Na topie jest dziś temat uzależnienie od gier, od telefonii komórkowej oraz od bycia w sieci. Dzieci, młodzież i dorośli spędzają w przestrzeni wirtualnej zbyt dużo czasu, nie dostrzegając ogromnych zagrożeń. Dużo o tym wie Krzysztof Piersa, który sam był uzależniony od gier.
Krzysztof Piersa to terapeuta uzależnień, autor poradników "Komputerowy ćpun", "Trener marzeń" oraz fantastycznej serii "Kosmiczne Bobry", edukator w zakresie terapii uzależnień płynących z sieci oraz tak zwanej cyfrowej rozrywki, mediów społecznościowych, tego, co publikujemy w mediach społecznościowych, od hazardu skrzynkowego, gier. W tym funkcjonuje już 8 lat. Jak policzył, przeprowadził już ponad 1200 spotkań w szkołach i w bibliotekach łącznie i przemierza Polskę właściwie od Rzeszowa po Szczecin, prowadząc zajęcia z młodzieżą i dorosłymi.
Był gościem w studiu "Mojej Ostrołęki" i opowiedział o uzależnieniu, fonoholizmie i cyberzagrożeniach. W przeszłości sam był uzależniony, a jego rekordem grania non stop było 56 godzin bez snu. Jak sobie poradził, jak wyszedł ze zgubnego nałogu i jak dziś pomaga innym - o tym w naszej rozmowie.
Należy rzeczywiście podkreślać, że można grać i można korzystać z internetu, bo to jest dla ludzi. Tego się nie należy bać, to jest rozrywka jak każda inna. I problem rzeczywiście jest właśnie z przesadzaniem, z tak zwanym przegięciem. Przegięcie jest w momencie, kiedy zaniedbujemy otoczenie, kiedy zaniedbujemy bliskich, kiedy telefon staje się ważniejszy niż rozmowa z drugim człowiekiem, kiedy sięgamy po telefon w trakcie rozmów, w trakcie posiłków, rezygnujemy ze snu, żeby poprzeglądać internet dłużej. To jest moment, który wsakzuje na to, że przesadzamy z telefonem. Jeżeli granie na komputerze jest ważniejsze niż spotkania ze znajomymi, kiedy zaczynamy być wściekli przez to, że przegraliśmy grę, to też jest sygnał, że nasze wartości, nasza samoocena są zachwiane. Ja zawsze polecam zarówno graczom, jak i użytkownikom telefonów spróbować zrobić sobie dwudniowy detoks, na weekend odciąć się od grania albo od samych mediów społecznościowych i zobaczyć, jak sobie dajemy z tym radę. Jeżeli sprawujemy kontrolę - super, ale jeśli nie, to może warto się nad czymś zastanowić.
Tak, zaniedbywanie relacji, zaniedbywanie swoich obowiązków, wpadanie w złość w momencie abstynencji, zapominanie o ważnych sprawach, którymi mieliśmy się zająć, bezsenność - to między innymi takie sygnały, które świadczą, że mamy do czynienia z uzależnieniem. Co ciekawe, są to sygnały podobne do innych uzależnień - uzależnień behawioralnych, alkoholizmu, również narkomanii. Zatem uzależnienie od gier, uzależnienie od internetu nie różni się wcale tak bardzo od chociażby alkoholizmu. I nie ma tu znaczenia czy jest to smartfon, komputer czy konsola. Urządzenie pozostaje tylko urządzeniem. Jeżeli to jest laptop, jeżeli to jest komputer stacjonarny, konsola, to wszystko dotyczy dokładnie tego samego zjawiska, czyli nadużycia gier komputerowych. Jeżeli oczywiście nadużywamy, bo możemy po prostu się bawić.
