piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Zaczarowane zdjęcia Marka Syguły. "Las… tu mam wszystko, czego szukam" (rozmowa, zdjęcia)

Jak sprawić, żeby ruda wiewiórka, zamiast uciekać w popłochu, patrzyła z zaciekawieniem w obiektyw? Jaką magią trzeba władać, aby chytry lisek leniwie pozował, przeciągając się po drzemce? Co zrobić, aby wilk wyszedł nam na spotkanie? Niewielu ma te umiejętności. Wśród nich jest Marek Syguła.

To fotograf pasjonat. Urodził się w 1967 roku w Ostrołęce i tu mieszka do dziś. Pracuje w wielkim ostrołęckim przemyśle, ale w każdą wolną chwilę ucieka na łono przyrody, bo oczarowała go kurpiowska natura. Fascynuje się też fotografią. Łącząc te dwa zainteresowania, tworzy niebywałe wręcz kadry. Skąd wzięła się pasja do fotografii?

- Dorastałem w okolicy starego ostrołęckiego szpitala. Miejscowe laski, nadrzeczna przyroda, stara plaża, ryby - naturalnym etapem była fotografia. To hobby amatorskie, bo utrzymuję się z pracy w przemyśle papierniczym - mówi Marek.

Reklama

Od analoga do cyfrówki. "Zawsze była niepewność, co wyjdzie po wywołaniu kliszy na papierze"

Przygodę z fotografią zaczynał nieśmiało już w szkole podstawowej. Najpierw korzystał z niedrogich sprzętów dostępnych przed laty na rynku - Smieny, później Zenita. Oczywiście były to aparaty analogowe. Zdjęcia trzeba było wywołać.

- Pierwsze materiały były oczywiście czarno-białe. Powiększalnik znajdował się u kolegi w piwnicy i mieliśmy zabawę czasami do świtu. Zawsze tej zabawie towarzyszył jednak stres i niepewność, co tam wyjdzie po wywołaniu na papierze. Podglądu przecież nie było. To dopiero po pojawieniu się cyfrowych sprzętów. Kosmiczny skok, możliwość wprowadzania bieżącej korekty ekspozycji - mówi Marek Syguła.

Reklama

"Las... tu mam wszystko, czego szukam"

Młodzieńcze zainteresowanie fotografią rosło wraz z Markiem i przybierało coraz poważniejsze formy. Okazało się, że wspaniałych plenerów, pięknych kadrów czy fascynujących zwierząt nie trzeba szukać daleko, są tuż "za miedzą", na wciąż nieodkrytej do końca Kurpiowszczyźnie. To tu lub w bliskim sąsiedztwie ostrołęczanin poszukuje obiektów do sfotografowania, ciekawych miejsc, leśnych ostępów, roślin czy zwierząt. Co jest magicznego w Kurpiowszczyźnie, że warto ją fotografować?

- Fotografuję tu, bo bliskość Kurpi jest na wyciągnięcie ręki. Za płotem. Jak się ją pozna, to znajdziemy tu wszystko i rzadkie rarytasy jak kuliki, kraski, wilki, ale też tzw. pospoliciuchy, jak jelenie, sarny, dziki itp. Oczywiście lasy. Znam je już prawie wszystkie. Dziękuję leśnikom z regionu Ostrołęki, Myszyńca i Budzisk za wyrozumiałość i tolerancję w ich obszarach, to dla mnie duża pomoc. Las... tu mam wszystko, czego szukam. Niekoniecznie zwierzęta. Czasami wystarczy tylko las i światło - mówi Marek.

Zaczarowane zdjęcia, Zaczarowane Kurpie...

Marek Syguła jest inicjatorem i założycielem facebookowej strony Zaczarowane Kurpie. To specjalna przestrzeń dla osób, które cenią walory kurpiowskiej przyrody - fauny i flory, które profesjonalnie lub amatorsko fotografują i potrafią uchwycić w kadrze ulotne chwile.

