.06.2021r. |