Jest to problem rzeczywiście. Ja zawsze polecam wyrzucanie telefonu z sypialni. Kiedy kładziemy się spać, zostawmy ten telefon na przykład w salonie. Jeżeli tłumaczymy, że ja mam przecież tam budzik, to przecież można kupić w sklepie analogowy, zwykły budzik za 5,50 i też nas obudzi. Możemy mieć budzik elektroniczny. Ewentualnie możemy wyłączyć telefon, a i tak nam budzik zadzwoni. Ale warto pamiętać o wyłączeniu tego telefonu. Jeszcze dorośli potrafią w miarę nad tym panować, ale młodzież bardzo dużo czasu spędza. Oni potrafią wysyłać do siebie wiadomości o pierwszej w nocy, drugiej, trzeciej, mając rano na ósmą do szkoły. Więc później mają symptomy niewyspania, co również prowadzi do wyrzutu kortyzolu w organizmie, do zaburzenia całej gospodarki hormonalnej, bo brak snu ma swoje okrutne konsekwencje i to się później odbija również na ich zdrowiu.
Niestety, prawdą jest, że trzeba zacząć od rodziców. Nawet bym powiedział, że młody człowiek - pierwsza klasa podstawówki, druga, trzecia - on sam sobie takich obostrzeń nie wprowadzi. On nie wprowadzi sobie obostrzenia, że teraz już nie powinienem grać, bo to już niezdrowe. Młody człowiek by jadł codziennie pizzę i płatki śniadaniowe i nie miałby z tym absolutnie żadnego problemu. Jeszcze ja bym pewnie przeżył do osiemnastki na płatkach i pizzy i nie musiałbym jeść warzyw żadnych absolutnie. Potrzebna jest mama, która powie, zjedz czasami również warzywka. I dokładnie tak samo jest z telefonem komórkowym, to rodzic musi stać na straży i pilnować, ile tego czasu spędzamy przy komputerze, na jakich stronach spędzamy czas, co publikujemy w internecie. Tylko też, jeżeli rodzic sam przesadza, jeżeli rodzic siedzi cały czas w telefonie, to raz, że jest to hipokryzja i trudno jest powiedzieć dziecku wyłącz komputer, kiedy my sami scrollujemy Facebooka, scrollujemy Instagrama, ale też, jeżeli my damy przykład, że zobacz, ja potrafię nie korzystać i żyję, to dajemy sygnał dziecku, że rzeczywiście tak można, że tak może wyglądać norma. Więc jest z tym niestety dzisiaj bardzo duży problem, żeby w ogóle rodzice zainteresowali się tym tematem. Co jest niestety przykre. Jest bardzo przykre. Młodzież spędza od 7 do 9 godzin dziennie w mediach społecznościowych. Jeśli dobrze pamiętam statystyki to gracze nabijają rocznie około 1500 do 2000 godzin. To jest około 3-3,5 godziny dziennie i są to statystyki, które działają destrukcyjnie na ich życie. Jeżeli nabijam te godziny w mediach społecznościowych, to nie nabijam tych godzin w swoich pasjach, w relacjach czy chociażby śpiąc.
Oj tak, ja bardzo dużo grałem. Ja nawet zaczynam od tego spotkania z młodzieżą, że moim rekordem grania non stop było 56 godzin bez snu. Co daje do myślenia młodzieży, że no, ten gość chyba jednak wie, o czym mówi. Bo młodzież też tak patrzy - a przyszedł terapeuta, teraz będzie ślęczał, gadał: uważajcie kochane dzieciaczki, komputery są złe. Więc zawsze początek spotkania to jest takie weryfikowanie, czy ten gość faktycznie wie, o czym mówi. Ja sam się na tym sparzyłem, sam nabijałem godziny za godziną. Dla mnie było najważniejsze granie. I też dopiero po czasie zrozumiałem, że to jest problem. Ale to dodaje mi, powiedziałbym, takiej wiarygodności. Można powiedzieć, że doskonale wiem, jak ten ogień pali.