- Powołałem tę stronę, czując, że muszę zrobić coś dla naszego regionu. Swój wolny czas w dużej części spędzałem nad Biebrzą, skąd pochodzi moja mama. Tam, w początkach internetu, powstała "Moja Biebrza" i zacząłem popularyzować Dolinę Biebrzy. Napisałem dwie książki i publikowałem zdjęcia. Później był Facebook, który dawał nowe możliwości. Po wielu latach postanowiłem, że trzeba zrobić coś dla drugiej części korzeni, czyli mojego taty, który pochodzi z Ostrołęki. Biebrza już sobie radziła, a Kurpie zawsze były niedoceniane. To nie Tatry, czy Bałtyk. Nie te tłumy i nie te klimaty. A przecież okazuje się, że nie jest szaro. Jest tu wszystko: piękne lasy, bagna, rzeki, zwierzęta, ryby i charakterystyczny folklor, od którego grupa się nie odżegnuje, ale nie chciałem nigdy, aby dominował. Grup folklorystycznych o Kurpiach jest sporo, a o przyrodzie i pięknie regionu nie było. Wciągnąłem kilku znajomych fotografów i ruszyliśmy. Prawie 4 tysiące osób ogląda Zaczarowane Kurpie na Facebooku i ciągle pojawiają się nowe osoby. Oczywiście pilnujemy jakości, nie każdy pstryk z telefonu jest zdjęciem i dlatego czasem mi przykro, gdy muszę usuwać takie fotki - mówi Marek.

Reklama

Jaki jest przepis na dobre zdjęcie?

Fotografowanie, choć pozornie łatwe i dostępne dziś dla każdego, nie jest po prostu pstrykaniem bez celu. Czasami to łut szczęścia, niewyobrażalne zrządzenie losu, ale najczęściej godziny wędrówek, czynienia planów, długie godziny spędzone na obserwacji i poszukiwaniu odpowiedniego światła i ujęcia. Czy jest jakiś patent, złoty środek na wykonanie dobrego zdjęcia?

- Dobre zdjęcie to światło - poranki, zachody, wieczory, tropienia, czasem zasiadki, ale raczej nie są to przypadki. Dobre zdjęcie to dobre światło i sprzęt, najlepiej lustrzanka. Parametry - oczywiście tryb manualny, nigdy automatyczny. Oczywiście można też zrobić coś telefonem, ale pamiętajmy, jakie szkło ma obiektyw lustrzanki, a jaki aparacik w telefonie. Nie ma takich telefonów, które robią dobre zdjęcia, poza dokumentalnymi czy pamiątkowymi - do tych celów wystarczają. Każde wyjście w teren to plan. Oczywiście nie zawsze zrealizowany. Przyczyna nieudanej wyprawy to chociażby pogoda, chmury i mrok w lesie, myśliwi na ambonach... Trzeba się odnaleźć i radzić sobie z zastanymi warunkami. A łatwo nie jest. Czasami dokuczają kleszcze i strzyżaki (jeleniówki), zwłaszcza jesienią - dodaje.

"Chciałbym wydać album o pięknie Kurpiowszczyzny"

Każdy fotograf ma swoje ulubione zdjęcia, z których jest dumny, z którymi wiążą się silne przeżycia. Które zdjęcia ceni najbardziej Marek?

- To mój pierwszy młody lisek - jedno z pierwszych zdjęć, które umieściłem na Facebooku. Zwierzak strasznie był mnie ciekawy, a miałem tylko zwykły obiektyw. To również wilki na Kurpiach, nie jest to zwierz powszechny jak w Bieszczadach, i oczywiście mój byk z rykowiska, niesamowite wrażenie... waga ciężka - dodaje.

Gdy oglądamy jego fotografie, trudno wybrać najpiękniejszą. Czasami aż trudno uwierzyć, że te ujęcia wykonano nieopodal, w naszych kurpiowskich lasach, być może w miejscach dobrze nam znanych, gdzie chadzamy na spacery. Dobrze, że wiele z tych zatrzymanych w kadrze chwil jest zbieranych w jednym miejscu, na stronie Zaczarowane Kurpie. Marek liczy jednak, że uda się zgromadzić fotografie w bardziej tradycyjnej formie.

- Chciałbym wydać album o pięknie Kurpi dotkniętych czarami, materiału mam sporo, ale szukam wydawcy - zdradza swoje marzenia Marek.

Życzymy, aby te plany się powiodły. A naszych czytelników zapraszamy do odwiedzenia facebookowego profilu Zaczarowane Kurpie. Może tam poszukacie inspiracji na zdjęcia podczas wiosenno-letnich wypraw?

Autor zdjęć: Marek Syguła (zdjęcia w pełnej rozdzielczości dostępne są na stronie Zaczarowane Kurpie lub na facebookowym profilu Marka Syguły)

Wyświetleń: 9388 komentarze: -
10:36, 07.05.2022r. Drukuj