piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Wielka Wojna: Walki toczono pod Rabędami w gminie Troszyn

Kompania otrzymała rozkaz udania się na linię frontu, by dać wsparcie walczącym oddziałom. Momentalnie wszyscy poderwali się na nogi i w ciągu kilku minut jednostka wyruszyła w kompanijnej kolumnie przez las. Gdy pierwsi żołnierze dodarli w rejon walk, plutony zostały rozproszone...

Relacja Unteroffiziera Hebingera 10. Kompanii/150 z walk pod Rabędami:

Wieczorem 5 sierpnia 1915 r., 10. Kompania otrzymała rozkaz udania się na linię frontu, by dać wparcie walczącym oddziałom. Momentalnie wszyscy poderwali się na nogi i w ciągu kilku minut jednostka wyruszyła w kompanijnej kolumnie przez las. Gdy pierwsi żołnierze dodarli w rejon walk, plutony zostały rozproszone i każdy z nich starał się dotrzeć do swojego sektora. Pozycje znajdowały się na otwartym terenie i by do nich dotrzeć, trzeba było ten odcinek pokonać w grupach lub indywidualnie.

Reklama

Udało się to pomimo silnego ognia rosyjskiej artylerii i piechoty. W międzyczasie zapadła noc i pod osłoną ciemności mogliśmy się rozlokować oraz porządnie okopać. O północy nad pozycją przeleciał jeden z naszych sterowców. Widać go było tylko przez kilka chwil, ponieważ częściej zasłonięty był chmurami. Z ciekawością patrzyliśmy, jak rosyjskie reflektory przeszukiwały niebo w poszukiwaniu rzadkiego i niechcianego gościa, słychać było kilka ostrzałów przeciwlotniczych.

- Jak myślisz - powiedział jeden z towarzyszy do sąsiada - czy tam byłoby lepiej niż tu, w okopie.

- O nie - brzmiała odpowiedź - wolałbym zostać tutaj, na dole, bo powietrze nie daje osłony.

Artyleria rozpoczęła ciężki ostrzał

Rano 6 sierpnia 1915 r., gdy tylko zrobiło się jasno, zobaczyliśmy pozycje wroga, które znajdowały się około 500 metrów przed nami, a blisko za nimi zabudowania wsi Rabędy. Teraz wolno było nam się przespać, z wyjątkiem wartowników na stanowiskach, ponieważ musieliśmy pracować całą noc. Około 10.00 rano dowódca plutonu przez dowódców drużyn poinformował nas, że o 12.00 należy zająć pozycje nieprzyjaciela i wieś Rabędy.

Punktualnie o godzinie 10.00 nasza artyleria rozpoczęła ciężki ostrzał na pozycje nieprzyjaciela. Jak udało nam się później zaobserwować, uzyskali oni kilka bezpośrednich trafień. Obserwowaliśmy to za każdym razem z radością. Efekt był bajeczny, ale Rosjanie wciąż się trzymali na pozycjach. W międzyczasie przygotowaliśmy się i o 12.00 byliśmy gotowi do szturmu. Ogień artyleryjski nieubłaganie spadał na wroga, a my wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach i czekaliśmy na sygnał dowódcy plutonu, by ruszyć naprzód. Punktualnie o 12.00 nasza artyleria przeniosła ogień na odleglejsze pozycje i na rozkaz rzuciliśmy się na nieprzyjaciela, który jednak zachował czujność i przyjął nas wściekłym ogniem karabinów maszynowych i piechoty.

To były długie i niespokojne minuty

Z powodu ogromnych strat nie udało nam się osiągnąć pozycji rosyjskich w pierwszej próbie. Na rozkaz, by nie posuwać się dalej, ci, którzy byli jeszcze zdolni do walki, szybko przystąpili do tworzenia niewielkiej osłony początkowo z przodu za pomocą saperek. Niestety, wielu towarzyszy zginęło od ognia karabinów maszynowych z lewej flanki. To były długie i niespokojne minuty, spędzone bez osłony pod wściekłym ogniem Rosjan. Wszyscy lgnęli do ziemi. W międzyczasie ponownie do akcji wkroczyła nasza artyleria, a ponadto ściągnięto rezerwy.

Wkrótce dało się słyszeć za nami:

- Naprzód, w górę, marsz, marsz.

Wiedzieliśmy, co to oznacza i odetchnęliśmy z ulgą. Gdy tylko rezerwy dotarły do naszej linii, każdy, kto był w stanie dołączył do nacierających i wkrótce było po wszystkim. Rosjanie, którzy tego dnia szczególnie dobrze się trzymali, załamali się. Do niewoli dostało się kilkuset jeńców i wiele sprzętu wojennego. Niestety ponieśliśmy duże straty, zginął m.in. dowódca naszej kompanii Leutnant Brauer.

Gefreiter rezerwy Mattischeck z 10. Kompanii/150 zameldował, że wśród jeńców rosyjskich znajduje się kobieta w wieku 16-18 lat, kochanka rosyjskiego oficera. Jeńcy wskazali ją palcami i powiedzieli, że w rzeczywistości jest to dziewczyna, która tylko nosiła żołnierskie ubranie i która, według Rosjan, zawsze przebywała z tym oficerem.

Na zdjęciu Rabędy, gmina Troszyn, powiat Ostrołęcki: cmentarz z Wielkiej Wojny.

 

O autorze

Jacek Czaplicki, wędrowiec rowerowy badający zapomniane miejsca oraz historie Kurpiowszczyzny i okolic, autor facebookowego profilu "Rowerem wokół Ostrołęki", na którym znajduje się wiele lokalnych ciekawostek historycznych z zapomnianymi cmentarzami włącznie.

Więcej felietonów w dziale Mało obiektywnie.

Wyświetleń: 11006 komentarze: -
09:02, 19.03.2022r. Drukuj