piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Potrącenie to zawsze wina kierowcy samochodu

Nie każdemu się to spodoba. Potrącenie pieszego lub rowerzysty to zawsze wina kierowcy samochodu. Do często tragicznych zdarzeń w Ostrołęce, w Polsce i na całym świecie nie doszłoby, gdyby nie wybujałe ego kierowców samochodów.

To właśnie kierowcy samochodów są największym zagrożeniem w ruchu drogowym. To wsiadający za kółko uważają, że gdy mają pierwszeństwo przejazdu, mogą trąbić, krzyczeć i pouczać innych.

Reklama

Zapomniał wół, kiedy cielęciem był

Zapomniał wół, kiedy cielęciem był. W tym pięknym polskim przysłowiu zawarta jest cała prawda o kierowcach samochodów. Właściciele czterech kółek zapomnieli i uparcie nie chcą sobie przypomnieć, że nie zawsze mieli prawo jazdy. A prawda jest taka, że wielu z nas, gdy nie mieliśmy nawet karty rowerowej, nieraz zrobiło się gorąco, gdy popełniliśmy na drodze błąd. Do przeciętnego kierowcy w Polsce nie dociera niestety fakt, że większość osób w ogóle nie ma prawa jazdy i niemal całkowicie nie zna przepisów ruchu drogowego. Po co pieszemu prawo jazdy? Kto w Polsce pieszego uczy przechodzenia przez jezdnię? Gdzie i kiedy zdaje się egzamin z przechodzenia przez ulicę?

Mamy w Polsce przepisy, powiecie? "Są przecież przepisy", "nie łamię prawa", "jestem dobrym kierowcą", "to piesi chodzą jak święte krowy" - słyszę często. To wszystko są półprawdy. Nadrzędną zasadą w poruszaniu się po naszej kuli ziemskiej jest empatia. To słowo tak słabo znane kierowcom, którzy nie mogą pojąć, że czterolatek i czterdziestolatek są na drodze równi bez względu na to, czy poruszają się samochodem, rowerkiem biegowym czy hulajnogą. Właśnie z tego względu musimy na siebie uważać, a że kierowcy samochodów jeżdżą w pojazdach opancerzonych, muszą na innych uważać po trzykroć bardziej.

Drodzy kierowcy, jesteście zbyt ufni. Ufacie, że pieszy nie wtargnie na pasy, że rowerzysta nie wjedzie na pasy, a jadący hulajnogą zatrzyma się i poczeka. Ufacie, gdy już podczas pierwszej lekcji kursu na prawo jazdy słyszeliście o "zasadzie ograniczonego zaufania". Kompletnie tę zasadę ignorujecie. Zabici na przejściach ludzie to wasza wina. Bo nie zwalniacie przed pasami, bo ślepo ufacie, że wszyscy inni myślą to samo co wy, że znają przepisy tak jak wy i oceniają sytuację, tak jak wy. To zgubne myślenie pełne pychy, które wśród polskich kierowców jest zakorzenione od dawna. Dla wielu z nich niestety droga to miejsce stosowania najbardziej prymitywnego z praw: prawa natury, w którym silniejszy ma rację, a w tym przypadku pierwszeństwo na drodze.

Siedzącym w wygodnych samochodach nadzwyczaj trudno zatrzymać się przed pasami, gdy na zewnątrz w ponad 30-stopniowej spiekocie piesi muszą przejść setki metrów lub zimą, gdy podczas mrozów każdy krok na śliskim chodniku to ryzyko. Wydaje się, że wielu kierowców w ogóle nie bierze tego pod uwagę. Najważniejsze, że oni jadą. Jadą, więc piesi muszą poczekać. Skoro wybrali się na spacer, to mają czas. Mogli przecież wziąć samochód. I właśnie o to w tym chodzi - nie mogli. I być może nigdy nie będą mieli takiej szansy. Czas to zrozumieć drodzy zmotoryzowani.

Reklama

W jednym z osiedlowych sklepów usłyszałem niedawno, jak starszy mężczyzna z małej wsi pod Ostrołęką opowiadał z dumą o swojej córce, która po urodzeniu dziecka powiedziała, że boi się spacerować z wózkiem po drodze przebiegającej przez wieś z powodu szybko jeżdżących aut.

- Powiedziałem jej, że jak się boi, to niech siedzi w domu - stwierdził mężczyzna.

To pełne pychy i braku empatii zachowanie jest kwintesencją tego, co siedzi w głowach wielu polskich kierowców. Liczy się własne "ja", jako dzielny kierowca. Poruszający się chodnikiem to dla nich po prostu gorszy sort, który nie zasługuje na ich, zmotoryzowanych, szacunek.

Nie macie pierwszeństwa

Kierowcy samochodów muszą zmienić swoje zachowanie i zrozumieć, że nie mają pierwszeństwa na drodze. Bez względu na wszystko. Hamujcie, zatrzymujcie się i uważajcie. Niech droga służy w pierwszej kolejności pieszym i rowerzystom. Taka zmiana pozwoli na uratowanie wielu żyć.

Jestem przekonany, że świat czeka zmiana obecnego niedoskonałego prawa drogowego, które oparte jest na starych przekonaniach i przyzwyczajeniach. Nie ma lepszej drogi jak zrozumienie, że pierwszeństwo nie powinno być dla najsilniejszych, lecz dla najsłabszych, czyli niechronionych uczestników ruchu. Oprócz przebudowy prawa o ruchu drogowym potrzebna jest jednak w pierwszej kolejności zmiana mentalności i zwykła - wydawałoby się - chęć zauważenia bliźniego.

Reklama

Trochę wolniej

Do potrąceń i wielu wypadków nie doszłoby, gdyby kierowcy samochodów jeździli trochę wolniej. Naprawdę niewiele potrzeba do tego, by zmotoryzowane wilki były syte i piesze owieczki całe. Dlatego nie ma co apelować do pieszych i rowerzystów. Oni robią co mogą, by przeżyć na drogach. Apeluję dziś do was drodzy zmotoryzowani.

Kierowco, gdy już zdecydujesz się wyjechać autem na drogę, pamiętaj, że inni uczestnicy ruchu (piesi, rowerzyści, użytkownicy hulajnóg i kierowcy aut):

- mogą nie mieć prawa jazdy i nie znać przepisów ruchu drogowego,

- inaczej oceniają sytuację na drodze i prędkość pojazdów,

- nie robią ci na złość, a ich intencją nie jest utrudnianie tobie życia i utrudnianie jazdy,

- mogą być niepełnosprawni, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać,

- tak samo, jak ty spieszą się i nie mają czasu lub są spóźnieni,

- mogą być schorowani i nie panować nad swoim ciałem lub nie wiedzieć/nie rozumieć co w danej chwili robią,

- ich celem, tak samo, jak twoim, jest bezpieczne dotarcie do celu.

Jeżeli weźmiesz sobie do serca powyższe punkty przed ruszeniem w trasę, kolejna przejażdżka może być najspokojniejszą podróżą w twoim życiu. I tego, drogi kierowco samochodu, właśnie ci życzę.

O autorze

Krzysztof Chojnowski - redaktor naczelny "Mojej Ostrołęki".

Więcej felietonów w dziale Mało obiektywnie.

Wyświetleń: 22576 komentarze: -
09:16, 30.07.2022r. Drukuj