piątek, 26 kwietnia 2024 r., imieniny Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Liliputy trzymają Guliwera

Długiego węża w kieszeni ma grupa radnych, która już od niemal roku sprawuje mandat - teoretycznie - dla dobra mieszkańców. Dokładnie widać, że w meczu zwanym kadencją radni potrafią zagrać na nosie prezydentowi i walczyć jak lew o swoje prywatne interesy, wbrew temu co hucznie głosili w kampanii wyborczej.

Moralność i kwieciste przemowy muszą poczekać do następnych wyborów.

ReklamaMecz zwany kadencją

Od początku kadencji prezydenta Łukasza Kulika widać, że koalicja z Bezpartyjnym Miastem Ostrołęką i Naszą Ostrołęką to fikcja. Radni nie popierają projektów uchwał przedstawianych przez prezydenta, przez co zmiany w samorządzie nie idą takim tempem, którego życzyłby sobie prezydent. Często na sesjach sprawy całkowicie zmieniają tor i obracają się przeciwko prezydentowi, a koalicjanci grają mu na nosie.

Prezydent Kulik jest jak Guliwer przygwożdżony do ziemi przez liliputów nitkami. Po niemal roku prezydentury nitek wciąż przybywa, a zerwanie ich wszystkich lub choćby poluzowanie więzów, staje się coraz trudniejsze. Rządzenia nie ułatwiają koalicjanci, którzy w meczu zwanym kadencją grają indywidualnie.

Skandalem jest praca w Miejskim Zarządzie Obiektów Sportowo-Turystycznych i Infrastruktury Technicznej w Ostrołęce, którą znalazł Wojciech Zarzycki. Przewodniczący rady miasta wszedł w buty swojego poprzednika Jerzego Grabowskiego, który za czasów prezydentury Janusza Kotowskiego także znalazł pracę w miejskiej spółce zajmującej się sportem. Patologia polega na tym, że radny jako osoba nadzorująca działania prezydenta i udzielająca mu co rok absolutorium, pracuje w zakładzie pracy, którego szefem jest właśnie prezydent. Radny kontroluje więc swojego szefa. Pieniądze od dawna jednak są ważniejsze od moralności.

ReklamaGrupowo o swoje finanse dbają radni "Bezpartyjnego Miasta Ostrołęki". Mariusz Mierzejewski, Jakub Frydryk i Jacek Łuba to trzej zaradni panowie, którzy trzęsą koalicją z prezydentem Kulikiem. To doświadczeni gracze mocno skażeni pisowską polityką znaną przez ostatnie 12 lat, którą ostrołęczanie stanowczo odrzucili w ubiegłorocznych wyborach. Nalot jednak pozostał.

Mierzejewski przez lata przeskakiwał ze stołka na stołek i był zaufanym człowiekiem ówczesnego prezydenta Janusza Kotowskiego. Zdanie co do zasad panujących w partii PiS zmienił, gdy rozwinął własny biznes. To właśnie za czasów Kotowskiego udało mu się zbudować budynek, w którym  obecnie znajduje się m.in. osiedlowy sklep - w pobliżu powstających bloków na tzw. osiedlu OTBS oraz rozpocząć budowę bloków przy ul. Natury. 

Jacek Łuba za czasów prezydenta Kotowskiego blisko współpracował z Urzędem Miasta Ostrołęki, oczywiście nie za darmo. Los się do niego uśmiechał, znalazł pracę w Energa Serwis. Jego współpracownik nagrywał oficjelom z ratusza filmiki z życzeniami i miał podpisaną umowę z OTBS. Z Mierzejewskim łączą go bardzo bliskie kontakty biznesowe. Zarobił u niego w ubiegłym roku 42 tys. zł, obaj pracują w tym samym lokalu.

ReklamaJakub Frydryk jest prezesem stowarzyszenia Mazowieckie Inicjatywy Społeczne, które przez wiele lat otrzymywało dotacje z urzędu miasta na różnorodne akcje i wydarzenia. Działał także w sporcie jako członek zarządu klubu ASPS NET Ostrołęka. Drużyna siatkarzy seniorów wycofała się z rozgrywek, klub pozostał z długami i m.in. nierozliczonymi kontraktami z trenerem i zawodnikami. Frydryk i pozostali członkowie zarządu zrezygnowali z dalszego kierowania klubu. Wiadomość przeszła bez echa, nie było odważnego, by pomóc klubowi w najgorszym czasie.

Bujanie łódką

Trójka "bezpartyjnych" radnych chce teraz zmienić plan zagospodarowania na działce swojego kolegi Mariusza Mierzejewskiego. Podczas czwartkowej sesji Mariusz Mierzejewski będzie uzasadniał, dlaczego radni powinni zgodzić się na zmiany planu, aby jego spółka mogła postawić na działce kolejny blok. Być może przybliży przy okazji radnym historię odprowadzania wody z placu budowy do miejskiej kanalizacji.

W czwartek trzech przedsiębiorczych radnych znów zatrzęsie całą radą miasta domagając się korzystnych zmian w lokalnym prawie. Panowie muszą jednak pamiętać, że ci, którzy najmocniej bujają łódką, mogą pierwsi z niej wypaść.

O autorze

Krzysztof Chojnowski - redaktor naczelny "Mojej Ostrołęki", przedsiębiorca, podróżnik, ojciec.

Więcej publikacji w dziale Mało obiektywnie.

Wyświetleń: 15116 komentarze: -
13:05, 22.10.2019r. Drukuj