piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Co dalej z "Arkadią" i grupami AA w Ostrołęce? Czy będą mieli gdzie się podziać?

Członkowie stowarzyszenia "Arkadia". Na zdjęciu od lewej: Janina Jemielita - księgowa, Dariusz Matuszak - prezes, Ewa Cwalińska-Lubiak - sekretarz.

Społecznie pomagają uzależnionym i współuzależnionym od alkoholu i narkotyków oraz ich rodzinom. W okolicy nie ma podobnej organizacji, a ośrodek terapii uzależnień w szpitalu zamknięto. Mimo to miasto postanowiło pozbawić organizację lokalu.

W małej sali w tzw. pałacyku (siedziba delegatury Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie) przy głównej ulicy w Ostrołęce znajdziemy bardzo niewiele. Na środku zestawione stoły, a wokół stare krzesła. Na ścianach ponad setka zdjęć, a na nich uśmiechnięte znane twarze samorządowców, polityków i zwykłych ostrołęczan. Przez dwanaście lat działalności Ostrołęckie Stowarzyszenie Promocji Zdrowia i Trzeźwości "Arkadia" zorganizowało kilkanaście wydarzeń. Zdjęcia są tego najlepszym dowodem.

- Na naszych piknikach nie ma alkoholu, a wszystkie atrakcje są darmowe. Kiedyś przyjechał tzw. straganiarz i zapytał, czy może się rozstawić. Odmówiliśmy, bo nie chcemy komercyjnych stoisk na organizowanych przez "Arkadię" wydarzeniach. Jeszcze kilka lat temu mieszkańcy nie dowierzali, że np. ciasto jest za darmo. Dzisiaj jest to już oczywiste - mówi prezes Dariusz Matuszak.

Siedzibą stowarzyszenia jeszcze przez trzy tygodnie będzie mały lokal wynajęty od miasta w tzw. pałacyku. Od lipca nie wiadomo, gdzie stowarzyszenie będzie trzymać dokumenty i komputer, ponieważ prezydent Łukasz Kulik wymówił umowę z powodu zaległej zapłaty za czynsz.

Pod skrzydłami "Arkadii"

Drzwi lokalu w ciągu dnia są zamknięte. Jego członkowie pracują na etatach, ale można się z nimi skontaktować telefonicznie. W lokalu życie zaczyna się wieczorami. Niemal codziennie w małej salce odbywają się mityngi, czyli spotkania anonimowych alkoholików (AA). Są to osoby, które postanowiły zaprzestać picia alkoholu, a podczas spotkań opowiadają o swoich doświadczeniach. AA znane jest na całym świecie, a program dwunastu kroków, który został stworzony jako forma terapii, jest tak skuteczny, że nie został zmieniony od początku jego powstania, a było to niemal sto lat temu.

- Przez lata mityngi anonimowych alkoholików w Ostrołęce odbywały się w różnych miejscach, głównie w salach na plebaniach lub domach parafialnych. Nie wszystkim to jednak odpowiadało. Nie każdy bowiem czuł się dobrze w budynku przykościelnym, który nadto kojarzył się z religią. Ruch AA jest apolityczny i niezwiązany z żadną religią. Obecne miejsce spotkań bardzo dobrze spełnia swoją funkcję - mówi prezes "Arkadii" Dariusz Matuszak.

Stowarzyszenie użycza lokalu "aowcom". Obecnie mityngi prowadzi w nim aż sześć grup. Oprócz alkoholików spotykają się także uzależnieni od narkotyków (dwie grupy) oraz osoby współuzależnione (grupa al-anon). Praca stowarzyszenia nie kończy się jednak na wsparciu grup.

- Na czwartkowe dyżury stowarzyszenia często nie przychodzi nikt, ale ludzie do nas dzwonią i proszą o pomoc. Wczoraj zadzwoniła kobieta, której mąż nadużywa alkoholu. Pytała, co ma robić, gdzie może zgłosić się po pomoc w naszym mieście. Takim osobom, jak ona zawsze podaję kilka możliwości. Wskazuję jak zacząć, gdzie lub do kogo się udać. Zaznaczam przy tym, że każdy jest inny i droga do trzeźwości wygląda inaczej, dlatego warto spróbować różnych możliwości, a takie w Ostrołęce są - mówi prezes Matuszak.

W tej sali odbywają się spotkania (mityngi) anonimowych alkoholików w Ostrołęce.

Pomagają ludziom wyręczając urzędników

W pobliżu naszego miasta nie ma podobnej organizacji. Zamknięto także cieszący się bardzo dobrymi opiniami ośrodek terapii uzależnień w ostrołęckim szpitalu. "Arkadia" jest konkurencją dla bardzo drogich prywatnych ośrodków terapii uzależnień oraz pomaga miastu w zapewnieniu lepszego życia osobom uzależnionym i ich rodzinom. Dzięki miejskim dotacjom stowarzyszenie przejmuje bowiem część obowiązków, które miasto mogłoby rozwiązać swoimi siłami.