Najczęściej są to spotkania z młodzieżą, bo o wiele łatwiej je zorganizować. Zawsze nauczyciele zauważają ten problem w swoich klasach, więc jesteśmy w stanie jakoś, w porozumieniu z biblioteką, zrobić takie spotkania. Z rodzicami mam spotkania dużo rzadziej i również muszę powiedzieć, nie cieszą się największą frekwencją. Rodzice cały czas uważają, że tego problemu nie ma. Jeżeli są to spotkania wolne że kto chce, to przyjdzie, najczęściej przychodzą dwie, trzy, cztery do dziesięciu osób, a mowimy tu np. o szkole, w której mamy 1000-1200 uczniów. Bardzo często dyrektorzy szkół zapraszają mnie na wywiadówki, żebym przyszedł, zrobił jakąś pigułkę, taką 20, 30, 40 minut, przekazał kilka rzeczy. Rodzice są wtedy najczęściej przerażeni i często sfrustrowani, bo słyszą od terapeuty, że trzeba spędzić czas z dzieckiem. Daję im często zadania domowe pt. "Spędźmy godzinę w tygodniu ze swoim dzieckiem". I proszę mi wierzyć, że są to zadania domowe często niemożliwe do zrealizowania. Więc jeżeli tu pojawia się problem, to gdzie dalej wprowadzać jakąś szerszą profilaktykę? Z rodzicami niestety obserwuję bardzo duży problem, zwłaszcza z rodzicami młodymi, w wieku obecnie 30-40 lat, tak zwanymi millennialsami, czyli to jest moje de facto pokolenie. Jest brak takiej wrażliwości na problem nadużycia gier, nadużycia internetu. Moje pokolenie wychowuje tak zwane dzieci tabletu, to się ładnie nazywa w tym momencie iPad Kids, dzieci przyklejone do iPada i niestety będzie to miało konsekwencje swoje w przyszłości.
Najczęstsze pytania są oczywiście, czy gram i w co gram, co sądzę o tej grze, ile wydałem na komputer, a czy jestem youtuberem, a ile mam subskrypcji - to są takie pytania najczęstsze, takie powiedziałbym bezrefleksyjne. Dużo jest pytań na temat hejtu, kiedy młodzież nagle dowiaduje się, że hejt nie jest bezkarny, że można człowieka namierzyć bez problemu, że hejt nie jest anonimowy, że policja jest w stanie zawołać do komisariatu policji, zebrać dowody, postawić zarzuty nawet młodym ludziom. I nagle się robią wielkie oczy na spotkaniu, że to ma swoje konsekwencje. I najczęściej na temat hejtu dopiero pojawiają się pytania. Pojawiają się pytania o publikowanie rzeczy. Młodzież jest całkowicie, i mówię to z pełną świadomością, jest całkowicie nieświadoma tego, że dorosły człowiek też może założyć Instagrama. Młodzież, mówię poważnie, młodzież uważa, że człowiek po 25 roku życia nie ma i nie może założyć Instagrama, że go tam nie będzie, że to nie ma takiej szansy, że ja spotkam rodziców swoich na Instagramie, albo dyrektora szkoły, albo nauczyciela. Ja tam jestem sam sobie, a co dopiero Discord, co dopiero Snapchat, TikTok, to są media pozbawione zupełnie osób, można powiedzieć, internetowo starszych, czyli powyżej 25 roku życia. I oni w tym wyrastają, w takim przeświadczeniu, kiedy jest to zupełnie niezgodne z rzeczywistością i są w totalnym szoku, że ja nawet posiadam Instagram - to Pan ma Instagram? Mówię tak, mam nawet TikToka i wasi nauczyciele też mogą mieć TikToka i mogą Was znaleźć. Ale ja tam mam ksywkę, ale jak wpiszemy imię i nazwisko, algorytm nas znajdzie. My, dorośli o tym wiemy, ale oni jakoś tak bronią się przed tą świadomością, publikując później różne materiały, można powiedzieć, w swoich mediach i to się potem niestety na nich mści.
