wtorek, 30 kwietnia 2024 r., imieniny Katarzyny, Mariana, Lilii

Reklama   |   Kontakt

Aktualności

Maria Weronika Kmoch o wielkanocnych zwyczajach na Kurpiach (wideo)

Nastał wielkanocny czas. O ludowych tradycjach naszego regionu rozmawiam z Marią Weroniką Kmoch znaną w przestrzeni wirtualnej jako Kurpianka w wielkim świecie. Na jej blogu znajdziesz wiele informacji o ludowych zwyczajach i mnóstwo ciekawostek.

Z Marią wspominamy jej rodzinny dom i przygotowania do Wielkiej Nocy. Znajdziecie tu także ciekawostki z dawnych tradycji, które już dziś nie są powszechnie kultywowane. Nie zabraknie informacji o tworzeniu oklejanek i pisanek w Puszczach Białej i Zielonej, o "bujackach", o oblewkach i wykupie. To oczywiście tylko niewielki wycinek z wielkanocnych tradycji kurpiowskich, ale za to świetny wstęp do tego, abyśmy swoją wiedzę na ten temat pogłębili. Warto zacząć od bloga Kurpianka w wielkim świecie.

Reklama

Zapraszamy do przeczytania i wysłuchania rozmowy.

Katarzyna Zyśk: Jak wspominasz przygotowania do Świąt Wielkanocnych w swoim rodzinnym domu, w swojej rodzinnej miejscowości?

M. W. K. Dużo jest takiego wyciszenia, innej atmosfery niż zazwyczaj. Dużo czasu spędza się na nabożeństwach w kościele, to logiczne, gdy jest się rzymską katoliczką. Wspominam też takie momenty, które są związane ze zwyczajami, które mam wrażenie nie są już tak powszechnie kultywowane. Na przykład w Wielki Piątek tylko do określonej godziny możesz cokolwiek robić, pracować. Na pewno nie możesz grzebać w ziemi ze względu na szacunek do ziemi i też moment śmierci Jezusa, który przecież wspominamy w Wielki Piątek. Z kolei w Wielką Sobotę, po poświęceniu ognia i wody, po poświęceniu też świecy paschalnej, zostaje przed kościołem ognisko. Ono się tam dopala, dopala, czasami przez całe nabożeństwo. Jak wychodzisz, jeszcze coś tam w tym ognisku jest. Dawniej wierzono, że jeżeli zabierze się taki węgielek, zaniesie do domu, wrzuci do własnego paleniska czy odpali od niego kadzidło, albo włoży się przy deskach w domu, albo w jakimś budynku gospodarczym, to przyniesie błogosławieństwo. Pamiętam z dzieciństwa, że zawsze był tłum ludzi, który pchał się do tego ogniska, żeby wziąć te żagiewki. Obserwowałam ten zwyczaj w ostatnich latach, przy okazji pisania książki o parafii Jednorożec, to były już tylko pojedyncze osoby. Ale mój tata zawsze brał. I to jest taka rzecz, którą wspominam, bo on zawsze opowiadał, że tego go rodzice nauczyli. Dziadek miał korzenie w Puszczy Białej, a babcia w Puszczy Zielonej. Więc to był dla mnie taki zwyczaj, tradycja, łącznik z dawnymi czasami.

K. Z. Ale to jest świetny przykład na to, że większość tych tradycji starych przetrwała do dzisiaj. Niestety niektóre albo zanikały powoli i już ich nie ma, albo są już tylko jedynie śladem w starych książkach. Które z tych zwyczajów, które były dawne, które być może nie zachowały się już do dziś, wydają Ci się najciekawsze?

