Dyrektor od pękającego asfaltu odszedł z urzędu
Radosław ParzychRadosław Parzych, dyrektor miejskich inwestycji, który mówił o tym, że asfalt na tymczasowej przeprawie popękał, bo miał popękać, stracił pracę. Z urzędem miasta, przez samymi świętami Bożego Narodzenia, pożegnał się na swój wniosek. Jego obowiązki przejął Piotr Brodacki.
W czerwcu 2017 r. Radosław Parzych wygrał drugi konkurs na dyrektora Wydziału Inwestycji Miejskich Urzędu Miasta Ostrołęki. Pierwszy konkurs nie wyłonił zwycięzcy. Stanowisko objął po Mieczysławie Hendożko, który
w 2015 roku stracił pracę w trybie dyscyplinarnym. Hendożko
wygrał w sądzie, ale do pracy już nie wrócił.
ReklamaZarządzając miejskimi inwestycjami Radosław Parzych miał wiele na głowie. miasto borykało się z budową tymczasowej przeprawy, remontem starego mostu i wielu ulic, które miały zostać otwarte w kampanii wyborczej przez wyborami w październiku 2018 r.
O Parzychu głośno było na początku stycznia 2018 r., kiedy jako dyrektor wydziału miejskich inwestycji stwierdził, że
asfalt na tymczasowej przeprawie przez Narew miał popękać. Tymczasowy most otwarto 2 stycznia br., a informacje o pierwszych pęknięciach nawierzchni wyszły na jaw niespełna trzy tygodnie później.
W lipcu br. dyrektor Parzych opowiadał na łamach "Ostrołęki Samorządowej" o nowej fontannie. Pomimo obowiązującego zakazu kąpieli i komunikatów wydawanych przez stacje epidemiologiczne w całej Polsce, urzędnik stwierdził, że
fontanna jest bezpieczna. Zamknięty obieg wody - zdaniem dyrektora Parzycha - nie stwarza zagrożenia w związku z namnażaniem się bakterii, grzybów i pasożytów, ponieważ jest ona okresowo w całości wymieniana. Ryzyko zakażenia skutecznie minimalizuje też okresowa kontrola stanu instalacji wodnej połączona z usuwaniem ewentualnego biofilmu. Skoro jednak jest tak dobrze i bezpiecznie, to czemu kąpiel w fontannie jest zakazana? -
pytaliśmy retorycznie pod koniec lipca br.
ReklamaPomimo kilkumiesięcznych opóźnień w przedwyborczej budowie dróg w mieście, Radosław Parzych w kampanii wyborczej nie zabierał głosu. Dopiero po przegranych przez Janusza Kotowskiego wyszło na jaw, że
miasto do remontu starego mostu będzie musiało dołożyć co najmniej 6 mln zł. Władze ratusza z dyrektorem Parzychem na czele wiedziały o tym od marca, a więc od 9 miesięcy (!). Problemy z remontem nie zostały ujawnione opinii publicznej. Sprawę ujawnił dopiero nowy prezydent miasta Łukasz Kulik. Dyrektor miejskiego wydziału inwestycji zabrał głos na sesji 3 grudnia br.
Reklama- Plac pod budowę mostu przekazaliśmy firmie Strabag w styczniu tego roku. W toku pomiarów wykonanych przez wykonawcę, okazało się m.in., że filary w moście są niezbrojone. Spowodowało to, że wykonawca złożył do nas szereg pism, m.in. zaproponował zmianę konstrukcji ustroju nośnego na konstrukcje zespoloną, w której filary zamiast żelbetowe, będą stalowe - mówił dyrektor Parzych. - (...) Początkowe badania wykazywały obecność stali w filarach, ale gdy wykonawca zbadał filary dokładniej, okazało się, że zbrojenia nie ma. Wykonawca po wykonaniu pomiarów, pierwsze wątpliwości przekazywał już w marcu tego roku do projektanta pana Marcina Łukasiewicza, z którym zdecydowaliśmy się zakończyć współpracę - dodał dyrektor.
Na krótko przed świętami dyrektor Radosław Parzych złożył rezygnację. Umowę z urzędem miasta rozwiązano za porozumieniem stron. Parzych w ratuszu już nie pracuje. Jego obowiązki przejął jego dotychczasowy zastępca, Piotr Brodacki. Niebawem miasto ogłosi konkurs na to stanowisko.
Wyświetleń: 18276 |
komentarze: - |
|
15:18, 30.12.2018r. |
|