- W naszym stowarzyszeniu udzielamy darmowych porad terapeutycznych. Bezpłatnie wskazujemy dalsze kroki. Podpowiadamy jak rozpocząć własną drogę do trzeźwości lub pomóc członkowi rodziny. Nie każdego stać na drogie ośrodki. Wiemy z własnego doświadczenia, że najważniejsza jest wola zaprzestania picia alkoholu. Istnieje wiele dróg, by ta droga nie była kręta - mówi Ewa Cwalińska-Lubiak, sekretarz stowarzyszenia.

"Arkadia"nie prowadzi działalności gospodarczej, od samego początku utrzymuje się z miejskich dotacji. Organizację powołali do życia członkowie grup anonimowych alkoholików, którzy doszli do wniosku, że pod szyldem stowarzyszenia będą mogli nieść pomoc w szerszym zakresie. Do organizacji dołączyli terapeuci, współuzależnieni i specjaliści, którzy chcą społecznie pomagać uzależnionym i ich bliskim. Stowarzyszenie powstało w 2010 roku, gdy prezydentem miasta był Janusz Kotowski. W ratuszu było zrozumienie dla problemu uzależnionych od alkoholu i narkotyków, ponieważ członkami grup AA w Ostrołęce, tak jak na całym świecie, są ludzie ze wszystkich profesji, nie wyłączając polityków, prawników, lekarzy i duchownych. Mitem jest, że alkoholik, to budowlaniec lub kucharz, albo sprzątaczka. W ostatnich latach, zwłaszcza po pandemii, o uzależnieniach w Polsce zaczęło mówić się bardziej otwarcie, a wielu celebrytów publicznie przyznało się do tego, że są alkoholikami.

- Na mityngi anonimowych alkoholików w Ostrołęce przychodzi nawet kilkadziesiąt osób. Nie wszyscy mieszczą się w sali, niektórzy muszą stać na korytarzu. Tak samo jest podczas Wigilii. Korytarz jest pełen ludzi, bo w sali nie pomieścimy kilkudziesięciu osób - mówi prezes Dariusz Matuszak.

Wydarzenia organizowane w mieście przez "Arkadię" na stałe wpisały się w harmonogram miejskich imprez. To właśnie "Arkadia" organizuje piknik trzeźwościowy na stadionie miejskim, bieg szalonego Kurpsia oraz Cross na Ostrej Łące.

W tym roku prawdopodobnie żadna z tych imprez się nie odbędzie.

W siedzibie stowarzyszenia prowadzone są warsztaty, także z dziećmi. Członkowie "Arkadii" podnoszą swoje kwalifikacje, dzięki czemu oferują bardziej profesjonalną pomoc osobom uzależnionym i ich bliskim szukającym wsparcia.

- Nigdy nie oczekiwaliśmy pieniędzy za naszą działalność i pomoc, którą niesiemy drugiemu człowiekowi. Nasza pomoc jest oparta na szczerych relacjach międzyludzkich. Nie prowadzimy działalności gospodarczej, działamy społecznie - napisali przedstawiciele "Arkadii" w piśmie z prośbą o pomoc w utrzymaniu lokalu.

- Nasze problemy zaczęły się w ubiegłym roku. Przez pierwsze dwa lata prezydentury Łukasza Kulika szczerze powiem, że współpraca była wzorowa. Nie wiem, dlaczego to się zmieniło. Lokal, który wynajmujemy od miasta, opłacamy z miejskiej dotacji, a więc cała kwota za wynajem wraca do ratusza - mówi Dariusz Matuszak. - Niestety w 2021 roku konkurs z zakresu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych został ogłoszony dopiero 1 czerwca, a jego rozstrzygnięcie nastąpiło w lipcu. W poprzednich latach konkurs ogłaszany był zwykle na początku lutego. To sprawiło, że przez niemal pół roku nasze stowarzyszenie funkcjonowało bez środków i nie było w stanie opłacić czynszu za lokal. Sytuacja powtórzyła się w tym roku. Ratusz ogłosił konkurs dopiero 16 maja i jeszcze czekamy na wyniki. Nie mieliśmy przez to pieniędzy na opłacenie czynszu - opowiada prezes "Arkadii".

Z powodu zaległości prezydent Łukasz Kulik postanowił wypowiedzieć stowarzyszeniu umowę najmu lokalu. "Arkadia" z pałacyku ma wyprowadzić się do końca czerwca. Jak wyliczył prezydent Łukasz Kulik, "zaległość na dzień 30 kwietnia 2022 r. wynosiło 2336,29 zł".

- Nie wiem, co tak naprawdę stało się, że prezydent powziął takie kroki. Czy miastu naprawdę tak zależy na tym małym lokalu? Kwestią czasu jest znalezienie środków. Gdybyśmy wiosną otrzymali dotację na ten rok, długów by nie było. Czynsz na pewno uregulujemy - mówi Janina Jemielita, która prowadzi księgowość stowarzyszenia.