M. W. K. Bardzo lubię wykup podczas oblewki, czyli poniedziałku wielkanocnego, zwanego dziś śmigusem-dyngusem. Ta nazwa jest powszechna w Polsce, choć kiedyś śmigus i dyngus to były dwie różne okazje. Oblej albo oblewka, różnie się to nazywa u nas na Kurpiach, jest związana oczywiście z oblewaniem wodą, ma to wróżyć powodzenie u płci przeciwnej. Warto być oblaną, bo inaczej przez rok na pewno nie wyjdziesz za mąż. Ale podczas oblewania zbierano wykup, najczęściej jajka, czasami drobne pieniądze, o ile gospodarz miał i dał pieniądze. I pamiętam we wspomnieniach dotyczących Jednorożca czytałam, że jak nazbierano już tych wszystkich jajek, to robiono ogromną jajecznicę, zbierali się strażacy w remizie, robili ogromną jajecznicę i organizowali zabawę. Lubię ten moment ze względu na to, że jest to związane z dawnym skupieniem się na relacji chrześniak-matka chrzestna. Do chrzestnych się chodziło właśnie po wykup i też specjalne jajka przygotowywały matki chrzestne dla swoich chrześniaków, chrześniaczek, one były specjalnie zdobione, dla nich odłożone. To jakieś takie wzruszenie we mnie wzbudza, jak o tym myślę, jak o tym czytam. Nie wiem, czy to jest jeszcze kultywowane, może jeszcze starsze osoby o tym pamiętają i do tego jakoś nawiązują, ale powszechnie już raczej nie.

Raczej się nie używa się też pojęcia kruk jako określenia na bardzo czarne jajka. Nie ma też  bujacek czyli huśtawek wiosennych. To jest bardzo ciekawy zwyczaj. Pięknie to wygląda na zdjęciach archiwalnych, w publikacjach Adama Chętnika. Bujanie bardzo wysoko miało przynieść powodzenie młodym osobom i tak wybujać je ku zamążpójściu. Ale często wiązało się z niebezpieczeństwem i uszczerbkiem na zdrowiu, a może nawet życiu, więc w pewnym momencie tego zakazano. Tak samo zakazano strzelania, wiwatowania ze strzelb, a nawet i z moździerzy. To wydarzało się w poranek wielkanocny, jako nawiązanie do odgłosu głazów przesuwanych, kiedy Jezus z martwych powstał. Ale to również wiązało się z poważnymi wypadkami i wydano nawet urzędowe dokumenty, które zakazywały takiego strzelania. To już raczej nie przetrwało. Chociaż może wraca...

K. Z. Wspomniałaś o malowaniu, zdobieniu jaj. Wiemy, że są różnice między zdobieniem jaj na Kurpiach Białych i Kurpiach Zielonych. Opowiesz troszkę o tym?

M. W. K. Te, o których wspomniałam do tej pory, to zielonokurpiowskie. W Puszczy Białej są też jajka zdobione woskiem, malowane barwnikami naturalnymi, ale najpopularniejszym wzorem, co ciekawe takim, który pierwotnie był tylko w części puszczy, w okolicach Pniewa, a teraz się rozszerzył na całą Puszczę Białą, jest sposób zdobienia jajek rdzeniem sitowia. Nazywają się oklejankami, bo jajko się okleja tym sitowiem. Zbiera się sitowie jesienią - październik, listopad. Wyjmuje się z łodyżki zielonej sitowia rdzeń - taki biały paseczek - zostawia w suchym miejscu i wiosną wystarczy włożyć to w lnianą ściereczkę i sitowie mięknie, wtedy jest plastyczne i możemy nim obkręcać jajko, naklejać to na jajko. Materiał, którym się obkleja jajka, wydmuszki, to jest klej z mąki żytniej i wody, bo taki jest najlepszy, najlepiej trzyma, a jednocześnie długo nie zastyga. Z sitowia otrzymujemy kolor biały, zielony, czerwony i żółty z nitek. Czerwone, zielone były wyciągane ze sprutych, starych kiecek stroju odświętnego, a żółte najczęściej były dokupywane po prostu gdzieś w sklepie, bo akurat ten kolor nie jest bardzo popularny w stroju kurpiów białych.