Tak. Ja nawet ostatnio dostałem takie pytanie, czy można pójść na policję z wiadomością z Messengera, bo przecież Messenger to jest wiadomość prywatna.A jeżeli jest grupa na Messengerze prywatna i administrator grupy napisał regulamin, że nie wolno wynosić treści poza grupę, to czy można nadal zrobić screena? I proszę mi wierzyć, że naprawdę dla dużej części młodzieży to nie jest takie oczywiste. Administratorzy często grup na Facebooku, na Discordzie twierdzą, że jeżeli napiszą w regulaminie, że administrator nie ponosi odpowiedzialności, to znaczy, że administrator nie ponosi odpowiedzialności prawnej. Pomimo że ten regulamin Discorda nie ma za dużo związku z prawem. Więc ta nieświadomość sięga naprawdę głęboko i ja przyznam, dopiero na spotkaniach z młodzieżą niejednokrotnie widzę skalę tej nieświadomości.
Jest co robić, mam bardzo dużo spotkań, ale również problem jest taki, że jest bardzo niewielu terapeutów, psychologów, którzy znają się na grach, którzy siedzą w grach, którzy potrafią nawiązać kontakt z graczami. Jeżeli przychodzi osoba zajmująca się profilaktyką w ogóle i zaczyna mówić o internecie, o grach i zaczyna je demonizować, że - oj nie siedźcie w komputerach - i jednocześnie młodzież wyczuje, że ta osoba nie ma pojęcia, o czym mówi, że ta osoba nie siedzi w internecie, że nie zna gier, rzucą kilka kontrolnych pytań po kolei. Ja też dostaję takie pytania kontrolne zawsze na spotkaniach o Fortnite'a, o Minecraft'a, o Five'ena, Robloxa, jakieś nowinki, ktoś rzuci slangiem po to, żeby zweryfikować czy ja rzeczywiście wiem, o czym mówię. Jeżeli oni złapią specjalistę na niewiedzy, to wtedy mamy już po zawodach, bo wtedy, nawet jeżeli specjalista mówi dobre rzeczy, będzie mówił prawdę, to zawsze istnieje argument, a ten gość się nie zna. Ten gość gada tak sobie, bo on nie siedzi w tym, nie wie, jak to jest i zawsze możemy sobie zastosować taką obronę ostateczną w takiej sytuacji. Niestety cały czas brakuje specjalistów. Ja nawet mam sytuacje, gdzie dzwonią do mnie, albo piszą psycholodzy, pytają o przetłumaczenie słów, które mówi młody człowiek, bo młody człowiek potrafi porozumiewać się czasami tylko slangiem. Bo przychodzi młody człowiek, mówi, że gra w Fortnite'owego Robloxa, czyli grę Battle Royale, ale na systemie Robloxowym. I w tym momencie terapeuta go słucha i on nie ma pojęcia, co ma odpowiedzieć, na nie jest w stanie się w tym odnaleźć, co to znaczy, że on kupuje Robuxy w tym momencie, a kupuje Robuxy, żeby kupić sobie skiny. I jest pogubiony i dzwonią do mnie, pytają, co z tym zrobić. Też się dowiedziałem ostatnio, że moje książki, "Komputerowy ćpun", czy "Złota rybka w szambie" pomagają psychologom dokształcać się, dokształcać się w dziedzinie gier, dokształcać się w dziedzinie internetu. Nawet na uniwersytetach się dowiedziałem ostatnio, że są polecane moje książki jako lektura rozszerzająca, co przyznaję, dla mnie jest to taki duży, fajny znak, że rzeczywiście to pomaga. Pisałem te książki głównie dla rodziców, ale jak pomaga, to już nawet specjalistom, no to przyznaję, serce się cieszy.
Powiedziałbym przede wszystkim śledzić media społecznościowe, bo nie ma jednej książki, która nas nauczy, nie ma kursów, które nas tak po prostu nauczą. Po pierwsze zacząłbym od słuchania młodzieży, czym oni się interesują, w czym siedzą i potem dopiero zainteresować się tymi rzeczami. Jeżeli grają w Fortnite'a, zobaczmy czym jest Fortnite, jeżeli grają w Robloxa, zobaczmy czym jest Roblox. Jeżeli oglądają gale freakfightowe, dowiedzmy się czym są gale freakfightowe. Jeżeli interesują się patostreamerami, sprawdźmy kim są patostreamerzy. I na podstawie tego budujmy swoją wiedzę. Młodzież bardzo chętnie nam to powie. Oni sami powiedzą czym się interesują, co ich niepokoi w internecie, z czym się zderzają, tylko musimy chcieć ich wysłuchać.