Członkowie "Arkadii" nie wiedzą, gdzie będą spotykać się od lipca. Nie wiedzą także, co stanie się z grupami anonimowych alkoholików i uzależnionych od narkotyków, którzy przychodzą na mityngi do pałacyku.

- To są setki osób, które od lat przychodzą w to samo miejsce. Zmiana lokalizacji wprowadzi chaos i spowoduje mniejszą frekwencję, czyli ograniczy pomoc. Nie każdy przychodzi na mityngi regularnie. Niektórzy odwiedzają grupy AA tylko raz na kilka miesięcy, ale dzięki temu żyją w trzeźwości - mówi Dariusz Matuszak. - Nie potrzebujemy wiele. Sala do spotkań dla grup AA, NA i Al-anon oraz mały pokój, w którym będziemy mogli postawić komputer, drukarkę i szafę na dokumenty. Tyle wystarczy, by móc pomagać. Dzięki prezydentowi Kulikowi posiadamy nowy komputer. Pandemia pokrzyżowała nam plany, ale miasto zgodziło się, by niewykorzystane z dotacji środki przeznaczyć na zakup sprzętu. Bardzo nam to pomogło w pracy - dodaje prezes "Arkadii".

Działalność oparta na miejskiej dotacji

Miasto nie chce wyganiać jednak grup AA z lokalu w pałacyku. Prezydent Łukasz Kulik twierdzi, że ratusz użyczy salę na mityngi.

- Miasto widzi potrzebę dalszego wspierania grup osób uzależnionych. Anonimowi alkoholicy, narkomani i osoby współuzależnione nie zostaną pozbawione miejsca spotkań. Miasto zapewni im możliwość organizowania mityngów, nawet jeśli "Arkadia" zmieni swój adres - mówi prezydent Łukasz Kulik.

W nowo otwartym Centrum Aktywności Seniora swoje siedziby będą miały niektóre z działających w Ostrołęce organizacji. Dla "Arkadii" miejsca zabrakło, ale prezydent Kulik twierdzi, że  jedna z sal będzie udostępniana różnym stowarzyszeniom na potrzeby zarządu i spotkań informacyjnych.

- Stoimy na stanowisku, że siedziba stowarzyszenia, które nie posiada pracowników na etatach, powinna być zarejestrowana w miejscu zamieszkania np. prezesa organizacji. Miasto natomiast chętnie wspomoże bezpłatnym użyczeniem lokalu, by jego zarząd i członkowie mogli spotkać się i przeprowadzić potrzebne dyskusje - mówi prezydent Kulik.

Miastu zależy także na aktywizacji stowarzyszeń, której swoją działalność opierają wyłącznie na miejskiej dotacji.

- Stale wspieramy stowarzyszenia, których siedziba jest w Ostrołęce, ale zachęcamy ich zarządy do tego, by składały wnioski o dotację nie tylko do ratusza. Istnieje wiele dedykowanych programów dla tego typu organizacji. Istnieją nabory ze środków unijnych, granty z Urzędu Marszałkowskiego i wiele innych. Przez dwanaście lat działalności "Arkadia" opierała swoją działalność wyłącznie na dotacjach z budżetu miasta. Przyglądamy się temu i zachęcamy zarząd stowarzyszenia do bardziej aktywnego pozyskiwania środków z różnych źródeł - tłumaczy prezydent Łukasz Kulik.

Cichy sponsor

Gdy stowarzyszenie zaczęło głośno mówić o tym, że prezydent wypowiedział umowę przez zaległości w czynszu, znalazł się cichy sponsor.

- Zaległe opłaty zostały uregulowane. Nie mamy długów. Odezwał się do nas cichy sponsor, który wsparł nas pieniędzmi na opłatę zaległego czynszu. Nadal jednak nie wiemy, czy będziemy mogli kontynuować działalność w tym samym miejscu - mówi prezes Matuszak.

Najbliższa organizacja podobna do "Arkadii" jest w Łomży. W tym roku Łomżyńskie Stowarzyszenie "Zdrowie i Trzeźwość" w otwartym konkursie otrzymało z miejskiej dotacji na dwa zadania aż 100 tys. zł. Sąsiednie miasto na program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych przeznaczyło w tym roku ponad 520 tys. zł. Konkurs rozstrzygnięto w marcu. W Ostrołęce konkurs ogłoszono dopiero w maju. Jego budżet to 120 tys. zł, ponad czterokrotnie mniej.

- Niewielki budżet nie pozwala na dobrą profilaktykę i profesjonalną pomoc osobom dotkniętym uzależnieniami, ale nie tylko to jest problemem. W Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Ostrołęce nie zasiada członek naszego stowarzyszenia. W innych miastach jest to normą. Pomimo starań, ratusz odmawia - mówi ze smutkiem Dariusz Matuszak.

Przedstawiciele "Arkadii" w najbliższy poniedziałek znów spotkają się z prezydentem miasta.

Wyświetleń: 12113 komentarze: -
11:09, 10.06.2022r. Drukuj