Reklama

K. Z.  A jak jest w Puszczy Zielonej?

M. W. K. W Zielonej są pisanki. Najpierw piszemy woskiem, przy czym trzeba to robić szybko, bo wosk może szybko zastygnąć. To musi być jakiś taki pisak z ostrą końcówką. Piszemy wzorki bardzo różne, geometryczne, figuralne. Później te jajka pokryte woskiem gotujemy w barwniku. naturalnym, w zależności od tego, jaki chcemy uzyskać kolor. Albo najpierw gotujemy, a później na tym kolorze, który został naniesiony, wyskrobujemy wzór, który nam się podoba.

Reklama

K. Z. Czy ty przed świętami wielkanocnymi sięgasz po stare zwyczaje?

M. W. K. Na pewno. Chciałabym trochę więcej porobić oklejanek, czyli tych jajek z Puszczy Białej. Pamiętam, że jak byłam w gimnazjum, to byłam kiedyś na warsztatach w Muzeum Kultury Kurpiowskiej i robiliśmy wtedy właśnie oklejanki. Tylko nie wiem, czy wtedy tak mocno zaznaczono, że to Puszcza Biała, a może ja nie zwróciłam uwagi. Ale teraz już wiem. Bardzo zachęcam do wykonania i zielonokurpiowskich i białokurpiowskich. To fajne zajęcie, uspokajające, a jednocześnie dające ujście kreatywności.

K. Z. Wiele wskazówek na pewno znajdziemy na Twoim blogu Kurpianka w wielkim świecie?

M. W. K. Tak. I zachęcamy wszystkich do tego, żeby w ten sposób, na ludowo, przygotowali się do Świąt Wielkiej Nocy.

K. Z. Dziękuję za rozmowę.

Najnowsze wywiady

Maria Weronika Kmoch o wielkanocnych zwyczajach na Kurpiach (wideo)

Na cztery ręce i cztery nogi... Duet organowy Aleksandra Gawrońska-Kozieł i Mariusz Kozieł czyli Colloque des Claviers (wideo)

"Kos" - debiutancka powieść Nastki Drabot. "Kos pojawia się w książce jako ptak i pewna alegoria..." (rozmowa, konkurs)

Gość Mojej Ostrołęki. Maria Weronika Kmoch: "Poznawanie Kurpiowszczyzny daje mi ogromną radość. To miejsce, do którego lubię wracać" (wideo)

Gość Mojej Ostrołęki Dariusz Matuszak o 14-leciu Arkadii. "Pomagamy wyjść z nałogu i pozostać w trzeźwości" (wideo)

Krzysztof Piersa: "Mój rekord grania non stop to 56 godzin bez snu". Dziś uczy, jak wyjść z uzależnienia (wideo)

Pięć lat w inwestycjach gminy Rzekuń. Wójt Bartosz Podolak "Nasza gmina rozwija się bardzo dynamicznie" (wideo)

Byśki, nowe latka, fafernuchy. Czyli o noworocznych zwyczajach na Kurpiach z Czesławą Kaczyńską (wideo)

Przy OCK powołano Ostrołęcką Orkiestrę Kameralną. Tadeusz Wiśniewski: "To było moje marzenie" (rozmowa, wideo)

Ilicz wraca na scenę po 35 latach! "Pierwszy, fantastyczny koncert zagraliśmy w I LO" (rozmowa)

Pisze historie zmarłych. "Wszystko zaczęło się od praprababci Scholastyki, po której odziedziczyłam imię" (rozmowa)

"Sędzia" to debiutancka powieść Oliwii Marczak. - Moja przygoda z literaturą zaczęła się w ostrołęckiej "dziesiątce" (rozmowa)

Kochasz komiks? A może chcesz poznać tę sztukę? Już w sobotę II Ostrołęckie Spotkania Komiksowe! (rozmowa, wideo)