Ścieżka jest bardzo podobna bym powiedział, bo pierwszym krokiem jest to, żeby uświadomić sobie w ogóle, że mamy problem i to jest pierwszy punkt. Zawsze polecam, poszukajmy pomocy specjalistycznej, poszukajmy psychologa, terapeuty, zgłośmy się do pedagoga szkolnego, który również może nam podpowiedzieć różnych specjalistów, bo pedagog szkolny też pracuje często z naszym dzieckiem, więc już może gdzieś nas pokierować, w jakieś odpowiednie miejsce. Warto zacząć ograniczać sprzęt, przegadać to w domu, wprowadzić pewne ograniczenia. Jak wracamy do domu, zostawiamy telefon w salonie, jak chcemy, to korzystamy z telefonu, ale w salonie. Gdy skończymy, odkładamy telefon z powrotem i robimy swoje. Możemy wracać do tego telefonu co chwilę, ale żeby nie mieć go przy sobie, tylko zrobić te trzy kroki. Warto wprowadzać ograniczenia ładowarki czyli żeby ładowarka nie była dostępna non stop, ale na przykład od godziny 17.00-18.00 i wtedy wiedząc, że ta bateria musi nam wytrzymać do wieczora, to się kontrolujemy. Wiem, że tego się nie chce. Ja wiem, że jesteśmy zmęczeni po pracy. My Polacy jesteśmy bardzo przepracowanym narodem. Pracujemy po 10 godzin, plus 2 godziny na dojazdy. I wracamy, to się naprawdę nie chce. Ale budujemy więzi z rodziną, z żoną, z mężem, z dziećmi. Zróbmy tę godzinę, zróbmy te pół godziny w ciągu dnia razem. Czy to będzie obiad, czy to będzie jakieś wspólne granie w planszówki, czy wspólny spacer nawet. Róbmy to po to, żeby rozmawiać, żeby budować relacje między sobą. Później, jak usłyszymy od dziecka, że coś jest nie tak, to my to zobaczymy, my na to zareagujemy. Jeżeli będziemy siedzieć tylko w telefonie, to niestety przegapimy ważny moment.
Jest tam pakiet pomocowy. Nawet na prośbę czytelników jest w nich dział Q&A, czyli pytania-odpowiedź. Najczęstsze pytania, które mi rodzice zadają: Czy zabrać dziecku komputer? Ile godzin może grać w ciągu dnia? Czy wprowadzić kontrolę rodzicielską? Jak kontrolować telefon dziecka? Czy pozwolić, jak inni koledzy grają? Najczęstsze pytania zebrałem właśnie w tych książkach i też próbuję pomóc z udzieleniem odpowiedzi, co w takim momencie warto zrobić, na co warto zwrócić uwagę, co możemy zrobić. Więc powiedziałbym, że tak, jest to jakiś sensowny start, żeby dowiedzieć się, dokształcić i zastanowić, co możemy zrobić w dziedzinie gier, internetu. Nie bać się, na pewno się nie bać, bo to jest dobrodziejstwo cywilizacji również, można fajne rzeczy się nauczyć w internecie, można spędzić czas grając w gry komputerowe. Chodzi o to po prostu, żeby nie przeginać.
Można znaleźć je w księgarniach, można znaleźć je w każdej dużej sieci księgarń w Polsce. Można znaleźć je także w wielu bibliotekach, bo z tego co się orientuję, biblioteki też mają moje książki. Nawet nie musimy kupować. E-booki, z tego co wiem, też są dostępne, więc śmiało można po nie sięgać.
Katarzyna Zyśk
Wyświetleń: 5835 | komentarze: - | 14:28, 26.01.2024r. | ![]() |