Przed nami wielkie święto biegowe w Ostrołęce! Na Półmaraton Kurpiowski zaprasza Przemysław Dąbrowski (rozmowa)

My, Słowianie. O naszych korzeniach, pogańskich tradycjach i słowiańskiej kulturze rozmawiamy z Arturem Chrostowskim (wideo)

Nowe przedszkola, pensje nauczycieli. Zmiany w ostrołęckich szkołach (rozmowa)

O muzycznych gwiazdach i programie VIII Ostrołęckich Operaliów. Jakub Milewski: "Mam nadzieję, że to będzie niezapomniana edycja" (rozmowa)

Miejsce dla osób z niepełnosprawnością w Cierpiętach. "Nie zrezygnujemy z tego, bo potrzeby są ogromne" (rozmowa)

Ostrołęka powstańcom warszawskim. Dyrektor OCK Tadeusz Wiśniewski zaprasza do wspólnego śpiewania (rozmowa)

W kadrze Anny Suchcickiej. "Najlepsze zdjęcie to takie, którego jeszcze nie zrobiłam" (rozmowa)

Wiceprezydent Anna Gocłowska: "Nawet gdy prezydent jest nieobecny, interesy mieszkańców są zabezpieczone jak należy" (rozmowa)

Tupolev wylądował w redakcji Mojej Ostrołęki. "Wychodzimy na scenę i dajemy z siebie sto procent" (wideo)

Młodzi z Pasją: Tomasz Mierzejek. "Dialektu nauczyłem się, podsłuchując moich dziadków" (wywiad)

Gość Mojej Ostrołęki - Bożena Załęska, dyrektor MBP. "Za rok planujemy kolejny festiwal książki" (wideo)

Ostrołęczanka zdobyła koronę Miss Województwa Mazowieckiego. Amelia Mierzejewska: "Od zawsze łamałam schematy" (rozmowa, zdjęcia)

Agnieszka Zielewicz i jej "Zielnik Kurpiowski". "Fascynuje mnie przyroda, nietuzinkowe krajobrazy doliny Narwi" (rozmowa)

Sabina Malinowska swoje życie związała z ostrołęcką biblioteką: "Przyszłam tu przypadkowo, ale pokochałam to, zostałam" (zdjęcia)

Z wizytą w Muzeum Kasie Biletowej Jerzego Grabowskiego. Ponad tysiąc pamiątek w jednym miejscu (zdjęcia)

Gość Mojej Ostrołęki: dyrektor szpitala Paweł Natkowski o braku rejonizacji, szpitalnym jedzeniu i badaniach profilaktycznych (wideo)

Adam pracuje w zakładzie pogrzebowym i przygotowuje zmarłych do pochówku. "Śmierć da się oswoić" (rozmowa)

Jak smog niszczy zdrowie? Rozmowa z dr Małgorzatą Prusaczyk, kierownikiem oddziału chorób płuc ostrołęckiego szpitala

Iwona Olkowska z Ostrołęki inspiruje tysiące internautów na Instagramie. Jej aranżacje wnętrz robią furorę (rozmowa)

Kino "Jantar" znów w pierwszej lidze, ale czy w Ostrołęce powstanie wreszcie teatr? (rozmowa)

Marcin Meller w redakcji "Mojej Ostrołęki". Rozmowa o nowej książce, Kurpiach i byciu ojcem (wideo)

Niepełnosprawny mężczyzna od kilku lat mieszka w kontenerze. "Nie chcę do DPS-u" (zdjęcia, wideo)

Staszek Orłowski o komiksowej pasji. W mieszkaniu ma setki wyjątkowych pozycji

Kto i dlaczego tworzy murale w Ostrołęce? Rozmowa z Nastką Drabot (zdjęcia)

Golibroda z Ostrołęki. Rafał Marczak teraz dba o zarost i fryzury Norwegów (zdjęcia)

Więcej wywiadów

Wyświetleń: 2401 komentarze: -
12:51, 31.03.2024r. Drukuj